Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Kompleks sportowy "Appaloosa Sport Clubs"

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14 ... 19  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 9 z 19]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Największy kompleks sportowy w mieście. Składa się z kilku wielkich hal, w których znajdują się kryte boiska, basen i sale gimnastyczne wraz z siłowniami. Korzystają z niego zarówno zawodowi sportowcy, jak i szkoły, uczelnie a także indywidualni klienci. Można wykupić karnet obejmujący każda hale lub wybrać poszczególne dyscypliny, które nas interesują. Istnieje tez możliwość skorzystania z sal jednorazowo.
W budynku A (najmniejszym) znajduje się recepcja, bar i sklep sportowy, na pietrze zaś - sale do jogi, pilatesu, aerobiku oraz w pełni wyposażona siłownia. Sąsiedni budynek B to miejsce, gdzie znajdziemy basen, saunę oraz kryte boisko, na którym można trenować zarówno koszykówkę, jak i siatkówkę czy piłkę ręczną.W najdalszej części hali wybudowano niewielką ścianę wspinaczkową.
W zachodniej części kompleksu widzimy halę C. Tam funkcjonuje całoroczne lodowisko, które znajduje się na parterze i prowadzi do niego osobne wejście z zewnątrz. Piętro budynku przeznaczone jest na kolejne siłownie, sale gimnastyczne oraz sale do squasha.
Największa hala D, jest częścią przeznaczoną do trenowania lekkoatletyki – posiada krytą bieżnie.



Jeśli jakaś dyscyplina nie jest rozpisana w systemie kostek, gracz może ja uprawić, po prostu opisując w poście, co jego postać robi. Lecz w takim przypadku szansa na otrzymanie punktów do statystyk jest niższa.

Cennik:

Całoroczny karnet na wszystkie hale: 500$
Całoroczny karnet na wybraną dyscyplinę: 100$
Jednorazowa wejściówka: 10$




Boisko do koszykówki – rzuty do kosza:



  1. Rzuty do kosza punktowane są kolejno: 1, 2, 3 punkty. Każdy z nich ma swój poziom trudności.
    Rzut próg
    za 1 punkt30
    za 2 punkty55
    za 3 punkty70

  2. Na początku gracz wybiera próg, który chce przekroczyć – czyli wybiera, za ile punktów chce rzucać. Kolejno progi oznaczają też to, ze zawodnik znajduje się dalej od kosza.
  3. Po wyborze progu (czyli określeniu odległości, z której się rzuca), gracz może rzucić kostką.
  4. Wynik rzutu kostką wstawia we wzór: (Celność + ew. umiejętność) + k6 * 5
  5. Umiejętności, które można dodawać do mnożnika to sport, lecz tylko sporty zespołowe jak koszykówka, piłka ręczna czy siatkówka.
  6. Gracz po obliczeniu mnożnika, rzuca jeszcze DWIE KOSTKAMI NA ŚLEPY LOS.
  7. Jeśli gracz wyrzuci:
    wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    6niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    8niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    12niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    innebrak wpływu

  8. Jeśli wynik mnożnika jest wyższy niż próg i ślepy los sprzyja – gracz zdobywa punkt.
  9. Powyższy system można wykorzystywać w rywalizacjach między postaciami.






Ściana wspinaczkowa



  1. W sali są TRZY ŚCIANY, które mają różną wysokość – a to równa się rożnym progom trudności.
    Ściana
    Próg
    najniższa ściana60
    średnia ściana80
    najwyższa ściana110

  2. Gracz wybiera ścianę, an która che wejść, dzięki czemu wie, który próg musi przekroczyć.
  3. By wejść na szczyt, należy rzucić kostką i wynik wstawić we wzór: Siła + Kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualna umiejętnością może być Sport, ale tylko takie sporty jak wspinaczka czy biegi.
  5. Prócz rzutu na mnożnik, gracz rzuca DWIEMA KOSTKAMI na ŚLEPY LOS. W zależności od wyniku:
    Wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    6niezależnie od mnożnika - chwiejesz się ale możesz uniknąć upadku, jeśli rzucisz kostka na mnożnik z refleksem (próg 40) jeśli go przekroczysz, to wspinasz się na szczyt. Jak nie - spadasz
    10niezależnie od mnożnika - udaje ci się dostać na szczyt
    12niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    innebrak wpływu





Joga



  1. Na początku gracz wybiera pozycję, którą jego postać chce wykonać. Każda z nich ma określony próg trudności:
    Pozycjapróg
    baddha konasana30
    dandasana30
    gomukhasana40
    krounchasana40
    paripurna navasana45
    ardha candrasana45
    garudasana 50
    ardha matsyendrasana50
    parivritta janu sirsasana 50
    vrksasana50
    natarajasana60
    virabhadrasana 60
    Padangustha Padma Utkatasana70
    Salamba Sirsasana90
    Supta Konasana100
    Adho Mukha Vrksasana100

  2. Aby zacząć ćwiczyć konkretną figurę, należy rzucić kostką na mnożnik: (siła + kondycja + refleks + ew. umiejętność) + k6 * 5
  3. Ewentualnymi umiejętnościami może być Sport – gimnastyka/joga.
  4. Po przekroczeniu wybranego progu, twoja postać utrzymuje się w danej pozycji/figurze.




Biegi – sprint



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Potem wybieracie dystans na jakim chcecie biegać – w zależności od niego, tyle razy musicie rzucić mnożnikiem!
    Dystansilość rzutów kostką
    60 metrówjeden mnożnik
    200 metrówdwa mnożniki
    400 metówcztery mnożniki

  3. Wzór na mnożnik: (kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualną umiejętnością może być sport – biegi.
  5. Wygrywa ta osoba, która po zsumowaniu wszystkich wyników swoich mnożników ma największa ilość punktów!





Bieg z przeszkodami – solo



  1. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  2. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  3. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  4. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).






Bieg z przeszkodami – rywalizacja



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  3. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  5. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).
  6. Wygrywa ten gracz, który po zsumowaniu wszystkich swoich mnożników ma największa ilość punktów UWAGA za każdy strącony płotek odejmuje z ostatecznego wyniku 10 punktów!




SIŁOWNIA
Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.  

HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5


Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100




SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210
ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200


Joan Wharton

Joan Wharton
Joan w tym czasie ćwiczyła w spokoju, choć nie w ciszy. Jednym uchem przysłuchiwała się dyskusji Cath z Jonem, a tak poza tym to wykonywała kolejne pozycje za instruktorem. W tym czasie zrobiła pozycję do 50 (bez rzucania wchodzi). Potem przeszła do trudniejszych. Dwukrotnie wykonała pozycję natarajasana (65 i 85>60), potem przeszła do Padangustha Padma Utkatasana. Balansowanie na jednej stopie było trudne, jednak jakoś się utrzymała (80 i 75>70). Za drugim razem prawie by się wyłożyła, ale nie dlatego, że nie mogła podołać pozycji, tylko zaczynała kojarzyć kilka faktów z wczorajszej imprezy. Może to było cholernie pochopne, ale nie chciało jej opuścić. Spojrzała na Jona, który chyba wpakował się w bagno emocjonalne. Ale nie jej cyrk, nie jej małpy.
Wróciła do siadu prostego.
- Stania na rękach nie zrobię, w życiu. - Westchnęła.
- Taniec do tego trzeba mieć odpowiednie buty, muzykę i ewentualnego partnera - włączyła się do dyskusji.
- Cath skończ z tą psychoanalizą dla ubogich. - Szeroko uśmiechnęła się do przyjaciółki.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
Jon z rozbawieniem słuchał bładzenia Cath.
- To wszystko bardzo miłe ale jakieś takie niekonkretne. Chyba jednak nie zmieniaj profesji na swata - wyszczerzył się i siadł z wyprostowanymi nogami. Totalne rozluźnienie.
- Ale nie martw się, nie potrzebuję twoich usług. - bo Jon niekogo niepotrzebował. Był silną niezależną, czarną kobietą co nie potrzebuje faceta... dziewczyny... głupia analogia.
- Ale myślałem czy sobie nie wziąć psa... - powiedział na głos, zanim się zorientował. Myślał o swoim pistym mieszkaniu i Fifi i jakoś tak naszła go ta myśl.
Odwrócił się do Joan.
- Racja, i racja. - przytaknął gorliwie.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Skrzywiła się, gdy została zgaszona przez dwójkę państwa mądralińskich. Nadęła poliki jak mała obrażona ośmiolatka. Oczywiście zgrywała się, no bo przecież nie obraziłaby się na nich. Nigdy w życiu. Westchnęła, nie mając zamiaru już ćwiczyć, bo naprawdę te wygibasy ją zmęczyły.
Na wzmiankę o psie zalśniły jej oczy.
- Polecam. Ja wzięłam ze schroniska Szczypiora. Najlepsza decyzja ever. Kocha jak żaden. - rozpłynęła się na myśl o tym swoim idiocie małym.
Potem podniosła ręce w geście obronnym.
- Dobra, porzucam psychologie i inne filozofie.
A potem wyniuchała challenge. Spojrzała z uśmieszkiem na Joan.
- Dałabyś. Zakład?

Joan Wharton

Joan Wharton
Teraz prawie każdy z jej znajomych przygarniał zwierzaka, jak moda albo zaraza.
- Ja sobie nie ufam nawet, jeśli chodzi o rośliny. Jon czujesz pustkę po Fifi?
Spojrzała z rosnącą grozą i jawnym popłochem w oczach na Cath. Ona tego nie przeżyje.
- Nie przeżyję tego - powiedziała na głos. - Albo cała się połamię. Cath nie zrobisz mi tego. Nie mi. Nic ci nie zrobiłam, co by zasługiwało na taką karę - dokończyła jękliwie.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
- No. Przyzwyczaiłem się do tego, że ktoś cieszy się na mój widok - odpowiedział Joan.
Jon był ciekawy co wyniknie z potyczki Joan-Cath. W międzyczasie sięgnął po przeszmuglowany do sali telefon i wymienił kilka esemesów.
- Joan, wierzę w ciebie.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Uniosła jedną brew, niewzruszona miną Joan i skrzyżowała ręce na piersi. Pokiwała powoli głową.
- Ooo tak... Ale to chyba nie tym razem. Następnym. - z uśmiechem oznajmiła. Teraz jej się w sumie już nie chciało, szczególnie, że musiałaby pokazać, a sama nie wiedziała czy potrafi to za każdym razem zrobić. Musiałaby w domu poćwiczyć.
- Zrobisz to. Zrobisz to co uważasz za niemożliwe. Bo nie ma rzeczy niemożliwych. - oznajmiła niczym trener personalny. I znów prowadzący im zwrócił uwagę, bo po prostu siedzieli i plotkowali. Kazał albo się uciszyć albo wypierdalać. To znaczy nie użył tego ładnego słowa.

Joan Wharton

Joan Wharton
Spojrzała na Jona. - Czyli, że się spektakularnie połamię? - Chwilę. się zastanawiała i dodała: - tak, zdecydowanie.
Joan zdecydowanie ulżyło po słowach następnym razem, o tak musi sobie zapamiętać, żeby już więcej tutaj nie przychodzić z Cath i już.
- Dobre żarty - podsumowała motywacyjną mowę lekarki.
- Idźmy stąd, bo zaraz nas będą chcieli spalić na stosie. - Joan zaczęła zbierać swoje rzeczy, żeby opuścić salę.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
Jon popatrzył na instruktora, który wyraźnie dawał im do zrozumienia, żeby się wynosili.
- Popieram
Zgarnęli swoje rzeczy i wyszli na korytarz.
- No, nie wiem jak wy, ale ja się czuję znacznie lepiej. Chociaż nogi mam jak z waty.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Skoro mieli się zmywać to Cath przynajmniej zrobi to stylowo! Wstała i zwinęła matę, a potem dygnęła do grupy, zarzucając kitą, posłała uśmiech instruktorowi i pomachała jak księżna.
Wyleciała za Joan i Jonem z sali z chichotem.
- I tak mieli sporo cierpliwości. - rzuciła z entuzjazmem. - Mnie się bardzo podobało! Uwielbiam spędzić czas aktywnie. Wtedy się wygląda.
Poklepała się po tyłku.
- A tobie! - wskazała na Joan. - Nie odpuszczę. Tobie też! Tańca.
Wskazała na Jona. I się roześmiała gromko. Jak ona uwielbiała ich męczyć. Była jedną z tych postaci, które w książkach zawsze były przyjaciółką głównej postaci, na które te postacie narzekały tyle, ale i tak się przyjaźniły z nimi.

Joan Wharton

Joan Wharton
Pokiwała głową, bo też tak się czuła, ale to może zasługa przemijającego kaca.
- Ja byłam grzeczna, to wszystko przez was - wskazała palcem Cath, a potem Jona, bo przecież ona sobie ćwiczyła tylko, tak?
- Chyba, jednak będę musiała zmienić swoją tożsamość i tobie też radzę to zrobić Jon - pokiwała głowa w jego stronę, bo każdy wiedział jaka jest Cath.
- To robimy coś jeszcze?

Jonathan Harper

Jonathan Harper
- Tak, tak, tańce. Powodzenia - zaśmiał się słabo. - A dla ciebie Joan nie ma już ratunku, stoczysz się razem z nami.
- Hm, nie chce zmieniać tozsamości, papierkowa robota i zmaina dokumentów są zbyt upierdliwe, może po prostu pozbędziemy się jej? - wskazał kciukiem na Cath - nikt nie znajdzie jej ciała...
Sprawdził telefon i odpisał na wiadomość.
- Ja już pas. Jestem wystarczająco zmęczony. I jeszcze skoczę na miasto. Wy tu jeszcze posiedzicie?

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wywróciła oczami słuchając tych ich teori spiskowych od siedmiu boleści i skrzyżowała ręce na piersi.
- No naprawdę, cieniasy jesteście, ale i tak was kocham. - Wzruszyła ramionami. A potem spojrzała na Jona. Oho, zmywał się. Uniosła brwi, a kobieca intuicja kazała jej zapytać.
- Randka? - w sumie to wypaliła bezmyślnie. Uśmiechnęła się szeroko, od ucha do ucha, świecąc zębami. A potem spojrzała na Joan. Jej było obojętnie.
- Byle nic intensywnego. A tak to mi obojętne... - Cath nie chciała się spocić? A może chodziło o coś innego. Heheszki...

Joan Wharton

Joan Wharton
- Ok, Jon ja jej coś podrzucę, a ty załatwisz resztę. - Uśmiechnęła się promiennie do Cath. Przewróciła oczami na te cieniasy.
Popatrzyła uważnie na Jona, co on kombinuje, ale no nie jej sprawa.
- Ho, ho, ho i kto jest cieniasem, ale to może basen? A Jon niech się już zmywa, jak musi - dokończyła z wzruszeniem ramion.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
- Cieniasy? Zobaczysz, jeszcze wyjdziemy na ludzi. Zanczy ja, bo Joan niczego nie brakuje - szybko uratował wypowiedź.
Podniósł wzrok na Cath nieco szybciej niż to konieczne.
- Nie - wyszczerzył się. No bo to nie randka, po prostu coś mu obiecano. Uszy miał różowsze niż zwykle ale to pewnie ze zmęczenia.
- No to lecę. Do zobaczenia i miłego męczenia się. - poszedł do przebieralni i wziął szybki prysznic po czym wyszedł z przybytku.

/zt --> kawiarnia starsucks

William Parker

William Parker
/ początek

William stwierdził, że wypadałoby po rz kolejny pojawić się na kompleksie. Bez towarzystwa, dla większego spokoju ducha i możliwości ułożenia i ogarnięcia swoich myśli. Księgowy więc śmiało - z przygotowaną torbą - wlazł do kompleksu, tam pokazując karnet i skierował się do części, w której miejsce miały zajęcia z jogi. Ot, późniejsza godzina, więc nie musiał się spieszyć na poprzednie spotkanie.
No to będzie ćwiczyć, nie?

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Z kwaśną miną obserwowała reakcję Jona, nadal wyglądając na naburmuszoną. No nic jej nie powie, menda jedna. Ona czuła, że coś jest na rzeczy. Wzięła Joan pod ramię i pociągnęła do szatki.
- Co z Jonem? Ma kogoś, że tak mu uszy czerwienieją? - musiała wiedzieć. I westchnęła. - Ale ja nie mam stro... Czekaj! Mam!
Zaczęła grzebać w torbie i z triumfem stwierdziła, że wzięła. Bikini oczywiście, hehe. Żeby ratownik miał na co popatrzeć.
W szatni się przebrała w strój, wzięła okularki i czepek. Jakoś przeżyje tę zniewagę dla wyglądu.
- Gotowa? - zawołała do kabiny, w której się przebierała Joan.

Joan Wharton

Joan Wharton
Joan odprowadziła wzrokiem Jona, naprawdę, naprawdę? Nic z tego, co myślała nie było pochopne. Nie komentowała, tylko wzruszyła ramionami.
- Nie wiem - dodała dla podkreślenia gestu. Chciała dodać, że zawsze może kupić albo mogą zrezygnować, ale skoro Cath wygrzebała bikini.

W kabinie spokojnie się przebierała, już kończyła, gdy zaczęła się dobijać do niej Cath.
- Już - odpowiedziała głośno. Wyszła, miała na sobie strój jednoczęściowy, odsłaniający plecy a Cath jak chciała, to mogła zobaczyć kończący na lewej łopatce, a biegnący od dołu tatuaż, ale nie musiała, prawda?
Ruszyły w stronę basenu.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Akurat stała i popijała wodę, którą miała ze soba, gdy Joan wyszła. I tak się złożyło, że odwróciła się na moment do niej plecami, kierując ku wyjściu na basen, a gdy tylko Cath ujrzała tatuaż wypluła wodę, którą miała w buzi (a woda poleciała prosto na plecy Joan).
- Co ty?! Tatuaż sobie zrobiłaś?! Beze mnie? Miałyśmy razem iść! Jezu jaki wielki! - wpierw oburzenie, a zaraz potem zaciekawienie i zmacanie pleców Joan.

William Parker

William Parker
Parker, po ogarnięciu się, wszedł na niewielką salkę, tam zajmując miejsce z tyłu. Przywitał się z kilkoma osobami, a następnie postanowił powoli się i rozluźnić, i odprężyć, przygotowując w międzyczasie do figur. Na początku, jak zwykle, te najlżejsze, przy których człowiek mógł jakoś się ogarnąć.
Po kilku minutach wypadało wrócić do pozycji wyjściowej, aby czasem nie zastygnąć w dziwnej figurze. Bądź co bądź, rozplątywanie nie byłoby czymś wygodnym czy interesującym. Z pewnością nie dla Parkera, który zdecydował się na następne, znaczne cięższe/ trudniejsze do wykonania, figury; 5 (101), 5 (101), 6 (106), 5 (101), 4 (96).
Księgowy przymierzał się od dłuższego czasu do wykonania Salamby, co - o dziwo - teraz nie było aż tak problematyczne, jak zakładał. Mężczyzna powoli i niespiesznie to wykonał, z początku mając delikatne problemy z utrzymaniem równowagi i dopiero za drugim razem mu się to udało. Zapewne uradowany, powtórzył to raz jeszcze i stwierdził, że Adho Mukha może również mu wyjdzie w tej chwili, więc i tego spróbował. Co prawda, kiwał się nieco, ale ostatecznie pion utrzymał i czuł się odprężony. Mógł zatem przybić sobie mentalną piątkę za to, że jednak w tym wieku jeszcze nie jest z nim aż tak źle, jak można byłoby pomyśleć!
Ostatnia próba najtrudniejszej - w mniemaniu Parkera - figury nie udała mu się, bo mężczyzna po niedługiej chwili wyrżnął pewnie zdrowo, ale że ambicja swoje robi, a i wstydu nie czuł, to nie był jakoś zażenowany!
Wykonał jeszcze parę figur, stopniowo schodząc w jej trudnościach, aby ostatecznie odetchnąć ciężko. Z oczywistym zmęczeniem, jak i odprężeniem, które miał spotęgować na basenie, bo tam też się wybrał!

Tylko że droga mu trochę zajęła, a i o coś spytać jeszcze musiał, dla własnej pewności, jakby nie miał nic lepszego do roboty. Nie ma więc co się dziwić, że Will zanim dotarł do szatni to ze dwa kwadranse na zegarku minęły bezpardonowo, ot co.

Joan Wharton

Joan Wharton
O dziwo Joan z cierpliwością zniosła oplucie pleców, poważnie.
- Na pewno? Razem? Mówiłaś coś o szpeceniu się, więc wiesz.
- Zmacałaś już? Chcesz taki sam? - zaśmiała się z swojego żartu.
Pewnie jakoś dotarły na ten basen.



Ostatnio zmieniony przez Joan Wharton dnia Pon 12 Sty 2015, 18:03, w całości zmieniany 1 raz

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Naprawdę, Joan mogła zostać nauczycielką czy nawet przedszkolanką, takie szkolenie przechodziła z Cath każdego dnia. Nie żeby blondynka zachowywała się jak dziecko (nigdy!), ale cierpliwość trzeba było mieć do niej z takim charakterem jaki miała Joan.
- Szpecenie, nie szpecenie. Chciałam być przy tym! A kto cię za rączkę trzymał? o! - rzuciła i lustrowała tatuaż z dużymi oczami. - Łaaał.... Też sobie zrobię. To znaczy nie taki sam, ale coś sobie zrobię!
Tylko czy w ciąży to było dozwolone? Musiałaby się zapytać... No bo... Nie chciała by się coś tej małej gliździe stało. Potem poszły na basen. Cath rzuciła ręcznik na leżak i zaczęła ubierać czepek i okularki. Oczywiście nie obyło się bez zarzucania wpierw złotymi włosami, by ratownik nie omieszkał jej zauważyć. Potem skryła ja pod różowym czepkiem i okularki na oczy. Stanęła przy krawędzi i zanurzyła nieśmiało stopę. Brrr, zawsze była zimna w pierwszym zetknięciu. Woda, nie Cath.

Joan Wharton

Joan Wharton
Po prostu Joan nabyła już wprawy i tyle.
- Znudziłoby ci się trzy sesje po kilka godzin. Nikt, bez przesady. Zresztą nikt o tym nie wiedział, teraz ty. - Nie chodziło, że się wstydziła, ale też nie było to nic do chwalenia. - Jak chcesz Cath, jak chcesz. - Ta to zdanie zmieniała, co pięć minut.
- Cieszę się, że to zrobiłam. Dziesięć lat nad tym myślałam.
Poszła w ślad lekarki, poza zarzucaniem grzywy oczywiście, założyła czepek.
- Wskakuj, nie marnuj czasu - powiedziała z szerokim uśmiechem.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Spojrzała niepewnie na Joan, a potem ostrożnie usiadła na skraju basenu. A już się wydawało, że Cath jest we wszystkim wybitna i zaraz tu salto zrobi do wody. A jednak nie. Pływała przeciętnie.
- No dobra, dobra. Sama lepiej właź. To był twój pomysł. - zauważyła kwaśno. W końcu odetchnęła i wlazła do wody. Wciągnęła powietrze ze świstem i zaraz też zanurkowała.

Joan Wharton

Joan Wharton
Joan wzruszyła ramionami. No wiadomo, że Joan nie pływała jak olimpijczyk, ale w stopniu zadowalającym. Zanurzyła się chwilę unosiła się na plecach, a potem zaczęła powoli pokonywać kolejne metry. W końcu zatrzymała się na końcu toru i poczekała na Cath.

William Parker

William Parker
Jak już pisałam - Parker się zasiedział w tej szatni. Ogarnął się jednak, szafkę zamknął, a bransoletę zapiął na nadgarstku, by czasem jej nie zgubić, nie widziało mu się ganianie i płacenie za taką nieostrożność.
Księgowy w końcu jednak wyszedł na teren pływalni, wzrokiem omiatając całe pomieszczenie; wypadało znaleźć wolny tor, który mógłby okupywać na godzinę swobodnie, żeby znowu zająć się sobą.
Przysiadł na jednym ze słupków, poprawiając akcesoria, aby zaraz szykować się do wskoczenia w zimną wodę, bo najwidoczniej mężczyzna dużego problemu z tym nie miał.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 9 z 19]

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14 ... 19  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach