Jeden z najstarszych parków miejskich Santa Barbary, założony w 1874 roku. Odbywa się tu m.in. impreza związana z przesileniem letnim, gdzie główną atrakcją są występy muzyczne i fajerwerki. Na terenie parku znajduje się jeden z największych placów zabaw dla dzieci (740 m2), scena muzyczna i... wiele zabytkowych drzew! To idealne miejsce dla imprezowicza, miłośnika przyrody czy... zmęczonego turysty!
2 Re: Alameda Park Czw 09 Kwi 2015, 23:23
Pepe Lopez
/ 23.07.2013 r., późny wieczór, ok. 22
Pepe jaki był taki był. Może i nieogarnięty, niepunktualny, roztrzepany nieziemsko, czasami bezwstydny i nieokrzesany, aczkolwiek liczyło się to, że należał do osób, które jak coś mają zrobić i zapewniają, że to zrobią - to robią. Co prawda, tutaj akurat sytuacja wychodziła naprzeciw, bo sam musiał zaopatrzyć się w swoje przystawki między drinkami i posiłkami, jakby to tak określił, wieńcząc to uroczym uśmiechem. Nie zmieniało to faktu, że jeśli Sasha chciał coś, to dostanie i tu nie chodzi o tyłek Lopeza, o nie.
Do Alamedy zajechał skuterkiem, nie chciało mu się pakować do auta. Pewnie by się przyczepili, że jeździ bez prawka. Po co mu prawko, jak i tak potrafi jeździć, papier potrzebny, phi! Pomyślałby Pepiński.
I musiał poczekać na swojego kolegę, który to jednak się włóczył chyba bardziej niż on. Nic dziwnego, skoro jechał starym, pozaklejanym kwiatkami Ogórkiem, mając kwiecistą bandanę na głowie, brodę nieogoloną, oczy podkrążone.
- Im więcej spotkań, tym więcej się spóźniasz, eh - rzucił, włażąc do Ogórka. Martin Frog o tych poniszczonych włosach i podkrążonych oczach zapewne mu opowiedział o tym, jak przemierzył dalekie ścieżki ustalania własnego jestestwa w tybetańskim odpowiedniku, który mieścił się gdzieś daleko. Pepe w to nie wnikał, ogarniając kasę i słuchając opowieści o nadchodzącej burzy, jesieni i zapowiedzi nowych spraw i tego, jak prawo ogranicza człowieka i brak wolności mu doskwiera, z czym człowiek rekin się zgodził.
- Dlatego mieszkam w Santa, hehehe, bo morze, bo wolność, no nie? Horyzonty i te inne - machnął dłonią, kasę wyłożył, plastikową papierośnicę otworzył i czekał aż dostanie swoje zamówienie. To też jednak chwilę trwało, bo zanim Lopez wysiadł z Ogórka, to z Martinem musiał podyskutować i popalić z bongo.
Ale że załatwił to, co miał, to na skuterze pognał do Flamingo, o.
/zt
Do Alamedy zajechał skuterkiem, nie chciało mu się pakować do auta. Pewnie by się przyczepili, że jeździ bez prawka. Po co mu prawko, jak i tak potrafi jeździć, papier potrzebny, phi! Pomyślałby Pepiński.
I musiał poczekać na swojego kolegę, który to jednak się włóczył chyba bardziej niż on. Nic dziwnego, skoro jechał starym, pozaklejanym kwiatkami Ogórkiem, mając kwiecistą bandanę na głowie, brodę nieogoloną, oczy podkrążone.
- Im więcej spotkań, tym więcej się spóźniasz, eh - rzucił, włażąc do Ogórka. Martin Frog o tych poniszczonych włosach i podkrążonych oczach zapewne mu opowiedział o tym, jak przemierzył dalekie ścieżki ustalania własnego jestestwa w tybetańskim odpowiedniku, który mieścił się gdzieś daleko. Pepe w to nie wnikał, ogarniając kasę i słuchając opowieści o nadchodzącej burzy, jesieni i zapowiedzi nowych spraw i tego, jak prawo ogranicza człowieka i brak wolności mu doskwiera, z czym człowiek rekin się zgodził.
- Dlatego mieszkam w Santa, hehehe, bo morze, bo wolność, no nie? Horyzonty i te inne - machnął dłonią, kasę wyłożył, plastikową papierośnicę otworzył i czekał aż dostanie swoje zamówienie. To też jednak chwilę trwało, bo zanim Lopez wysiadł z Ogórka, to z Martinem musiał podyskutować i popalić z bongo.
Ale że załatwił to, co miał, to na skuterze pognał do Flamingo, o.
/zt
3 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 00:40
Lionel 'Koksu' Margaret
/Eos Lounge
Świeże powietrze nieco go otrzeźwiło. Ale i tak nie zmieniło to faktu, że był nieźle naprany. I w dziwnym humorze. Przechodząc przez park, nagle wizja zatrzymania się na chwilę i posadzenia na czymś tyłka wydała się niesamowicie kusząca. Przysiadł więc na ławce, opierając łokcie o oparcie. Odchylił głowę bezwładnie do tyłu, na początku przyglądając się nocnemu niebu. Potem je zamknął, oddychając głęboko.
Świeże powietrze nieco go otrzeźwiło. Ale i tak nie zmieniło to faktu, że był nieźle naprany. I w dziwnym humorze. Przechodząc przez park, nagle wizja zatrzymania się na chwilę i posadzenia na czymś tyłka wydała się niesamowicie kusząca. Przysiadł więc na ławce, opierając łokcie o oparcie. Odchylił głowę bezwładnie do tyłu, na początku przyglądając się nocnemu niebu. Potem je zamknął, oddychając głęboko.
4 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 00:46
Jonathan Harper
/ Tez z klubu
Nie był pewny czemu poszedł za nim. Może dlatego że miał już dość tych wiecznych ucieczek, a może dlatego że nie lubił niedokonczonych spraw. Albo czuł się dziwnie odpowiedzialny za dorosłego trzydziestoletniego mężczyznę. Tak samo jak wtedy, w szkole.
Chwilę mu zajęło odnalezienie faceta ale dostrzegł go na jednej z ławek. Przystanal, wziął głębszy oddech bo praktycznie biegł żeby za nim nadążyć i podszedł. Usiadł obok i wyciągnął papierosa, bo czuł że tego teraz potrzebuje. Odpalił bez słowa i odchylil głowę wydychanym dym ustami.
Nie był pewny czemu poszedł za nim. Może dlatego że miał już dość tych wiecznych ucieczek, a może dlatego że nie lubił niedokonczonych spraw. Albo czuł się dziwnie odpowiedzialny za dorosłego trzydziestoletniego mężczyznę. Tak samo jak wtedy, w szkole.
Chwilę mu zajęło odnalezienie faceta ale dostrzegł go na jednej z ławek. Przystanal, wziął głębszy oddech bo praktycznie biegł żeby za nim nadążyć i podszedł. Usiadł obok i wyciągnął papierosa, bo czuł że tego teraz potrzebuje. Odpalił bez słowa i odchylil głowę wydychanym dym ustami.
5 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 00:50
Lionel 'Koksu' Margaret
Lionel nie był na tyle domyślny, by od pstryknięcia palcami stwierdzić, kto się do niego przysiadł.
-To miejsce jest...-zaczął, wracając głową do normalnej pozycji.-...och.-wydał z siebie, rozpoznając osobę siedzącą obok.
Oparł łokcie o kolana i schował głowę w dłoniach, opierając ją nieco na nich.
-Czego chcesz?-zapytał z jakąś taką rezygnacją w głosie.
-To miejsce jest...-zaczął, wracając głową do normalnej pozycji.-...och.-wydał z siebie, rozpoznając osobę siedzącą obok.
Oparł łokcie o kolana i schował głowę w dłoniach, opierając ją nieco na nich.
-Czego chcesz?-zapytał z jakąś taką rezygnacją w głosie.
6 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 01:10
Jonathan Harper
Wziął jeszcze jednego bucha.
- Prześladuje cie - odwrócił się po chwili.
- Ciągle uciekasz, to jest trochę frustrujące.
Zmierzył go wzrokiem i się uśmiechnął delikatnie, tak jak do dziecka, którego nie chce się.spłoszenia.
- Sophie cie chyba polubila. Podobno psy wyczuwają dobrych ludzi. - O tak gadka-szmatka
- Prześladuje cie - odwrócił się po chwili.
- Ciągle uciekasz, to jest trochę frustrujące.
Zmierzył go wzrokiem i się uśmiechnął delikatnie, tak jak do dziecka, którego nie chce się.spłoszenia.
- Sophie cie chyba polubila. Podobno psy wyczuwają dobrych ludzi. - O tak gadka-szmatka
7 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 09:35
Lionel 'Koksu' Margaret
-Wiem, że to robisz. Mówiłem ci w klubie. Bez przerwy. Tu i...-oderwał dłonie od twarzy, marszcząc czoło.-...i wszędzie.-wyznał, jakby z żalem, że tak się dzieje.
Prychnął śmiechem pod nosem.
-Taa...-oparł się z powrotem o oparcie, splatając swoje palce. I patrzył na nie.-...bo nie wiem co zrobić.
Przeniósł wzrok na Jonathana.
-Ja też ją lubię.-odparł głosem dziecka, które jest nieco ostrożne, ale powoli się przekonuje do obcej osoby.-Nie jestem zły.-odparł, a wyraz jego twarzy mówił: "Jestem?".
Prychnął śmiechem pod nosem.
-Taa...-oparł się z powrotem o oparcie, splatając swoje palce. I patrzył na nie.-...bo nie wiem co zrobić.
Przeniósł wzrok na Jonathana.
-Ja też ją lubię.-odparł głosem dziecka, które jest nieco ostrożne, ale powoli się przekonuje do obcej osoby.-Nie jestem zły.-odparł, a wyraz jego twarzy mówił: "Jestem?".
8 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 13:37
Jonathan Harper
- Staram się - zaśmiał się - Skoro już przypadła mi ta rola.
Zarzucił jedno ramię do tyłu na oparcie ławki i się rozluźnił. Lola jak poczuje od niego dym papierosowy pewnie zrobi mu kazanie, ale teraz po kilku głębszych i przy fajce czuł się świetnie.
- Zauważyłem. Dobra rada - wskazał na niego palcem - dżentelmen nie ucieka. Dżentelmen stosuje taktyczne odwroty.
Przytaknął. Ciągnie swój do swego, pewnie nawet pozwoliłaby mu się bawić razem z nią swoim ukochanym gumowym kurczakiem. Zaciągnął się papierosem patrząc na Koksa poważnie, z góry do dołu jakby go oceniał. Odwrócił wzrok i strzepnął popiół
- Nie. Nie wydaje mi się żebyś był. Chociaż robisz złe rzeczy. - zmarszczył brew i nadal patrzył gdzieś przed siebie - Smutne.
Poobracał papierosa w dłoni.
Zarzucił jedno ramię do tyłu na oparcie ławki i się rozluźnił. Lola jak poczuje od niego dym papierosowy pewnie zrobi mu kazanie, ale teraz po kilku głębszych i przy fajce czuł się świetnie.
- Zauważyłem. Dobra rada - wskazał na niego palcem - dżentelmen nie ucieka. Dżentelmen stosuje taktyczne odwroty.
Przytaknął. Ciągnie swój do swego, pewnie nawet pozwoliłaby mu się bawić razem z nią swoim ukochanym gumowym kurczakiem. Zaciągnął się papierosem patrząc na Koksa poważnie, z góry do dołu jakby go oceniał. Odwrócił wzrok i strzepnął popiół
- Nie. Nie wydaje mi się żebyś był. Chociaż robisz złe rzeczy. - zmarszczył brew i nadal patrzył gdzieś przed siebie - Smutne.
Poobracał papierosa w dłoni.
9 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 14:08
Lionel 'Koksu' Margaret
Spojrzał na niego uważnie, jakby go oceniając.
-To nie jest śmieszne.-odparł poważnie. Skrzywił się.-To nie powinieneś być ty.-dodał cicho, odwracając wzrok.
Zmarszczył czoło, słuchając jego rady. Nigdy nie ogarniał czemu ludzie przykładali aż taką wagę do słów. Dupa, laska, niunia, cizia, lalka, etc. to dalej dziewczyna, więc czemu się o to obrażały? Bez sensu.
Zmarszczka na jego licu się zwiększyła, gdy stwierdził, że robi złe rzeczy.
-Chronię interesy rodziny. Nie mam wyboru.-powiedział, powoli się denerwując, że ten temat jest tak maglowany. Ciągle jednak był zadziwiająco spokojny. Jak na siebie.-Ty nigdy nie zrobiłeś nic złego?-zapytał, spoglądając na niego.-Czasem trzeba...
-To nie jest śmieszne.-odparł poważnie. Skrzywił się.-To nie powinieneś być ty.-dodał cicho, odwracając wzrok.
Zmarszczył czoło, słuchając jego rady. Nigdy nie ogarniał czemu ludzie przykładali aż taką wagę do słów. Dupa, laska, niunia, cizia, lalka, etc. to dalej dziewczyna, więc czemu się o to obrażały? Bez sensu.
Zmarszczka na jego licu się zwiększyła, gdy stwierdził, że robi złe rzeczy.
-Chronię interesy rodziny. Nie mam wyboru.-powiedział, powoli się denerwując, że ten temat jest tak maglowany. Ciągle jednak był zadziwiająco spokojny. Jak na siebie.-Ty nigdy nie zrobiłeś nic złego?-zapytał, spoglądając na niego.-Czasem trzeba...
10 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 14:47
Jonathan Harper
Uśmiech mu zrzedł i przetarł usta wierzchem dłoni zatrzymując się chwilę z nadgarstkiem pod nosem. Nie był pewien czy kontynuowanie tego wątku jest mądre.
- Co nie powinienem? - zawahał się- Dlaczego - odchrząknął - dlaczego wtedy w parku ... - i urwał bo mu cholera nagle cała elokwencja gdzieś wyparowała. - ...nieważne. - poddał się i wziął bucha.
Zacisnął usta. Znowu to pierdolenie o rodzinie. Co też gang zrobił z naiwnym łysolem.
- Zdarzało się, że ... że robiłem rzeczy których żałuję. Nigdy nie było trzeba. Nigdy. Zawsze jest inne wyjście. - skończył stanowczo i wyrzucił peta przed siebie.
- Ale narkotyki? - pokręcił głową z gorzkim śmiechem i odwrócił się do Lionela - poważnie?
- Co nie powinienem? - zawahał się- Dlaczego - odchrząknął - dlaczego wtedy w parku ... - i urwał bo mu cholera nagle cała elokwencja gdzieś wyparowała. - ...nieważne. - poddał się i wziął bucha.
Zacisnął usta. Znowu to pierdolenie o rodzinie. Co też gang zrobił z naiwnym łysolem.
- Zdarzało się, że ... że robiłem rzeczy których żałuję. Nigdy nie było trzeba. Nigdy. Zawsze jest inne wyjście. - skończył stanowczo i wyrzucił peta przed siebie.
- Ale narkotyki? - pokręcił głową z gorzkim śmiechem i odwrócił się do Lionela - poważnie?
11 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 15:04
Lionel 'Koksu' Margaret
-Być ty.-powtórzył, trochę donośniej.-Nie powinieneś mnie tak męczyć. Ciągle tu... ciągle...!-wskazał na swoją głowę i złapał się za nią, kuląc. Cóż. Był nieco niestabilny.
Przewijał się w jego myślach, a głowa podsuwała mu dziwne obrazy z nim związane. Czasem mu się śnił. I nie podobały mu się te sny. Były różne. Ale... nie. To całe doświadczenie z Harperem mu się nie podobało. Mieszało mu w głowie.
Prawie zachłysnął się powietrzem, gdy Jon wspomniał o parku. Spojrzał na niego z przestrachem.
-Nie wiem. Nie... nie mogłem się powstrzymać.-powiedział ledwo dosłyszalnie, przymykając powieki.
O matko. Same momenty prawdy!
Słuchał go uważnie, próbując to przypasować do swojej sytuacji.
-Nie masz pojęcia o niczym.-stwierdził, przecierając policzek dłonią.-Nie mam z nimi nic wspólnego!-odpowiedział od razu, krzywiąc się.
Bo nie miał. Ale miał za to sporo wspólnego ze Skittlesem. I Buendią. Ale... nigdy bezpośrednio z narkotykami!
Przewijał się w jego myślach, a głowa podsuwała mu dziwne obrazy z nim związane. Czasem mu się śnił. I nie podobały mu się te sny. Były różne. Ale... nie. To całe doświadczenie z Harperem mu się nie podobało. Mieszało mu w głowie.
Prawie zachłysnął się powietrzem, gdy Jon wspomniał o parku. Spojrzał na niego z przestrachem.
-Nie wiem. Nie... nie mogłem się powstrzymać.-powiedział ledwo dosłyszalnie, przymykając powieki.
O matko. Same momenty prawdy!
Słuchał go uważnie, próbując to przypasować do swojej sytuacji.
-Nie masz pojęcia o niczym.-stwierdził, przecierając policzek dłonią.-Nie mam z nimi nic wspólnego!-odpowiedział od razu, krzywiąc się.
Bo nie miał. Ale miał za to sporo wspólnego ze Skittlesem. I Buendią. Ale... nigdy bezpośrednio z narkotykami!
12 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 15:34
Jonathan Harper
- Ja.. um, wybacz. Nie wiem dlaczego - patrząc na Koksa, dziękował w duchu, że on sam nigdy nie był postawiony w takiej sytuacji. Nigdy nie miał takiego kryzysu i nie miał problemu z samoakceptacją. No ale on miał mega siostrę i setki godzin spędzonych na gadaniu i emocjonalnym wybebeszaniu. A Jonathan chyba jeszcze nie widział nikogo tak stłumionego jak Margaret.
- Jestem ci chyba winny przeprosiny - o tak, chowaj się za eleganckimi słowami. Jego najlepsza zbroja- Nie powinienem był wtedy... no wiesz... - zamachał ręką - Nie kiedy ewidentnie jesteś skonfundowany i sam nie wiesz czego chcesz. To się nie powtórzy. Zapewniam cię.
Tak będzie najlepiej. Lola też byłaby z niego dumna.
Odetchnął zadowolony z siebie, przekonany że to załatwia sprawę. Wszystko zignorować i dusić w sobie to w końcu genialny pomysł.
Miał cholerną ochotę na jeszcze jednego papierosa.
- To nie będzie miało znaczenia. Nie kiedy powinie ci się noga i zajmie się tobą policja, a ja nie będę mógł ci pomóc.
Siedział chwilę bez ruchu po czym warknął i wyciągnął jeszcze jednego szluga.
- Jestem ci chyba winny przeprosiny - o tak, chowaj się za eleganckimi słowami. Jego najlepsza zbroja- Nie powinienem był wtedy... no wiesz... - zamachał ręką - Nie kiedy ewidentnie jesteś skonfundowany i sam nie wiesz czego chcesz. To się nie powtórzy. Zapewniam cię.
Tak będzie najlepiej. Lola też byłaby z niego dumna.
Odetchnął zadowolony z siebie, przekonany że to załatwia sprawę. Wszystko zignorować i dusić w sobie to w końcu genialny pomysł.
Miał cholerną ochotę na jeszcze jednego papierosa.
- To nie będzie miało znaczenia. Nie kiedy powinie ci się noga i zajmie się tobą policja, a ja nie będę mógł ci pomóc.
Siedział chwilę bez ruchu po czym warknął i wyciągnął jeszcze jednego szluga.
13 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 16:41
Lionel 'Koksu' Margaret
Cóż. Lionel ciągle nie dotarł do momentu, w którym trafiłby w sedno swojego problemu. Ale i tak był raczej załamany wynikami, do których udało mu się dojść. Nie chciał tego. Kiwnął głową z powagą, gdy Jonathan stwierdził, że nie ma pojęcia dlaczego tak było. On też nie.
Nie zrozumiał całości jego przeprosin, bo używał trudnych słów, ale ponownie pokiwał głową po pijacku.
Zastanawiał się nad czymś. Dlatego nic nie mówił.
-Nie powinie mi się noga.-powiedział w końcu.-Nie musisz się martwić. Zadbam o siebie.-stwierdził.
Po czym oboje, może wymieniając jeszcze kilka zdań, ruszyli z powrotem do hotelu. Na chwilę zawieszając broń i odchodząc w atmosferze jakiejś... akceptacji? Zrozumienia? Smutku? Tak, coś w tym stylu.
/zt x2
Nie zrozumiał całości jego przeprosin, bo używał trudnych słów, ale ponownie pokiwał głową po pijacku.
Zastanawiał się nad czymś. Dlatego nic nie mówił.
-Nie powinie mi się noga.-powiedział w końcu.-Nie musisz się martwić. Zadbam o siebie.-stwierdził.
Po czym oboje, może wymieniając jeszcze kilka zdań, ruszyli z powrotem do hotelu. Na chwilę zawieszając broń i odchodząc w atmosferze jakiejś... akceptacji? Zrozumienia? Smutku? Tak, coś w tym stylu.
/zt x2
14 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 16:42
Mistrz Gry
Post rozpoczynający koncert z datą 25.07.2013 godzina 20:00
Błonia przed muszlą koncertową, a parku zaczęły wypełniać tłumy fanów muzyki rozrywkowej. Już za chwilę na scenie miał pojawić się Christopher Tailor...
15 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 19:03
Gabrielle Ramirez-Cooper
<--- Salon hotelu
Gabrielle nie słuchałaby Nate, nawet gdyby ten oponował, że nie chce iść na żaden koncert. Ona chciała bomusiała zaliczyć wszystkie atrakcje przecież tak bardzo kochała muzykę Tailora tak. Dlatego trzymając narzeczonego za rękę, nieśpiesznie zbliżała się w stronę sceny, chociaż nie podchodząc za blisko.
Niech piszczące nastolatki się bawią na przodzie.
Gabrielle nie słuchałaby Nate, nawet gdyby ten oponował, że nie chce iść na żaden koncert. Ona chciała bo
Niech piszczące nastolatki się bawią na przodzie.
16 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 19:08
N. Cooper
// 25.07.2013, koło 20:00
Nate widział jedne plus tego wyjścia. Tanie hot dogi i cola. Przetrzyma muzykę Tailora. Bedzie po prostu skupiał myśli na czymś innym. Na przykład na sprawie morderstwa.
- Ciekawe czy już znaleźli te pokojówkę - zastanawiał się na głos.
- Dziwne. Albo ona jest mordercą albo widziała mordercę...
Nate widział jedne plus tego wyjścia. Tanie hot dogi i cola. Przetrzyma muzykę Tailora. Bedzie po prostu skupiał myśli na czymś innym. Na przykład na sprawie morderstwa.
- Ciekawe czy już znaleźli te pokojówkę - zastanawiał się na głos.
- Dziwne. Albo ona jest mordercą albo widziała mordercę...
17 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 19:25
Gabrielle Ramirez-Cooper
Słysząc narzeczonego, zacisnęła usta i westchnęła przez nos, niczym wściekły byczek. Ale nie, nic nie powie! Puściła jednak dłoń Nate i wcisnęła ją w kieszeń lnianych spodni, dzięki którym się nie ugotuje.
Rozglądnęła za Jonem i okulary przesunęła z nosa na włosy, w cieniu nie będąc od nich zależna.
- Nie sądzisz, że lokalna policja się tym zajmie?
Złamała swe postanowienie i wdała się w dyskusje na temat morderstwa.
Jako jedyna chciała być od tego z daleka?
Rozglądnęła za Jonem i okulary przesunęła z nosa na włosy, w cieniu nie będąc od nich zależna.
- Nie sądzisz, że lokalna policja się tym zajmie?
Złamała swe postanowienie i wdała się w dyskusje na temat morderstwa.
Jako jedyna chciała być od tego z daleka?
18 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 19:31
N. Cooper
- No, ale nie ciekawi cie to w ogóle? - zapytał zdziwiony.
- Zamordowana kobieta, pokojówka znika, pojawia się dawny spadkobierca... jak na CiPolsat - odparł, zajadając się hot dogiem.
- Co mi się dziwisz, tyle lat w zabójstwach robiłem, to węszę. Starego kundla nie oduczysz starych sztuczek... czy jakoś tak.
- Zamordowana kobieta, pokojówka znika, pojawia się dawny spadkobierca... jak na CiPolsat - odparł, zajadając się hot dogiem.
- Co mi się dziwisz, tyle lat w zabójstwach robiłem, to węszę. Starego kundla nie oduczysz starych sztuczek... czy jakoś tak.
19 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 19:36
Jonathan Harper
/ początek
Jon pojawił sie w parku z puszką czegoś słodkiego i gazowanego w ręce. Tailor to nie jego działka ale będą tu znajomi, więc może być przyjemnie.
Jon pojawił sie w parku z puszką czegoś słodkiego i gazowanego w ręce. Tailor to nie jego działka ale będą tu znajomi, więc może być przyjemnie.
20 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 19:42
Gabrielle Ramirez-Cooper
- Staram się... odpocząć. Takie to dziwne?
Wzruszyła ramionami i popatrzyła na narzeczonego, który zdążył opaćkać się musztardą. Spojrzała na niego z rozbawieniem, słysząc o sztuczkach. Przysuwając bliżej, nachyliła się i ucałowała mężczyznę w policzek.
- Lubię twoje sztuczki.
Powiedziała z dwuznacznym uśmiechem i dostrzegła Jona. Przesuwając się w bok, stanęła bardziej na widoku i zamachała do niego.
Wzruszyła ramionami i popatrzyła na narzeczonego, który zdążył opaćkać się musztardą. Spojrzała na niego z rozbawieniem, słysząc o sztuczkach. Przysuwając bliżej, nachyliła się i ucałowała mężczyznę w policzek.
- Lubię twoje sztuczki.
Powiedziała z dwuznacznym uśmiechem i dostrzegła Jona. Przesuwając się w bok, stanęła bardziej na widoku i zamachała do niego.
21 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 20:00
N. Cooper
Uśmiechnął się i przełknął ostatni kęs bułki.
- No tak, ale to się aż samo prosi. Patrz, w dniu morderstwa, Emma podsłuchuje kłótnie Hollanda i panny Loveless. Potem znika. W czasie przyjęcia Holland kłóci się z Amaro, który twierdzi, ze może podważyć testament...
Sam też pomachał do Jonathana.
- No tak, ale to się aż samo prosi. Patrz, w dniu morderstwa, Emma podsłuchuje kłótnie Hollanda i panny Loveless. Potem znika. W czasie przyjęcia Holland kłóci się z Amaro, który twierdzi, ze może podważyć testament...
Sam też pomachał do Jonathana.
22 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 20:44
Gabrielle Ramirez-Cooper
- Chcesz wejść z butami w śledztwo lokalnej policji czy tylko taka wakacyjna atrakcja?
Zapytała, kręcąc głową, chociaż w środku czując coraz większą potrzebę, by powiedzieć...
- Powinieneś podzielić się ze śledczym swymi uwagami.
Zapytała, kręcąc głową, chociaż w środku czując coraz większą potrzebę, by powiedzieć...
- Powinieneś podzielić się ze śledczym swymi uwagami.
23 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 20:48
N. Cooper
- Podzieliłem się. Jak "przypadkowo" usłyszałem o czym gada Holland z Amaro... przypomniałem sobie o tym dzić rano i dałem znać szeryf Oakland.
Wzruszył ramionami.
- No ale nie wiem czy ona z tym coś zrobi. Chyba już ma swoich podejrzanych.
Wzruszył ramionami.
- No ale nie wiem czy ona z tym coś zrobi. Chyba już ma swoich podejrzanych.
Ostatnio zmieniony przez N. Cooper dnia Nie 12 Kwi 2015, 20:57, w całości zmieniany 1 raz
24 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 20:51
Gabrielle Ramirez-Cooper
- Na pewno wie co robi.
Stwierdziła, zerkając w stronę Harpera i przenosząc spojrzenie w stronę sceny. Technicy się uwijali, nastolatki przyklejone do barierek, czekały z niecierpliwością. Piękne widoki, nie ma co!
Stwierdziła, zerkając w stronę Harpera i przenosząc spojrzenie w stronę sceny. Technicy się uwijali, nastolatki przyklejone do barierek, czekały z niecierpliwością. Piękne widoki, nie ma co!
25 Re: Alameda Park Nie 12 Kwi 2015, 20:53
Joan Wharton
/początek
W parku pojawiła się też Joan. Ani Tailor nie był w jej gustach muzycznych, ani poprzedni koncert nie kojarzył się jej dobrze, ale przecież nie przyjechała tutaj, żeby siedzieć w pokoju.
W parku pojawiła się też Joan. Ani Tailor nie był w jej gustach muzycznych, ani poprzedni koncert nie kojarzył się jej dobrze, ale przecież nie przyjechała tutaj, żeby siedzieć w pokoju.
Old Whiskey - Święci z Arizony » Offtopic » Archiwum » Lokacje » Kalifornia » Santa Barbara » Alameda Park
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach