Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Szkoła podstawowa i szkoła średnia

Idź do strony : Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20, 21  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 19 z 21]

1Szkoła podstawowa i szkoła średnia - Page 20 Empty Szkoła podstawowa i szkoła średnia Sro 21 Maj 2014, 10:01

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Obowiązkowa edukacja dzieci i młodzieży Old Whiskey odbywa się w dwóch podobnych i sąsiadujących ze sobą budynkach. Młodsze dzieci ze swymi kolorowym plecakami, codziennie maszerują do parterowego budynku, który wewnątrz został niedawno wyremontowany i wymalowany na ciepłe kolory. Rodzice najwidoczniej zadbali, by ich pociechy czerpały radość z nauki i chętniej chodziły do szkoły. Wejścia do podstawówki pilnuje stary, wąsaty dozorca, siedzący w niewielkiej kanciapie i witający u progu szerokiego korytarza. Przechodząc nim najpierw dojdziemy do pokoju nauczycieli, a następnie sal lekcyjnych, między którymi umieszczono toalety i gabinet pielęgniarki. Na końcu korytarza zatrzymamy się przed drzwiami, prowadzącymi na podwórze i małe boisko, gdzie dzieci spędzają czas między lekcjami, pod czujnym okiem dyżurnej.

Starsza młodzież naukę swą pobiera w piętrowym budynku, który wydaje się starszy niż sąsiedni. Do wnętrza szkoły średniej prowadzą schody, zawsze oblegane przez uczniów, niechętnie czekających na dzwonek. Tutaj korytarzy jest więcej, a beżowe ściany niemal zupełnie zasłonięte zostały przez wysokie szafki. Na parterze znajdziemy pokoje nauczycieli i sale przystosowane na lekcje z nauk ścisłych, na piętro zaś przejdziemy do sal humanistycznych i wyciszonej sali treningowej.

Przed budynkami wybudowano sporych rozmiarów plac oraz parking, który zazwyczaj zajmowany jest przez samochody uczniów szkoły średniej.


W szkole, po skończeniu zajęć dla uczniów, sale gimnastyczne i siłownia mogą być użytkowane przez resztę mieszkańców Old Whiskey. Ze sprzętów można korzystać w godzinach 17:00-22:00.
Siłownia jest darmowa, ale mile widziane datki na utrzymanie przybytku!


Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.


HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100


SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5


TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210


ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw 30 Paź 2014, 13:26, w całości zmieniany 1 raz


Noah Houser

Noah Houser
/18.10.2013, po  15:00, początek


- Nie ma żadnego George'a Glassa, co nie? - rzucił Noah, podchodząc nagle do dziewczyny. Przed chwila wszedł na szkolne podwórko, na parkingu przed budynkiem zostawiając motocykl. Ręce miał schowane za plecami, wzrok zbity w swoje skurzone buty.
- To jak będzie, Lupita - zapytał, wyciągając do niej bukiecik kwiatów - dobra, nie jest to coś, co "kupił dla ciebie "George Glass", no ale... to pójdziesz ze mną na drugą randkę? 

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela miała okazję poczuć się jak w szkole podstawowej. Tak jak pewnie każdy i ona nieraz padła ofiarą obśmiania. Tyle że teraz było to o tyle bardziej żenujące, w końcu ona miała już prawie 24 lata, a dzieci z podstawówki dalej się z niej śmiały.
Napucyła się i wstała z zamiarem pójścia sobie stąd, gdy nagle usłyszała ze sobą głos Noah.
Trochę wmurowało ją po pierwszych jego słowach, a jeszcze bardziej po następnych.
- No, jak widać nie ma go tu, skoro to ty okazałeś się wpuszczać mnie w maliny. - pokręciła głową, a potem zaśmiała się słabo.
- Dobra robota Noah, udało ci się. George się pewnie uśmieje jak mu o tym opowiem. - powiedziała, najwidoczniej łudząc się dalej i dreptając nerwowo w miejscu, jak to miała w zwyczaju w niekomfortowych sytuacjach.
Słysząc propozycję randki i widząc pod swoim nosem bukiecik zesztywniała, nie potrafiąc zareagować w jakikolwiek sensowny sposób.

Noah Houser

Noah Houser
- Lupita - powiedział, wzdychając - spójrz mi w oczy i powiedz mi, że faktycznie istnieje i to nie jest jedna bujda i powiedz, żebym się pierdolił. Albo miejmy to za sobą i przyznaj się, że ci się ten numer wymknął spod kontroli. Jakby Glass faktycznie istniał, to byśmy tutaj nie stali. No.... i weź te kwiaty, no.
Odsunął się o krok.
- Nie będę ci tego wypominać, ani się nabijać, ani opierdalać za to - wzruszył ramionami - najpierw chciałem ci faktycznie zrobić numer i wynająć jakiegoś gówniarz,a by udawał prawdziwego Glassa, ale... doszedłem do wniosku, ze nie jestem chujkiem. I że za bardzo cię lubię, by się "mścić".

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Jeśli miałaby wybrać top 3 momenty w swoim życiu, w których czuła się najgłupiej na świecie, to ten właśnie moment znalazłby się na liście top 3. Nie była przygotowana, że nagle Noah ją tak po prostu zdemaskuje.
Wzięła ten bukiecik, czerwieniąc się jak buraczek, nie marząc o niczym innym tylko o zapadnięciu się pod ziemię.
- Umm... no to... ja w sumie muszę lecieć. - oznajmiła nagle, obróciła się na pięcie i rzuciła biegiem przed siebie. Stchórzyła, ale tego akurat można się było po niej spodziewać.
zt

Noah Houser

Noah Houser
Pozwolił jej uciec -bo się raczej po niej tego spodziewał. 
Patrzył jak ta gna przed siebie, aż się za nią kurzyło. 
Potem sam, spokojnie, skierował się na parking.

/zt

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
/ 20.01, ranek

W szkole jak to w szkole, głośno, dużo się dzieje, pełno dzieciaków i takie tam. Właśnie zadzwonił dzwonek na kolejne zajęcia, a Howie już czekał na podwórku na przybycie jego podopiecznych. Nie było taryfy ulgowej, czy zima czy lato. Grube dresy i wio!
Sam siedział w czarnych dresach i szarej, dużej bluzie z kapturem, z czapką na głowie. Spacerował, by nie zmarznąć. W końcu 10 stopni w Arizonie to ostra zima!
Jak zwykle zamyślony. Filozofował i analizował wiele kwestii. Czy przeprowadzić się znów do siostry. Czas najwyższy. A może zamieszkać sam. I co dalej z Sally. Emily też bardzo lubił.
A może powinien rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady.

Emily McConnor

Emily McConnor
O tej godzinie Howakhanowi przypadały zajęcia z klasą B - niewielką grupą dziesięciolatków, podopiecznych Emily, która była ich wychowawcą.
Niedługo po dzwonku na tyły szkoły wybiegły dzieciaki z tejże klasy, prowadzone przez Emily w różowych trampkach, plecionym, czerwonym swetrem na guziczki i kwiecistą chustą na szyi. Pod pachą pewnie miała parę książek, niekoniecznie związanych z jej zawodem. Dziewczyna pewnie pomachała z daleka Howiemu, a grupka dzieci ustawiła się w szeregu przed nowym panem nauczycielem.
- Czy pan jest nowym panem nauczycielem?
- A co się panu stało w głowę?
- Ty, Suzie... patrz jaki ładny! Może będzie moim mężem?
- A co będziemy dzisiaj robić?
- Czy wie pan czemu wilk tak wyje w księzycową noc?
- ...i czemu ryś tak zęby szczerzy rad?
- A czy umie pan tak?
- Zamknij się Bertie!
- Sam się zamknij!
- Cho na solo!
- Ktoś tu mówił o Hanie Solo? O tym panu ze Star Treka?
- Mój tata ogląda.
- Chyba tylko gacie twojej mamy!
- Ale dostaniesz w globus zaraz! Popamiętasz! Aż ci się smarkole dookoła głowy owiną!
Emily pewnie słysząc swoich niesfornych podopiecznych przejechała dłońmi po twarzy, wzdychając ciężko. Potem, zawstydzona tą wesołą gromadką podeszła do Howiego i poklepała go po plecach.
- Witaj w piekle, stary. - powiedziała dość cicho.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Stresował się bardzo, bo nie wiedział czy poradzi sobie z taką grupą dzieciaków. A jak go zdenerwują i uaktywni swoją zieloną moc i wszystkich zmiażdży i zostawi tylko po nich kisiel truskawkowy?
To byłoby nie helouł.
W końcu jednak się doczekał i stanęła przed nim klasa uroczej Emily.
Uśmiechnął się do wychowawczyni klasy B i także jej pomachał. A potem posypały się pytania.
- Tak, jes... To blizn... Dzisiaj będziemy bieg... Nie wie... Ale... Zaraz.. Czeka... Co? Spokój! - próbował odpowiedzieć na pytania, ale ci zaczęli swoje. Dlatego zawołał nieco zbyt gwałtownie. Odchrząknął pośpiesznie i skrzyżował ręce na piersi.
- Panowie i Panie, to jest wf, tutaj panuje dyscyplina. Chcecie być traktowani jak prawdziwi sportowcy to musicie jej przestrzegać. Jeśli nie chcecie, cóż... - wzruszył ramionami. - Też musicie.
Sprawdził godzinę.
- Na początek rozgrzewka. Dwa kółka dookoła boiska, ale to już! Ostatni sprząta po zajęciach wszystkie fanty!
Gdy Emily do niego podeszła i poklepała po plecach to westchnął.
- Mam nadzieję, że dam radę... Ale jeszcze raz ci dziękuję, że mi pomogłaś to wszystko ogarnąć. Mam u ciebie ogromny dług wdzięczności.

Emily McConnor

Emily McConnor
- Ale ja nie chcę być sportowcem. Ja bym chciała być piosenkarką. - powiedziała rezolutna jak zawsze Jasmine - czarna dziewczynka w różowym dresie i dwóch kitkach.
- Ale to jest lekcja wułefu, głupia! Tu się biega a nie śpiewa! - odparł jej Glenn, gruby chłopaczek o groźnym spojrzeniu i mocno zadartym nosie. Potem odezwał się Joe, niski, piegwaty i drobniutki chłopak w jaśniutkich włosach.
- A można śpiewać o bieganiu? Bo ja znam taką fajną piosenkę: Run! - a potem zaczął wytawać paszczą odgłosy basu, jak w tej piosence.
- Czy pani Emily będzie biegała z nami?
- A umie pan salto?
- A szpagat?
- A nauczy pan nas jak robić bicepsy?
- A jak się pan nazywa?
Wtedy do akcji wkroczyła do Emily i z anielską cierpliwością przedstawiła dzieciakom Howiego jako nowego pana do wuefu, po czym przyłączyła się do jego prośby, a niedługo potem dzieci posłusznie zaczęły dreptać wokół szkoły.
- Na pewno dasz sobie radę. - zapewniła Howiego, zwracając się w końcu do niego.
- Swoją drogą uznałam, że dużo łatwiej będzie ci znosić te trudne początki, jak sobie podmuchasz. - powiedziała z nieco zaczepnym uśmiechem.
- Dlatego tu dzisiaj przyszłam. - dodała, unosząc lekko brwi.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
- Czy to sportowiec, czy piosenkarka czy śpiewak. Każdy potrzebuje kondycji. Piosenkarka, by wytrzymać tyle godzin na scenie, robiąc wygibasy, a śpiewak polepszy swoją pojemność płuc i będzie mógł wyciągać dłuższe tony. A zatem nie marudzić, biegamy! - machnął na nich ręką z uśmiechem, aż w końcu dzieci usłuchały. Oczywiście po pomocy Emily, która przedstawiła Howahkana, o czym on kompletnie zapomniał. Zarumienił się przez to, zbity z tropu.
- Podmucham? - uniósł brwi, nie wiedząc o co chodzi. Co podmucha?! - Nie... Nie rozumiem.
Obejrzał się na dzieciaki, by szybko wrócić spojrzeniem na Emily.

Emily McConnor

Emily McConnor
Otworzyła usta, by mu odpowiedzieć, jednak widząc jego nagłe zakłopotanie oblała się rumieńcem w sekundę.
- Och! Miałam na myśli... - zaczęła grzebać w kieszeni swojego wielkiego, plecionego, czerwonego swetra. Natknęła się na spinki do włosów, miętówki, chusteczkę, nakrętkę od długopisu...
- Och, dobry Boże, ja chciałam tylko... Och, ja nie miałam na myśli niczego takiego...! - plątała się, natykając się na klamerkę, spinacz, gumkę do włosów...
- Uznałam, że łatwiej będzie ci zapanować nad tymi bestiami, jak sobie od czasu do czasu dmuchniesz... - w końcu, jest! Wyciągnęła z kieszeni gwizdek na smyczce.
- ...Gwizdek! - powiedziała w końcu zbyt głośno i ze zbyt wielkim przejęciem, czerwona na twarzy jak dorodny buraczek. Dobrze, że nie pasła się tu żadna świnia samopas, bo by jeszcze ją pomyliła z obiadem.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Wpierw krew spłynęła mu wiadomo gdzie, gdy sobie pomyślał o czymś nieodpowiednim. Po chwili jednak krew wróciła mu do twarzy i policzki miał czerwone jak lampki na choince. Zakołysał się, prawie rzucając się do ucieczki. Taki był zażenowany. Jak on mógł dać do zrozumienia, że sobie o czymś takim pomyślał.
Cofnął się zatem o krok i zaczął gorączkowo machać rękami i kręcić głową.
- Nie! Nie! Ja nic takiego sobie nie pomyślałem! Oh, nie, Emily! To znaczy nie żebym nie chciał. Ło jezu! Ależ nie chcę! To znaczy mogę chcieć! Ale nie chcę! Rozumiesz! - zaczął się plątać. Zrobił facepalma, załamany sam sobą. Z Sally szło mu znacznie lepiej.
- Gwizdek! No tak, do dmuchania. Oczywiście. - odebrał gwizdek, wpatrując się w swoje adidasy. Klops i to wielki w sosie z ziemniaczkami.

Emily McConnor

Emily McConnor
- Nie, Howie, to moja wina! Mogłam się prędzej domyślić o co chodzi z tym dmuchaniem. No ale ja jakoś tak... ja się w ogóle na tym nie znam! - przyznała wyjątkowo szczerze - To znaczy... na kolokwializmach się nie znam, a nie na dmuchaniu. Chociaż co do tego drugiego,... znowu też nie żebym była jakimś wielkim specjalistą... Och, nie! Co ja plotę! - złapała się w tym całym swoim zażenowaniu za swoje bujne loki. Jak zwykle, gafy się jej trzymały jak huba drzewa.
Kiedy Howie odebrał od niej gwizdek, to pewnie ona również zaczęła się intensywnie wpatrywać w swoje trampki, szukając desperacko w głowie bezpieczniejszego i mniej krępującego tematy do rozmowy niż dmuchanie w gwizdek, byleby przerwać tę krępującą ciszę. Jednak im bardziej nie chciała myśleć o dmuchaniu w gwizdek, tym bardziej myślała o dmuchaniu w gwizdek.
- Odkaziłam, w razie czego... - odezwała się w końcu, czując, że zaraz zemdleje.
A dzieciaki w tym czasie robiły już drugie kółko.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Nie on sam zagłębiał się w to słowne bagno, bo Emily zaczęła także gadać, a zaraz potem tego żałować.
Słuchając ją był cały czerwony. Nerwowo potarł policzki, by się jakoś ogarnąć, gdy pierwsze dzieciaki przybiegały zmachane i padały jak muchy. No sportowców z większości nie będzie, ale Howie się weźmie za tych co chcą i zrobi z nich gwiazdy, na pewno.
Krępująca cisza trwała i trwała i niestety nie mogli znaleźć żadnego innego tematu. Indianin myślał wciąż o tym jakim był starym koniem, a jak mało wiedział o życiu. Więcej wiedział o śmierci, ho ho.
- N-no, dzięki. - odwrócił wzrok na zdyszaną grupę, sam już był prawie tak samo zdyszany. Tak się zestresował. - Pięć minut odpoczynku i biegniemy dalej, ale teraz każdy w swoim tempie, bez wyścigów.
- Hm... Mieszkasz tu od urodzenia? Słyszałem, że sam szeryf jest twoim ojcem?

Emily McConnor

Emily McConnor
Czuła się wyjątkowo głupio tym, że wpędziła Howakhana w tak wielkie zażenowanie. Kiedy gorączkowo zastanawiała się jakim dowcipem by tu walnąć, żeby rozluźnić atmosferę, Howakhan nagle postanowił zmienić temat, tym samym ratując ich od zguby.
- Tak! - krzyknęła prawie w odpowiedzi, po czym odchrząknęła kilka razy z zakłopotaniem, nadal czerwona jak buraczek.
- Tak, Szeryf McConnor to mój tato. - odpowiedziała już z nieco mniejszym rozemocjonowaniem. - No i tak, mieszkam tu od urodzenia. - dodała, przygotowując się mentalnie na pytanie dlaczego jest mulatką, skoro ma białych rodziców.
Potem podniosła wzrok na niego i jego czerwone policzki. Wyglądał jak lody kawowe z polewą truskawkową, a Emily właśnie...
- Ja się chyba zakochałam. - powiedziała mała Angie, stojąca pewnie od dłuższej chwili przy nich, gapiąc się z rozmarzeniem w Howiego.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Pokiwał głową, już nieco bardziej uspokojony, nie przejmując się pokrzykiwaniem Emily. I też nie zapytał czemu jest mulatką, mając białych rodziców. To chyba było oczywiste, a mogła się kryć za tym bolesna historia, którą niekoniecznie chciał teraz rozgrzebywać.
- Nieźle, tyle lat w jednym miejscu. Z jednej strony podziwiam, a z drugiej się dziwię. - wyobraził sobie nagle jakby to on przeżył te trzydzieści lat w rezerwacie. Pod okiem mamy i taty. Rety, ciekawe jaki by był.
Na pewno nie znerwicowany i w depresji.
Miał coś powiedzieć, już miał otwierać buzię, gdy kompletnie go zgasiła dziesięciolatka. Spojrzał na nią i mimowolnie się uśmiechnął.
- A w kim? - zapytał jak ostatni tępak. - W tym najszybszym chłopcu?
Serio nie ogarnął sytuacji.

Emily McConnor

Emily McConnor
-No cóż, nie jest to najlepsze miejsce do rozwinięcia skrzydeł, ale może po prostu nie potrzebuję do szczęścia zbyt wiele. - wzruszyła ramionami w odpowiedzi. Faktyczny powód jej pobytu tutaj był trochę inny, ale zachowała to dla siebie.
Kiedy Angie wyznała Howiemu miłość, Emily w pierwszym odruchu miała upomnieć dziewczynkę, jednak po pytaniu chłopaka obie spojrzały na niego z lekkim zdezorientowaniem i w tym samym momencie odpowiedziały:
- W tobie! - jednak na szczęście zaraz potem Emily kazała dziewczynce dołączyć do reszty, a sama uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Nie powinnam ci już przeszkadzać. Powodzenia! - powiedziała, po czym udała się pewnie do środka budynku.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Uniósł brwi i spojrzał po dziewczynce i po Emily. Ale, ale, ale zaraz, że co? Że one tak obie?! Chłopak totalnie się pogubił. A już powinien mieć żonę i gromadę dzieciaków!
- Aham... - odpowiedział jakże elokwentnie. A potem Emily poszła se, a Howahkan zrobił ćwiczenia ze swoją grupą, aż zadzwonił dzwonek. Puścił ich na przerwę zatem, a sam zakończył pracę na dzisiaj.

zt

Roy Harper

Roy Harper
22.01.14 południe

Roy zostawił wóz na szkolnym parkingu i zrobił obchód po terenie placówki i okolicznych uliczkach.
Szukał śladów wandalizmu i "podejrzanych małolatów".

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Mnożnik na spostrzegawczość, próg 40. Jak przekroczysz, zauważasz "podejrzaną" grupkę mężczyzn w wieku około 20 lat, którzy kręcą się przy bramie szkoły. 

Roy Harper

Roy Harper
37<40

Niestety nikogo nie znalazł, zrezygnowany udał się do budynku szkoły, może któryś z nauczycieli coś widział, albo woźna ona widzi wszystko.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
No i jak na zawołanie. Na Roya wpadła woźna. Widząc jego mundur, aż się przeżegnała.
- Dios Mio! Co się stało, co to... znowu jakaś afera - zawołała otyła Latynoska, z wąsem nad mięsistymi ustami. Mimo, iż do kanonów piękna białego Zachodu nie należała - miała w sobie trochę uroku osobistego.

Roy Harper

Roy Harper
- Dzień dobry pani. Mieliśmy zgłoszenie o jakiś podejrzanej młodzieży w okolicy. Widział może coś dziwnego? - spytał Roy.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
- Panie, a co tu jest niepodejrzane - parsknęła - no kręcą się, kręcą. Dilerzy. No ja takich od razu poznam z daleka. Tylko wie pan co, ja się dziwię, ze oni się w tak oczywistym miejscu kręcą, zamiast... wie pan.. się jakoś kryć. Chyba za pewnie się czują.

Roy Harper

Roy Harper
- Dilerzy? - zainteresował się. - Widziała dziś Pani jakiś?

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 19 z 21]

Idź do strony : Previous  1 ... 11 ... 18, 19, 20, 21  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach