Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Sala widzeń II

Idź do strony : 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

1Sala widzeń II Empty Sala widzeń II Nie 26 Lip 2015, 18:04

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Wąskie pomieszczenie podzielone na pół przez półściankę i grubą szybę. Po obu stronach przygotowane są stanowiska z telefonami.
Częstość odwiedzin dozwolona dla więźniów jest zależna od ich wyroku.

2Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 18:17

Noah Houser

Noah Houser
// 22.01.2014, popołudnie, godziny wizyt

A to się Gruby Jim zdziwi jak zobaczy, kto go odwiedził. Noah się specjalnie na tę okazję odwalił jak na komunię, koszula, wyprane spodnie, czyste buty jakby pucybut szorował je przed wejściem na salę. Włosy związał, uszy wyczyścił, miętówkę zjadł.
Zasiadła i czekał.

3Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 18:47

Gruby Jim

Gruby Jim
Jimmy pewnie obstawiał, że przyjdzie mu dziś ujrzeć Lindę, albo jedno z jego niewydarzonych dzieci, których dziadowań będzie musiał wysłuchiwać. O dziwo, za szybą czekał na niego Noah. O ile dobrze pamiętał, był to ten chłopak, który od jakiegoś czasu mieszka z Consuelą. Mieszkał.
- A ty tu czego? - powitał go z jakże wielkim urokiem.

4Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 18:56

Noah Houser

Noah Houser
- Dobry, panie Benton - przywitał się i usiadł przy stoliku, gdy tylko Jim to zrobił.
- Bo ja w sprawie biznesów - powiedział szybko. Nie miał zbyt wiele czasu, toteż spędził całe rano ucząc się formułki. Zaraz ją wyrecytuje i Benton będzie miał jawną sytuację.
- No bo... od kiedy pan... i pan Baker... i pan Auguste, pan Parker. I panowie Daltonowie... siedzą... to ja z kolegami, znaczy się wie pan... no... - miał nadzieję, że nie będzie musiał mówić głośno o swoim "klubie" - pomagamy pani Betty. No, taka tania siła robocza. Właściwie to wolontariat. Tak z sympatii i ze względu na Consuelę... w każdym razie. My wiemy, że bar cienko przędzie, a wam... znaczy panu, panu Bakerowi, panu Auguste, panu Parkerowi, panom Daltonom potrzebne pieniądze, a interesy pozamykane. No i wiemy, że... - tu ściszył głos - kilka osób, które panów nie lubią to by chętnie te interesy sobie zagarnęło... ale ja mam propozycję. My, to znaczy ja i moi koledzy byśmy mogli tak ruszyć i pokierować czymś... mam na myśli tę stację benzynową. Byśmy mogli się nią zająć.

5Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 19:02

Gruby Jim

Gruby Jim
Jimbo się zasępił. Czemu niby miałby ufać temu gówniarzowi?
- Czemu niby miałbym ci ufać, gówniarzu? - zapytał szorstko.
- I dlaczego niby tak bardzo chcesz nam pomagać? Coś mi tu śmierdzi, młody. - zagrzmiał nachylając się bliżej szyby i przewiercając wzrokiem na wylot Housera.
- I coś ty się tak odwalił,kurwa? - zapytał już z lekkim rozbawieniem.

6Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 19:17

Noah Houser

Noah Houser
Oż się odchylił na krześle pod tym groźnym wzrokiem Jima. Na chwilę zapomniał języka w gębie. Aż odpiął górny guzik koszuli.
- Myślę, że... sam fakt, że pilnujemy waszych dziwek na ulicach to wystarczający powód by nam zaufać - powiedział cicho i piskliwie . chrząknął - znaczy... nie macie ludzi w mieście. A... no... nie mam powodów by wam, znaczy Świętym, robić za wroga. za bardzo.... mi zależy...
Spojrzał po sobie ale nic nie powiedział.

7Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 19:37

Gruby Jim

Gruby Jim
- Nie wiem, czy powierzanie naszych dziwek takim pizdusiom jak ty to dobry pomysł. Jedna z naszych bab zjadłaby na śniadanie trzech takich jak ty - warknął. Nie miał tu na myśli jednak Bejbe, która była wśród dziwek największą pierdołą.
- I co? Ty chcesz przejąć nasze interesy? Ty?! - prychnął pogardliwie, a potem się zaśmiał.
- Dobre sobie!

8Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 19:46

Noah Houser

Noah Houser
Aż się w sobie skulił.
- Nie chcę nic przejąć, nie chcę nic przejąć! - bronił się - chcę pracować dla was! Pieniądze by szły do was! 
W końcu się wyprostował i spojrzał prosto w oczy Jima co było jedną z najtrudniejszych rzeczy w jego życiu.
Postawię sprawę jasne... albo pozwolicie mi dla was pracować i oddawać wam WASZE pieniądze za WASZE interesy, albo całe Old Whiskey stanie się jedną wielką dyskoteką Skittlesa. Wszystko legalnie, zatrudnienie na czysto, pieniądze idą do Briana Daltona i Betty Jou, odpalają nam uczciwą pensję. Na...naprawdę. Ja mam czyste intencje.

9Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 19:49

Gruby Jim

Gruby Jim
Wszystko ładnie, pięknie, no ale własnie. To brzmiało aż zbyt utopijnie, by jimbo uwierzył w czyste intencje chłopaka. Chcą dla nich pracować, nie czerpiąc z tego żadnych zysków? I to jeszcze pracować przy podupadających interesach gangu? I to jeszcze człowiek z reputacją ćpuna? W końcu bujał się ze Skittlesem swego czasu, dlaczego niby miałby mu wierzyć?
- Dlaczego? - zapytał, wciąż wpatrując się groźnie w Noah. Oj, lepiej żeby sobie z nim nie pogrywał.

10Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 19:56

Noah Houser

Noah Houser
Chyba trzeba było być szczerym z samym sobą i tymi, którzy mieli mu pomóc. Może i utopijne gadki były dobre na wstęp, ale teraz?
- Wy potrzebujecie, by ktoś wam przypilnował miejscówki. My potrzebujemy, by w końcu ktoś nam krył dupska. Ja... ja potrzebuję kogoś, kto będzie mi dupę ratował, gdy będzie trzeba. I też potrzebuję kasy... no i... Consuela jest z wami w gangu i chyba się nie zapowiada by z niego odeszła szybko to chcę zrobić to tez dla niej.

11Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 20:14

Gruby Jim

Gruby Jim
Zapewne te słowa trafiły do niego nieco bardziej niż ta gadka o bezinteresownej pomocy, w którą jakoś nie chciało mu sie wierzyć. No i słusznie, skoro Duszki same potrzebowały ochrony. No i chodziło jeszcze o dupę.
Jimmy go doskonale rozumiał. W końcu dla kobiety też był w stanie uczynić wiele. Umyć zęby na przykład.
- Jak sobie to wyobrażasz? Że będziemy wam kryli dupska w więzieniu? - zapytał, unosząc brew.

12Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 20:21

Noah Houser

Noah Houser
Noah mył zęby codziennie, ale chyba rozumiał poziom poświęcenia.
- W mieście zostało jeszcze kilku świętych. No i jeśli wy... znaczy panowie tutaj, dadzą im znać, ze no my... - wskazał na siebie - jesteśmy wporzo, no... no to ci na zewnątrz i wasi przyjaciele... no wie pan.
Odchrząknął.
- Na razie się nie wychylać i zebrać kasę, żebyście wyszli jak najszybciej.

13Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sro 29 Lip 2015, 20:23

Gruby Jim

Gruby Jim
Jimmy zacisnął oczy.
- Mam cię na oku, ciołku. Mam cię na oku! - pokazał mu przez szybę, że ma go na oku. To chyba oznacząło zgodę. Jakąś taką pokrętną i może nie do końca, ale zawsze. Tak czy siak Noah musi się mieć an baczności. jeśli coś spitoli, to Jimmy pewnie dorwie go, chociażby miał piłować kraty paznokciami u stóp.
zt

14Sala widzeń II Empty xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Sro 29 Lip 2015, 20:29

Noah Houser

Noah Houser
Odetchnął ciężko i prawie spadł z krzesła, gdy już emocje opadły.
W końcu jednak mógł iść się zlać w trupa - jakiś sukces osiągnął. Teraz trzeba było załatwić resztę z Harry'm.

/zt

15Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Pią 31 Lip 2015, 22:43

Trish Levy

Trish Levy
/23.01.2014, początek

Taksówkarz rzucił ostatnie spojrzenie na krągłe posladki odziane w obcisłe, białe spodnie i odjechał. Trish zacisnęła nerwowo dłonie na torebeczce i weszła do budynku więzienia. Obcasy jej butów zastukały głosno o podłogę, czym zwróciła na siebie uwagę strażników - tym, oraz burzą blond włosów i pokaźnymi piersiami, pod dopasowaną, granatową bluzką z dekoltem. Mogła jednak wyglądać jak wyglądała, a do tego rzucać uśmiechy na prawo i lewo - jej urok osobisty nie działał w obliczu prawa. Nie tym razem.
Po długich minutach wypełniania wymaganych papierów i rewizji osobistej, w końcu wpuszczono ją do sali widzeń. Mimo tego, że nie było jasno, na jej nosie spoczywały ciemne okulary Szanel w oprawkach wysadzanych kolorowymi kamyczkami. W ręce ściskała kopertę, na której naklejki w kształcie serduszek zostały rozerwane wpół razem z papierem w trakcie rewizji.

16Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Pią 31 Lip 2015, 22:53

William Parker

William Parker
/ początek, 23.01.2014 r., godziny widzeń

Czy miał dużo gości? Więcej listów i kartek, i paczek. Może mu brakowało, może nie; bardziej chodziło o prywatność, a ta została ograniczona niemalże całkowicie. Myśl o tym wszystkim przytłaczała, ale z faktem trzeba było się pogodzić - więzienie i już.
Przeszedł, kajdany mu zdjęto. Tym bardziej, że na widzenia to trochę kiepsko było, a Will to jednak nie był mordercą, który musiałby mieć, wedle regulaminu i statutu więzienia, te bransoletki przy wizycie.
Rozejrzał się po wolnych stanowiskach rozdzielonych szybą i dojrzawszy Trish - skierował się do odpowiedniego, że tak pozwolę sobie nazwać, boksu. Coś go ścisnęło; trudno powiedzieć czy w sercu, czy w kroczu, jak spojrzał po dziewczynie, ale zajął miejsce.
I nawet się uśmiechnął. Cień uśmiechu przemknął przez twarz Parkera.
Will chwycił za słuchawkę, cmoknął po rozejrzeniu się i przyjrzeniu blondynce.
- Cześć Trish - i się przywitał. Nie wyglądał tak dobrze w pomarańczowym, jak w skórze, no nie?

17Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Pią 31 Lip 2015, 23:07

Trish Levy

Trish Levy
Dziewczyna poruszyła się niespokojnie na krzesle, gdy tylko ujrzała Parkera. Chwyciła szybko słuchawkę, jakby nie mogła się doczekać aż usłyszy głos swojego u... Ulubionego kolegi!
- Willy... - Powiedziała ściśniętym od emocji głosem. - Jak się czujesz? Dobrze cię tu traktują? Za ile wychodzisz? - Wystrzeliła z pytaniami jak z karabinu, przyciskając do szyby dłoń, na której lsniło parę złotych pierscionków z kolorowymi oczkami.
- Tak bardzo się za tobą stęskniłam! - Wyszeptała gorliwie i wytarła łezkę, która wyleciała na jej policzek zza ciemnych szkieł. - Tyle się działo, och, Willy!

18Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Pią 31 Lip 2015, 23:15

William Parker

William Parker
O, już ulubionego? W sumie widać!
Will zauważył z pewnością. Po pierścionkach, dość bogatym, a przynajmniej nietandetnym, stroju. Och, aż mu to przypomniało, że kasyno, że pieniądze i to wszystko tam, za murem, ajajaj. Modły finansowe będzie musiał zacząć.
Spojrzał na dłoń Levy i przytaknął.
- Znużony - odparł ironicznie. - Za trzy lata, Trish - odpowiedział. - Niecałe, zależnie od zachowania i innych bzdur - machnął ręką wymijająco. - I jest okej.
Zmarszczył lekko brwi.
- Miło to słyszeć - przyznał. - Tyle czyli ile? Widzę, że się wzbogaciłaś poniekąd, Pat - spojrzał wymownie na te pierścionki.
- Wyrobisz się w prawie godzinę rozmowy? - spytał. On nie miał nic do dodania od siebie. Egzystował.

19Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Pią 31 Lip 2015, 23:38

Trish Levy

Trish Levy
- Trzy lata. - Powtórzyła i westchnęła. - Trzy lata to... Niedużo. Nie, nie, totalnie niedużo. - Przytaknęła głową, jakby próbowała samą siebie przekonać.
- No tak... - Trish spojrzała na swoją rękę. - To dłuższa historia, ale... Wyrobię się, obiecuję! - Poprawiła się na krześle i chwilę jeszcze patrzyła bez słowa na Williama, zanim zaczęła mówić.
- Jak byłam u ciebie ostatnio to... Wpadłam w kłopoty jak z bicza strzelił, co nie? Nie chciałam ci mówić, bo wiedziałam, że byłbyś na mnie zły. - Opuściła głowę, jakby się zawstydziła. - "P" chciało ściągnąć ode mnie dług, a po wybuchu w Santa Barbarze i po tym jak straciłam przyczepę, totalnie nie miałam pieniędzy. I tak jakby... Straciłam potem robotę. Musiałam uciekać, mówię ci, im dalej w las tym bardziej niedaleko pada jabłko od jabłoni! - Zrobiła krótką przerwę na dramatyczny oddech.
- Miałam życzliwych znajomych... A przynajmniej tak myslałam. Pojechałam do Las Vegas, zaciągnęłam się znów do rewii, ale postanowiłam żyć z dala od zgiełku i imprez, bo totalnie stwierdziłam, że trzeba być odpowiedzialną, co nie? Papa Levy mnie w końcu tego nauczył! Mieszkałam z takim znajomym z dawnych czasów, Barry'm. I sobie zarabiałam i w ogóle, ale on... Nie był taki życzliwy jak myślałam. Czasem nie mogłam przez niego iść na występ i przez to umykało mi trochę pieniędzy. Nie wiedziałam, co robić... - Dodała ciszej i w końcu zdjęła okulary. Przy jej lewym oku widniał wchłaniający się już, żółtawy siniak.
- Było... Trochę niefajnie, bo trafiłam tam, gdzie pieprz rośnie, z deszczu w kałużę. - Jej ton stracił na wigorze. Trish chrząknęła i zdobyła się na swój firmowy uśmiech.
- A potem wszystko potoczyło się tak szybko. Usłyszałam o tym, co stało się w Old Whiskey, o "P", o was - Świętych, o Buendiach... W tym samym momencie poczułam totalną ulgę i totalny smutek! W każdym razie trochę się upiłam i poszłam do kasyna i... Wygrałam! Wygrałam okrągłe... - Dziesięć tysięcy wyartykułowała bezgłośnie.
- Wtedy też się przekonałam jak mili są niektórzy ludzie, jak masz hajs w kieszeni, co nie? Powiem tak... - Urwała na chwilę, a wzrok powędrował gdzieś w bok, gdy myślała jak dobrać słowa. - Barry nie będzie mi się już naprzykrzał.
Zamilkła i wlepiła oczy w Williama, szukając w nich czegos... Aprobaty? Dumy? Współczucia, tęsknoty, wszystkiego na raz?

20Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Pią 31 Lip 2015, 23:56

William Parker

William Parker
- No, odsiadka mogła być dłuższa - przyznał. - Na razie nie ma co zapeszać - powiedział po chwili, nie bardzo wiedząc czy siebie pociesza, czy coś w tym stylu.
Parker zamilkł, jako że był pewien, że Trish się rozgada. I będzie tego sporo do wysłuchania, a jeśli chciała z nim trochę porozmawiać to nie było co powodować dygresji. Oparł brodę o dłoń swobodnie, przyglądając się blondynce; czy to mimice twarzy, czy też jej całej zauważalnej do półki o którą wspierało się ramiona, osobie.
Minimalnie się skrzywił, słysząc o P. Gdyby nie sytuacja, dzięki lub przez którą (co bardziej pasuje) znaleźli się, to by inaczej to wyglądało; mogliby się rozprawić, ogarnąć to wszystko, mieć spokój, a tymczasem - no, spodziewał się, że w Old Whiskey nie ma perfekcji, jakiej się pragnęło. I ciężko będzie to wszystko nadrobić.
- Przed utratą roboty, a po Santa Barbara spałaś u mnie parę dni, a potem spieprzyłaś - powiedział, bo wtrącić się musiał. Machnął dłonią, by kontynuowała, obiecując sobie, że jej nie przerwie aż do końca! Słuchał natomiast głosu Trish, który z pewnością był pocieszający.
Może i Trish tego nie zauważyła przez niezbyt czystą szybę oddzielającą więźnia od odwiedzającej, ale choćby prawe oko Willa zaszkliło się na wspomnienie o kasynie. Jego kasyno pewnie na niego czekało, a on nie mógł nawet zdjęcia zobaczyć.
Koncie bankowy, przyjacielu mój...
Nie zwracał uwagi na to, że znowu nieodpowiednio pierdolnęła. Trudno powiedzieć czy to dlatego, że nie chciał tracić na rozmowie, czy dlatego, że poniekąd mu tego brakowało. Parker jednak poprawił się na niewygodnym krześle i przytrzymywał przy uchu słuchawkę; wolną dłonią przeczesał swoje włosy, a zaraz i zarost, nieco przydługi niż jaki miał w zwyczaju nosić.
Westchnął cicho.
- Znowu wpędzasz się w tarapaty, a byłaś ucieszona bo to drugie czy pierwsze? - bo to taki myk był, że pomyślał, że się cieszyła, że Święci zamknięci. Taki niedomyślny był czasami.
- Ale dobrze wiedzieć, że sobie poradziłaś - przyznał. I tak, mogła być jakaś duma i zadowolenie w jego głosie. - Przynajmniej dobrze na tym wychodzisz, a pieniądze? Odłóż na później, żebyś potem nie miała problemów i kup dom - zaśmiał się, spoglądając na to, co było za Levy, ale szybko wrócił do niej spojrzeniem.
- Dobrze cię słyszeć, Pats.


21Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 00:06

Trish Levy

Trish Levy
- Musiałam, Willy! - Jęknęła na jego wtrącenie. Wciąż żywe wspomnienie pozbywania się zwłok po imprezie u Consueli poniekąd cieszyło Trish - w nim był Willam. Z perspektywy czasu jednak nawet jej wolno kojarzący mózg potrafił zrozumieć, że on nie cieszył się aż tak bardzo.
- Nie mam już tarapatów! - Odbiła piłeczkę radośniejszym tonem. - Ucieszyłam się, że "P"... Wiesz, co nie? - Mrugnęła porozumiewawczo. - Smutno mi było, że moi przyjaciele i znajomi przy okazji wpadli.
Trish odchyliła się na siedzeniu. Nie mogła się skupić, gdy William tak nonszalancko siedział i po prostu wyglądał męsko i seksownie. Gdyby nie ta szyba, strażnicy musieliby ją od niego odrywać siłą.
- Dom? - Zdziwiła się z pobłażliwym usmiechem na twarzy. Nie czuła tego - nie wiedziała jeszcze na co wyda pieniądze, ale na dom? Przecież przyczepa to też dach nad głową, a tańszy i łatwiejszy w utrzymaniu!
- Ciebie też, Willy. - Powiedziała i przygryzła dolną wargę. - Nie było dnia, żebym o tobie chociaż raz nie pomyslała, wiesz?

22Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 00:16

William Parker

William Parker
- Rozumiem, ja rozumiem - powiedział, odrywając dłoń od swoich włosów, jakby miał zasp... uspokoić Trish, rzecz jasna. Nieporozumienia i czepliwość, o dziwo, była zbędna. Najwidoczniej na ten moment Will był zbyt zrezygnowany, by druga wymieniona cecha odzywała się w nim częściej, niż jak kiedyś.
Kiwnął krótko. Aż tak dobrze to się nie skończyło. Jak Baker mówił - trzeba było to wszystko dokończyć.
- Uwierz mi, też wolałbym siedzieć po drugiej stronie - przyznał. - ...ale potrzeba czasu - a Will był cierpliwy. Przynajmniej do tego momentu takim człowiekiem się wydawał wszystkim. I dobrze wiedzieć, że nieważne czy skóra, czy pomarańczowy, neonowy uniform, to i tak Trish go wielbiła. Pewnie wolałaby go widzieć w jeszcze innym wydaniu, no ale... tak wyszło!
- No dom, miejsce zamieszkania, cokolwiek? - uniósł brwi. - Kiedy ty właściwie wróciłaś i gdzie sypiasz? - spytał po chwili namysłu. On był wygodnicki, przyczepa mu się nie widziała. Może w jego domu był minimalizm przeokropny, ale dom to dom. Nawet dla samotnego wcielenia czymś ważnym, jak nie najważniejszym.
Jej zachowanie i gesty raczej nie pomagały, ale Parker tylko zwilżył usta i kiwnął, uśmiechając się nieco, półgębkiem.
- Ja z kolei mam dużo czasu na rozmyślania - przyznał. Może nawet kryło się w tym to, że i o dziewczynie myślał, a znając go - nie będzie się tym chwalił. - Coś ogólnie się dzieje? Jak w mieście?

23Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 00:24

Trish Levy

Trish Levy
Trish przygryzła wargę jeszcze mocniej. Oczywiście, że by wolał. Wolałby siedzieć z nią. Z nią na swoich kolanach! Przez szybę czuła jego wyrzuty sumienia i wacka, że poddał się jej urokowi jak jeszcze miał okazję! Była pewna na procent tysiąc pięćset sto dziewięćset!
- Dzisiaj. Moje rzeczy przyjadą trochę później, mam ze sobą jedną torbę, co nie? Wróciłam dzisiaj, ale wiedziałam, że muszę się z tobą zobaczyć. - Jęknęła cicho, ale zaraz się otrząsnęła. - Nie ogarniam Old Whiskey totalnie.
- Pomyślę, ale... Nie wiem. Cały dom na mnie jedną? I co ja z nim będę robić. Tylko utrzymywać! - Zaśmiała się. - Raczej kupię sobie przyczepę. Taką wypasioną.... A tak właściwie, to co dzieje się z twoim domem?

24Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 00:32

William Parker

William Parker
Niczego nie potwierdzam, niczego nie zaprzeczam. Wszyscy wiemy, jak to się prezentuje. Will pewnie był bliski napisania w liście do Trish z pytaniem czy ona aktualnie załatwia widzenia intymne - bo to by jego nie zdziwiło. Zwłaszcza, że Levy cóż... miała ten urok!
- Dzisiaj? - upewnił się. Chyba mu się dziwnie zrobiło (i nie chodzi o to, że ciasno w spodniach, heheheheh). - To naprawdę miłe, że przyjechałaś. Doceniam - mruknął, odciągając kabel od słuchawki, bo mu się zawinęła wokoło przedramienia. - Dobrze by było, jakbyś ogarniała. I mogła o tym pisać - mruknął.
Uśmiechnął się rozbawiony.
- Ja mieszkam sam, a mnie to nie przeszkadza - odparł i zaraz się zastanowił. - Mój dom? Stoi, chyba - zmarkotniał. Boże, winyle, dokumenty! Dobrze, że częściowo wywiezione.

25Sala widzeń II Empty Re: Sala widzeń II Sob 01 Sie 2015, 00:45

Trish Levy

Trish Levy
Trish chciała nawet o to zapytać, ale powiedzmy, że... W miarę nauczyła się już Willama i wiedziała, że nie mogła po prostu wyskoczyć z majtek, bo i tak nie skorzysta. Stwierdziła, że Willy musi zostać uwiedziony... Co nie będzie łatwym zadaniem, zważywszy na to, że siedział w więzieniu o zaostrzonym rygorze.
- Okej, będę pisać wszystko! Ale wiesz... - Nachyliła się do szyby i sciszyła głos. - Oni. Kontorolują. Wszystko. - Rozejrzała się dookoła. - I nie chodzi mi tylko o tych z więzienia. Czytałam ostatnio, że za wszystkim stoi rząd. To, że siedzisz tutaj to pewnie też totalnie ich wina. Wiesz, że prezydent napędza gangi narkotykowe, tylko po to, żeby je łapać i wiesz... Robić na nich hajs przez... No, przez łapanie ich? Totalnie! - Kiwnęła głową. - Czytałam o tym ostatnio w gazecie. Nudziło mi się w podróży. - Dodała, jakby musiała się tłumaczyć z faktu, ze czytała.
- Willy, mogę się totalnie zająć twoim domem! - Zaoferowała, a jej biust podskoczył razem z nią. - Nie muszę tam mieszkać, totalnie, nawet nie mogę jak ciebie tam nie ma, co nie? Ale zająć się mogę!

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach