Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Magazyn

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 12 z 13]

1Magazyn     - Page 12 Empty Magazyn Pią 16 Maj 2014, 19:58

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Ogromny hangar, w którym trzyma się setki pudeł i paczek, zapewne z asortymentem wszelakich sklepów i lokali, które można znaleźć w Appaloosa City i jego okolicach. Za budynkiem znajduje się wielki plac - tutaj znajduje się rampa i prowadzące do wnętrza bramy, przez które podaje się towar. Bram jest dziesięć i tyle samochodów ciężarowych może tu naraz stać.
Sklepienie jest wysoko, a dzięki temu przechowywane tu towary mogą być składowane na wysokich regałach. Prócz urządzeń do składowania w magazynie znajduje się wiele pojazdów, głównie różnego typu wózki i przenośniki oraz urządzenia do taśmowania, palety i kontenery.
Nieupoważnionym wstęp wzbroniony!


276Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:41

Catherine Hernández

Catherine Hernández
145

Sytuacja nie ulegała poprawie nawet mimo nieudolnej interwencji Cath. Nigdy nie prowadziła żadnej operacji, ani bardziej skomplikowanych zabiegów. Nie wiedziała co robić, gdy wszystko się chrzaniło. W szpitalu pracowała jedynie przez kilka miesięcy. I to wszystko skutkowało teraz, tutaj, w tej chwili.
Zaklęła pod nosem, walcząc dalej, by gościu nie zszedł jej tutaj zaraz. Chyba by się załamała. To by podchodziło niemalże pod morderstwo. Święcie w to wierzyła, o tak.
- Co robić. Co robić. Co robić? - spojrzała przelotnie na asystenta, ale mimo strachu zachowywała zimną krew, działając dalej, by ustabilizować stan.

277Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:47

Pan Smith

Pan Smith
Cath:
Najpierw ślepy los:
1,2 - stresujesz się tak, że nie masz pojęcia co robić - odejmujesz od przyszłego mnożnika aż 20 punktów.
3,6 - bez wpływu
4,5 - umysł ci trzeźwieje i bierzesz się w garść. Do mnożnika dodajesz 20 punktów.


Potem mnożnik na inteligencje, refleks i spostrzegawczość (plus umiejętność), próg 200. Jak przekroczysz, opanowujesz sytuację, jak nie - nie zmienia się ona. Jeśli, uwaga, nie przekroczysz 150 punktów to następuje zatrzymanie akcji serca! 


Smith pokręcił głową i pozwolił chłopakowi wejść do garażu, chociaż nie miał zamiaru tłumaczyć - co tu robi Cath i jakiś przemalowany ambulans. Rzucił prosto z mostu.
- Będziesz dziś kurierem. Przysługa. Bez zobowiązań, zarobisz... - wzruszył ramionami - sam bym to zrobił, ale... nie, wole inne rzeczy robić w tym czasie. 

278Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:57

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Na widok ambulansu, z którego dobiegały ostrzegawcze piknięcia maszyny monitorującej pracę serca, Ennisa zatkało.
- Co? - wyjąkał, cofając się do tyłu. Spojrzał na Smitha przerażonym wzrokiem.
Jeszcze raz popatrzył na ambulans szeroko otwartymi oczami. Wydawało mu się, że ktoś jest w środku. I kogoś kroi. Poczuł gulę w gardle, skręt żołądka, zmrożenie serca. Smith coś do niego mówił, ale Ennis go nie słuchał. Wreszcie walnął plecami o drzwi magazynu.
- Nie, o nie, nie wiem, co się tu dzieje, ale NIE BĘDĘ BRAŁ W TYM UDZIAŁ - wyrzucił z siebie donośnym głosem i odwrócił się, chcąc otworzyć magazyn. Był oblany zimnym potem.

279Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 15:58

Catherine Hernández

Catherine Hernández
1 - stresujesz się tak, że nie masz pojęcia co robić - odejmujesz od przyszłego mnożnika aż 20 punktów.
152 - 20 = 132 ;_;

Zestresowała się jak głupia. Pogubiła się w tym wszystkim. Nie wiedziała co robić. Brakowało jeszcze tego, by się całkiem popłakała. Zapewne to nadejdzie zaraz.
Zatrzymanie akcji serca! Zatem Cath przeszła do reanimacji. Masaż serca.
- Oh, dawaj. Nie złaź mi tu, gnojku! - mruknęła zestresowana, łamiącym się głosem. Boże, znowu zawiedzie Smitha. Znowu zjebała. Znowu przysporzy więcej problemów niż korzyści! Tylko takie myśli jej w głowie wirowały.
Była oblana zimnym potem.

280Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 17:03

Pan Smith

Pan Smith
Cath:
Najpierw ślepy los:
1,2 - stresujesz się tak, że nie masz pojęcia co robić - odejmujesz od przyszłego mnożnika aż 20 punktów.
3,6 - bez wpływu
4,5 - umysł ci trzeźwieje i bierzesz się w garść. Do mnożnika dodajesz 20 punktów.

Potem mnożnik na inteligencje, refleks i spostrzegawczość (plus umiejętność), próg 180. Jak przekroczysz, opanowujesz sytuację, jak nie - nie zmienia się ona. Jeśli, uwaga, nie przekroczysz 100 punktów to pacjent umiera!


Smith chwycił Ennisa za koszulkę i pociągnął do siebie.
Nic nie powiedział, tylko szarpnął chłopakiem tak, by go odciągnąć od drzwi.
- Jeśli nie chcesz trafić za kratki za Gregsona, to zrobisz jak mówię - powiedział, ale nie było słychać w jego głosie emocji.
- Nie żal ci życia?

281Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 17:56

Catherine Hernández

Catherine Hernández
5 - umysł ci trzeźwieje i bierzesz się w garść. Do mnożnika dodajesz 20 punktów.
167 + 20 = 187

Zapewne, gdyby nie była zajęta ogarnianiem życia pacjenta to może i pomogłaby Ennisowi jako prawdziwa dobra dusza. No bo na pewno szkoda by jej było chłopca. Jednak na razie jedni nie wtrącali się do drugich.
Catherine tymczasem zapanowała wreszcie nad sytuacją. Odetchnęła, uspokoiła nerwy i przywróciła w miarę stabilny stan nieprzytomnemu. Chuchnęła w maseczkę, która przesłaniała jej twarz i zamknęła na chwilę oczy, by uspokoić się do końca. Zawsze zachowała nerwy na wodzy w pracy, ale taka sytuacja, chyba ją przerastała. Może wcale nie nadawała się na chirurga. Może powinna zostać światowej sławy włamywaczem, a nie grzebać w ludzkich ciałach. Stłumiła te myśli, skupiając się na pracy i znów sięgnęła szczypcami, by wyciągnąć paczuszki, które wciąż tkwiły w bebechach.

282Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 18:46

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis złapał Smitha za rękę, którą ten trzymał go za koszulkę, i wyszarpnął się gwałtownie.
- Nie dotykaj mnie! - żachnął się i spróbował znowu odsunąć od mężczyzny.
Rzucił mu wściekłe spojrzenie, dysząc ciężko.
- Ty pojebie - wycedził przez zęby. - Tylko takiej retoryki potrafisz używać? Jebanego szantażu?
Wyprostował się i strzepnął koszulkę. Unikał wzrokiem ambulansu i tego, co się tam działo. Próbował się uspokoić, ale aż się trząsł.
- Jasne, niech ci będzie. Trudno dyskutować z takimi świetnymi argumentami, nie? Kraty albo bycie twoim chłopcem na posyłki. Spełnienie moich marzeń - zaśmiał się histerycznie, po czym odwrócił w stronę drzwi.
- Załatwmy to szybko, byle nie tutaj. Skóra mi cierpnie jak myślę o tym, co się tu właśnie dzieje. Chryste - ukrył twarz w dłoniach, które wyraźnie mu drżały.

283Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 19:17

Pan Smith

Pan Smith
Cath udało się wyciągnąć wszystkie paczuszki. stan pacjenta się ustabilizował, mogła szyć...

Smith wysłuchał chłopaka, a gdy ten przestał pyskować, przyłożył mu z liścia w twarz. Potem wypchał z magazynu.
- Masz - wcisnął mu papierosa, i sam zapalił swojego. Potem znowu szarpnął go za koszulkę, by przyciągnąć do siebie.
- Po pierwsze, opanuj się chłopcze. Takie emocje nigdy cię daleko nie zawiozą. Po drugie, to nie szantaż, a przedstawienie twojej sytuacji. Jeśli chcesz żyć z tym co zrobiłeś, jeśli chcesz się nauczyć jak z tym sobie radzić, to lepiej mnie posłuchaj.
Poklepał go po policzku.
- Teraz grzecznie mi powiesz, czy chcesz się nauczyć żyć z tym co zrobiłeś?

284Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 19:32

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Odetchnęła z ulgą, gdy się wszystko uspokoiło. Powyciągała paczuszki w jedno miejsce i zaczęła zszywać brzuch pacjenta. Po skończonej robocie nakłada opatrunek i wsio.
Zapakowała narkotyki do jakiejś nieprzezroczystej siateczki i wzięła ze sobą, by osobiście wręczyć Smithowi, a nie zostawiać z jakimś gościem.
Z tego wszystkiego nie zauważyła, że aż jej się fartuch zakrwawił. I nie zwróciła uwagi na sytuację poza autem.
Dlatego wyszła z ambulansu, pragnąć jedynie zaczerpnąć świeżego powietrza. Zapomniało jej się jednak ściągnąć rękawiczki, fartuch i maskę. Chciała też wyjść z magazynu, ale zatrzymała się w pół kroku, gdy spostrzegła, że atmosfera nieopodal się zagęściła.
Nie przeszkadzała zatem i postanowiła zrzucić z siebie zakrwawione rękawiczki i fartuch.

285Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 19:39

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis trochę się spodziewał, że dostanie w twarz, ale i tak moment uderzenia go zaskoczył. Złapał się od razu za policzek, ale nie zdążył zareagować, bo Smith wytargał go już na zewnątrz.
Miał ochotę splunąć Smithowi w twarz, ale zamiast tego wziął od niego papierosa i mocno się nim zaciągnął. Dłonie dalej mu drżały.
- Tak to sobie tłumacz - mruknął Ennis na tekst o jego sytuacji. - A jeśli chcesz grzecznego przydupasa, to sobie kiepsko wybrałeś. Lojalności się w ten sposób nie kupuje, powinieneś o tym wiedzieć lepiej ode mnie.
Chciał znowu się zaciągnąć, ale Smith postanowił dalej klepać go po twarzy. Ennis zacisnął zęby.
- Nie wiem, jak bycie twoim kurierem miałoby mi pomóc w walce z poczuciem winy - rzucił oschle. Nie chciał dodawać,  że w sumie... To nie ma poczucia winy. Bardziej martwiło go to, jak świetnie sobie radzi po tym, jak dokonał na kimś egzekucji.

286Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 29 Cze 2015, 19:50

Pan Smith

Pan Smith
- Ale ja nie chcę z ciebie przydupasa a ucznia, Enderman - odparł szubko, wciąż nachylając się do chłopca.
- A kurierska sprawa to tylko okazja na zarobienie kilku dolców.

287Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Sro 01 Lip 2015, 13:41

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Nachylanie się Smitha musiało dziwnie wyglądać, skoro Ennis był od niego wyższy. Chłopak popatrzył się na Anthony'ego z niedowierzaniem.
- Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać - wypalił. W żadnym mierze nie czuł się zaszczycony tą propozycją. Westchnął i osunął się po ścianie magazynu do kucnięcia, pochylając głowę między kolanami, tak jakby nagle zrobiło mu się słabo.
- Nie wiem, panie Smith - wymamrotał. - Czuję się tak, jakbym miał wodę zamiast mózgu - podniósł wzrok na mężczyznę. - Próbuję to wszystko naprawić, nie rozumie pan? Jakoś sam się naprostować. Żyć uczciwie. Studiować, imprezować, mieć dziewczynę, jakieś plany, ambicje... Jakoś ciągnę parę tygodni, może nie jest super, ale przynajmniej jest nudno i normalnie, i wtedy dostaję telefon do pana i mam wrażenie, że zaraz znowu skoczę w tą ciemność, w której tak długo siedziałem. Ja pierdolę - znowu spuścił głowę. Czuł się już teraz wyczerpany.

288Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Sro 01 Lip 2015, 14:21

Pan Smith

Pan Smith
- Gdybyś nie chciał wchodzić w tę "ciemność" to byś nie brał zlecenia od mojej córki. A tak... przyjąłeś zaliczkę, potem całą nagrodę. Nie pierdol, Enderman, tylko podnieść dumnie czoło i przyznaj się przed sobą, że nadajesz się do innych rzeczy niż "nuda".
Po tych słowach wszedł do magazynu, by odebrać od Catherine paczkę z narkotykami. Schował się do torby sportowej.
- Możesz iść - dodał w stronę kobiety, dając jej też gotówkę. 6000$ w gotówce.
Wrócił do chłopak, podał mu pakunek.
- Przyzwyczaisz się i szybko wrócisz do tryby praca-dom. Dom-praca.



Ostatnio zmieniony przez Pan Smith dnia Sro 01 Lip 2015, 14:32, w całości zmieniany 1 raz

289Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Sro 01 Lip 2015, 14:30

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis zmierzył Smitha zimnym spojrzeniem.
- To było co innego. Dobrze o tym wiesz. To nie było żadne... Zlecenie - wzdrygnął się na to słowo. Plasowało go niebezpiecznie blisko pozycji "płatnego zabójcy", a nie zakochanego szaleńca. Chodzenie z podniesionym czołem... Mógłby powiedzieć Smithowi, że przecież próbuje to właśnie robić, ale chyba nie doszedłby z nim do konsensusu. Był w potrzasku. Podniósł się wreszcie z ziemi i stanął wyprostowany.
Spojrzał tępo na pakunek w rękach Smitha. Podniósł na niego wzrok.
- Muszę wiedzieć, co to jest. Co właśnie ryzykuję.
Nie dyskutował już o za i przeciw, bo dobrze wiedział, że Anthony równie dobrze mógłby mu dać kulkę w głowę i przestać się nim w ogóle przejmować. Tyle problemów by było z głowy. Na tą myśl Ennisowi nieznacznie drgnęła powieka, zacisnął mocno pięści. Nienawidził tego, że nie ma tu żadnej kontroli. Stał się marionetką w czyichś rękach.
Gdyby chociaż sam chciał takiego życia, które próbował mu sprzedać Smith.

290Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Sro 01 Lip 2015, 14:34

Pan Smith

Pan Smith
- A ty myślisz, ze ja pierwszego zabiłem z jakiego powodu?
Wcisnął mu torbę, do której Ennis mógł zajrzeć. W środku były paczki ... kurczakami. Pewnie w jednej z nich był towar. 
- Kokaina - odparł wprost. 
- Zawieziesz to do Kina. Powiesz, że masz drób. Tyle. Zostawisz i wyjdziesz. Jasne?
Poklepał go po policzku.
- Powodzenia.

291Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Sro 01 Lip 2015, 14:44

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis prychnął pod nosem.
- Nie wiem, czy ci się wydaje, że mnie tym pocieszasz... Czy co. Ale to nie działa.
Otworzył torbę i zobaczył dokładnie, co się w niej kryje. Podniósł znowu wzrok na Smitha.
- Narkotyki. Zajebiście. Tego jeszcze nie miałem w swoim CV - powiedział bezbarwnym tonem. Z miłą chęcią wywaliłby cały towar do rzeki, a nie wywoził go cholera wie dla kogo.
Wzdrygnął się, kiedy Smith znowu poklepał go po twarzy.
- Dobra, starczy. Już czuję się wystarczająco jak szmata, nie musi mnie pan jeszcze do tego tak protekcjonalnie traktować.
Odwrócił się na pięcie i wrzucił pakunek do małego bagażnika w swoim motocyklu. Nałożył rękawiczki i kask na głowę. Bez słowa pożegnania wsiadł na motor i odjechał.

//zt

292Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Sro 01 Lip 2015, 18:25

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Po totalnym zlaniu cieplym moczem przez Smifa oddala pakunek, wziela pieniadze i bez slowa wziela rzeczy, by sie oddalic do samochodu i odjechac. Przy takim traktowaniu to nawet hajs nie smakowal tak slodko...

Zt

293Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pią 03 Lip 2015, 00:27

Jools Reynolds

Jools Reynolds
/ początek, nad ranem, 24.09.2013 r.

Po wygłoszonej audycji Jools z uśmiechem zajechał najpierw do swojego domu, a następnie do magazynu. Buick Regal prezentował się niesamowicie, kiedy tylko snopy ulicznych świateł padały na soczystą, pomarańczową karoserię. Innych mogło to boleć, bo przecież taki mocny kolor, to w słońcu jest tragedia. Jemu jednak nie przeszkadzało. Ani trochę.
Zapewne jak jechał to słuchał sobie muzyki i śpiewał do kierownicy samochodu, na której wylądowały jego dłonie. Niemalże z namaszczeniem przesuwał po starym, skórzanym okręgu, jaki wypadałoby odrestaurować, żeby to się prezentowało.
Jak wysiadł ze swojego Buicka, to od razu sięgnął po plecak. Zarzucił sobie na lewe ramię i chwilę balansował na piętach, bo nie mógł złapać równowagi. Tyle kanapek sobie zrobił na nocną zmianę, że nic dziwnego, jak tak nim zarzuciło. Przywitał się ze współpracownikami i poszedł się przebrać i zjeść pierwszą kanapkę, na dodanie energii.
Potem to już na poważnie wziął się do roboty. Jako że wypadało pojeździć w tę i nazad, to Ebenezer sprawdził poszczególne naczepy, zanim wprowadzono do nich towar. Tak samo towar, zanim ten został wprowadzony, aby potem nie było problemów i odwołań. Na przyszykowanych listach o stanie bagażu do rozwozu podpisał, że wszystkie są w jak najlepszym porządku. Pomógł jednemu zapakować skrzynki ze sprzętami komputerowymi, opierniczając go za to, że jak debil łapie od góry, a nie od dołu i że przy dźwignięciu powinien kucnąć, a nie się schylać. Dlatego, że wtedy nie wstanie. Reynolds o tym wiedział. I pracował pomimo istniejących zakwasów.
Potem sam wsiadł do ciężarówki, aby manewrować nią na terenie JTC. Robił to, jak zwykle, z uśmiechem i muzyką Madonny, do której zdążył się już przyzwyczaić. Oczywiście, leciał po różnych kawałkach, z różnych dekad. I bardziej skocznych, a nie sam śpiew. Tańczył sobie przy okazji, choć to było trudne, siedząc na dupie za kierownicą, bo jednak nie mógł z pedałów ściągnąć nóg, aby nie było problemów.
Niemniej, on śpiewał sobie śmiało Madonnę i jej Get Together, nie kryjąc się ze swoim głosem, więc chłopaki go na pewno słyszeli, jak wołał zza do połowy zsuniętą szybą ciężarówki. Do kogoś nawet puścił oczko, by ten pokręcił głową w bezradności wobec energicznego Reynoldsa. Ale jakby go tutaj nie było to magazyny byłyby niesamowicie smutne i okraszone kroplami krwi czy pozostałościami po nich.
- Nie wiem, co tak patrzysz, Bernie - skomentował Eb, wysiadając z ciężarówki po dwugodzinnym wyjeździe. - Wszystko ładnie i pięknie. Noc cudowna i czysta, że aż pożałowałem, że nie wziąłem teleskopu, ale głupio byłoby zatrzymać się na środku ulicy i doszukiwać się kolejnych galaktyk, które są tylko zauważalne dla samego Hubble'a. Normalnie aż żal ściska, że nie mogę tego wszystkiego zobaczyć. Co tam, że teleskop był kilka razy naprawiany, bo wypadało, ale sądzę, że to na dobre wyjdzie... - spojrzał na Berniego, który wgryzł się w kanapkę, padnięty przewożeniem wózkiem widłowym kilku sklejek meblowych.
- Młody, powinieneś się czymś innym zainteresować.
- O Boże, a co jest złego w seksie, Madonnie i teleskopie? Wszystko to jest jakoś powiązane! - powiedział oburzony. - Uprawiasz seks w rytmach piosenki Madonny, a kiedy nadchodzi niesamowity orgazm to czujesz, że jesteś w galaktyce, tak niezmierzonej i dalekiej, że teleskop tego nie ogarnie - oznajmił i zaraz zarechotał, rozbawiony ze swojego wybitnego żartu. - Nie no, ale poważnie. Raz można potyrać w karty, a potem można obejrzeć dziesięć najlepszych zdjęć i zastanowić się czy człowiek byłby w stanie to wszystko ogarnąć, nie?
Bernie spojrzał na Joolsa, przełykając kęsa pomidora.
- Ty to masz czasem w tej głowie nieźle popieprzone, Eb. Zaraz cię zmienię - poinformował, dając Joolsowi znać, żeby sobie klapnął i coś zjadł.
Ebenezer nie odmówił. Nie mógłby odmówić jedzenia. Przy okazji wyciągnął sobie karty i zaczął ogarniać na nowo zasady makao, które sobie rozkładał na skrzyni służącej im za stolik. Jako że jadł kanapkę, to niewyraźnie śpiewał Madonnę i Forbidden Love, aż gula w gardle mu stanęła, bo słowa raniły. Szybko jednak to ogarnął i pogrywał dalej, by później już do końca zmiany pracować jak wypada.
Jeździł wózkiem widłowym z towarami jak popaprany dzieciak, dbając o to, by nic się nie stało.

/zt

294Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 13 Lip 2015, 18:57

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
/ noc z 8 na 9.10.13 z domu Smithów

Leszek siedział na miejscu pasażera i grał na telefonie w tetrisa. I nie, nie wyłaczył dźwięku.  Starał sie też ignorować sierściucha na tylnim siedzeniu.
ZAjechali do magazynów i wyszli z samochodu.

295Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 13 Lip 2015, 19:07

Jools Reynolds

Jools Reynolds
<- z domu Smithów, 9.10.13 r., 3:37

Jools milczał podczas drogi, patrząc nieufnie na zwierzynę. To było kot, kotopies, będzie to wielkie, wpierdoli go. Boże, a on to zatrzymał. Nie mógł Smith go w klatce w klubie umieścić, tubie wyciszonej, by nie ogłuchło to czworonożne nie wiadomo co?!
Reynolds wysiadł z furgonetki, wcześniej zatrzymując się na odpowiednim miejscu. Trzeba było przenieść zwierzaka, oczyścić auto, wsiąść do Buicka i odjechać.
- To co, mam ci pożyczyć auto czy będziesz czekać, aż Smith ci podstawi? - spytał, przerzucając plecak przez ramię i otworzył tył furgonetki. - Ja pierdolę - jęknął do siebie.

296Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 13 Lip 2015, 19:10

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
- Nic od ciebie nie chce. - mruknął i spojrzał na syf w furgonetce.
- Powodzenia - wyciągnał paczkę papierosów i zapalił jednego.

297Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 13 Lip 2015, 19:20

Jools Reynolds

Jools Reynolds
Nie skomentował. Westchnął cicho, wlazł do środka, z zamiarem ogarnięcia tego syfu. Chwilę to trwało. Dosyć sporą, więc Leszek pewnie zdążył i drugiego papierosa spalić, kiedy Reynolds - niemający zamiaru pytać kumpla o pomoc - wysprzątał to wszystko. Wziął serwala na ręce (piękna zmiana, zamiast dziecka - kot, czuł się starą panną w męskim wydaniu) i kiwnął na Leszka, by za nim poszedł. Jools wlazł do dyspozytorki, gdzie zostawił klucze z informacją, że trzeba przeczyścić furgonetkę, którą jechał.
Dopiero wtedy skierowali na parking z autami pracowników.
- Zajebiście pomocny jesteś, jak się obrazisz. Wiesz o tym, nie? - rzucił, wciskając kota na tylne siedzenie. To będzie wspaniała przyjaźń człowieka ze zwierzęciem.

298Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 13 Lip 2015, 19:23

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
Nie odpowiedział, zamiast tego opuścił drugiego papierosa i wypuścił dym z ust nie przerywając kontaktu wzrokowego z Joolsem. Poszedł za kolegą, dogasił papierosa butem po drodze i wsiadł do samochodu uparcie patrząc się w telefon i swojego tetrisa.
Wszyscy mu mogą dzisiaj skoczyć. Najlepiej z punktu widokowego.

299Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Pon 13 Lip 2015, 19:44

Jools Reynolds

Jools Reynolds
No nic. Nie będzie błagał o przebaczenie, bo nic nie zrobił. Wyjechał więc naprędce, zerkając co jakiś czas na zwierzę i skierował się do bramy wyjazdowej, podkręcając głośność, żeby nie słyszeć tetris. Może i lubił tę gierkę, ale nie przy jawnej złośliwości!

/zt, ferma Leszka ->

300Magazyn     - Page 12 Empty Re: Magazyn Nie 19 Lip 2015, 20:18

Jools Reynolds

Jools Reynolds
<- tor DayRide, wieczór, 13.10.2013 r.

Ebenezer był gotowy na kolejną, nocną zmianę na terenie magazynów firmy, dla której pracował. W części będącej dla pracowników przebrał się, zakładając na siebie koszulkę z emblematem firmy. Zebrał papierzyska i raporty z zawartością towarów, jakie przypisane były do poszczególnych ciężarówek i naczep. Trzeba było wszystko skontrolować, sprawdzić, żeby potem wypuścić w trasę. Musiał przy okazji dowiedzieć się, kiedy czeka go dłuższa podróż, wykraczająca aż za stan. W końcu trochę pojeździ, pobędzie sam, a i to było mu potrzebne, mimo że należał do osób, które nie miały nic przeciwko towarzystwu.
Reynolds zszedł do hangaru, w którym mieścił się niewielki warsztat, jak i rząd ciężarówek, które były przeznaczone do przeglądu. Sprawdził dwie z nich, jakie miały jutro wyruszyć w trasę, a trzeba było o nie odpowiednio zadbać. Chciał sprawdzić stan jednej z nich. Tym bardziej, że jej przeznaczeniem był przewóz drogiego sprzętu elektronicznego, więc w towarzystwie Berniego, zaczął sprawdzać nadwozie i podwozie, a potem zawartość, która była obowiązkowa. Trochę się uczepił, trochę ponarzekał, ale to tylko z dobrego i szczerego serca troskliwej osoby.
Po godzinie takiego sprawdzania, Reynolds przeszedł z Bernie'em na dyspozytornię, gdzie były pakowane skrzynki do ciężarówek. Zaczął z nim rozmawiać o byle czym, byle nie chodzili jak debile w ciszy. Tam z kolei Julek sprawdził niektóre pakunki i naczepy, porównując z tym, co wypisane było na listach. Część z nich podpisał, część dał Berniemu, by je ogarnął. Sam w końcu musiał zająć jedną z ciężarówek, by zacząć jeździć po całym terenie. Tym autem musiał tylko przejechać na drugi koniec dyspozytorni, stamtąd z kolei jadąc już wózkiem widłowym przez pół hali, która była zawalona różnymi skrzyniami i paczkami. Musiał poprzewozić część rzeczy, żeby zrobić miejsce na nowe zamówienia, które za jakiś czas tutaj by wylądowały. Wszystko musiało prezentować się naprawdę dobrze, by był względny ład i porządek.
Po skończonej zmianie, o czwartej nad ranem, Jools mógł pojechać do siebie.

/zt

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 12 z 13]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach