Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Kompleks sportowy "Appaloosa Sport Clubs"

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 19  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 10 z 19]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Największy kompleks sportowy w mieście. Składa się z kilku wielkich hal, w których znajdują się kryte boiska, basen i sale gimnastyczne wraz z siłowniami. Korzystają z niego zarówno zawodowi sportowcy, jak i szkoły, uczelnie a także indywidualni klienci. Można wykupić karnet obejmujący każda hale lub wybrać poszczególne dyscypliny, które nas interesują. Istnieje tez możliwość skorzystania z sal jednorazowo.
W budynku A (najmniejszym) znajduje się recepcja, bar i sklep sportowy, na pietrze zaś - sale do jogi, pilatesu, aerobiku oraz w pełni wyposażona siłownia. Sąsiedni budynek B to miejsce, gdzie znajdziemy basen, saunę oraz kryte boisko, na którym można trenować zarówno koszykówkę, jak i siatkówkę czy piłkę ręczną.W najdalszej części hali wybudowano niewielką ścianę wspinaczkową.
W zachodniej części kompleksu widzimy halę C. Tam funkcjonuje całoroczne lodowisko, które znajduje się na parterze i prowadzi do niego osobne wejście z zewnątrz. Piętro budynku przeznaczone jest na kolejne siłownie, sale gimnastyczne oraz sale do squasha.
Największa hala D, jest częścią przeznaczoną do trenowania lekkoatletyki – posiada krytą bieżnie.



Jeśli jakaś dyscyplina nie jest rozpisana w systemie kostek, gracz może ja uprawić, po prostu opisując w poście, co jego postać robi. Lecz w takim przypadku szansa na otrzymanie punktów do statystyk jest niższa.

Cennik:

Całoroczny karnet na wszystkie hale: 500$
Całoroczny karnet na wybraną dyscyplinę: 100$
Jednorazowa wejściówka: 10$




Boisko do koszykówki – rzuty do kosza:



  1. Rzuty do kosza punktowane są kolejno: 1, 2, 3 punkty. Każdy z nich ma swój poziom trudności.
    Rzut próg
    za 1 punkt30
    za 2 punkty55
    za 3 punkty70

  2. Na początku gracz wybiera próg, który chce przekroczyć – czyli wybiera, za ile punktów chce rzucać. Kolejno progi oznaczają też to, ze zawodnik znajduje się dalej od kosza.
  3. Po wyborze progu (czyli określeniu odległości, z której się rzuca), gracz może rzucić kostką.
  4. Wynik rzutu kostką wstawia we wzór: (Celność + ew. umiejętność) + k6 * 5
  5. Umiejętności, które można dodawać do mnożnika to sport, lecz tylko sporty zespołowe jak koszykówka, piłka ręczna czy siatkówka.
  6. Gracz po obliczeniu mnożnika, rzuca jeszcze DWIE KOSTKAMI NA ŚLEPY LOS.
  7. Jeśli gracz wyrzuci:
    wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    6niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    8niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    12niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    innebrak wpływu

  8. Jeśli wynik mnożnika jest wyższy niż próg i ślepy los sprzyja – gracz zdobywa punkt.
  9. Powyższy system można wykorzystywać w rywalizacjach między postaciami.






Ściana wspinaczkowa



  1. W sali są TRZY ŚCIANY, które mają różną wysokość – a to równa się rożnym progom trudności.
    Ściana
    Próg
    najniższa ściana60
    średnia ściana80
    najwyższa ściana110

  2. Gracz wybiera ścianę, an która che wejść, dzięki czemu wie, który próg musi przekroczyć.
  3. By wejść na szczyt, należy rzucić kostką i wynik wstawić we wzór: Siła + Kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualna umiejętnością może być Sport, ale tylko takie sporty jak wspinaczka czy biegi.
  5. Prócz rzutu na mnożnik, gracz rzuca DWIEMA KOSTKAMI na ŚLEPY LOS. W zależności od wyniku:
    Wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    6niezależnie od mnożnika - chwiejesz się ale możesz uniknąć upadku, jeśli rzucisz kostka na mnożnik z refleksem (próg 40) jeśli go przekroczysz, to wspinasz się na szczyt. Jak nie - spadasz
    10niezależnie od mnożnika - udaje ci się dostać na szczyt
    12niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    innebrak wpływu





Joga



  1. Na początku gracz wybiera pozycję, którą jego postać chce wykonać. Każda z nich ma określony próg trudności:
    Pozycjapróg
    baddha konasana30
    dandasana30
    gomukhasana40
    krounchasana40
    paripurna navasana45
    ardha candrasana45
    garudasana 50
    ardha matsyendrasana50
    parivritta janu sirsasana 50
    vrksasana50
    natarajasana60
    virabhadrasana 60
    Padangustha Padma Utkatasana70
    Salamba Sirsasana90
    Supta Konasana100
    Adho Mukha Vrksasana100

  2. Aby zacząć ćwiczyć konkretną figurę, należy rzucić kostką na mnożnik: (siła + kondycja + refleks + ew. umiejętność) + k6 * 5
  3. Ewentualnymi umiejętnościami może być Sport – gimnastyka/joga.
  4. Po przekroczeniu wybranego progu, twoja postać utrzymuje się w danej pozycji/figurze.




Biegi – sprint



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Potem wybieracie dystans na jakim chcecie biegać – w zależności od niego, tyle razy musicie rzucić mnożnikiem!
    Dystansilość rzutów kostką
    60 metrówjeden mnożnik
    200 metrówdwa mnożniki
    400 metówcztery mnożniki

  3. Wzór na mnożnik: (kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualną umiejętnością może być sport – biegi.
  5. Wygrywa ta osoba, która po zsumowaniu wszystkich wyników swoich mnożników ma największa ilość punktów!





Bieg z przeszkodami – solo



  1. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  2. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  3. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  4. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).






Bieg z przeszkodami – rywalizacja



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  3. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  5. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).
  6. Wygrywa ten gracz, który po zsumowaniu wszystkich swoich mnożników ma największa ilość punktów UWAGA za każdy strącony płotek odejmuje z ostatecznego wyniku 10 punktów!




SIŁOWNIA
Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.  

HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5


Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100




SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210
ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200


Joan Wharton

Joan Wharton
O dziwo Joan z cierpliwością zniosła oplucie pleców, poważnie.
- Na pewno? Razem? Mówiłaś coś o szpeceniu się, więc wiesz.
- Zmacałaś już? Chcesz taki sam? - zaśmiała się z swojego żartu.
Pewnie jakoś dotarły na ten basen.



Ostatnio zmieniony przez Joan Wharton dnia Pon 12 Sty 2015, 18:03, w całości zmieniany 1 raz

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Naprawdę, Joan mogła zostać nauczycielką czy nawet przedszkolanką, takie szkolenie przechodziła z Cath każdego dnia. Nie żeby blondynka zachowywała się jak dziecko (nigdy!), ale cierpliwość trzeba było mieć do niej z takim charakterem jaki miała Joan.
- Szpecenie, nie szpecenie. Chciałam być przy tym! A kto cię za rączkę trzymał? o! - rzuciła i lustrowała tatuaż z dużymi oczami. - Łaaał.... Też sobie zrobię. To znaczy nie taki sam, ale coś sobie zrobię!
Tylko czy w ciąży to było dozwolone? Musiałaby się zapytać... No bo... Nie chciała by się coś tej małej gliździe stało. Potem poszły na basen. Cath rzuciła ręcznik na leżak i zaczęła ubierać czepek i okularki. Oczywiście nie obyło się bez zarzucania wpierw złotymi włosami, by ratownik nie omieszkał jej zauważyć. Potem skryła ja pod różowym czepkiem i okularki na oczy. Stanęła przy krawędzi i zanurzyła nieśmiało stopę. Brrr, zawsze była zimna w pierwszym zetknięciu. Woda, nie Cath.

Joan Wharton

Joan Wharton
Po prostu Joan nabyła już wprawy i tyle.
- Znudziłoby ci się trzy sesje po kilka godzin. Nikt, bez przesady. Zresztą nikt o tym nie wiedział, teraz ty. - Nie chodziło, że się wstydziła, ale też nie było to nic do chwalenia. - Jak chcesz Cath, jak chcesz. - Ta to zdanie zmieniała, co pięć minut.
- Cieszę się, że to zrobiłam. Dziesięć lat nad tym myślałam.
Poszła w ślad lekarki, poza zarzucaniem grzywy oczywiście, założyła czepek.
- Wskakuj, nie marnuj czasu - powiedziała z szerokim uśmiechem.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Spojrzała niepewnie na Joan, a potem ostrożnie usiadła na skraju basenu. A już się wydawało, że Cath jest we wszystkim wybitna i zaraz tu salto zrobi do wody. A jednak nie. Pływała przeciętnie.
- No dobra, dobra. Sama lepiej właź. To był twój pomysł. - zauważyła kwaśno. W końcu odetchnęła i wlazła do wody. Wciągnęła powietrze ze świstem i zaraz też zanurkowała.

Joan Wharton

Joan Wharton
Joan wzruszyła ramionami. No wiadomo, że Joan nie pływała jak olimpijczyk, ale w stopniu zadowalającym. Zanurzyła się chwilę unosiła się na plecach, a potem zaczęła powoli pokonywać kolejne metry. W końcu zatrzymała się na końcu toru i poczekała na Cath.

William Parker

William Parker
Jak już pisałam - Parker się zasiedział w tej szatni. Ogarnął się jednak, szafkę zamknął, a bransoletę zapiął na nadgarstku, by czasem jej nie zgubić, nie widziało mu się ganianie i płacenie za taką nieostrożność.
Księgowy w końcu jednak wyszedł na teren pływalni, wzrokiem omiatając całe pomieszczenie; wypadało znaleźć wolny tor, który mógłby okupywać na godzinę swobodnie, żeby znowu zająć się sobą.
Przysiadł na jednym ze słupków, poprawiając akcesoria, aby zaraz szykować się do wskoczenia w zimną wodę, bo najwidoczniej mężczyzna dużego problemu z tym nie miał.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Płynęła chwilę pod wodą, aż w końcu się wynurzyła i spokojną żabką dopłynęła do ścianki. Tam, zatrzymała się przy Joan i posłała jej uśmiech. W sumie dobrze, że przyjaciółka była mało spostrzegawcza w pewnych sprawach...
Zawróciła oczywiście uwagę na przybyłego mężczyznę, w którym najwyraźniej nie rozpoznała spotkanego kiedyś księgowego. Nie zmieniło to jednak faktu, że zwrócił jej uwagę, nie inaczej.
- Kto ostatni po drugiej stronie ten płaci za kawę! - oznajmiła wystarczająco głośno, by każdy zainteresowany usłyszał i nie czekając odbiła się od ścianki i popłynęła znów trochę pod wodą, a potem koślawym kraulem.

Joan Wharton

Joan Wharton
Może nie dostrzegała pewnych rzeczy, ale Williama to już owszem. Ale bez przesady omdleć nie zamierzała.
Jak już padło, że mają się ścigać, to Joan tez przerzuciła się na kraula. Niestety Cath miała przewagę nad nią, więc to na dopłynęła pierwsza.
- Ech, niech ci będzie, ale to było oszustwo. Sobie zapamiętam.

William Parker

William Parker
Och, och. Parker pewnie gdyby tylko mógł to by dodał sobie kolejne punkty do bycia narcyzmem. Ostatecznie jednak nie zwrócił szczególnej uwagi na Cath i Joan, choćby dlatego, że w ogóle nie patrzył w ich stronę.
Po ogarnięciu się, mężczyzna pewnie wskoczył do wody i zaczął płynąć dowolnie, bez pośpiechu, by dopiero wynurzyć się na środku całego toru, przy czym przetarł twarz. Wtedy mógł się rozejrzeć po torach, które zajmowały inne osoby.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Rozłożyła ręce nad wodą, nie przejmując się tym, że oszukiwała. Ważne, że wygrała. Ostatnio miała takie podejście coraz częściej. Cel uświęcał środki.
- Ale się napiłam wody. Fuj. - stwierdziła i podciągnęła się na rękach i klapnęła tyłkiem na krawędzi basenu. Machnęła nogą, ochlapując Joan z uśmiechem. - Pływaj, pływaj, nie będziemy tu długo, bo mi się skóra pomarszczy.

Joan Wharton

Joan Wharton
Chciała się uchylić przed rozbryzgami wody, ale raz, że nie przed wszystkim dała rade, dwa bez sensu, bo i tak była cała mokra.
- Przerażające? Nie masz już sił i tyle.
Joan jednak wróciła do pływania, tym razem postanowiła sobie spokojnie przepłynąć kolejne długości żabką.

William Parker

William Parker
William ponownie się zanurzył i przemierzył długość, by dopiero pojawić się pod ścianką. Tam zaś ściągnął okulary pływackie, przy czym pokręcił głową, jakby tym sposobem chciał pozbyć się nadmiaru wody.
Spojrzeniem znowu powędrował po pływalni, by te utkwić w Catherine. Wbrew pozorom, nie na długo, ale wystarczająco na tyle, by zdążyć skojarzyć twarz i posłać lekki uśmiech kobiecie, zanim postanowi po raz kolejny popływać.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wzruszyła ramionami i powstrzymała się przed pokazaniem języka Joan. Gdy tamta popłynęła to jeszcze chwilę pomachała nogami w wodzie i zauważyła na dalszym torze, że ktoś dopłynął i się uśmiechnął. Odwzajemniła uśmieszek, a potem wstała i ruszyła do leżaka po ręcznik. Ściągnęła mokre okularki i czepek parskając pod nosem.
- Ah, ten chlor. - mruknęła.

Joan Wharton

Joan Wharton
Zrobiła jeszcze kilka kolejnych długości żabką, potem podobną ilość kraulem. Zawsze lubiła pływać, to co sobie pędzie odmawiać. Potem wyszła z basenu. Stanęła obok Cath, sięgnęła po ręcznik.
- I kto jest cieniasem?

William Parker

William Parker
Dobrze, że Cath nie rozpoznała Parkera. Chociaż pewnie i tak zapomniała o tym, że długi, długi czas temu mężczyzna miał do niej zadzwonić, a nadal się nie odezwał. Księgowy może i skojarzył twarz, ale nie miał zamiaru od razu rozmawiać z nią o jej działalności w Buendii, bo to byłoby idiotyczne.
Zaraz ponownie nasunął okulary, poprawił i wrócił do pływania kraulem, dosyć prędko, jakby się gdzieś spieszył.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Skrzywiła się.
- Po prostu nie lubię pływać za bardzo. O jezu. - rzuciła lekko rozdrażniona i owinęła się ręcznikiem, przeczesując włosy palcami.
Owszem, nie rozpoznała Williama. Ku jego szczęściu!
- Pływasz, czy idziemy? - rzuciła z kwaśną miną.

Joan Wharton

Joan Wharton
Skinęła głową. - Starczy tego, jak na dzień z kacem - uśmiechnęła się lekko.
Poszły w stronę szatni.

Już po prysznicu, przebraniu, suszeniu włosów i tak dalej, to tym razem Joan czekała na Cath.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Zdecydowanie Joan czekała na Cath, która potrzebowała trochę czasu, by doprowadzić się do olśniewającego stanu, który posiadała prawie każdego dnia.
I wreszcie znowu w szpilkach, makijażu, elegancka jak zwykle.
- Jestem gotowa... - rzuciła z miernym entuzjazmem i spakowała wszystko do torby, którą zapięła i ruszyły do wyjścia.

Joan Wharton

Joan Wharton
- A gdzie ci znikł dobry humor? - zapytała przyglądając się przyjaciółce, bo coś przygasła, jak nie ona.
- Niestety, ale Jon nas trochę wystawił i pozbawił transportu, więc zostaje nam autobus - westchnęła.
Wyszły z kompleksu.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wzruszyła ramionami i wymusiła słaby uśmiech. Autobus dobił ją jeszcze bardziej. Ruszyły do wyjścia, a potem pojechały do Old Whiskey.

2x zt

William Parker

William Parker
William wykonał jeszcze parę długości basenu. Zmieniał co jakiś czas style pływackie, odpoczywał, bo jednak pewnie by się zasapał z tym wszystkim.
Później Parker skierował się do szatni, tam się ogarnął, a potem do wyjścia i do siebie!

/zt

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
<--- Urodziny Coopera

Gabrielle w samochodzie miała przygotowane rzeczy nie tylko na zmianę, ale także na wizytę w kompleksie. A że najlepszy na pobudzenie jest wysiłek fizyczny, policjantka postanowiła pobiegać. Najpierw wyszła na ulicę, by zrobić rundkę w okolicy mieszkania Nate, a następnie pojechała na salę, myśląc o płotkach.
Już rozgrzana, przystąpiła do biegu.
76+20\96
76+25\101
76+25\101
76+25\101
76+30\106
76+15\91
76+20\96
76+5\81
76+20\96 - przewrócony
76+5\81 - przewrócony
Pierwsze osiem płotków przeskoczyła bez problemu, o przedostatni niestety zahaczyła stopą, co wytrąciło ją z równowagi i nie miała szans pokonać ostatni. Mimo wszystko wynik był lepszy od tego na treningu ostatnim, więc Gabrielle opuściła salę zadowolona.

zt

Bobby Thompson

Bobby Thompson
/11.05.2013, przedpołudnie/

Wolny dzień Bobby postanowił spędzić aktywnie. Brakowało mu sportu innego, niż bieganie między pacjentami w przychodni czy przenoszenie niepełnosprawnych. Najbardziej brakowało mu jazdy, ale chociaż wypruwał sobie żyły, to ni cholery kasa mu się uchować nie chciała.
Zaparkował pod kompleksem, złapał torbę i ruszył do recepcji. Wykupił jednorazową wejściówkę i poszedł się przebrać.
Zaczął od rozgrzewki na siłowni. Pobiegał na bieżni, pocisnął na rowerku i stepperze. Potem przesiadł się na maszyny siłowe, bo czasem trzeba te bicki poćwiczyć. I ramiona, i brzuszki. Czyny, nie cuda i łydy, nie uda.
W ramach przerwy przeszedł do drugiego budynku, na ścianke wspinaczkową.
Zaczął od najniższej ścianki, co było dość rozsądnym rozwiązaniem (65/Cool. Zjechał na dół, rozluźnił ręce i nogi i spróbował raz jeszcze. Drugi raz wybrał najniższą ściankę (70/4) i tym razem poszło mu nieco sprawniej. Może zapamiętał, co zrobił źle poprzednio?
Potem spróbował wleźć na wyższą ściankę (60/12: niezależnie od mnożnika - spadasz na matę), co skończyło się sromotną klęską.
No, ale to nic, to nic. Zebrał się i ruszył na halę lekkoatletyczną. Nie był to specjalnie jego konik, no ale!
Na początek krótki dystans.
[70 na wstępie]90, 90, 85, 80, 100
Bobby nie miał komu przybić piątki za rozwalenie całego toru, więc przybił sobie sam. Poszedł się napić wody i stanął do drugiego biegu, tym razem długodystansowego.
80, 90, 100, 85, 95 | 90, 85, 95, 80 (-) 95 (-)
Tu też poszło mu wybitnie dobrze, bo strącił dopiero dwa ostatnie płotki. Okej, zmęczył się tym wszystkim. W sumie spędził w kompleksie dobrych kilka godzin, więc dość na dziś. Zebrał się i wrócił do Old Whiskey.

zt

William Parker

William Parker

/ początek

William wybrał się jeszcze do kompleksu. Nie dość, że zaraz przeprowadzka to na dodatek za kilka dni wyjeżdża. Uznał więc, że wypada to wszystko nadrobić zawczasu. Zatrzymał się więc pod budynkiem, zabierając ze sobą kask. Wszedł do środka, okazał imienny karnet i skierował się w tę część skrzydła, aby móc od razu wylądować na ścianach wspinaczkowych. Jako że już parę lat się nie wspinał na takiej ściance to postanowił wybrać tę najniższą. Po założeniu uprzęży wspinaczkowej, ogólnym rozeznaniu, podjął się pierwszej próby.
5 (81), 9 - O dziwo, całkiem gładko mu poszło. Zapewne dlatego, że jeszcze miał przy tym sporo energii i pewną, głęboko schowaną ekscytację czy jakkolwiek to nazwać. Dobił na samą górę, mimowolnie klepnął w ramę i odskoczył od ściany, aby znaleźć się na dole.
3 (71), 11 - przy następnym podejściu także nie miał problemów. Ot, zawisł raz, z początku nie mogąc znaleźć odpowiedniej szczeliny, aby za nią chwycić i się podciągnąć, aczkolwiek i tutaj także dotarł na sam szczyt.
2 (66), 10 - ostatnie podejście także zakończyło się małym sukcesem. Prawie się zsunął, ale zdążył na tyle szybko zreflektować i chwycić czegokolwiek, że po chwili ruszył i dobił na szczyt.
Zdecydował się pozostawić tę najniższą ściankę, przy czym uznał, że następnym razem to weźmie się za średnią, o! Może będzie ambitniejszy i pójdzie na najwyższą? Kto wie, kto wie...
Znalazłszy się na bieżni, Will podjął się biegu przez płotki. Swobodnie udało mu się przebiec i przeskoczyć przez płotki oznaczone cyframi 1-6, a przy następnych musiał się bardziej wykazać! Siódmy płotek, 3 (95) udało mu się przeskoczyć śmiało, ósmy jeszcze lepiej 5 (105), dopiero przy dziewiątym jakoś się zawahał, przeskoczył i dosyć prędko zahaczył czubkiem buta o poziomą część płotka 1 (85), by zaraz to poprawić na ostatnim płotku 5 (105). Ostatecznie Parker przeskoczył 9/10 płotków, więc był zadowolony! Aż tak źle to z nim jeszcze nie jest, o!
Potem się przebrał, ruszył do kolejnego budynku, by tam zaznać jogi. Co z tego, że wpadł akurat w połowie. Chciał spróbować kolejnych figur, tych najcięższych przecież! Mężczyzna wykonał większość pozycji, by dopiero przy trzech najtrudniejszych jakoś się skupić na tym. Z wykonaniem Salamby nie miał żadnego problemu 3 (95), ale już przy Supcie czy Adho 2 (90), 2 (90) to nawet nie mógł utrzymać równowagi. Ba, ledwo zrobił, to zaraz musiał wrócić do pozycji wyjściowej, bo by przygrzmocił chamsko twarzą w karimatę. Uznał więc, że to przez wycieńczenie poprzednimi ćwiczeniami. I resztę zajęć spędził przy niższych pozycjach, by o odpowiedniej porze skierować się do szatni, gdzie się ogarnął porządnie, a potem wyszedł z budynku i zajął motocykl, by ruszyć do siebie.

/zt

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ z OW

20 + 25 + 26 = 71

Przyjechała sobie na zajęcia jogi, by się zrelaksować i pomyśleć. Przebrała się w szatni i wkrótce wkroczyła na salkę, gdzie przywitała się z instruktorem i czekała na rozpoczęcie zajęć.
Jak zwykle rozpoczęli od prostrzych pozycji. Baddha konasana, dandasana, gomukhasana, krounchasana tak na rozgrzewkę i rozciągnięcie mięśni. Cath tym razem nie leciała szybko do trudnych zadań. Uważała na to co robi, jako lekarz ze świadomością aż do bólu, co może się stać.
Potem powoli przechodzili dom trudniejszych pozycji jak natarajasana, a Cath bez trudnu utrzymała pozycję na jednej nodze. Jednak nie wyginała się aż tak bardzo. Robiła to delikatniej. Oddychała głęboko, zastanawiając się, czy stać ją na nową chałupę. Będzie tyle wydatków, ale do dopiero za długie miesiące... Może warto. Bo jak taki kawałek sufitu znowu zleci, tym razem na dzieciaka? Aż się wzdrygnęła i przerwała pozę.
Teraz wysunęła nogę przed siebie i zrobiła virabhadrasana. Rozłożyła ręce i znów trzymała tę pozycję dłużej. No ale dom porządny, by się przydał. Tylko, że chciała stąd wyjechać. Gdzie? Z dzieciakiem, który będzie jedynie problemem? Może zostać do czasu aż nie urośnie. Jezu, tyle lat...
Potem wyprostowała się i ukucnęła, wykonując coraz to bardziej skomplikowane rzeczy. Tym razem Padangustha Padma Utkatasana. Wyciszyła oddech i utrzymała się tak przez chwilę. Odczuła lekkie zmęczenie.
No i co z tym Samem. Sama nie wiedziała już co robić. To było takie kłopotliwe. Taki wstyd z tą wpadką. A na dodatek... Jaka była prawda.
Pod koniec instruktor przeszedł do jednego z najtrudniejszych pozycji. Stanie na głowie, czyli inaczej Salamba Sirsasana (1). Cath zrobiła podejście, ale nie poczuła się za dobrze, z głową do góry nogami. Czuła, że nie da rady. Odpuściła to.
Na końcu zrobiono Supta Konasana (2) oraz Adho Mukha Vrksasana (1). Tego pierwszego na pewno zrobi, a to drugie to była trudniejsza wersja Salamba Sirsasana. Oczywiście spróbowała, ale jej nie wyszły. Była zmęczona, więc postanowiła jeszcze odpocząc przy prostych pozycjach jak parivritta janu sirsasana.
Potem wyszła z sali kierując się do szatni.

zt

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 10 z 19]

Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 14 ... 19  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach