Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

16.04.2013, Cooper - Liluye, wieczór

Idź do strony : 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

116.04.2013, Cooper - Liluye, wieczór Empty 16.04.2013, Cooper - Liluye, wieczór Wto 23 Gru 2014, 14:29

N. Cooper

N. Cooper
Siedział w biurze, po kolejnej serii przesłuchań. Wklepywał raport do bazy, ale kątem koka ciągle spoglądał na telefon komórkowy na blacie.
Wreszcie chwycił go i wykręcił numer, który miał zapisany w kajecie.

Liluye

Liluye
Spojrzała na nieznany na telefonie numer i przez chwilę wahała się, czy odebrać. Ale może to Loco? Przynajmniej dowie się gdzie jest i czy jest cały. Chociaż znając jego już pewnie z kimś się pobil.
przeprosiła Betty i wyszła na korytarz odbierajć telefon.
- Słucham?

N. Cooper

N. Cooper
- Halo? Em, panna Oldwood? - zaczął niepewnie.
- Tu detektyw Cooper. Poznaliśmy się, w szpitalu. Przesłuchiwałem panią w sprawie strzelaniny. Mam tu jedno ważne pytanie. Czy ma pani chwilkę?

Liluye

Liluye
- Tak, to ja - potwierdziła i przypomniala sobie spaniela.. zaraz, detektywa.
- Oczywiście, coś w sprawie tamtego zdarzenia?

N. Cooper

N. Cooper
- Em, nie do końca - powiedział. Odszedł od biurka i zaszył się gdzieś w kącie.
- Czy jest pani wróżką? Chwila, szamanką? Czy innym czarodziejem?

Liluye

Liluye
Zamilkła, bo nie do końca wiedziała co ma odpowiedzieć. Była? Nie czuła się. Ale miała wizje.. Cisza z jej strony przedłużała się. Mogło to brzmieć tajemniczo. A ona po prostu nie wiedziała co powiedzieć.
- Czyli się udalo? - zapytała w końcu po prostu.

N. Cooper

N. Cooper
- O na Boga...
Wyszedł do szatni, by nikt nie podsłuchiwał.
- To był najlepszy seks na drugiej randce jaki miałem.

Liluye

Liluye
Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Dobrze. Dobrze, że komuś coś wychodziło.
- Ciesze się. Mam nadzieję, ze aspiruje pan do czegoś więcej? - podziękowania przyjmuję na następujący numer konta...

N. Cooper

N. Cooper
Chwilę milczał, jakby bijąc się z myślami.
- Ja... ja chyba tak. Nie wiem jak... znaczy... ona chyba traktuje to mniej poważnie.
Och, linia zwierzeń?
- Ja się jednak chyba trochę boję.

Liluye

Liluye
Darmowa przychodnia psychologiczna dla zakochanych, złamanych serc, ciężkich związków prowadzona przez kobietę, która zaręczyła się z mężczyzną którego nie kochała i celowo poroniła jego dziecko. Cudowny wybór. Połączenie kosztuje dwa dolary za każdą rozpoczętą minutę.
- Może powinien pan z nią porozmawiać, zamiast tylko z nią sypiać.

N. Cooper

N. Cooper
- Em, ja... ja rozmawiam. Ja lubię z nią rozmawiać. Tylko w łóżku kazała mi się zamknąć.
Zmrużył oczy i skupił wzrok na ścianie, która chyba wymagała odmalowania.
- No nie wiem, chyba wdepnąłem. Co jak się zakocham?
Och, Cooper już wyciągał portfel i rzucał dolarami w słuchawkę.

Liluye

Liluye
- Na takie dywagacje chyba już trochę za późno - zauważyła. Spaniel wpadł po uszy. Może powinien przygotować spaghetti, jak w zakochanym kundlu.
- Ale musi pan się dowiedzieć. Inaczej po co się męczyc?

N. Cooper

N. Cooper
- Dowiedzieć się co będzie jak się zakocham? - Zapytał, chyba trochę zrozpaczony.
- Oj. O nie, nie, nie powiem jej nic!

Liluye

Liluye
Uśmiechnęła się i słychać bylo rozbawienie w jej głosie.
- Nie, nie. Dowiedzieć się czy dla niej to tylko zabawa. To ważne.

N. Cooper

N. Cooper
- No nie, jak zapytam, to ona mnie wyśmieje i uzna, że jestem jakiś powalony, zakochany szczeniak!

Liluye

Liluye
- Bo trochę pan jest.. w sensie jak zakochany szczeniak - nadal rozbawiony ton.
- Ale myślę, ze bedzie pan musiał z nią potem porozmawiać. Kiedyś.

N. Cooper

N. Cooper
Milczał chwilę, a potem zaśmiał się nerwowo.
- Mam... mam nadzieję, ze chociaż jestem uroczy jak szczeniak. 
Na myśl o rozmowie aż nim zatrzęsło.
- Nie, nie... nie! Nie tera.z Za rok, może dwa.

Liluye

Liluye
Rozbawiona schowała twarz w wolną dłoń. Skąd on się wziął?
- Jest pan - rzuciła po chwili powstrzymywania się od śmiechu.
- Za rok? To dlugo.. ale koniec konców, to pana decyzja.

N. Cooper

N. Cooper
- Jestem? - zdziwił się.
Ach, ten urok młodszego brata.
- Ja... hm, nie wiem. Za rok może. Może nie. Nie wiem. Chyba, ze nagle uderzę się w głowę i uznam ją za kobietę mojego życia.
Nie wiedział, czy chce się uderzyć w głowę. Wolał komuś po głowie walić.
- W każdym razie muszę się pani odwdzięczyć.

Liluye

Liluye
- Mhm.. - przytaknęła krótko na zdziwione pytanie.
- Odwdzięczyć? Nie, po co? W końcu nie zaprosił jej pan do Appaloosa, prawda?

N. Cooper

N. Cooper
- No ni. Ale zaproszę. - Powiedział szybko i ledwo wyraźnie.
- Ale pani chyba to taki talizman jest, czy coś. Czary mary... to jak?

Liluye

Liluye
- Tak, chyba oddaje innym swoje szczęście - westchnęła.
- Ale co jak? - zorientowała się po chwili ze tam było pytanie. - Co pan niby chce zrobic?

N. Cooper

N. Cooper
- Nie wiem, co pani chce! Mogę wyświadczyć przysługę, zabrać gdzieś panią, pomóc w czymś - zaczął wymieniać dziwnie podekscytować.

Liluye

Liluye
- Mówiłam panu, że nie trzeba.. - westchnęła - radzę sobie. - zamilkła na chwilę.
- Czy Naiche już był przesłuchiwany?

N. Cooper

N. Cooper
- No ale jestem pani coś winien...
Zamilkł na chwilę.
 - Nie, jeszcze nie był przesłuchany. Tak wprawdzie, mamy problem by się z nim skontaktować - wyznał.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach