Dalej czekały już owe strusioptory a przy budynkach fermy rozstawione były stoły z żarłem, napojami i słodyczami halloweenowymi. Oczywiście obok stał ciepły stół. Niewielki ale pełen dziczyzny. Z nagłośnieniem pomógł mu Jools, bo on ogarnia takie rzeczy i z głośników sączyła się już muzyka zmiksowana z odgłosami dżungli.
Tu i ówdzie stały inne drewniane dinozaury, a na jednej z pomalowanych, zbitych z desek płyt Leszek wyciął dwa otwory na głowę gdzie moża było sobie zrobić zdjęcie jako Kolo lub kolesiówa z Jura parku.
Leszek jako że nie miał zamiaru golić nóg ani biegać w szpilkach, sam przebrany był za chudego Krzysia Brata.
Czekał na gości dopracowując detale.