Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Szkoła podstawowa i szkoła średnia

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 21]

1Szkoła podstawowa i szkoła średnia Empty Szkoła podstawowa i szkoła średnia Sro 21 Maj 2014, 10:01

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Obowiązkowa edukacja dzieci i młodzieży Old Whiskey odbywa się w dwóch podobnych i sąsiadujących ze sobą budynkach. Młodsze dzieci ze swymi kolorowym plecakami, codziennie maszerują do parterowego budynku, który wewnątrz został niedawno wyremontowany i wymalowany na ciepłe kolory. Rodzice najwidoczniej zadbali, by ich pociechy czerpały radość z nauki i chętniej chodziły do szkoły. Wejścia do podstawówki pilnuje stary, wąsaty dozorca, siedzący w niewielkiej kanciapie i witający u progu szerokiego korytarza. Przechodząc nim najpierw dojdziemy do pokoju nauczycieli, a następnie sal lekcyjnych, między którymi umieszczono toalety i gabinet pielęgniarki. Na końcu korytarza zatrzymamy się przed drzwiami, prowadzącymi na podwórze i małe boisko, gdzie dzieci spędzają czas między lekcjami, pod czujnym okiem dyżurnej.

Starsza młodzież naukę swą pobiera w piętrowym budynku, który wydaje się starszy niż sąsiedni. Do wnętrza szkoły średniej prowadzą schody, zawsze oblegane przez uczniów, niechętnie czekających na dzwonek. Tutaj korytarzy jest więcej, a beżowe ściany niemal zupełnie zasłonięte zostały przez wysokie szafki. Na parterze znajdziemy pokoje nauczycieli i sale przystosowane na lekcje z nauk ścisłych, na piętro zaś przejdziemy do sal humanistycznych i wyciszonej sali treningowej.

Przed budynkami wybudowano sporych rozmiarów plac oraz parking, który zazwyczaj zajmowany jest przez samochody uczniów szkoły średniej.


W szkole, po skończeniu zajęć dla uczniów, sale gimnastyczne i siłownia mogą być użytkowane przez resztę mieszkańców Old Whiskey. Ze sprzętów można korzystać w godzinach 17:00-22:00.
Siłownia jest darmowa, ale mile widziane datki na utrzymanie przybytku!


Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.


HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100


SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5


TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210


ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw 30 Paź 2014, 13:26, w całości zmieniany 1 raz

Sally Blackbird

Sally Blackbird
/start

Sally niezbyt przepadala za swoja robota i tak tez sie do niej odnosila, zwalajac wiekszosc roboty na sprzataczki. Dzis byl wyjatkowy dzien, bo postanowila ruszyc dupsko i rozejrzec sie po szkole. Zamaszystym krokiem przemierzala korytarze, sprawiajac wrazenie zajetej. Ciekawe ktora godzina? Zeby tylko nie utonela w tlumie gowniarzy jak zadzwoni dzwonek. Nie zeby czesc tych gowniarzy byla prawie w jej wieku czy cos.
W kazdym razie zeby uniknac ewentualnych kolizji Sally ruszyla na parking, bawiac sie pekiem kluczy. Krecila je tak energicznie ze w koncu zsunely jej sie z palcow i poszybowaly przez parking prosto w szybe jakiegos auta. Dammit.

Christie Johns

Christie Johns
/ pewno gdzieś okolice południa, początek

Christine miała o tyle lepiej, że gdy tylko wchodziła do szkoła, to jej praca mieściła się w gabinetach, do których najczęściej włazi grono pedagogiczne i ogólnie personel szkoły. Nie musiała wtedy mieć do czynienia z nastolatkami, którzy lubili sprawić, że człowiekowi gula w gardle rosła i jeszcze miał ochotę nasłać na nich panią Osel, coby dała im lekcję wychowania do życia względem starszych czy coś.
Dopiero co wjechała na parking, szukając przez kilka minut wolnego miejsca i gdy już zaparkowała - niezbyt porządnie - to grzebała w torbie, w poszukiwaniu telefonu. Trzask kluczy o szybę sprawił, że Johns podskoczyła w miejscu, uderzając ręką w kierownicę. Co by nie było za mało - nawet zatrąbiła, opierając o klakson dłoń i zaraz wysiadła z impetem z samochodu i przeklinając cicho, przyjrzała się szybie. Dostrzegłszy klucze, chwyciła za ich pęk i zaraz zlokalizowała Salali.
- Nie możesz w uczniów rzucać? Może wtedy by myśleli - rzuciła do kobiety głośno.

Sally Blackbird

Sally Blackbird
Jezu, co za babsztyl, musi na nia trabic? Malo jej szyby nie rozbila, ale to przeciez nic wielkiego. Oparla rece na biodrach i zlustrowala wzrokiem pania informatyk. Juz miala jej cos odszczekac, ale komentarz kobiety nieco zlagodzil jej nerwy. Parsknela pod nosem.
- Sorry ziom, myslalam ze dewastuje auto sekretarki - mruknela zblizajac sie o kilka krokow. - Ale uczniowie to nawet lepszy pomysl. EJ TY TAM, DO SZKOLY JAZDA! - wrzasnela na jakiegos spoznialskiego dzieciaka. Nie zeby ten wiele sobie z tego robil. - Moge? - wyciagnela dlon gotowa naprawde cisnac kluczami w dzieciaka. Spojrzala ponaglajaco na Christie.

Christie Johns

Christie Johns
Wbrew pozorom to Christie aż taka wyniosła i złośliwa nie była. Wredna czasami, ale to tylko ze względu na kolor włosów. Tak to nawet dało się z nią pogadać. I nie trąbiła na nią specjalnie, więc bez jakichkolwiek obaw; każdemu się zdarza nacisnąć omyłkowo klakson, no!
- One pewnie jeżdżą lepszymi - popukała w dach swojego samochodu. Sama nawet zaśmiała się cicho. - Może się w końcu zmobilizują, by włazić do szkoły, a nie koczować jak jacyś idioci - dorzuciła. Nie, żeby ona sama kilka lat temu stała pod drzwiami. Johns? No gdzieżby!
Niemalże od razu podała kobiecie pęk kluczy, zaraz chowając się jeszcze na moment w aucie, coby wyciągnąć torbę.
- Tylko weź traf. W łeb najlepiej - doradziła, odsuwając się od auta. Po to, aby trzasnąć drzwiami i je zamknąć kluczem.

Sally Blackbird

Sally Blackbird
Grunt w tym, ze Sally nie wiedziala, ze Christie zatrabila przypadkiem. Chyba juz zreszta o tym zapomniala. Sally byla impulsywna i potrafila wsciekac sie rownie szybko co uspokajac. Albo chociaz zapominac o swoim gniewie.
Zasmiala sie na slowa kobiety i szybko przejela klucze, ktorymi zaraz cisnela w uczniaka. Nie miala jakiegos najlepszego cela, a ze nie chce mi sie prosic o kostki to uznajmy po prostu ze klucze smignely przed nosem uczniaka.
- Dammit - warknela do siebie. - NO JUZ, JAZDA! - wrzasnela na chlopaka, ktory tym razem sie zmobilizowal i przyspieszyl. Moze nawet cos odwrzasnal?
- Jak cos to mnie kryj. Bedziesz swiadkiem, ze w zyciu tego nie zrobilam - spojrzala porozumiewawczo na Christie.

Christie Johns

Christie Johns
To dobrze, że zapominała szybko! Pewnie zależało od tego, przez co lub kogo musiała się zdenerwować. U Christine też takie coś bywało i kobieta po prostu fuka pewnie pod nosem albo na innych przez kilka, dobrych minut. No ale nie o tym mowa, prawda?
Skrzywiła się lekko, bo miała nadzieję, że te klucze to jednak uderzą w twarz uczniaka. Na szczęście został postraszony, zmobilizowany i zaraz włączył mu się motorek w dupie, więc szybciej do szkoły szedł. Nawet bym się nie zdziwiła, jak je przeklął czy coś w tym stylu.
- Oczywiście - przytaknęła. - Jeszcze tego brakowało, by woźny miał tak robić, prawda? Ale chyba Filchem cię nie nazywają, co? - czasem zdarzało się Johns walnąć głupim tekstem, a mimowolnie woźny skojarzył mi się z Harrym Potterem. - Powinni mieć raz w tygodniu lekcję wychowania. Byle nie do życia w rodzinie, bo później się bawią w dmuchnij prezerwatywę na korytarzu i robią jakąś imprezę między szafkami, siatkówka z balonem z kondomu - pokręciła głową, poprawiając torbę na ramieniu.

Sally Blackbird

Sally Blackbird
Na pewno rzucil jakas sliczna wiazanke przeklenstw, ktorymi dyrektor raczej niezbyt sie przejmie, kiedy uczniak doniesie mu, ze wozna go terroryzuje. Chociaz cholera go wie, czy sie odwazy jak sie spoznil. Jakby go posadzili o wagary, ktore w US sa przeciez mega wykroczeniem to byloby dla niego cienko. Ale wracajac do dziewczyn...
- Filchem? Eee... whatever - Sally troche nie zalapala dżołku, bo w przeciwienstwie do autorki ogladala tylko filmy, nie zwracajac wiekeszej uwagi na imiona woznych i nauczycieli.
Parsknela smiechem na opowiesci Johns.
- Nie chce wiedziec co teraz wyczyniasz w lozku po takiej szkole - zasmiala sie jeszcze raz. - U mnie bylo bardziej hardcorowo. Chlopacy napompowali wiewiorke benzyna i zamierzali podpalic. Myslalam ze im nogi z dupy powyrywam - zmruzyla oczy. To nie bylo przyjemne wspomnienie. Tym bardziej biorac pod uwage analogie, ze jej imie "Salali' znaczylo w jezyku jej ludzi wlasnie wiewiorke.

Christie Johns

Christie Johns
No, no. W Stanach zrobisz sobie trzy dni wolnego, a już dzwonią do rodziców i o wszystkim mówią. Aż strach, co to by było, gdyby tylko przełożyć amerykański system nauczania na polski. To równie dobrze starszyzna mogłaby w szkole zamieszkać, coby czasem nie zmęczyć się łażeniem w tę i nazad.
- No Filch. Taki dziad, co to dyszał i skakał, chcąc kolanami sobie chyba klatę obić czy jakoś tak - wytłumaczyła. - Nieważne - machnęła zaraz, bo jeszcze by się rozgadała w tym temacie, a pewnie znużyłaby kobietę monologiem o tym, że są mugolami.
- No jak to co? Śpię - wzruszyła ramionami. Nie miała zwyczaju chwalić się i narzekać na swoje życie prywatne, erotyczne i takie tam. Nawet ja nie wiem, co ona wyczynia.
- A już miałam nadzieję, że to ich napompowałaś i podpaliłaś - skwitowała. Sama może nie przepadała za wszystkim zwierzętami (insekty to już w ogóle do wybicia), ale przecież - co taki biedny zwierzak im zrobił?
- Gdzie są klucze? - spytała, rozglądając się w miejscu, gdzie właśnie ten pęk powinien być.

Sally Blackbird

Sally Blackbird
I jeszcze zabronia przychodzic do szkoly przez nastepny tydzien! Co w ogole ma malo sensu dla mnie w przypadku uczniow ktorzy i tak nie robia sobie wiele z nauki, ale coz. Nie woznym to oceniac!
- Uhm... - Sally patrzyla na nia jak na kosmitke as w koncu... Zalapala! - To byl Filch? Hej, czy ja ci wygladam na starego zgrzybialego dziada?! - obruszyla sie, choc widocznie wcale nie byla obrazona czy cos.
- Aha, juz ja znam takie jak ty - spojrzala znaczaco na Christie I zafalowala brwiami.
No Christie to zrobilas pierwsze wrazenie, eheheh.
- Chcialam, ale benzyna sie skonczyla - wzruszyla ramionami.
Zmarszczyla czolo i rozejrzala sie.
- Fuck, nie ze zgubilam! Te klucze to jedyne dla czego pracuje. Masz klucze, masz wladze. Jak bog normalnie!

Christie Johns

Christie Johns
Ja to w ogóle nie ogarniam. I tak dla mnie fajną sprawą są te szafki, przedmioty (że możesz sobie wybierać) i to, że zawsze jest do piętnastej góra. No, chyba że masz kozę, ale o to się martwić nie trzeba.
- Wierzę, że jesteś stokroć seksowniejszą i lepszą wersją Filcha - zamrugała wesoło. Pewnie ktoś mógłby pomyśleć, że Johns to tutaj kokietka i zaraz podrywać woźną będzie, ale wydaje mi się, że epizody w szafce na miotły i inne czyszczące akcesoria to kobieta już ma za sobą.
- Znasz? O proszę, a co mówiły? - ramiona rudowłosej zadrżały z powodu rozbawienia. A jednak dobrze dzisiaj było jechać do pracy, skoro mogła sobie zapewnić dawkę humoru, który się poprawił w tym momencie.
- No to sorry, ale chyba ktoś chciał zrobić za Prometeusza i ci podpierdolił te klucze - skomentowała, a jednak wzrokiem nadal szukała. A nuż, może się znajdzie!

Sally Blackbird

Sally Blackbird
Szafki to maja nie tylko w US. Mnostwo krajow europejskich je ma. Moze w interesie potomnych wystosuje kiedys pismo do ministerstwa edukacji z prosba o szafki. Skoro mundurki przeszly to czemu nie szafki? Ale wracajac do tematu...
Sally parsknela smiechem.
- Czekaj jeszcze zapuszcze seksownego wasa to dyrektor padnie dla mnie jak sekretarka na kolana. Tylko cholera Filch to facet, to brakuje mi fiuta. I diabli wzieli moj plan - udala rozczarowanie I zasmiala sie.
- A ty co tak wypytujesz? Szukasz kompanii w lozku? - uniosla brwi. - No wiesz jak sekskowna laska to dyro moze sie skusi.
Dobra sorkens za komentarze pod adresem dyrektora. Nie znamy goscia. Moze to rowny facet? Heheh dobre. Dyrektor rowny gosc.
- Ja pierdole ludzie to maja kompleksy - mruknela i... - O, sa! Ja pierdole juz sie balance ze was zgubilam - potarla czule pek kluczy o policzek.
- Ty jestes z wydzialu IT? - zwrocila sie do kobiety.

Christie Johns

Christie Johns
No, w sumie racja, ale mówimy o Ameryce, nie? I jakoś z naszym porównałam, a u nas to jeszcze za szafki trzeba płacić. Nieważne.
- Zawsze możesz dorobić. Pewnie jak pojedziesz do Japonii to dorobiliby ci nawet skrzydła - zażartowała i zaraz spoważniała, jakby była zszokowana pytaniem kobiety.
- Pewnie, że tak. Czasem trudno trafić na dobrego partnera! - żachnęła się ze śmiechem, bezradnie rozkładając ręce. Jakby chciała pokazać, że naprawdę trudno kogoś odpowiedniego znaleźć i byłaby na tyle zdesperowana, że pyta - w sumie obce - osoby o takie coś!
Uniosła brew, kiedy Salali Salami wtuliła się w pęk kluczy, jak jakiś dziad w łono ukochanej, która jest dla niego tylko dla pieniędzy. Sorry za takie porównanie, ale to jedyne, co przyszło mi do głowy. Christie jakkolwiek tego nie skomentowała i zaraz roześmiała się.
- Przestań. To nie jakaś korporacja. Tylko szkoła - pokręciła głową. - Tak, robię za informatyka, bo wiele potrafią sknocić, jak coś jest nie tak. Coś w tym stylu - odpowiedziała i westchnęła ciężko, jakby się zmęczyła od tego spaceru z parkingu pod wejście do szkoły.

Sally Blackbird

Sally Blackbird
Placic? No ale przynajmniej byly. U nas w ogole nie bylo szafek wiec wszyscy uczniowie od pierwszej klasy wzwyz musieli swoje ksiazki codziennie taszczyc.
- Wywalic gore forsy zeby dyro mogl oblizac mi fiuta? - udala ze sie zastanawia. - Chyba nie jestem jeszcze as tak zdesperowana!
Na stwierdzenie kobiety pokiwala glowa.
- No faceci to chuje - stwierdzila. - Choc w sumie baby to jeszcze wieksze chuje. W sumie wole facetow. Mniej fochaci as - wzruszyla ramionami I mimo woli pomyslala o Skittlesie ktory byl chyba jednym z najbardziej wyluzowanych ludzi jakich znala. Ciekawe czemu?
- Korporacja czy nie masz wazna fuche - zlustrowala ja wzrokiem. - Wazniak. Lepiej wracaj do pracy zanim zabiora ci fuche. A ja wpadne do ciebie pozniej. Wozny zawsze zajdzie pretekst - wyszczerzyla zeby w usmiechu.

[Jak chcesz mozesz zakonczyc bo u mnie ciezko bedzie z odpisami do 12]

Christie Johns

Christie Johns
No, płacić-płacić. I szafki zaczęli montować, kiedy my szkołę kończyliśmy. Taka logika.
- Chyba - zauważyła z rozbawieniem. Bądź co bądź to przyznać musiała, że rozmowa z kobietą naprawdę poprawiła jej humor przed całą robotą, jaka ją czekała na te kilka godzin soboty, które mogłaby wykorzystać na... no nie wiem, coś ambitnego. Jak spanie. Bardzo ambitne zajęcie.
Ale ta Salami niezdecydowana była! Nawet Christie - pod pretekstem, że zawiał wiatr i musiała grzywkę poprawić - pokręciła głową i westchnęła ze zrezygnowaniem.
- Nie lepiej powiedzieć, że wszyscy to chuje? Sprawiedliwie będzie chociaż! - zarzuciła, unosząc dłoń w jakimś geście "dawaj kompromis, guuurl".
Parsknęła, kiedy ta otaksowała jej spojrzeniem pełnym oceny, jakby chciała w tym momencie chociażby z wyglądu ocenić, ile Christine potrafi, a ile nie.
- W to nie wątpię. Do później! - kiwnęła do kobiety, następnie kierując się w odpowiednią stronę.

