Dom Rona

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Opcjonalnie na podwórku znajduje się podjazd.

Dokładniejszy opis w budowie...

11

Mimo poznania jego działania, Ron nie był w stanie złapać sygnału - najwidoczniej, aż tak dobrze nie umiał operować nowo zdobytym dziełem świata informatycznego.

30+53+28
6

W końcu Ronald dokonał rzeczy cudownej i spisał lokalizacje namierzonego telefonu. Możliwe, że nie był już aktualny, ale co tam - spełnił swoją powinność, trochę niechcianą, ale czego się nie robi dla dobrych ziomków. Gdy wysłał adres Naichemu, Ron znużony dniem atrakcji położył się i myślał przez jakiś czas o Cath, o tym jak trochę zjebał to wszystko, choć potem zdał sobie sprawę, że i tak nic z tego by nie było... i tak warto było. Po chwili zasnął.

31 marca 6:00 https://www.youtube.com/watch?v=DhlPAj38rHc

Dzięki Bogu niedziela - wolny dzień. Brody nie czuł skutków picia, więc bez większego ociągania się rozpoczął swój trening mistrza, którego celem było stać się mistrzem walki ulicznej. Zadanie ciężkie, ale chwalebne i w pewien sposób wymarzone. Na początek klasyczna rozgrzewka w pokoju - wszystkie stawy, mięśnie, więzadła, musiały być przygotowane do wysiłku fizycznego.
Na początek pompki na mięśnie rąk oraz klatę, później brzuszki, dla mięśni brzucha no i oczywiście przysiady na nogi. Wszystko to do utraty sił, z przerwami na złapanie oddechu. Po wykonaniu dwóch cyklów, Brody dał sobie czas na odpoczynek i zjedzenie śniadania (2 jogurty), po czym poszedł ćwiczyć uderzenia swoim kijem do krykieta. Starał wyrobić sobie odpowiednią pozycję oraz wykonie dobrego zamachu. Przy tym treningu pomagał mu oczywiście internet. W swoim pokoju powtarzał po kilkadziesiąt razy ten sam ruch, niczym samurajowie w japońskich filmach. Gdy już uznał, że to koniec, wykąpał się, ogarnął siebie oraz domu, po czym wyszedł by zrobić coś konstruktywnego.

z/t

/dom betty

Liluye w końcu zebrała się w sobie by odwiedzić Rona. Stanęła pod drzwiami i zapukała w nie donośnie. Dawno się nie widzieli, Lil od tego czasu straciła sporo kilo, wyglądała teraz jak chodzący szkielet, włosy straciły zwyczajowy blask.. Ogólem wyglądała źle. Anemicznie, za chudo, żylasto, do tego ukrywała się pod za dużymi ciuchami.

17.04.13 Grafon

Z Ronowego gramofonu sączyła się spokojna melodia starych piosenek, które ostatnio kupił ostatnim razem w mieście. Uwielbiał klasyki rocka, lecz nigdy nie wzgardził innymi gatunkami, które wpadały mu w ucho.
Leżał spokojnie na kanapie i machał swoimi dłońmi w rytm muzyki. Miał zabandażowaną głowę oraz liczne plastry na twarzy i opatrunek na głowię. Słysząc pukanie nerwowo wstał i chwycił po swój kij. Spojrzał przez wizier i zobaczył jedynie Liluy. Odetchnął z ulgą, po czym założył okulary przeciwsłoneczne by zakryć swoje limo.
-Hej...-odpowiedział niepewnie, bo zdziwił go wygląd zniszczonej kobiety-Wejdziesz ?-chciał być miły dla niej.

- Taki byl zamiar - odpowiedziala wchodzac.
- chodzisz po domu w okularach? - zdziwila sie i sciagnela buty zaraz za progiem.

-Yup. Moje oczy mi odpoczywają po pracy nad kompem, gdy jest ciemniej.-słabe wytłumaczenie, ale nie miał lepszego.
-Co tam u ciebie ?-zapytał się, nie wiedząc jak zacząć rozmowę.

- Klamiesz - ostatnio zaczela to mowic ludziom wprost. Bylo ciekawiej.
- Jakos sobie radze. A u ciebie? - spojrzala na Rona i dotknela palcem swojefo nosa. - wyjasnisz?

-Ty również kłamiesz.Co ci naprawdę jest ?-zapytał się patrząc na jej wychudzoną postać.
-Jak tako - ani do przodu ani do tyłu.-gdy zapytała o nos zrobił poważną minę i krótko odparł-Nie mam nosa, to nie mam. Po co drążycie temat ludzie ?-trochę go to już wkurzało.

- Dzialo sie za duzo zlych rzeczy. Moze teraz uda mi sie wyjsc na prosta.. - westchnela.
Skrzywila sie gdy zaczal burczec.
- Nie bylo mnie tu sporo czasu, chcialam nadrobic informacje. Nie to nie, jesli nie chcesz rozmawiac moge sobie isc - wzruszyla ramionami.

-Nie no, nie wychodź. Też za dużo ci nie jestem w stanie opowiedzieć co się dzieje z innymi, dawno z nikim się nie widziałem...-przyznał szczerze-Dostałem pracę w motelu jako sprzątacz. Muszę trochę dorobić.-chciał jakoś pociągnąć dalej rozmowę-A nos straciłem jakieś 2 miesiące temu...-dodał jako rozwinięcie tematu nosa dla niewtajemniczonej.

- a xco sie stalo, ze w ogoe go straciles? I czy da sie go jakos ooeracyjnie.. Zrekonstruowac? - przeszla wglab domu, zeby pewnie bdzies usiasc.

Liluy mogła walnąć się na kanapie.
-Eeee... Miałem wypadek i tyle powinno wam wystarczyć, a co do jego ewentualnego odzyskania, to jakoś nic nie wiem. Jakoś nie zajmuje się tym aktualnie. Z resztą nie wiem czy moje zaskórniaki mi starczą na to...-po chwili zatrzymał płytę i zapytał się-Teraz TY mi opowiesz co się w twoim życiu stało.

-nam? - uniosla brwi zdziwiona.
Usiadla na kanapie i popatrzyla na niego.
- mam byc tak szvzegolowa jak ty? Mialam wypadek. Kilka nawet.

-Yup. Naiche katował mnie pytaniami na pikniku oraz Lola poruszała ten temat na przesłuchaniach...-powiedział i przyniósł krzesło z kuchni do salonu.
-Jakież to były wypadki ?-był nawet ciekaw co Liluy przydarzyło się.

- Nie mam z nimi kontaktu wiec nie wiem. Poza tym, mnie tez wszyscy pytaja o to samo. Wiec moglbys sie na mnie nie wkurzac. - poprawila ramiona sukienki na sobie.
- Duzo, roznych. Moze tez nie chce o tym mowic? - przekrecila glowe na bok. - ostatnie zawieraja sie w tym, ze nie mam juz narzyczonego i nie bede matka.

Po ostatnich słowach Ron stracił pomysł na kolejne słowa.Utkwiły gdzieś w głowię, pozostawiając dom w martwej ciszy.Może z powodu współczucia,smutku,słabości wobec jej tragedii,ale Brody czuł się tak źle jakby to on stracił dziecko.Miał ochotę ją teraz objąć,ale musiał być twardy i udawać solidnego faceta,by miała w kimś podporę po tej stracie.Wygrzebał butelkę zza kanapy. Otworzył ją zębami i po pierwszym strumieniu ginu, ściągnął okulary by móc spojrzeć na dziewczynę klarowniej. Widać było jego sine oko po kilkukrotnym spotkaniu z granitowym blatem.
-Wiesz...-próbował w końcu coś powiedzieć-Nie wiem co powiedzieć w tej sytuacji.Chciałbym wesprzeć cię jakimś słowem, złotą myślą... Lecz nie potrafię, bo nigdy nie byłem w twoim położeniu i cokolwiek powiem,będzie tylko jakiś pierdoleniem wyssanym z książki dla akwizytorów.Dlatego też zamilknę i pozwolę samej ciszy wypowiedzieć się za mnie.

Lil tez sie nie odezwala smakjac ta niezreczna cisze, ktora sama, swiadomie wytworzyla.
- Moglbys po prostu pwiedziec co tobie sie stalo - zapropo pnowala - nie pije alkonolu, nie nalewaj mi - zaznaczyla gdy tylko wyciagnal butelke,

Wypił jeszcze i zaczął:
-Wpierdol obskoczyłem za bycie pyskatym, później znów obskoczyłem wpierdol od Świętych za to, że mój "kumpel" postanowił dosłownie poderwać dziewczynę, którą pokochał i uciec z nią. Ostatecznie spędziłem 2 razy po 48 h w areszcie jako podejrzany o branie udziału w nielegalnej imprezie na stacji benzynowej. Normalnie dostałbym tylko 4-8, ale nie chciałem współpracować.-wypił jeszcze raz, by skończyć swoją opowiastkę o tym tygodniu. Miło było komuś się wygadać, choć było więcej tego gówna w którym był.

- Na prawde? - popatrzyla na niego zaskoczona.
- i kto powiedzial, ze zycie informatyka jest nudne.. - pkrecila glowa z niedowierzaniem. - a nos? O tym nie opowwiesz? Widac nie tylko u mnie duzo sie dzialo

-A nos jest milczeniem.-uciął temat nosa i pomasował się po obolałych mięśniach. Wszystko go kurewsko bolało i najchętniej by położył się spać nie myśląc o Skittlesie, Smithcie i całej Bundelii. Najchętniej to by wyjechał na Alaskę by zająć się czymś mało skomplikowanym, a zarazem zajmującym jak na przykład bycie drwalem. Przy okazji Brody wyrobił by sobie bice, których mało u niego.
-Ja z kolei nie mam zamiaru drążyć tematu co ci się stało...-dodał na koniec, po czym wypił jeszcze trochę.

- niech ci bedzie - pokiwala glowa. Faktycznje nie chcial o tym gadac. Moglaby pwiedziec Naiche gdyby nie byli na siebie poobrazani.
- lepiej ci w takich wlosach, ladni - usmiechnela sie lekko. - masz cos zimnego do picia moze? Ostatnio czuje sie jakby po mnie przejechala ciezarowka, podobno anemia.

-Dzięki, łatwiej się w nich ucieka.-zaśmiał się delkiatnie-Tak, mam jeszcze cole w lodówce.-dodał, po czym wypił kolejną porcję dziennych witamin.
-Czy tylko przyszłaś mnie odwiedzić, czy coś jeszcze się stało ?-zapytał się, bo zawsze jest coś do zrobienia przez Rona.