Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Biuro strażników parku i ranczo Mt. Dragoon

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 5 z 12]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Niedaleko wejścia do parku stoi budynek w którym urzędują strażnicy oraz inni pracownicy parku krajobrazowego. Zajmują się oni nie tylko kontrolą pobliskich terenów oraz fauny i flory, ale także prowadzeniem rancza należącego do parku.
Do zadań strażników należy patrolowanie parku, prowadzenie ewidencji zwierząt oraz roślin, pilnowanie porządku oraz pomoc turystom. Co jakiś czas organizują też wycieczki (piesze i konne), lekcje w plenerze dla dzieci z pobliskiej szkoły, a także współpracują z Muzeum Historii Indian. Na ranczu pracuje także weterynarz zajmujący się zwierzyną z parku oraz hodowane są konie udostępniane wycieczkowiczom.
Każdy strażnik ma na wyposażeniu odpowiedni mundur i krótkofalówki oraz dostęp do pickupów, którymi patrolują okolicę.

Budynek jest sporych rozmiarów, lecz nie posiada piętra. Wybudowany jest z jasnej cegły, a nad szerokimi drzwiami wejściowymi wisi tablica oznajmiająca, że jest to miejsce pracy strażników parku. W środku znajduje się wielkie pomieszczenie z recepcją i poczekalnią oraz kilak gabinetów, w których pracują strażnicy robiący raporty. znajdziemy tu tez magazyn z bronią oraz innym potrzebnym sprzętem. Tam tez znajduje się tylne wyjście z budynku.

Za samym biurem wybudowano ogrodzony wybieg, a w oddali widać dwa budynki rancza - stajnie oraz niewielki dom mieszkalny, w którym pracuje weterynarz.


Victor Romero

Victor Romero
- Dorothy - odpowiedziała. - Tak ma na imię. Tak miała na imię jak ją poznałem i jak brałem z nią ślub.
Oparł się o płot, na którym wciąż siedziała Liluye.
- Skomplikowane, bo ona uciekła ode mnie. - Odparł. -Jakoś teraz nie miał oporów by o tym wszystkim mówić - Uciekła... czy ją chcę? I tak i nie. Zresztą, to, ze tu i ze wiem gdzie ona jest... to tylko dzieło przypadku.

Liluye

Liluye
- Dos-teh-seh - odpowiedziała po chwili zamyślenia - Tak się teraz przedstawia.
Płot, jak to płoty mają w zwyczaju ruszył się pod ciężarem Victora więc Liluye złapała się belki, o którą wcześniej oparła głowę, by nie spaść.
- Uciekła? Miała powód, na tyle ważny by to zrobić?

Victor Romero

Victor Romero
Bez zastanowienia chwycił Liluye za ramię, by ta nie spadła. Gdy był pewien, ze dziewczyna złapała równowagę, puścił ją.
- Tak, tka się przedstawia - potwierdził - czy miała? Pewnie tak. Pewnie nie. Sam nie mam pojęcia. Jasne, wymienię wiele powodów, dla których i ja bym do siebie samego odszedł. Ale co po jej głowie wtedy chodziło.
Zamyślił się.

Liluye

Liluye
Nie lubiła tego. Dotyku obych ludzi. Nawet jak Cath z niewiadomych powodów cmokała ją w czolo Lil tego nie lubila. Ale bez przesady, nie pierwszy i nie ostatni raz, więc nie zareagowała.
- Czasem wystarczy pierdoła, która przeleje to, co się nazbieralo.

Victor Romero

Victor Romero
- Masz rację. Pierdoła. Chciałbym tylko się dowiedzieć co to za pierdoła... bo nawet z moimi mocami...
Zaśmiał się.
-... mocami... nie jestem w stanie tego odkryć! Chociaż... mogę się tylko domyślać...

Liluye

Liluye
- Superbohater w tarapatach? - uśmeichnęła się na wzmiankę o mocach.
- I jakie ma pan domysły?

Victor Romero

Victor Romero
Żeby Victor powiedział coś więcej - mnożnik na charyzmę, próg 40.

Liluye

Liluye
37

Wzruszyła lekko ramionami
- W sumei nie moja sprawa, nie powinnam pytać. Przepraszam - mruknęła, wracajac do obserwowania koni.

Victor Romero

Victor Romero
- Nie przepraszaj... - uśmiechnął się.
- Po prostu... wolę się sam upewnić. Potem mogę to ogłosić światu.
Oparł się wygodniej o płotek i sam spojrzał naprzeciw siebie, na dziewczynę w siodle.
- Widziałaś się z nią?

Liluye

Liluye
- Mhm.. - pokiwała głową, bo chwilowo marsczyła brwi na wchodzącą właśnie na ujezdzalnie dziewczynę z gniadym ogierem. Jakby nie wierzyla własnym oczom.
- Czyś ty zgłupiała? - zeskoczyła z belki i ruszyła do niej.
- Jak zamierzasz się zabić to przynajmniej oszczędź innych! - o, odezwała się, ekspertka.
- Ktoś ci pozwolił go wziąć? - spojrzała na ogiera przejmując chwilowo wodze, bo ten już namierzył klacz na drugim końcu ujeżdżalni. Chodzacy testosteron, wiecznie nabuzowany.
Dziewczyna zmieszała się i bąknęła coś niezrozumiałego, pesząc sie wyraźnie. Liluye wyprowadziła konia za barierki, oddała dziewczynie wodze i wróciła do Victora.
- Przepraszam, ale zaraz mielibyśmy tutaj orgie we krwi - mruknęła, wracajac do siedzenia na płocie. Ogier chętnie poskakałby po czymkolwiek co się rusza, niezależnie od tego czy jakiś człowiek znalazł by się na drodze. Liluye wolała nie ryzykować.

Victor Romero

Victor Romero
Obserwował Liluye ze spokojem, popalając papierosa. Gdy dziewczyna wróciła, ten tylko się uśmiechnął i kiwnął głową.
- Czasami widywałem takie orgie pełne krwi, ale bez koni. Nie powiem, ciekawe, ale pewnie niezgodne z prawem.
Pokręcił głową i znowu założył swoje ciemne okulary.
- Czuć w tobie Apacza. Nie dałaś się omamić białymi.



Ostatnio zmieniony przez Victor Romero dnia Nie 21 Gru 2014, 13:41, w całości zmieniany 1 raz

Liluye

Liluye
Rozleniwiona Moira tylko pomachała ogonem, gdy Lil wróciła. Wyraźnie dzisiaj nie chciało jej się nic robić.
Speszyła się na słowa Victora i tylko obserwowała dalej jeżdżącą.
- Dziękuję - odparła, bo uważała to za komplement.

Victor Romero

Victor Romero
- Nie pesz się, tylko unieś głowę z dumą - zaproponował, gasząc kolejnego papierosa.
- Nie ma co... powinnaś się skupić na tym, by tę dumę pokazywać - dodał, spoglądając na Liluye znad ciemnych okularów.
- Przypominasz mi... faktycznie przypominasz mi Dorothy w jej najgorszych chwilach. I chyba macie coś ze sobą wspólnego. Obie pozwalacie by was choroba opętała.

Liluye

Liluye
Nie odpowiedziała, bo chyba nie wiedziała co. Nie do końca. Westchnęła tylko lekko i wsadziła rece w kieszenie spodenek.
- Chwilowo chyba nie mam siły by cokolwiek z tym zrobić - przyznała. Miała wrażenie, że czasem łatwiej do słabości przyznać się komuś obcemu.

Victor Romero

Victor Romero
Zamyślił się i spojrzał na czyste, niebieskie niebo.
- A może się da. Tylko trzeba posłuchać co ma wszytko wokoło do powiedzenia.
Przeniósł wzrok, wciąż ukryty za szkłami, na Liluye.
- Pomóc ci?

Liluye

Liluye
To jak obcy proponujący cukierka w parku. Powinna uciec z krzykiem i naskarżyć mamie. Ale zamiast tego podniosla na niego wzrok.
- Jak? - zapytała po prostu.

Victor Romero

Victor Romero
- Porozmawiasz ze mną. Powiesz mi co cię trapi. Posłuchamy siebie nawzajem - powiedział.
- Chyba... sama masz ochotę sobie pomóc, ale się boisz.

Liluye

Liluye
Zagryzła wargę i opuścila wzrok. Zamyśliła się. Zerknęła na śpiącą Moirę. Westchnęła i podniosla na niego znów spojrzenie.
- Zgoda.

Victor Romero

Victor Romero
Podszedł bliżej. Wciąż z okularami na nosie, włosami odgarniętymi na plecy; w czarnej koszuli i spranych spodniach.
- Powiedz mi... - oparł się o płot, stojąc tuż przy Liluye.
- Co się stało?

Liluye

Liluye
Zerknęła na niego i porpawila się na belce, czując się niekomfortowo. Za blisko. O pół metra co najmniej.
- Od początku czy od końca? - uśmiechnęła się gorzko.

Victor Romero

Victor Romero
- Tak, jak ci wygodniej... - powiedział cicho i ściągnął okulary. Odsunął się nieco, lecz wciąż był blisko. Może po to, by Liluye mogła mówić szeptem.

Liluye

Liluye
Ostatnie wydarzenia wybijały się na wierzch, ale poplątałaby się w trakcie. Jedno nie wynikało z drugiego, wszystko byłoby od tyłu.
- No to.. - zastanowiła się - wszystko zaczęło się chyba od uroczystosci dojrzewania jednej z dziewczyn. Nawet nie w połowie wpadli.. nawet nie wiem kto. Ponoć nazisci - wzruszyła ramionami - I.. no kto by nosił broń w takie miejsce, mieliśmy się cieszyć, a nie.. zabili kilka osób, w tym Jacoba, kustosza muzeum, który.. chyba wszystko trzymał w kupie. Nas i w ogóle - zamilkła na chwilę, układając sobie w głowie dalszą część - Od tego czasu zaczęłam mieć koszmary, nie mogłam spać. Ale nic z tym nie robilam, myślałam, że przejdzie samo. Po drodze pokłóciłam się ze znajomym. Byłam zmęczona, wściekła.. potrąciłam kobietę, zabiłam ją.. - pokręciła głową, na chwile zamykajac oczy, choć i tak Romero nie widział jej twarzy, bo wpatrywała się w piarek ujezdżalni. Teraz tylko mocniej pochyliła glowę.

Victor Romero

Victor Romero
Romero milczał - słuchał.
Gdy kobieta przerwała, wyprostował się i zachęcił ją by mówiła dalej.
- Szłaś przez to wszystko sama? - zapytał cicho.

Liluye

Liluye
- Nie, nie do końca - głos jej się lekko załamał - Połownicznie. To znaczy po tym co się stało w wiosce pojawił się jeden z chłopaków, ktory tu pracował i powiedział, ze zawsze coś do mnie czuł, a teraz to sobie uświadomił i.. - westchnęła ciężko - a ja chyba potrzebowalam kogoś, żeby spokojnie zasnąć w nocy. On był zakochany, a ja.. wykorzystałam okazję. - splotła dłonie na piersi.
- Były rozprawy, areszt i wszystko z tym związane.. spędziłam tydzień w celi przed rozprawą, czułam się okropnie, pozwolili mi się umyć dopiero w dzień wyjścia.. - wzdrygnęla się. - Staralam się nie myśleć o tym wszystkim co się stało, odsuwałam to od siebie i częśc ludzi myślała, że w ogóle się nie przejełam. Ale tak nie było - zagryzła zęby na chwilę.
- Niby wszystko było dobrze, przynajmniej z zewnatrz, ale tak na prawdę.. - zamilkła na jakiś czas. - Próbowalam się powiesić - powiedziała po prostu. - Znalazł mnie mój prawnik, chyba przewieźli mnie do szpitala, nie pamiętam. Na miesiąc wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym, wszyscy byli na mnie wściekli..

Victor Romero

Victor Romero
Romero wciąż słuchał. Odezwał się gdy przerwała... a jego pytanie mogło zdawać się nie tyle dziwne, co łupie i nieistotne.
- Jakbyś opisała tego chłopaczka?
Ale on, Victor, czuł, ze to może być istotne. Nagle to pytanie mu zaświtało w łowie - tka jakby wiedz ana temat tego człowieka miała mu dać jakieś rozwiązanie.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 5 z 12]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach