7.03.2013 r., Parker - Betty

Will siedział już sobie w Appaloosa. Właściwie, wieczorem czy też nad ranem mógł już sobie wracać do Old Whiskey, skoro zrobił to, co miało być zrobione. Postanowił jednak odpocząć i zastanowić się nad tym, co powiedziała mu Gigi o Betty i barze. Sytuacja była naprawdę mało sympatyczna, jednakże Parker należał do takiej grupy osób, które musiały znać wersje obu stron.
Dlatego stwierdził, że wypadałoby zadzwonić do Betty, aby porozmawiać i się dowiedzieć, o!
Czekał zatem na odebranie połączenia.

Księgowy uśmiechnął się lekko, słysząc głos Betty.
- Cześć, Betty - przywitał się, jak to kultura wymagała. - Co u ciebie? - spytał, bo jednak wolał nie zaczynać rozmowy od tematu, na którego odpowiedzią Betty zakładał, że będzie rozłączenie się.

Zaśmiał się nikle.
- Nie wątpię - mruknął, wyglądając przez okno. - Ale chociaż czas z rodziną spędzasz, a to się liczy, nie?

- Nie wątpię, taka forma odpoczynku ci się z pewnością przyda, Betts - mruknął i zaraz westchnął. - Tym samym ponoć w Appaloosa siedzisz - dodał, powoli zmieniając temat na ten odpowiedni.

- Nie wiem, zawsze mogłaś mieć niespełnione marzenie podróżowania po wszystkich Stanach i postanowiłaś je teraz zrealizować? - zaśmiał się. - Nie tylko ty znajdujesz się w Appaloosa, prawdę mówiąc. Spytałbym czy się spotkamy, bo chciałbym się czegoś dowiedzieć, ale słychać, że jesteś zajęta.

- Nie, po prostu wydawało mi się, że chcesz korzystać w pełni z bycia babcią i tyle - parsknął.
Spoważniał nieco na pytanie kobiety.
- Nie, Baker nie wie o tym spotkaniu. Pewnie nawet nie wie, że jechałem do Appaloosa, choć i tak, moja sprawa - odparł nieco oschłym tonem. - Powiedz mi tylko gdzie, bo ufam, że lepiej znasz miasto.

- Okej, może być - powiedział. - To co, do zobaczenia za dwie godziny?