Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Szpital Psychiatryczny im. Beatrice O'Dwyer

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 7]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Średniej wielkości budynek, odgrodzony od reszty miasta wysoką siatką. Przed budynkiem znajduje się spacerniak, na który wstęp mają pacjenci tylko pod opieką i za zgodą lekarza. W środku znajdują się hol i recepcja, pokoje dla pacjentów, stołówka i pomieszczenia dla personelu.

Liluye

Liluye
przeskok

Wcale nie czuła się lepiej po ponad tygodniu tutaj. Na szczęście nie  chrypiała już jak stara baba z przepalonym od fajek gardlem, ale i tak nie było najlepiej. Bolała ją szyja, czemu cieżko się bylo dziwić ze wzgledu na otarcia i wielkiego sińca.  Większość czasu spędzała pewnie w pokoju, znów  czując się jak w areszcie. Z tym, że tu miała choć zakratowane okno.

Connor Eastman

Connor Eastman
-> Arizona Drive

Connor przyjechał na motorze i wszedł do szpitala, w recepcji zapytał się o wizytę u Liluye Oldwood. Oczywiście najpierw przetrzepali go i zabrali mu wszelkie niebezpieczne rzeczy. Nie miał żadnego łańcuszka, kluczy, paska do spodni, oczywiście broni. Po prostu nie miał nic co mogłoby zagrozić życiu pacjentki. Wprowadzono go do jakiejś sali i kazano czekać w samotności aż jakiś opiekun lub doktor przyprowadzi Indiankę. Był na nią zły, nawet bardzo zły. Ale jako, że powoli miały się odbyć Walentynki to chciał jej podarować kwiaty, oczywiście na recepcji brutalnie go sprowadzili na ziemię i nic nie pozwolili dać czarnowłosej. Usiadł na krześle i czekał na Liluye zastanawiając jak się czuje.

Liluye

Liluye
Poprosiła o szalik, apaszkę, cokolwiek by zakryć szyję, ale nie chcieli nic jej dać. Jakby miała się powiesić tam przy nim, w pokoju.
Z jednej strony chciala odmówić, powiedzieć, że nie ma ochoty nikogo widzieć, ale.. zwlokła się z łóżka i dała poprowadzić korytarzami do tego specjalnego pokoju, którego jeszcze nie odwiedzała. I tak długo czekał, by do niej przyjechać.. Liluye bała się, że jest wściekły. Może chciał ochłonąć?
Weszła do pokoju, nie patrząc na Connora i usiadła przed nim, wbijając wzrok w stół. Bała się tego, co zobaczyłaby w jego oczach.

Connor Eastman

Connor Eastman
Indianin widząc otarcia i sińce na szyi kobiety aż podniósł się z krzesła chcąc je zobaczyć. Co też jej do cholery przyszło do głowy aby to zrobić? Gdy to zrobił od razu zareagowało dwóch lekarzy, opiekunów? Jak zwał tak zwał, dwóch ich pewnie było dlatego, aby opanować Connora. W końcu nie zawsze odwiedzającym jest facet ważący ponad sto kilo i mierzący metr dziewięćdziesiąt.
Postanowił nie podnosić głosu.
- Po co? - Zadał tylko jedno pytanie patrząc na Liluye. Po jego twarzy nie było widać, że jest zdenerwowany, raczej zmęczony.

Liluye

Liluye
Czula się jeszcze gorzej, że musiał oglądać te ślady. Gdyby je zakryła, to pewnie nie było by tak źle. W końcu co innego slyszeć co zrobiła, a widzieć tego skutki.
Nie odpowiedziała, gardło miała zbyt ściśnięte. Pokręciła tylko głową, wciąż wbijając wzrok w blat między nimi. Po chwili wyciągnęła do niego rękę, wewnętrzną stroną do góry, przesuwając ją po stole.
Sama nie wiedziała po co. Może żeby sprawdzić, czy nadal.. ją chce? Czy nie wyjdzie wściekły i nie trzaśnie drzwiami? Nie zdziwilaby się, gdyby ją teraz zostawił.

Connor Eastman

Connor Eastman
Nic nie odpowiedziała, może jej odebrało mowę przez ten wypadek? A może po prostu czuła się zbyt winna.
Zauważył jej dłoń przesuwającą się po stole w jego stronę. Wydawało mu się, że chciała, aby ją złapał za tę rękę. Tyle czasu czekał, aby ją dotknąć, zobaczyć i teraz miałby z tego nie skorzystać. Zachowała się jak idiotka, to fakt, przecież on robił wszystko, aby coś takiego nie musiało mieć miejsca. Miał nadzieję, że wyjdzie z tego szpitala cała i zdrowa bez tych problemów psychicznych.
Connor złapał Liluye za rękę i zacisnął dłoń.
- Ale ty jesteś głupia. - Powiedział wkładając głowę w drugą rękę. Przetarł swoje oczy, bo się lekko spociły. - A ja jestem jeszcze głupszy, że do ciebie wracam. - Uśmiechnął się do niej. No dobra, był wkurzony, gotowało się w środku w nim, ale nie chciał jej pokazać tego. Chciał, aby wiedziała iż ma od niego wsparcie, przysunął jej dłoń do swoich ust i lekko pocałował. Jajogłowi obecni tutaj już chcieli zareagować, ale kurwa po co? Niby miał chcieć ją ugryźć czy co? Byli totalnie przewrażliwieni.

Liluye

Liluye
Zacisnęła palce na jego dłoni, z oczu pociekły jej łzy, które otarła skrajem rękawa. Chcialaby wstać i się do niego przytulić, ale nie mogła.
- Nie musisz. - mruknęła, lekko zachrypniętym głosem. Potem odchrząknęła. Mało się tu odzywała. Na szczęście głos wrócił jej już do normy bo do niedawna brzmiała jeszcze jakby miała ciężkie zapalenie krtani.
- Przepraszam. - odezwała się po kolejnej długiej chwili ciszy. - Gdyby mi się udało nie byłoby tego problemu. - podniosła na niego w końcu wzrok. Najwyraźniej była o tym przekonana. Że gdyby jej się udało, to wszelkie problemy by się skończyły. Cath pewnie tez byłaby zadowolona. I Lola. Miała łzy w oczach i zaciśnięte szczęki, ale nie dało się odgadnąc czy dlatego, by się nie rozpłakać czy ze zdecydowania co do słuszności swoich słów.

Connor Eastman

Connor Eastman
No nie mogła się do niego przytulić, nie mogła i sama do tego doprowadziła niestety. Eastman też miał ogromną ochotę, aby ją uściskać, ale nie mógł. Musieli się zadowolić tym uściskiem dłoni.
- Nie muszę, ale chcę. - Powiedział, bo robił tu zupełnie dobrowolnie. Wcale to nie było tak, bo trzeba, bo musiał. On zwyczajnie chciał.
Gdy powiedziała mu o rozwiązywaniu problemów poprzez samobójstwo to aż się w nim zagotowało.
- Jakiego problemu? - Zapytał będąc teraz wyraźnie zdenerwowany. - Czy ty w ogóle myślisz o innych, że się o ciebie martwią? Ja, Twoi rodzice, Cath. - Wiedział, że mimo tej kłótni to lekarka nadal się przejmowała, czuł to. - Zrozum Liluye, nie możesz nas stawiać w takiej sytuacji. Jak ty byś się czuła, gdybym ja się targnął na swoje życie? - Zapytał jej, może w ten sposób jakoś zadziała na jej wyobraźnię.

Liluye

Liluye
Przypomniala sobie jak wtulala sie w niego w nocy i jak malutka i bezpieczna sie czula. Brakowalo jej tego, brakowalo okropnie i dopiero teraz to sobie uswiadomila. A wyjdzie stad dopiero za miesiac i to tez nie wiadomo na jakich warunkach.
Gdy sie uniosl znow opuscila wzrok, bo bylo jej strasznie zle ze swiadomoscia, ze Loco sie tak wscieka.
Co by bylo, gdyby on cos takiego zrobil..? Zamyslila sie, spogladajac gdzies w bok. Nadal byla zdania, ze sprawiala tyle klopotow, ze lepiej by bylo gdybyb jej sie to udalo. Prawie prychnela pod nosem. Nawet zabic sie nie potrafi.
Czy bylaby zla, gdyby Connor cos takiego zrobil? Nie. Zastanawialaby sie raczej co przegapila, czego nie dopatrzyla, ze cos takiego w ogole mialo miejsce. Nie bylaby zla tylko smutna.
- Poklocilam sie z Cath.. na pewno wciaz jest na mnie wsciekla. - nie miala pojecia, ze to Hernandez i Frery jej pomogli. - Mozesz jej przekazac.. zeby tu przyjechala albo zadzwonila? - Lil pomyslala, ze powinna ja przeprosic za to, co powiedziala wtedy u siebie.
Potem znow kilka dlugich chwil siedziala w ciszy zanim nie polozyla swojej drugiej, smiesznie malej przy Connorowych, dloni na jego.
- Chyba.. chyba jednak sie ciesze, ze caly czas ze mna jestes.. - mruknela ledwo slyszalnie.



Ostatnio zmieniony przez Liluye dnia Sro 17 Wrz 2014, 12:02, w całości zmieniany 1 raz

Connor Eastman

Connor Eastman
Connor miał zadawać sobie pytanie dlaczego ona to zrobiła? Prawdopodobnie nie radziła sobie z obciążeniem psychicznym jakie w obecnej chwili na niej ciążyło. Dobrze, że była tutaj, bo mimo wszystko ma całodobową opiekę i praktycznie nie jest w stanie sobie zrobić żadnej krzywdy. A może jak wróci do domu to on weźmie urlop i zajmie się nią? Chyba tak będzie najlepiej, miał jeszcze trochę wolnego, także można to wykorzystać.
- Dobrze, przekażę to jej. - Powiedział do Liluye. Nie wiedział o co im poszło, ale to nie była jego sprawa, dlatego nie pytał. - Chyba jej trochę przeszło. - Tak mu się wydawało przez telefon. Była bardziej zła na nią, że targnęła się na swoje życie i tyle.
- Miło mi z tego powodu. - Delikatnie się do niej uśmiechnął, gdy powiedziała o tym, że cieszy się z jego obecności. Położył drugą swoją dłoń na stole i złapał ją za ręce. To był jedyny kontakt fizyczny na jaki mogli sobie pozwolić.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Jak dobrze, że to był XXI wiek, a nie lata pięćdziesiąte ubiegłego stulecia - dzięki temu Connor mógł odwiedzać Liluye w świetlicy, gdzie właśnie przebywali inni pacjenci, zajęci swoimi sprawami.
Na przykład Wesoła Monika, która całe życie sądziła że jest żaba, grała wesoło na pianinie hity Chopina. Obok tańcował Ed, nastolatek, który miał wysoko rozwinięte ADHD. 
Po drugiej stornie sali żywo z pielęgniarka rozmawiał staruszek Arthur, który wszędzie widział Niemców, a przysłuchiwała się temu Matilda - nastolatka, która nałogowo cięła sobie ręce i nogi. Podobno nie potrafi poradzic sobie ze swoja mocą "telekinezy"; albo frustruje się, ze nikt jej nie wierzy, ze taką zdolność ma. 
Dobrze, że Dr Boom (mężczyzna uważający się za władcę świata) właśnie miał terapie indywidualna, bo pewnie by się wtrącił do rozmowy Connora z Liluye.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw 18 Wrz 2014, 10:05, w całości zmieniany 1 raz

Liluye

Liluye
Czuła się tu.. jak w wariatkowie. Co w sumie nie dziwne. Miała wrażeniem że oszaleje tu po tym miesiącu i Connor do domu zabierze śliniącą się królową świata albo coś podobnego.
Słysząc cały ten gwar naokoło.. Lil miała dość. Najlepiej bylo jej w jej włansym pokoju, w ciszy. Może z jakąś książką czy coś?
- Odesłałeś Moirę? - miała nadzieję, że tak. Okropnie żałowała, że jej nie widziała, ale.. może tka było lepiej, bo suka bardziej by tęskniła. I Lil też. Chciało jej się płakać z tego powodu, ale się powstrzymywała. W ogóle chcialo jej się płakać. Westchnęła i rozejrzała się.
- Oszaleję tutaj już do końca. - jeknęła.

Connor Eastman

Connor Eastman
W tym miejscu było naprawdę ciekawe towarzystwo. Chociaż Connorowi zbytnio to nie odpowiadało, szczerze powiedziawszy wolałby być teraz z Liluye sam na sam. Chociaż dobrze, że tu była, przynajmniej miał ktoś na nią oko.
- Tak, odesłałem. - Powiedział Eastman, bo zrobił tak jak Indianka sama chciała. Mówiła mu przecież, że jak sprawa miała się przeciągać to miał oddać Moirę jej rodzicom. - Ale mam nadzieję, że niedługo wróci do ciebie. - Uśmiechnął się do niej, bo chciał, aby ona szybko wyszła, wróciła do domu, a może nawet sprzedaliby te przyczepy i kupili jakiś domek taki dobry dla nich dwojga.
- Spokojnie, dasz radę. - Powiedział drugi raz już w tej rozmowie całując ją w dłoń. Wiedział, że sobie poradzi i po tym miesiącu(?) spędzonym tutaj wróci do normalnego życia.

Liluye

Liluye
- Nie wiem.. nie powinnam chyba.. się żadnym stworzeniem opiekować, które mogłoby być zależne ode mnie.. Nawet o siebie nie umiem zadbać porządnie. - odwrócila wzrok. Dźwięki pianina wżerały jej się w mózg i drażniły nieprzyjemnie.
- To nam się udały walentynki... - uśmiechnęłą się smutno.

Connor Eastman

Connor Eastman
- Zaopiekujesz się mną na okres próbny. - Pogładził ją delikatnie po policzku. Wprawdzie pewnie po jej powrocie do domu to on będzie się nią opiekował, ale mógł jej powiedzieć, że będzie miała okazję się sprawdzić.
- Walentynki nie są jedyną okazją, gdy będziemy mogli pójść na randkę. - Powiedział cicho. - Obiecuje ci, że jak wyjdziesz to pojedziemy gdzieś na kolację, tylko ty i ja. - Uśmiechnął się do niej, bardzo mu zależało, aby gdzieś razem wyszli, bo w sumie jeszcze tak nie było. Zawsze spotykali się albo u niej, albo u jego. Nie mieli żadnego wyjścia razem.

Liluye

Liluye
- Razem.. pewnie na rozprawę.. - westchnęła, ale zaraz pokręciła głową.
- Ale dobrze. Gdzieś pójdziemy mam nadzieję. - przytaknęła mu. Przytrzymała jego dłon przy swojej twarzy i przymknęła oczy. Po chwili pocałowała go lekko we wnętrze dłoni. Nie wiedziała co jeszcze..
- Co z... z tym nie spotykaniem się ze mną w Old Whiskey?

Connor Eastman

Connor Eastman
- Nie bądź taka pesymistyczna. - Connor wciąż delikatnie gładził ją po twarzy. Zdziwił się nieco, gdy Liluye pocałowała w rękę. Dziwnie się czuł z tym, że kobieta go całowała po rękach, ale postanowił nic na ten temat nie mówić, bo generalnie było to miłe.
- Jeszcze nic się nie odzywała, ale sądzę, że przed twoim wyjściem już będzie wszystko ok. Zresztą w takim stanie to na pewno cię nie zostawię. - Eastman uśmiechnął się do niej. Jak tylko stąd wyjdzie to albo on zamieszka u niej, albo ona u niego. Nie ma innej opcji.

Liluye

Liluye
- Chyba ostatnio inaczej nie umiem. - nie otwierała oczu. Marna namiastka przytulenia się, ale dłoń Loco, mimo, że położona na policzku pewnie zakrywała jej pół twarzy.
- Mam nadzieję.. W końcu miałam przyjść do ciebie na noc. - tak, i tyle im z tego wyszło, że wyważono jej drzwi.
- Coś się dzieje ciekawego w miescie?

Connor Eastman

Connor Eastman
No fakt, on miał dosyć sporą rękę, ale przy Liluye ta ręka ruszała się tak delikatnie jak przy nikim innym, on przy niej faktycznie był misiem.
- Spokojnie, odbijemy sobie tę pierwszą noc za wszystkie inne. - Powiedział cicho po czym puścił oczko. Już mu się w głowie układały scenariusze, ale chyba raczej ich pierwsza noc będzie bardziej spokojna, no chyba, że oboje będą nienasyceni sobą.
Przysunął się trochę bardziej do niej, żeby nikt ich nie usłyszał.
- Szefowi ukradli motor. - Powiedział patrząc na Liluye. - I Skittles siedzi. - Do tej pory nie wiedział czy to pracownik stacji ukradł motocykl.

Liluye

Liluye
Uśmiechnęła się, widząc jego reakcje. Mówiąc szczerze to.. nie miala na seks ochoty. Wiedziala, że pewnie COnnor będzie twierdził, ze nie ma problemu i ja rozumie, ale.. jeśli jej nie zdradzał, to czeka go ciężki okres. Teraz nie ma jej miesiąc, potem.. potem sama nie wiedziała. Na razie nawet o tym nie myślała, nie potrzebowała tego. Za to potrzebowała się w niego wtulić.
- Skittles? - uniosła brwi. - Za... to? - wiedziała, że można u niego dostać różne rzeczy, choć sama nie korzystała.
- A motor? Wiadomo kto?

Connor Eastman

Connor Eastman
Oczywiście, że Connor by jej nic nie zrobił, chociaż pokusy były, ale w życiu by jej nie zdradził. Eastman miał swoje zasady i jeżeli był z Liluye w normalnym związku to jej nie zdradzał.
- Szef podejrzewa, że to Jones, ale ja szczerze powiedziawszy wątpię. - Nie wiedział czy jej powiedzieć o tym, że Skittles został zamknięty za to, że podłożyli mu narkotyki. - Tak, za tamte usługi. - Powiedział, bo ona wyraźnie wiedziała czym się zajmuje murzyn.
- Brałaś coś od niego kiedyś? - Zapytał cicho, miał nadzieję, że dostanie odpowiedź przeczącą.

Liluye

Liluye
Lil go o to nie pytała, ale miała taką nadzieję, bo nie potrafiłaby być z kimś kto ją zdradza.. Co jak co, ale nie coś takiego.
- A.. To niedobrze. Znaczy dobrze, ale niedobrze ogolnie.. - skrzywila się, nie potrafiła wytlumaczyć. Nikomu nie życzyła więzienia, o to chodziło.
- Nie, no przecież, że nie. - uśmiechnęła się do niego uspokajająco.

Connor Eastman

Connor Eastman
Connor się lekko uśmiechnął, ale tak bardziej do siebie. Coś miał wrażenie, że taki piękniś jak Skittles to będzie tam w tym więzieniu niezłym cwelem. Oczywiście nie podzielił się tym z Liluye i zwyczajnie zmienił temat.
- Nigdy ciebie o to nie pytałem, jakie lubisz najbardziej kwiaty? - Zapytał patrząc na jej usta, które teraz tak pięknie się błyszczały.

Liluye

Liluye
- Kwiaty? - zdziwiła się trochę. Potem zamyśliła.
- Hm.. Nie wiem. Na prawdę. - pokręciła głową, dziwnie rozbawiona. - Nigdy się nie zastanawiałam. Ale lubię słodycze.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 7]

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Similar topics

-

» Szpital i pogotowie

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach