- We all got left behind... We'll let it all slip away... - mruknął do siebie Seth, jakby nie słysząc tego, co śpiewa w tym momencie Consuela. Ostatni raz zsunął się jeszcze do dołu. Zabrał portfel, rzeczy osobiste i wszystkie inne, które mogłyby przetrwać.
Po raz kolejny wyczłapał się z dołu, stając nad nim. Spojrzał na niebieski kolor tworzywa, w które zawinięte było bezwładne ciało Billego, po czym pochylił się by chwycić kanister z benzyną.
Ach, benzyna, była niczym alkohol. Przy podpaleniu czyściła wszystko do cna, nie zostawiając praktycznie żadnych śladów... Niestety alkoholowi brakowało tych cech, bo mimo że ten czyścił umysł na jakiś czas, nie trwało to dostatecznie długo.
Seth odkręcił korek i przechylił kanister, wlewając jego zawartość do dołu. Gdy w końcu Cluster mógł stwierdzić, że wylał wystarczającą ilość, zakręcił kanister i odstawił go na bok. Wyjął paczkę papierosów i powolnym ruchem wsunął sobie jednego do ust. A potem wyjął paczkę zapałek. Tę jedną jedyną, którą zachowywał na specjalne okazje. Z logo Hells Angels na pudełku. Czas wspomnień.
Robił to już raz. Dawno temu, kiedy syn jednego z członków gangu sprzymierzył się z konkurującym, małym gangiem. I to Sethowi przyszło czynić sprawiedliwość. Zapolować na niego i za pozwoleniem ojca zdrajcy strzelić mu w głowę, pozbyć się zwłok. Wtedy po raz pierwszy użył tej samej paczki zapałek w tym celu.
Zapałka rozświetliła się jasnym płomieniem, motocyklista zbliżył ją do ust, podpalając końcówkę papierosa. Gdy już zaciągnąl się porządnie, rozpalając tytoń, przyjrzał się płomieniowi. Palce opuściły drewniany patyczek, pozwalając mu spaść wgłąb dołu.
Ciało Billego owinięte w brezent rozświetliło się potężnym płomieniem, aż Seth cofnął się o krok, przyglądając się mu. Ostatnia podróż Billego... Niczym żydzi - w atmosferę.