Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

RAPTORPREZA! przyjęcie kostuimowe na fermie strusiptorów Leszka - Halloween

Idź do strony : 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
Leszek przygotowywał się na ten dzień przez 2 miesiące. Ale dekoracje i atkackcje były gotowe. W bramie fermy witał gości napis "Raptor World" i dwumetrowy, zbity z desek i pomalowany farpą raptor oraz dwie równie drewniane palmy.
Dalej czekały już owe strusioptory a przy budynkach fermy rozstawione były stoły z żarłem, napojami i słodyczami halloweenowymi. Oczywiście obok stał ciepły stół. Niewielki ale pełen dziczyzny. Z nagłośnieniem pomógł mu Jools, bo on ogarnia takie rzeczy i z głośników sączyła się już muzyka zmiksowana z odgłosami dżungli.
Tu i ówdzie stały inne drewniane dinozaury, a na jednej z pomalowanych, zbitych z desek płyt Leszek wyciął dwa otwory na głowę gdzie moża było sobie zrobić zdjęcie jako Kolo lub kolesiówa z Jura parku.
Leszek jako że nie miał zamiaru golić nóg ani biegać w szpilkach, sam przebrany był za chudego Krzysia Brata.
Czekał na gości dopracowując detale.

Pan Smith

Pan Smith
// no cóż, Halloween

Smith nie słyszał o imprezie Leszka, a i sam raczej planował spędzić te noc w "brzoskwince". Tam szykowało się Halloween z koksem, dziwkami i tajskim boksem... nie, żeby go to bawiło... Wpadł w interesach, ale widząc udekorowaną farmę...
- No, no, no, czyżbym pomylił epoki? - zapytał, spoglądając po bramie.

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
Pomału zjawiali się jacyś randomowi goście. Nastolatki, które uważały, że są za dojżałe na chodzenie po domach, samotni smutni ludzie, którzy i tak nie mieli przyjaciół i jego sąsiedzi co hodowali kury na własny użytek na podwórkach. Jakim zdziwieniem dla Leszka było pojawienie się Pana i Władcy na tej imprezie. Podszedł i kiwnał mu na powitanie gdy ten już przeszedł przez bramę. Podbiegł też Szalik, ale wyniuchawszy znany zapach przestał się podniecać.
- Dobry. Można powiedzieć, hehe. Impreza jak na przedsiębiorcę przystało, co nie? Może ponczu?

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ Halloween

Pod przystrojony dom podjechała także Cath wraz z małym Antosiem. Ona sama była przebrana za Dr Ellie Sattler, a maluch miał najwspanialszy i najsłodszy kostium małego dinozaura evur.
Wpakowała go do nosidełka i ruszyła w stronę Leszka i Smitha. Nie wiem gdzie byli dokładnie, ale tam poszła.
Posłała uroczy uśmiech.
- Przywiozłam ci nowy okaz dinozaura! - zwróciła się do Leszka, a na Smitha spojrzała zdziwiona, jego obecnością tutaj.

Pan Smith

Pan Smith
- Nie, dziękuję, jestem samochodem... - odmówił grzecznie Smith - w sumie to nie chciałem przeszkadzać, wiec może już pojadę...
Wtedy to pojawiła się Cath. I Smith oniemiał... ale na widok maluszka w pieluszkach. Podszedł bliżej i od razu przywitał się z synem Catherine, słodko do niego ćwierkotając.
- O boże, co to za przystojniak tutaj? Ojejujejujeju! A tititi! Uuu, jaki groźny ten nowy gatunek dinozaura!

Roy Harper

Roy Harper
Roy przyszedł na imprezę bez stroju dinozaura, ponieważ nie dostał odpowiedniego rozmiaru, a sam nie potrafił takiego zrobić. Przebrany był za to Toster. Toster był psem, którego Roy przygarnął w ostatnim czasie.
- Witaj. - powiedział podając rękę gospodarzowi. - Widzę, że impreza się rozkręca.

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
- Nie no, szef zostanie. Może i wsiowo ale a charakterem co nie? - machnął ręką i poklepał drewnianego raptora, lekko się krzywiąc, bo chyba  mu drzazga weszła w palec.
- Hej Cath... - miał kontynuować ale zabrakło mu słów jak zobaczył Smitha sepeniącego do dziecka. Popatrzył na Cath z uśmiechem pod tytułem "o ja cię nie mogę".
- No, mamusi się wykluł przerażający drapieżnik. - wyszczerzył się do kobiety. Wtedy podszedł do niego jakiś kolo. Oho, chyba pies, z tego co kojarzył. Z jeszcze jednym psem. Leszek spojrzał na jamnika a Szalik obwąchał dziwoloąga w kostiumie, warknał raz, ale jak Leszek trącił go nogą to się pudel uspokoił. Kultury trochę.
- Dobry wieczór panie władzo. Oczywiście. Może poczęstuje się Pan ponczem? Mamy też pieczonego królika tam przy stole... a może skusi się Pan na wyłowienie jabłek z beczki?

Roy Harper

Roy Harper
- O królik. - Królik był przysmakiem Roy, więc ucieszył się na te wiadomość. - Chętnie skosztuje.
Roy usiadł przy stole i zajął się konsumpcją

Jools Reynolds

Jools Reynolds
/ Halloweenowa pora

...a Jools jako perfekcyjny wuj zobowiązał się do opieki nad co najmniej dwójką nieswoich dzieciaków. Prawie swoich, bo to szkraby brata! Trafiło mu się, że zamiast trójki to dwójkę. Timmy miał swoją imprezę, na którą został zaproszony. Brat z żoną też, a że Eb niczego szczególnego nie planował to wziął małą Ruby i dwunastoletniego Gary'ego, który to czuł się na tyle dobrze, by się pojawić. To cieszyło Reynoldsa. Znaczyło, że jest poprawa!
Ebenezer nie był jakoś szczególnie przebrany, może za jakiegoś tresera, może Indianę Jonesa, młody za laboranta w czapce, przez co wyglądał jak lekarz na nielegalu, a Ruby to w blond warkoczach, niczym archeolog, siedziała na barkach Julka.
I ten szedł z tą dwójką śmiało.
- Jak będziesz się źle czuł to mów od razu - rzucił do młodego, który kiwnął w odpowiedzi, słuchając opowieści młodej o tym, jak to cudowne są te raptostrusie.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Możliwe, że Cath spodziewała się takiej reakcji od Smitha, ale zapewne za każdym razem rozpływała się na ten widok i robiła się z niej mokra kałuża. Teraz było podobnie. Uśmiechnęła się rozanielona i westchnęła.
I wcale jej nie przeszkadzało, że Smith brzmi jak Redżajna.
Widząc spojrzenie Leszka, jedynie wzruszyła ramionami i roześmiała się.
- A mnie ponczem nie częstujesz?! - zawołała, udając oburzenie. - I kiedy konkurs na najlepszy kostium? Bo taki musi być, nieprawdaż? Brrrr i czemu nie wchodzimy do środka, zamarzam. Mały, też zaraz zamarznie, mimo kostiumu.

Pan Smith

Pan Smith
Smith chyba nie widział świata poza dzieckiem Cath. Nawet je wziął na ręce i zaczął coś gadać w swoim języku.

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
- Rączki masz? To się sama poczęstuj - wyszczerzył się do Cath i zaśmiał jak Smith zaanektował jej dzieciaka.
- Ktoś ci porwał pierworodnego. Lepiej zrób drugiego, bo tego chyba już nie odzyskasz. Hej Żuls! Ty też się dorobiłes? Nie, to za duże... komu młode ukradłeś?

Rachela Hernández

Rachela Hernández
// początek

Rachela tez sie pojawila. W super przebraniu, jako Claire Dearing.  Uśmiechnięta od ucha do ucha, chyba juz po jakims drinku, dolaczyla do towarzystwa, machajac na powitanie.
- O! A kto porwal mojego siostrzenca? Dajemy sie tak porywac, kochanie?
Gadala do malego, przysuwajac sie blizej i dajac mu calusa. Nie omieszkala tez z bliska usmiechnac sie do Smitha i puscic mu oczko.



Ostatnio zmieniony przez Rachela Hernández dnia Czw 30 Lip 2015, 19:23, w całości zmieniany 1 raz

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wyciągnęła ręce w kierunku Antosiów i tęsknie spojrzała na jednego z nich. ALE NA KTÓREGO HUE HUE HUE
Oczywiście, że wiadomo do którego. Tego, którego nie miała dwa cztery na dobę.
- A jest poncz bez alkoholu? - zapytała, płacząc wewnątrz, że nie może pić. - Dziecko! Drugie! Nie żartuj! To jest moje drugie dziecko. O patrz, nią też muszę się zajmować!
Machnęła w stronę Racheli i spojrzała na nią, akurat jak puszczała oczka do Smitha. Oho. Ciśnienie jej podskoczyło i zaraz znalazła się obok, łapiąc za ramię i odciągając od mężczyzny.
- Ty chyba sobie żartujesz! Ty! Ty! Ty! Ty... - aż jej zabrakło słów.

Pan Smith

Pan Smith
Smith uśmiechnął się do Racheli, ale wciąż był bardziej zainteresowany maluchem. Jasne, zauważył puszczenie oczka, no ale nie oszukujmy się. 
Smith jednak na moment odwrócił wzrok od dzieciaka, spoglądając w stronę Roya. Panie władzo?
Podszedł do Leszka.
- A co to, z policją się kumasz? Czy to takie... no, impreza otwarta dla każdego? Jak jarmark?
No to chyba nie wyciągnie tego, co miał w schowku w aucie.

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
- Nom tam masz oranżadkę - zatrzepotał ledwo istniejącymi rzęsami do Cath.
- No otwiarta, taki był plan co nie? Nawet w radiu dałem ogłoszenie. - popatrzył na cichociemnego Harpera - A kolesia nie znam, ale widziałem go kiedeyś w suce. I NIE kumpluję się z policją - popatrzył zawzięcie na Smitha. Nie po tym jakim skurwielem okazał się jego tatko.
- Ja tu się kreuję na porządnego członka społeczności. Dobre wrażenia i takie tam - potem dodał szeptem - no a jak Foxxy raczy ruszyć dupsko i wrócić od swojej rudej dziewczyny to może uda nam się pokazać jacyśmy "szczęśliwi".
Uśmiechnął się szeroko. Ale spoważniał, gdy coś mu zaświtało.
- A, znaczy, że pan tu w jakiejś sprawie konkretnej? - popatrzył na ludzi. Tłumów jeszcze nie było.

Rachela Hernández

Rachela Hernández
Rachela omal się nie wywróciła gdy pociągnięta przez siostrę, musiała się ratować dwoma krokami dla utrzymania równowagi. Wyszarpnęła swą rękę i pogładziła rudą perukę.
- No co, co, co ja?
Popatrzyła na Cath niezrozumiale i rzuciła spojrzenie w kierunku panów.



Ostatnio zmieniony przez Rachela Hernández dnia Czw 30 Lip 2015, 19:21, w całości zmieniany 1 raz

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wywróciła oczami i westchnęła, czując się bardzo bezsilnie. Rachela zachowywała się jak ona w pierwszych tygodniach pobytu tutaj.
- Opanuj macicę. - szepnęła do niej, w sumie z lekkim rozbawieniem, pomieszanym z irytacją. Potem poszła po tę oranżadę. Na trzeźwo wszystko było takie trudne!
- Ty mi tu oczek nie puszczaj, okej? - upiła napoju i rozejrzała się. Coś nudnawo tu było. Chciała krzyknąć, by muzykę podgłośnić i szaleć, ale primo była tu z małym Antosiem, secundo, był tutaj duży Antoś.

Pan Smith

Pan Smith
Pokiwał głową.
- Czy konkretnego? Może. Robota. Ale się nie spieszy. Przyjdę innym razem. Baw się... 
Kiwnął głową w stronę Roya.
- Wybacz, ale na te psy to mam uczulenie, niestety. Ty też powinieneś. tak samo jak na kamizelki. Rozumiemy się?
Podszedł do Cath i oddał jej dziecko.
- Ma twoje oczy - powiedział, po czym spojrzał na Rachelę.
- Przedstawisz nas?

John 'Leszek' McGyver

John 'Leszek' McGyver
Leszek kiwnął głową.
- No dzisiaj nie bardzo mam czas na gadanie o robocie. - usmiechnął się przepraszająco i zrobił wilkie oczy jak jakiś dzieciak postanowił drosczyć się ze strusie...znaczy raptorem.
- Ej! Młody! Uważaj bo cię... - i struś dziabnął smarkacza w ramię - Boże co za głupole. Raptory to niebezpieczne ptaki, tak? - poszedł ogarniać dzieciaka.

Jools Reynolds

Jools Reynolds
Reynolds z Ruby na barkach i Gary'm u boku chwilę jeszcze łaził przy tych strusiach, by dziewczynka mogła ugłaskać czy chociaż podziwiać z bliska.
- Widać, że tyle słuchasz, co nic, Leszek - zawołał do kumpla, zaraz do niego się kierując z dwójką dzieciaków u boku i na sobie. - Wujowskie obowiązki spełniam - uśmiechnął się i zaraz przywitał ze wszystkimi.
Ruby z kolei oparła dłonie o głowę Joolsa, bezczelnie się przechyliła, by spojrzeć na dzieciaka Cath.
- Ojeju, jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaki mały - pisnęła, szczerząc się, a blond warkocze dziewczynki opadły na twarz Eba tak, że wyglądało, jakby to on je miał.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Wyprostowała się niemalże na baczność, gdy Smith podszedł do nich. Spojrzała na niego, unosząc brwi. Odetchnęła dopiero, gdy się odezwał. Wzięła malucha na ręce i uśmiechnęła się do niego. Posmyrała palcem po policzku synka, a ten się uśmiechnął i zamachał rączkami, wpatrując się w mamę tymi swoimi dużymi zielonymi oczętami.
- Dzięki Bogu, że po mnie... - odpowiedziała, podnosząc wzrok na Smitha. Jakby Antoś miał oczy po ojcu, to ona chyba by popadła w depresję, patrząc za każdym razem na małego.
- Ach, to moja starsza siostra, Rachela. A to... pan Smith. - przedstawiła ich sobie, choć z niechęcią, znając siostrę.
Antoś z nudów obślinił się cały, aż zaczął puszczać bańki. Miał podczas tej czynności taki ubaw, że aż zaśmiał się radośnie, pokazując swoją japkę, wciąż bez ząbków.
Catherine jakby zdawała się tego nie widzieć oraz zachwytu Ruby, obserwując uważnie nowo zapoznaną dwójkę.

Rachela Hernández

Rachela Hernández
- Bardzo mi miło.
Uśmiechnęła się do Smitha, poprawiając rudą perukę i nie zauważając albo ignorując spojrzenia siostrzyczki. Może dlatego, że zwróciła uwage na bąbla na ramionach Joolsa. Dostrzegając warkoczyki przy twarzy mężczyzny parsknęła śmiechem.
- Pasują ci.
Rzuciła z rozbawieniem i przypominając sobie o pasji Joolsa, miała nadzieję na wspólne oglądanie gwiazd hehe.

Pan Smith

Pan Smith
Antoni. Przyjaciela Catherine - podał rękę Racheli, po czym chwilę się jeszcze przyjrzał dzieciakowi.
- Ach, a niedawno moje dziewczynki był takimi gówniakami, co ich radowało robienie baniek ze śliny... tera zje interesuje raczej jej wymiana.
Aż się wzdrygnął.
- Nie ważne.. Jools. Och, to twoje? - spojrzał na dzieciaki - Cześć. Jakbym wiedział, to bym swoje dzieci przyprowadził.

Jools Reynolds

Jools Reynolds
Reynolds zaraz się wyszczerzył.
- Co nie? Jak ten, Obelix - parsknął. - O dziwo, jeszcze jakieś trzydzieści kilogramów chudszy i bez hełmu, ale jeszcze trochę. Musi się wybrać z Rachelą na oglądanie gwiazd, tak. Nie ma innej opcji, hehe.
Zaraz spojrzał na Smitha, pewnie i jemu posyłając ten uśmiech, aby cierpienie w sercu zamaskować!
- Chciałbym! - zaśmiał się.
Ruby spojrzała na Anthony'ego i zaraz się przechyliła, sięgając palcami, by złapać młodego Cath za nos.
Gary z kolei ziewnął. Blady bez jakiegokolwiek owłosienia i widać, że jakieś markotny, ale zainteresował się.
- A też takie, no, e, młode? W naszym wieku, psze pana? - zaciekawił się, bo jednak nie usłyszał o wymianie śliny.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach