Przytaknęła smutno.
Mieliby, gdyby je wzięła. Nie to, że była głodna. Była znudzona. A jedzenie to najlepszy sposób na nudę! Cóż, oczywiście, że wizja pościgów była ekscytująca, ale było tu tak cicho, że było słychać świerszcze!
-Dzień dobry panie John!-pomachała mu, niepewna, co powinna w takiej sytuacji zrobić.
To zdecydowanie wyglądał na kradziony wózek.
Skupiła na nim wzrok.
To podchodziło pod paragrafy. To było czyjeś mienie!
Ale to był tylko wózek, prawda? A ten pan - sądząc po zapachu - nie brał prysznica od kilku miesięcy i pewnie wyjadał resztki ze śmietników. To było takie smutne! Myślała, że te 5 dolarów, które przelewała co miesiąc na konto tych fundacji sprawi, że zbawi świat od głodu...
Jej światopogląd legł w gruzach.
Skoro formalności z załatwieniem sprawy z wózkiem zostały załatwione, musiała jeszcze uspokoić swoje sumienie.
-Kupić panu bułkę... czy coś?-zapytała, mrugając tymi swoimi jelenimi oczyma.
Rzuciła szybkie spojrzenie na Charlesa.
-I oczywiście powinien pan oddać wózek, tak.-dodała, kiwając głową z mega poważną miną, po czym położyła ręce na biodrach, jakby próbowała sobie tym samym dodać pewności siebie.