Ogród z basenem

Za głównym budynkiem hotelowym znajduje się przestronny ogród, który jednak nie jest zbyt zadbany. Krzaki i trawy zdziczały, lecz ma to w sobie jakiś czar. Nad prawie niewidocznymi ścieżkami górując wysokie palmy, a kamienny murek okalający podwórze zostało opanowane rzez winorośl.

Basem może jest niewielki, ale wciąż można z niego korzystać; wokoło rozstawione są leżaki oraz ogrodowe stoliki z parasolkami. To chyba ulubione miejsce gości „Californii”.

Will czuł się taki wysoki przy nich, że nie miał problemu, by spojrzeć w okno, ale jeśli chciałby przejść to musiałby się dźwignąć.
- Można by spróbować podważyć, bo z wybiciem... myślisz, że ktoś uwierzy, że graliśmy wieczorem? - spojrzał na Lolę, a po chwili zerknął w stronę okna, nie będąc pewnym czy to nie są te, co można uchylić, bo wtedy mieliby łatwiej, prawda?
- Najpierw spróbujmy podważyć i wtedy najwyżej zobaczymy - westchnął, powtarzając się.

- Cokolwiek płaskiego i co będzie o grubości wsuwki powinno być dobre - odpowiedział w zastanowieniu. - Nie pamiętam czy czegoś podobnego nie mam w torbie, ale też myślałem nad tym, żeby poluzować zawiasy, ale te pewnie od wewnątrz i nie są regulowane - cmoknął pod nosem.
- Jak chcesz to można obejrzeć jakiś filmik, ale najpierw najlepiej będzie spróbować raz jeszcze i na spokojnie, nie?
- A w zapasowych nie było, nie? Pewnie nie były na widoku. Tak to można by było spróbować z innymi kluczami, byle ostrożnie.

Po ostatnim deszczu pogoda dopisywała. Gorąc był, powietrze - względnie chłodne, ale nadal i tak mocne w swojej temperaturze - też było. Po masażu leczniczym, nieco odprężony, nieco obolały skierował się do ogrodu. Dobrze, że był zaopatrzony w czteropak piwa, choć jak dla niego to i tak było za mało. Najwyżej później zawita w Sandbarze.
Niemniej, Parker zasiadł sobie na leżaku, papierosa zapalił. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że piwa nie wziął, więc się przechylił i dało się zauważyć pasek sińca na całej linii kręgosłupa, choć najmocniejszy był na wysokości krzyża.