/ tu ZT dla Salami Salali

Praca kobiecie minęła o dziwo szybko. Znaczy, była pewna, że trochę tutaj posiedzi i w tejże sprawie się nie myliła. Musiała bowiem na nowo przetłumaczyć, po raz kolejny, kilku starszym kobietom, że wyłączanie okna danego folderu nie spowoduje, że aktywowały wirusa (propsy, że wiedziały, co to jest wirus). Później zajęła się komputerem sekretarki, aktualizując całe oprogramowanie i upewniła się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Późniejsze jej obowiązki to właściwie ograniczały się do tego, by wypić kawę, pogadać ze sprzątaczkami i poprawić coś w edytorach tekstowych, jeśli nadarzył się taki problem. Właściwie tyle miała ze swojej pracy, co nic...

Ron Brody

Ron Brody
Przeklęta astma - nie dość, że oddychać jest trudno to jeszcze 30 $ za inhalator, ale taki zakup starczał na rok, więc może jakoś przeboleje ten wydatek. Swoją drogą miał szczęście, że w niedziel apteka była otwarta z rana, bo większość sklepów była nieczynna. Ron podjechał swoim starym pick-upem pod mury szkoły by skorzystać z biblioteki. Old Whiskey było taką dziurą, że nie miało biblioteki publicznej tylko trzeba było korzystać z księgozbioru szkolnego.
Ostatnie wydarzenia skłoniły go do poszerzenia swojej wiedzy informatycznej i nie tylko. Co raz bardziej rozbudowane programy powstawały na łamach klawiatury Irlandczyka, ale momentami przerastały go te problemy. Jedynym sposobem na ułatwieniem sobie pracy to zrobienie sobie szkolenia.

Poszedł do miejsca zebrania książek i znalazł dział informatyczny. Większość z nich to materiały dla uczniów, ale znalazł jakieś tytuły specjalistyczne z myślą o doświadczonych czytelnikach. Wypożyczył je do domu, by tam spokojnie je przeczytać.

Wychodząc z biblioteki zobaczył tą samą kobietę, która jakiś czas temu startowała razem z nim do tej pracy. Ron przegrał tą walkę ze względu na mniejszą kontaktować z ludźmi. Nie czuł do niej żalu, więc podszedł do niej spokojnie i powiedział:
-Jak tam robota tutaj ? - przy okazji chciał wybadać, czy już wykryto ten wałek, który zrobił w nocy.

Christie Johns

Christie Johns
Christine, od czasu kiedy pracuje w tej szkole, mogłaby dać czyjąś rękę uciąć, że w niedziele (i pozostałe dni tygodnia) najczęściej do biblioteki przychodzą uczniowie ostatnich klas, absolwenci; no, ogólnie osoby starsze. Naprawdę była zdziwiona, widząc jakiegoś pyskatego młodzieniaszka, który ma jeszcze mleko pod nosem, a znajduje się w weekend w bibliotece!
Przechodziła właśnie przez korytarz, przystając na moment przed jakimiś ogłoszeniami. Ot, z ciekawości chciała zobaczyć, co ludzie tutaj mają tym razem powypisywane.
Gdy mężczyzna do niej podszedł i zagadał, musiał odczekać chwilę, zanim Christie spojrzała na niego. Przez moment marszczyła brwi, żeby skojarzyć głos z twarzą i ogólnie, a potem westchnęła bezgłośnie.
- Nie narzekam, choć mogło być lepiej - odpowiedziała szczerze. - Czasem się boją człowiekowi dać komputer, jakbym co najmniej szatana miała tam wpuścić - parsknęła, bo oczywiście trochę przesadziła, ale jakoś wizja krzyczącej babki z nauk ścisłych, która panikowała na widok komputera była... cóż, rozbrajająca!
A skoro nic nie wspomniała o jakiś akcjach w nocy to najwidoczniej jeszcze o niczym nie wiadomo i nikt jej nie powiadało, o!

Ron Brody

Ron Brody
- Znam twój ból - odparł Ron - niektórzy ludzie stają się prawdziwymi idiotami w momencie gdy trzeba wrzucić plik do folderu- zaśmiał się delikatnie- W pracy jakoś też nie zarabiam majątku, ale nie mogę narzekać.
Spojrzał na kilka książek, które trzymał pod pachą.
- Trudno znaleźć coś przydatnego do mojej roboty w tym mieście. Może znasz jakieś miejsce w Whiseyu, gdzie można kupić literaturę specjalistyczną ? - zapytał się swojej starszej koleżanki po fachu. Przydało by się znaleźć odpowiednie lektury. Przy okazji podczas tej bezsensownej rozmowy miał nadzieje, że dowie się czy coś się działo w nocy. Na razie milczała, więc pewnie później będzie draka.

Christie Johns

Christie Johns
Zawtórowała po nim śmiechem.
- Dokładnie, tak jest. Niektórzy panikują, jak się powie, że mają coś skopiować - zauważyła, wzruszając ramieniem. - Dobrze, że nie mają od razu pomysłów, by biegać z monitorem do kserokopiarki, bo to by się nie skończyło za dobrze - powiedziała pod nosem.
- Wątpię, żeby Stara Whiskey dysponowała takimi książkami. Prędzej będziesz zmuszony do zamówienia czegoś przez internet albo do odwiedzin innego miasta. Ewentualnie - zamyśliła się. - Ewentualnie może będzie ktoś, kto będzie mógł ci pożyczyć. Nieraz trzeba po ludziach poszukać - wbrew pozorom, nie mówiła tutaj o sobie.
- A jakiś projekt szykujesz? - spytała z ciekawości.

Ron Brody

Ron Brody
-Nie - odpowiedział krótko- Do edukowania się zmusiło mnie zdenerwowanie przy ostatnim projekcie. Zauważyłem, że mam pewne luki oraz braki, które trzeba nadrobić.- po tych słowach jeszcze westchnął i powiedział:
-Ok, to już ci nie przeszkadzam, ja sam muszę lecieć do domu. Żegnam - po tych słowach, machnął ręką na pożegnanie i skierował się na parking. Usiadł za sterami maszyny i ruszył to swojego domu.

z/t

Christie Johns

Christie Johns
Pokiwała głową ze zrozumieniem. Sama wiedziała, ile nerwów można stracić przy pracy. Zwłaszcza, że była ona ważna i - jeśli tak się zdarzało - na wczoraj. Wtedy to już w ogóle człowiek wariował jak powalony!
- Na razie - odpowiedziała, kierując się w odpowiednią stronę. Pewnie sama po jakiejś godzinie, mogła pójść do domu.

/zt

Christie Johns

Christie Johns
/początek, południe (albo po!)

Już dawno zdążyła się przekonać, że jeśli chce popracować w spokoju to najlepiej będzie przychodzić wtedy, gdy uczniowie albo skończyli lekcje, albo niewiele im zostało do skończenia. Podobnie było z nauczycielami; pracownicy szkoły jakoś niespecjalnie rzucali się w oczy. Chyba że od razu mieli problem dotyczący komputerów, to od razu biegli do Christie.
Zatem wlazła, przekroczyła główne wejście i zaraz mogła skierować się do odpowiedniego pomieszczenia.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Niedługo potem odkrywasz, że ktoś grzebał przy dzienniku ocen.

Kostki na INTELIGENCJĘ, próg: 50. Jesli uda Ci się przekroczyć próg - odkrywasz, że ktoś włamał się do systemu!

Christie Johns

Christie Johns
56

Tradycyjnie - zajęła stanowisko komputerowe, grzebiąc w systemie wystawiania ocen; aż dziw brał, że niektórzy nadal nie nauczyli się ich wstawiać. I tak właśnie przeglądając, upewniając się w tym samym czasie, że wszystko jest wpisane dobrze, a tutaj... no, coś jej nie pasowało. Kobieta mimowolnie, chcąc się skupić, zmarszczyła brwi i wytężyła wzrok, jakby to miało jej w czymś pomóc!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Christie może sprawdzić skąd hackowano system. Żeby to zrobić, musisz przejść trzy etapy.

Etap 1: rzucasz kostką na INTELIGENCJĘ oraz na umiejętność, próg 80.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 21]

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach