Statek Zorgów

First topic message reminder :

Wielki, latający spodek z mnóstwem światełek i błyszczących elementów. Porozumiewa się z innymi statkami grając „Odę do radości”. W środku wszystko urządzone w stylu lat 70, kolorystyka ogranicza się do odcieni niebieskiego, okazjonalnie przebija się żółte i białe światło. Jest racje chłodno, a to za sprawą zainstalowanej tu klimatyzacji.

Beth została położona na stole operacyjnym – przypięto ją pasami i rozebrano do bielizny. Nad nią wisiało kilka lamp, które przypominały te użyte w „Na dobre i na złe”.


Seth zaś stał obok, w wielkim akwarium, rozebrany do naga. Pływał w jakimś żelu, z maską dostarczającą tlen.

Mnożnik na celność dla Beth, próg 25. Ja przekroczysz to unieszkodliwiasz ostatniego kosmitę. Jak nie, on się na ciebie rzuca a ty wypuszczasz broń z rąk!

/ początek <--- czarna wołga

Jon wskoczył do jakiegoś luku czy innego otworu, zgasił plecak odrzutowy i w między czasie jak czekał na Joan rozejrzał się i ocenił sytuację. Czy tak po prostu uda się mu wejść do środka? I w sumie jaki mieli plan?

20

Niestety tym razem spudłowała. Pewnie zbyt się martwiła o Setha labo jego duma zbyt jej uwagę zaprzątała. W każdym razie broń wypadła jej z ręki a ona musiała się zmagać z kosmitą, który się na mia rzucił. Wycelowała kolanem licząc, że ma jaja tam gdzie ludzie.

Seth nie rozpaczał jakoś nadto nad obitymi żebrami. Napierdalały, to fakt, nie wie czy nic nie pękło, ale wkurwienie i adrenalina która w nim narosła spowodowała że nie bolało go to aż tak, dlatego wykorzystując fakt że obcy zmienił obiekt zainteresowania, Seth podniósł się z gleby i ruszył za kosmitą wycelowując pięścią w jego potylicę. To znaczy... tam gdzie ją mają ludzie.

/z czarnej wołgi/

Po chwili obok Jona wylądowała Joan. To wyłączyła plecak.
- Przydałyby się jakie drzwi czy coś. - Rozglądnęła się po miejscu, w którym się znaleźli. Jakoś do środka muszą się dostać.
- Może spróbujmy na razie nie zwracać na siebie uwagi?

Niestety, Zogowie jaja mieli pod pachami.
Seth, jeśli chcesz znokautować ostatniego Zorga - mnożnik na siłę i refleks, próg 50. Jak ci się nie uda, ten zadaje tobie cios i ty lądujesz na akwarium, które rozbijasz.

Dla Jona i Joan, by otworzyć właz do statku, mnożnik na inteligencję, możecie sumowac obie swoje cechy - próg 100.

47

Dupa cycki, Seth w przypływie adrenaliny zapomniał... myśleć. Cios się nie udał, a w odpowiedzi smerf dał mu cios mocniejszy niż jakikolwiek którego ten by się spodziewał, sprawiając, że motocyklista rozbił plecami akwarium. Pal licho szkło, teraz wszędzie był żel durexa. Jebać. się.

145

No i otworzyli. Jak widać wyższa inteligencja spoza galaktyki nie jest aż taka wyższa od Jonathana.
- Okej, jak coś, to mówimy, że jesteśmy strażą graniczną. A na razie po cichutku.
Weszli do środka i ogarnęli wnętrze.

Udało im się rozbroić właz, to Joan ruszyła za Jonem. Cicho i spokojnie. Rozglądając się ewentualnymi napastnikami.
- Na pewno mają coś do oclenia.

W tym samy czasie Beth zerwała się i wskoczyła napastnikowi na plecy okładaj go z całych sił po głowie.
Potem z całych sił go ugryzła w ucho.
Martwiła się ile szwów będzie musiała Sethowi założyć po tym lądowaniu w akwarium.

To było dobre zagranie ze strony Beth. Obcy zaczął się szamotać i... poślizgnął się na żelu, który wypłynął z akwarium.
Zorg padł, przygniatając Beth. Na szczęście ona była przytomna, kosmita - nie.

Joan wraz z Jonathanem po chwili znaleźli salę w której był Seth i Beth.

Seth powoli podniósł się z ziemi.
- Dobrze tak niebieskiemu skurwielowi! - dopadł Beth i zrzucił z niej cielsko, pomagając jej się podnieść. Gdy stanęli w miarę stabilnie, spojrzał na nią.
- Nic ci nie jest? - spytał, a potem odruchowo obejrzał się w dół na nią i... Zakrył swoje krocze.
No tak... Atawizm.

- ....co do... - powiedział gdy weszli do sali i zobaczyli Beth, Setha i wielką kałużę żelu z durexu i kosmitów. Zastrzygł uszami i obejrzał sie na Joan.
- Nie takiej imprezy się spodziewałem. - podszedł do ludzi.
- Wy też zjedliście coś z Chaco?

- Nie wszystko w porządku. A ty? Jak żebra? Pokaż plecy pewnie masz tam szkło.- Roberts przeszła momentalnie w tryb lekarza, chociaż w pierwszym odruchu chciała się rzucić Sethowi z radości, że są cali na szyję.
Zerknęła co zrobił i się roześmiała, a potem zwróciła uwagę, że nie są sami.

Popatrzyła na sale ze zrujnowanym akwarium. Potem przeniosła wzrok na Setha i Beth. Święty, no kogo mogło porwać ufo.
- Jesteście cali, fizycznie widać, że tak - zaraz dodała, ale choler wie czy im przypadek nie zrobili prania mózgów. Podeszła bliżej jednego nieprzytomnych czy zabitych kosmitów. - Zorgowie, tak.

Nagle wszyscy usłyszeli głośne nawoływanie "PRUTTT".
Coraz głośniejsze ale... nie widzieli żadnego kosmity!

- Co to kurwa jest? - spojrzał na nich i zabrał ręce z krocza gotów się bić.
- Czekaj, ciebie znam. - spojrzał na Joan. - A to co jest? Szop na sterydach? - uniósł brwi. - Albo ja jestem Doktorem Dolittle.
Wtem dźwięk rozszedł się po sali. Seth rozejrzał się podejrzliwie.
- Dobra, trzeba stąd spadać. To miejsce musi mieć jakąś sterownię. - rozejrzał się za jakimiś drzwiami, czy włazem do kolejnego pomieszczenia. Rękami już się nie zasłonił.

Jon aż najeżył futro.
- No ty to też Adonis nie jesteś, czerwonko - i zrobił obrażoną minę.
Ale na dźwięk stwierdził, że musi się zgodzić z przedmówcą i szybko rozejrzał się za jakimiś drzwiami, strzałkami albo planem statku, takim jak w galeriach handlowych.

Nagle u wejścia pojawiła się... Zorgo-matka! Wielka, gruba baba, ryczaca na całe gardło!
BOSS FIGHT!
Joan, Beth i Jon mają blastery laserowe. Seth siłę swych mięśni.

- Przybyliśmy w pokoju? - odpowiedziała do Setha szykującego się do spacyfikowania teraz ich. - Znaczy, mamy pokonać Zorgów.
I z westchnieniem dodała: - dyskusje o przynależności gatunkowej odpuśćmy sobie.
Też popatrzyła za jakimś wyjściem z pomieszczenia. Zamiast tego dostrzegła Zorgo-matkę. Niewiele myśląc podniosła blaster laserowy i starała się przycelować w obcą.

Jonathan zobaczywszy matronę zbladł, schował się za jakąś osłoną, zapewne klękając w żelu, i również wycelował w szkaradztwo. On za Rambo robić nie będzie.
- Jak ja nie lubię FPSów!

Jon, Joan, Beth - by trafić z blastera, mnożnik na celność z progiem 20.

30

No i co jej pozostało jak tylko wziąć, wycelować a potem wypalić w główkę mamuśki. Jedno było pewne albo ona albo oni. Roberts maiła mocne postanowienie by się stad wydostać. W końcu miała plany do realizacji (piknik z Sethem)  i Brutus by tęsknił.
Powstrzymała się od podskoku z radości kiedy trafiła.

37(6)
No to Joan tak się postarała, że trafiła bossa, istne szaleństwo. Chris Pratt byłby dumny. Potem trochę wycofała się w tył, żeby zwiększyć, mimo wszystko dystans od kosmitki.

11 ... ;_;

Blaster to nie Glock i Jon nie przewidział takiego odrzutu. No i trafił w sufit... albo światło? Próbował dalej.