Biuro szeryfa i areszt

First topic message reminder :

Parterowy budynek z czerwonej cegły mieści w sobie zarówno biuro szeryfa jak i areszt. Wchodząc z głównej ulicy przez podwójne drzwi, stajemy przed zaszkloną recepcją, w której na dyżurce zawsze można spotkać jednego z funkcjonariuszy. Przechodząc korytarzem dalej, trafiamy na dużą salę, zastawioną kilkoma biurkami. To w nim przebywają stróże prawa, gdy akurat nie znajdują się na patrolu, zajmując się papierkową robotą lub przygotowując do wyjścia w teren. Za nimi można zauważyć drzwi prowadzące do gabinetu szeryfa w którym oprócz pokaźnego biurka, głównym wyposażeniem jest długi stół, przy którym toczą się rozmowy odnośnie aktualnych spraw. Z głównego korytarza wejść można także do aresztu, gdzie kilka cel czeka na swych gości.

Zmierzyłem ją wzrokiem zachowywała się jak blondynka która zobaczyła jeszcze większą promocję tych samych butów które kupiła przed chwilę drożej. Wysłuchałem ją z uwagą. Chwilę się zastanawiając, powiedzieć nie powiedzieć, przecież graliśmy w jednej drużynie. Chyba w jednej.
- Mieli, kto teraz nie ma - rzuciłem wymijająco - jaka grubsza sprawa?

Lola nigdy nie zwracała uwagi na takie spojrzenia. Być może specjalnie, a być może wytworzył się w niej taki... System ochronny - taka psychologiczna sprawa, która zezwalała jej żyć w błogiej nieświadomości, że wszyscy wokół uważają ją za kompletną blondynkę? Cóż, może!
-Pytam, czy były to jakieś inne tatuaże od czaszek lub kucyków pony.-mruknęła, przewracając oczami.
Spojrzała na niego uważnie.
-Tak. Przecież cały czas ci o tym mówię. Coś większego.-wytłumaczyła spokojnie, jak 5-letniemu dziecku.
Czy ludzie poważnie mieli problem z nadążaniem za jej tokiem myślenia? Shesh!
Odebrała kolejnego smsa i odpisała szybko z zacięta miną.
-Muszę... muszę coś załatwić.-mruknęła, nie patrząc nawet już na swojego rozmówcę.-To na razie!-pomachała mu i uciekła raz-dwa.

/zt => dom

Gdyby stukała w blat biurka już dawno by nie miała tego długopisa w dłoni, bo na pewno by tego nie wytrzymał.
-Nikogo?- lekko uniósł brew w górę.- A kiedy rzecz miała miejsce?- dopytał jeszcze gwoli uściślenia informacji.
Zanotował skąd pochodził sygnał i pozostałe informacje nim ponownie podniósł wzrok na kobietę,
-Wprowadzone zmiany dotyczyły jednej osoby, kilku osób czy były ogólne?

Swarek sobie odhaczył miejsce na mapie skąd mniej więcej pochodził sygnał.
- Proszę mi jeszcze podać nazwiska, którym zmieniono te oceny.- poprosił i stwierdził, że to chyba będzie wszystko co będzie mógł wyciągnąć z kobiety.

- Dobrze. - zanotował.
- Na chwilę obecna to będzie wszystko, gdybym potrzebował jakichś dodatkowych informacji to wiem gdzie panią znaleźć- podniósł się ze stołka i pożegnał z kobietą.- Do widzenia.

/początek/

SiegPony na stanowisku! Choć inteligenty, Landon chwilę pchał drzwi, mimo napisu "Ciągnąć". W końcu wszedł, rozejrzał się po ruchliwym i głośnym miejscu i podszedł do biurka, gdzie jak sądził, siedziała osoba na kształt policyjnej sekretarki.
- Dzień dobry. - Powiedział, wkładając w te dwa słowa cały swój urok osobisty. - Ja w sprawie pracy. - Wskazał na laptopa trzymanego pod pachą. To plus wygląd i koszulka z Silent Mill i wiadomo, ze chodziło o posadę informatyka. - Wysyłałem CV w zeszłym tygodniu. - Dodał i przeczesał rude włosy. Wcale nie nie nerwowo. Wca-le. A jeśli Christie Johns stała w zasięgu jego krótkowidzącego wzroku, to na pewno zmierzył lubieżnie jej sylwetkę. Jeśli się na niego spojrzała, to pewnie nawet mrugnął zalotnie!

Sekretarki próżno szukać w biurze takiej małej mieściny, ale Landon miał szczęście, że trafił na Delgado, znowu mającą dyżur przy telefonie. Zaprowadziła ona go do gabinetu McConnora, który zaprosił go do środka.
- Proszę usiąść i powiedzieć na jakim stanowisku się pan widzi.

Sam uzupełnił swoje akta a potem poszedł do archiwum. Dostał od Ramirez, która pewnie teraz bawiła się z jakimś przystojniakiem akta do sprawdzenia. Pewnie znowu dzisiaj wyrobi nadgodziny ale odbije sobie to w przyszłym tygodniu. O umówi się z kimś na gorąca randkę. Tak to był dobry pomysł.
Usiadł przy kompie i wrzucił dane do systemu. Zaczął szukać w bazie danych jakichkolwiek wzmianek o tatuażu w kształcie litery P. Nim mu bazę danych przemieli to pewnie sporo potrwa więc otworzył wyszukiwarkę i wrzucił w nią zdjęcie tatuażu, kto wie co mu wujek google wyszuka.

Christie na pewno zastanawiała się, czy wyjść, czy moze poczekać i zaczepić Landona. Na pewno. W końcu rudzi muszą trzymać się razem, by płodzić unikatowe, rude dzieci!
Landon przywitał się z szeryfem McConnorem podziwiając w duchu jego pięknego wąsa. SiegPony w swoim życiu raz wyhodował na twarzy dziewiczy meszek nad górną wargą, ale szybko go zgolił, kiedy internauci na ask.fm jednogłośnie orzekli, że jest on do bani.
- Informatyka. - Powiedział powoli i wyraźnie. Długie, blade członki, zgarbione plecy i wada wzroku, przez którą na nosie miał denka od słoików jednoznacznie wskazywały, ze nie chciał być agentem śledczym. - Oto kopia mojego CV, list motywacyjny, doświadczenie w pracy i osiągnięcia. - Mówił, wyciągając kartki.
Zastanawiał się parę razy, czy na pewno powinien tu iść. W policji pracowało dużo dziwaków - zaczynając od ludzi, którzy lubowali się w krojeniu flaków martwych ludzi. Płaca nie była jakaś niesamowita, ale...
Mogła być drogą do odkupienia win w oczach rodziców. Ten mały incydent o włamaniu się na serwery uczelni (o którym nie wspomniał w CV, bo notowany za to nie był) mógł pójść w niepamięć dzięki pracy w imieniu prawa! No i do tego była to zawsze dawka jakiś emocji. Większa niż programowanie gry, w której koń biegnie po tęczy.
- Chcę służyć społeczeństwu! - Wypiął dumnie cherlawą pierś. - Naprzód Ameryko! - Dodał po chwili. Chciał w końcu zrobić jak najlepsze wrażenie.

Odebrał od Landona papiery i przejrzał je, kiwając głową. Zaraz jednak zmarszczył czoło, widząc zachowanie mężczyzny. Żarty sobie robił? Myślał, że praca w biurze szeryfa to jakaś zabawa?
- Pan zdaje sobie sprawę z obowiązków i dyskrecji jaką musi się odznaczać mój pracownik?
Zapytał, opierajac się na fotelu i obserwując uważnie mężczyznę.
- Wie pan jakie konsekwencje czekają w razie przecieku informacji?

Dla Landona to wcale nie były żarty! Jak już jakieś mówił, były one o wiele bardziej wyszukane.
- No... Tak. W końcu to posterunek policji. - Odpowiedział wyjątkowo tępo jak na swoje statystyki. - Przeciek informacji? Moje zabezpieczenia nie znają takiej rzeczy! - Wrócił do kozackiego tonu i rozluźnił się nieco. Czuł, że ma już szeryfa w kieszeni, eheheh.
- Możecie zrobić mi jakiś test. Sprawdzić mnie, jeśli nie wierzycie. - Kiwnął głową na kartkę zapisaną osiągnięciami. - Idę o zakład, że włamanie się do systemu to pestka. - Powiedział zaczepnie. Starych nawyków czasem nie da się wyplenić. Landon zawsze nadrabiał braki w prezencji i obyciu słowami.

McConnor westchnął, bo ani trochę nie podobało mu się zachowanie mężczyzny. Ci informatycy, to wszyscy dziwacy! Wiedział jednak, że ma przed sobą dobrego informatyka i to interesowało go najbardziej.
- To pierwszym pana zadaniem będzie zabezpieczenie tego systemu. - Odłożył papiery na bok i wstał z fotela. - Mogę panu zaproponować 300$ tygodniowej wypłaty, plus świadczenia zdrowotne. Jeśli jednak... jeśli jednak coś w systemie zawiedzie, panu będzie za to odpowiedzialny. Rozumiemy się? - wyciągnął rękę w stronę rudzielca.

Landon prawie podskoczył na krześle. Ha!
- Jasne, panie szeryfie! Się wie! - Dodał i szybko zamienił pistoleciki z palców, które w żartobliwy sposób celowały w szeryfa, na wyciągniętą dłoń.
- Super, rozumiemy się w stu procentach! - Przejechał dłonią po rudych włosach. Był pewien, że usprawni system policji z palcem w nosie. - Kiedy mam zacząć? A decyzja to już ostateczna? Mam jakąś umowę podpisać? Dostanę swoje biurko? - Mówił pytanie za pytaniem. Praca w POLICJI. -Ekhm, a jak skończę z usprawnianiem zabezpieczeń, to jakiś raport mam sporządzić?
Cycyoricie cycki z wrażenia opadną, jak to usłyszy!
Nie, nie. Skup się Landon. To poważna sprawa, nie powody do ekscytacji...
- W razie czego mogę też pracować z domu, w przypadku jakiegoś kryzysu, czy coś. - Dodał.

- Zaczyna pan od teraz. Koledzy panu wskażą wolne biurko. Umowę przygotuję - Uścisnął mu dłoń i wskazał na drzwi. - Do roboty, panie Quinally!

- Łuhu! - Landon nie mógł powstrzymać wesołego okrzyku ze skokiem rodem z Mario, po którym prawie się wywrócił. - Nie pożałuje pan tego! - Zapewnił i zaraz został przejęty.
let the game begin.
Dobrze, że miał ze sobą swojego laptopa. Te pożal się Boże komputery na biurkach pamiętały jeszcze starą fryzurę Billa Gates'a. Zaczął od rutynowego podpięcia się pod sieć i sprawdzania od ogółu do szczegółu.

39

O proszę a jednak coś tutaj mamy. Na ekranie komputera wyświetliły się kolejne informacje, które studiował Sam. Wieki to wszystko trwało ale przynajmniej jest efekt, zresztą już dawno przyzwyczaił się do tempa pracy policyjnych komputerów.

Na komputerze wyświetlają się informacje dotyczące gangsterów z okolic Tucson. Każdy z nich zamieszany był w narkotyki i każdy miał na szyi wytatuowaną na szyi literę P.

Żeby zdobyć kolejne informacje, znowu rzucasz kostkami, ten sam próg i mnożnik!

24

Niestety komputer nie chciał mu wypluć więcej danych na temat panów z Tuscon. Sam zlecił więc analizę powiązań z Old Whiskey i Appaloosa City sprawdzając czy nazwiska mu się zdublują i ewentualnie czy pokażą się jakiekolwiek powiązania.
Zlecił tez przeszukanie symboliki wytatuowanej litery P, a nuż jakiś gang się nią posługuje w innej części kraju.

Jeszcze raz te same kostki dla Smarka!

49

O a jednak miał nosa. Uśmiechnął się do siebie, kiedy komputer zasygnalizował, że coś zlazł. Sam miał nadzieję, że będą to jakieś przydatne informacje.