Eos Lounge

Westchnęła i wzniosła oczy ku górze.
Chwyciła palącego się skręta, przyłożyła go do ust i zaciągnęła się. Tym razem udało jej się nie zakrztusić; zatrzymała jednak dym w ustach.
Chwyciła za szelkę Sashy i przyciągnęła go do siebie, by wydmuchać mu dym w twarz.
- Dobra.
Potem jednak zaniosła się kaszlem.

Zdziwił się nieco, gdy nagle go pociągnęła. Nie spodziewał się w niej takiego... hm, czego? Zdecydowania? To była największa domina chodząca po ziemi. Więc chyba czegoś innego. Hm.
Zaciągnął się dymem, uśmiechając się. Z rozbawienia? Potem parsknął śmiechem.
-Chyba lepiej jak ja to robię, co?-zapytał, zabierając jej skręta.
-Więc?-podjął, zaciągając się na powrót.

Powiódł wzrokiem za pepikiem i jego arizońską księżniczką. Blodnas zawsze miał branie, skubany.
Gdy Sasha ich opuścił wrócili do tańca. Jess zrobiła kilka obrotów i nagle pojawił się przed nią jakiś kolo. Nie podobał mu się Kenny poczekał chwilę abż Jess da mu wyraźnie do zrozumienia, że nie jest zainteresowana. Wywrócił oczami gdy facet zbliżył się do jej szyi.
Chwycił koleżankę w talii i stanął pomiędzy nią a gościem.
- Chyba nie jest zainteresowana - odwrócił się do Jess i pokazał jej "w porządku?"

Cała się zrobiła znowu czerwona na twarzy. Gdy już się uspokoiła, znowu pociągnęła go za szelki. Tym razem jednak to on wydmuchiwał dum.
- No mówiłam, ze dobra Załatwię ci, tylko podasz mi wszystkie dane. 
Pchnęła drzwi kabiny, by z niej wyjść. Jednak nie ruszyła się dalej, tylko spojrzała na Sashę.
- Moi rodzice mają klub nocny w Appaloosa, a tatuś jest szefem ochrony. I jak ciebie wypyta ochrona co robiliśmy, to się całowaliśmy.
Wyszła z kibla i minęła dwie laski, które patrzyły się na Sashę dosyć... zdziwione. A potem zainteresowane. Może same chciały, by wszedł z nimi do kabiny?
Faktycznie, po wyjściu z toalety ochroniarz Reginy zaczepił Andela.

28

- Rita, weź się przymknij - powiedziała poirytowana jak koleżanka po raz kolejny zaczęła wrzucać na Lilu. Patrzyła na blond sukę i jej lesbę w muszce.
- Nie. Ja się ze zjełczałym mlekiem nie zdaje. - odłożyła pustą szklankę na ladę.
Wtedy wpadł na Ritę jakiś kolo, a Eva nie mogła powstrzymać parsknięcia. Szybko jednak się wkurwiła gdy zobaczyła że koleś się nie teleportuje.
- Co jest kurwa? Spierdalaj już.

Odetchnęła z ulgą, ciesząc się obecnością Liu. Uśmiechnęła się do niego lekko i kiwnęła głową. Niestety to nie był koniec przygody z surferem, który chyba nie wiedział co to znaczy nie i towarzystwo jakie Jess miała. Blondynka spojrzała w stronę nieznajomego, licząc na jego odejście a nie.. atak na barmana!
Sama się odsunęła, gdy Kenny został do tego zmuszony.
Jej twarz przybrała zacięty wyraz, gdy mężczyzna ponownie zaczął się pchać z łapskami. Znowu pokręciła głową, żałując braku możliwości do wyrażenia dosadnej odmowy.
Zacisnęła palce na dłoniach surfera i stanowczo je od siebie odkleiła, robiąc krok do tyłu. Miała nadzieję, że Liu nie wda się w bójkę z typem. A autorka wręcz przeciwnie.

-Wiesz, wolałem to usłyszeć.-mruknął, wzruszając ramionami.
Zmarszczył brwi. Jak na szefa ochrony to... Smith był bardzo, bardzo protekcyjny co do córek. I wykorzystywał swoich pracowników dosyć często. No bo serio? Kto miałby się machnąć na córki jakiegoś właściciela klubu nocnego W INNYM STANIE? Pewnie, konkurencja czy coś. Ale tutaj?
Coś nie grało.
Spuścił resztkę skręta w toalecie, po czym wyszedł za blondynką. Oczywiście, zwrócił uwagę na dziewczyny, jednak zaraz je minął i już się nie odwracał.
-Jezu, tylko się całowaliśmy, daj spokój.-odsunął się od ochroniarza, wciskając mu kłamstewko Reginy.
Rozglądnął się, szukając Liluye.

- Raczej karetkę - podniosła się za nimi i podbiegła, co na szpilkach nie było łatwe, do mężczyzny.
- Pojadę z nią do domu - stwierdziła. Do domu czyli gdzie? Pewnie od hotelu. Trudno.

55

-No co?-zapytał, widząc ten nieprzenikniony wyraz twarzy.
Kurwa. Regina. ZNOWU! Powinien chyba posłuchać Liluye. Ech!

Smutek i rozpacz. Totalnie więcej nigdzie z nią nie idzie!
Zacisnął usta, kopiąc w ziemię.
Cholerna modliszka. Na cholerę on się w ogóle do niej zbliża? Ughh!

Kenny był z natury pacyfistą. Mejk low not łor i takie tam. Ale nie da pomiatać sobą ani swoimi przyjaciółmi, więc koleś już go mocno wkurwił. Ale jak na gentlemana przystało nie dał kolediowi w tył głowy a stanął znowu pomiędzy nim a Jess?
- Ej, spokojnie. Co ona ma jeszcze zrobić żebyś załapał? Sprzedać ci kopa w jaja? Odpuść sobie. - powiedział a potem stwierdził, że to nie jest głupi pomysł. Oh Jess, przecież wszyscy wiedzą, że umiesz o siebie zadbać.
Okrążył ją ramieniem i pociągnął ją w stronę baru.

30
1

Lil tez chciała doskoczyć i ją podnieść, ale nie zdążyła więc tylko wyrżnęła o ziemię. Boleśnie. Jęknęła głucho i zaczęła się zbierać z betonu. Namacała torebkę i wsadziła w nią rękę, by wyciągnąć telefon z chęcią zadzwonienia na policję.

Sasha wystosował wiadomość do Reginy, po czym westchnął. Szybko się skończyła dla niego ta impreza! Westchnął i obrócił się na pięcie, mając zamiar wrócić do hotelu. I gdy tak przechodził ulicą, skręcił w uliczkę, mając zamiar użyć skrótu. Jakże się zdziwił, widząc jedną nieprzytomną dziewczynę i jakiegoś faceta nad... dziwnie znajomą Indianką.
-Hej!-krzyknął, zmniejszając odległość między nimi w kilku krokach.

Oczywiście, że potrafi o siebie zadbać, ale przecież nie była typem kobiety, która z pazurami od razu wyskakuje. Wolała się wycofać, jak Kenny. Dlatego też sama z chęcią oddaliła się od typa. No teraz to już musiał odpuścić! Na parkiecie było wiele innych dziewczyn. Chętnych!
Ale nie! Ten musiał deptać im po piętach i kolejny raz atakować Liu. Jess aż się wystraszyła, gdy nagle i ona została zmuszona do obrotu w stronę surfera. Otwierając oczy szeroko, jak w zwolnionym tempie popatrzyła na pięć sunącą w stronę twarzy jej przyjaciela.

53

Kenny niezrobił uniku jak na kitajca, który wychował się na filmach kung-fu przystało i dostał w ryj.
- Pojebało cię?! - odsunął od siebie szybko Jess dając jej do zrozumienia, że ma się ulotnić z zasięgu wzroku tego pacana.

78

To bolało. Zdecydowanie. Ale nie zamierzała się poddawać, ani zacząć płakać ani dawać za wygraną. Na pewno nie teraz. Kopnęła faceta w krok, zaparła się rękami i drugą nogą poprawiła - chciała mu wbić szpilkę w udo. Nie usłyszała Sashy, bo adrenalina szumiała jej w uszach.

65

Udało jej się jeszcze dokopać mu szpilką i mogła się spokojnie podnieść. Poodzierana, ale zawsze. Dopiero teraz dostrzegła Sashę kierująćego się w ich stronę. Miała nadzieję, że zajmie się kolesiem. Sama przykucnęła przy nieprzytomnej kobiecie a potem wrocila po torebkę i telefon w niej, by zadzwonić po karetkę. I chyba policje?