Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Rzeźnia

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 2 z 3]

1Rzeźnia    - Page 2 Empty Rzeźnia Wto 13 Maj 2014, 10:26

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Ten największy w okolicy zakład rzeźnicki należy do pana Randalla. To tutaj jego święte krowy przerabia się na mięso i konserwy. Znajduje się tu pomieszczenie, do którego wprowadza się zwierzęta; następnie przenosi się je do hali, w której są one ubijane i poddawane wstępnej obróbce, np. porcjowaniu. W rzeźni znajduje się też chłodnia, w której przechowuje się mięso, oraz pakowalnia. Resztki są utylizowane lub poddawane dalszym obróbkom.
Nie cały budynek jest użytkowy, najstarsza, wschodnia cześć tego molochu jest wyłączona z użytkowania..


26Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 19:06

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
2 - piszczel

Nagle zaczęła się wierzgać i... kopnęła go w piszczel. Tyrsen odsunął się o krok.
- Kurwa. - mruknął, masując nogę. Ból pulsował z miejsca w które dostał. Jednak Consuela tym tylko rozdrażniła niedźwiedzia, bo ten włożył nóż za pasek, kuśtyknął do niej i złapał ją za podbródek.
- Nie poddajesz się, co? Zobaczymy. - jego ręka znalazła się na czole kobiety i odciągnęła jej głowę do tyłu, a druga złapała ją za kolczyk w nosie. Oj wkurzyła go i teraz za to zapłaci.
Nagle szarpnięcie. Mężczyzna właśnie urywał jej kolczyk...

27Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 19:20

Sue Baker

Sue Baker
- Tyrsen, do kurwy! - ryknął Baker przez pół chłodni. Właśnie przedzierał się między rzędami mięcha, taszcząc ze sobą... krzesełko. Rzucił je jednak i ruszył do Consueli i Canizasa.
Złapał go za rękę, którą on ciągnął za coś... Dopiero widząc strużkę krwi cieknącą z nosa dziewczyny, wykumał. Ostatecznie trochę ciemno tu było. Zacisnął mocniej palce na nadgarstku Tyrsena, dopóki ten nie puścił kolczyka. Potem szarpnął za jego ramię, a gdy Tyrsen się odwrócił, zarobił fangę w brzuch. Baker odepchnął go na bok, mamrocząc pod nosem przekleństwa.
- Czy ty umiesz wykonać choć jedno polecenie bez swojej radosnej twórczości, kretynie?!
Potem zaczął grzebać po kieszeniach. Przycisnął chusteczkę do nosa Consueli.
- Otaczają mnie durnie - rzekł do niej. - Też się do nich zaliczasz, niestety.
Spojrzał na nią. Potem złapał za nóż i rozciął do końca ubrania, które opadły na ziemię, pozostawiając ją w bieliźnie i butach. Szybkim ruchem zerwał jej taśmę z ust. Potem wrócił po krzesło, postawił je przed dziewczyną i się na nim rozsiadł.
- Jak tam twoja gorąca krew, grzeje cię?

28Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 19:39

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
To był koszmar. Próba udowodnienia czegokolwiek Bakerowi poprzez kradzież jego motocyklu nie była warta tego cyrku. Było jej zimno, cała się trzęsła, a ból rozsadzał jej czaszkę. Z satysfakcją i pewnego rodzaju ulgą przyglądała się Tyrsenowi, kiedy to obrywa od Bakera. Miał szczęście, że wisiała na haku. W innym wypadku przetestowała by na nim wszystkie ciosy, jakich dopatrzyła się na filmach o Brusie Li.
Oddychała ciężko i jęknęła jedynie, kiedy Baker zerwał jej taśmę z twarzy. Krew zapewne wciąż kapała jej z nosa.
- A jak tam twoje ego, Baker? Długo ci jeszcze zajmie ratowanie urażonej dumy? - szła w zaparte, jak małomiasteczkowy muł, po czym splunęła na ziemię.

29Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 19:46

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
Mężczyzna skulił się i splunął na ziemię, gdy dostał od Bakera w brzuch. No co miał zrobić, przecież jego radosna twórczość była taka piękna w efekcie. Nikt chyba nie doceniał jego niewiarygodnie ciężkiej pracy męczenia ludzi.
Gdy w końcu się otrząsnął, stanął obok szefa i gdy dziewczyna tylko otworzyła usta, zirytowany wrócił do tematu urywania.
- To mogę dokończyć? - mruknął. Pewnie znowu go za to opieprzy, ale Tyrsen nie mógł się powstrzymać przed ukończeniem swojego małego dzieła.

30Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 19:56

Sue Baker

Sue Baker
- Możesz posprzątać - warknął i wskazał za pocięte ubrania. Sam zaś rozsiadł się wygodniej i wyciągnął paczkę papierosów. Już wsadził jednego do ust, ale po chwili go wyjął i wciepnął z powrotem do pudełka. Nie dlatego, że przypomniał sobie dobre rady lekarki, lecz żeby nie syfić w chłodni. Spojrzał na zegarek. Było koło pierwszej w nocy, więc mieli jeszcze dla siebie tyle czasu!
- Wyjaśnij mi Consuelo, co chciałaś osiągnąć swoją zagrywką? - zapytał po dłuższej chwili milczenia, niemal ojcowskim tonem. - Jeśli chciałaś mnie wkurwić, to faktycznie ci się udało. Ale żeby wracać? Nawet on - wskazał brodą na przydupasa - nie byłby chyba tak głupi...
Tymczasem Ramirez coraz bardziej trzęsła się z zimna, a strużka krwi zastygła przy ustach.

31Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 20:12

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Z każdą sekundą nawet oddychanie sprawiało jej coraz więcej wysiłku. Opanowując poniekąd drżącą z zimna szczękę, odpowiedziała na jego pytanie.
- Nie cieszysz się, że oddałam ci zgubę? Żebyś widział wtedy swoją minę... - starała się zabrzmieć cwaniacko, jednak czegokolwiek by w tym momencie nie powiedziała, to zabrzmiałaby co najmniej żałośnie. Kaszlnęła kilkukrotnie.
- Wybacz, ale fakt, że zrobiłam cię w chuja uważam za swój plus - zaczęła. Było jej już wszystko jedno, czy znowu dostanie po ryju, czy nie - ...ciekawe czy ten wyrywny spisałby się równie dobrze na moim miejscu - wskazała brodą w kierunku Tyrsena.
- Gdybym trzymała z Buendiami, to bym pewnie nie wróciła. - dodała, mając ochotę skulić się z zimna, co na ten moment było niemożliwe. Być może, żeby trzymać z Buendiami musiałaby być mądrzejsza. Ale tego już nie powiedziała.

32Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 20:21

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
- Prff... - wzruszył ramionami. A co to, śpieszy im się gdzieś żeby cokolwiek sprzątać? W sumie to nawet nie ruszył się z miejsca i tylko przysłuchiwał się rozmowie.
Baker też albo miał nasrane we łbie albo nie popierał Tyrsenowych metod wychowawczych. Żeby tak przyjemne zajęcie przerywać? Mężczyzna odszedł dwa kroki i oparł się o jedną ze ścian.

33Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 20:34

Sue Baker

Sue Baker
Baker był porywczy, ale bez przesady. Spojrzał za Tyrsenem, który zignorował jego słowa.
- Chcesz dołączyć do koleżanki, Canizas? Może wtedy ci się słuch poprawi, co? - szczeknął na niego. Potarł palcami powieki i odetchnął ciężko. Zapowiadała się długa noc.
Cosnuela chciała być pewna siebie, ale niestety, zupełnie jej nie szło. Bakerowi prawie było jej żal.
- Zrobiłaś, nie ukrywam. Nawet, poniekąd, na dobre to wyszło... - urwał. Żeby se jeszcze gówniara nie pomyślała, że jej kradzież była dobrym pomysłem!
Baker podniósł się ciężko z krzesła, obracając w dłoni nożyk. Przyłożył czubek ostrza do jej brody, lekko.
- Dumna jesteś z siebie, co? No, ale żebyś widziała teraz swoją minę! - powtórzył jej słowa. - Masz jeszcze jakieś świetne pomysły?

34Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 21:00

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Kiedy swoimi słowami zasugerował, że być może chociaż mała część jego doceniła jej zagrywkę, kąciki jej ust lekko wyrwały do góry. Jednak kiedy Baker podszedł do niej z nożem, ta jęknęła i odwróciła od niego twarz. Bała się go i nie miała siły tego faktu ukrywać.
- Czy mam jeszcze jakieś pomysły? Hmmm... - mówiła nie patrząc na niego. Może na dodatek również zacisnęła powieki.
- Jak sam widzisz perspektywy to mam kurwa wysokie. - jęknęła. Kiedy zapytał, czy jest z siebie dumna, Consuela zaśmiała się histerycznie i płaczliwie. Łzy co chwila mimowolnie spływały po jej policzkach.
- Tak. Nie zrobiłbyś mi tego, gdyby numer, jaki ci wywinęłam nie ścisnął cię za jądra wystarczająco mocno. - mimo płaczu i paraliżującego strachu - nie odpuszczała. Jednak mimo wszystko, zaraz po swoich słowach znowu odwróciła twarz od Bakera i zapłakała.

35Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 21:09

Sue Baker

Sue Baker
Westchnął i zabrał nóż. Jeszcze mu go zasmarcze.
- Tyrsen, zbieraj te szmaty i wypad - zawołał znowu do Canizasa. Sam wsadził nóż za pasek, złapał za krzesło i ruszył ku wyjściu z chłodni. Ale nie zamierzał wyjść, dopóki nie był pewien, że Tyrsen zrobi, co mu kazał. I, że będzie trzymał łapska z dala od Ramirez.
- Dam ci czas do namysłu, może wpadnie ci do głowy jeszcze jakiś genialny plan! - rzucił do Consueli.

36Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 21:15

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
- Ehh... - wzdychnął ciężko, wstał od ściany i zajął się zbieraniem ubrań. Gdy wszystkie miał już w rękach, podszedł do Bakera. Taką fajną zabawę w tortury spieprzyć... no nie.
Mimo wszystko Tyrsen był już gotowy do wychodzenia, sprzątania, strzelania z dupy batonikami, czy co tam Baker od niego jeszcze chciał.
Chyba sobie w zamian potorturuje trochę Cath... Tak, to dobry pomysł.

37Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 21:24

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Poczuła ulgę, kiedy Baker odszedł. Zamarła jednak, kiedy zorientowała się, że chcą tu ja zostawić. Zaczęła krzyczeć i wyć, skamląc jak pies, by jej tu nie zostawiali. Nie starczyło jej jednak sił, by krzyczeć za nimi jakoś szczególnie długo. Poczuła mrowienie w czubkach stóp i dłoniach, orientując się po chwili, że ledwo może nimi ruszać. Chłód przeszywał jej ciało bezlitośnie, krew zastygła na twarzy. Mimo wszystko nawet jej się nie było szkoda. Mogła się w końcu sama spodziewać, że tak skończy.
Ale to zawsze lepsze niż dać się zabić Buendiom.

38Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 21:27

Sue Baker

Sue Baker
Baker wyszedł przed budynek, oparł się o ścianę i zapalił papierosa. Tyrsenowi polecił za to zajęcie się tymi ciuchami. Niech se nimi chałupę ogrzeje, albo co.

Ślepy los dla Consueli:
2,3,4 - Baker wraca po godzinie
1,5 - wraca po 3 godzinach
6 - wraca po 4 godzinach

39Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 21:38

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
5

Gdy drzwi do pomieszczenia zamknęły się za Consuelą i Tyrsenem, ta opuściła głowę, pokornie czekając na śmierć. Była w tak chujowej sytuacji, że nie pozostawało jej nic innego, tylko szukać pozytywnych stron tej całej sytuacji. Rozejrzała się wokoło. nie widziała nic prócz ciemności. Mimo wszystko, zauważyła, że śmierć w chłodni, w towarzystwie martwej trzody zdarza się z reguły małemu procentowi ludności. Ba, może napiszą o niej w lokalnej prasie? Zmarszczyła trochę brwi, myśląc o swoim nekrologu. I aż wzdrygnęła się, kiedy ujrzała oczami wyobraźni na nim swoje imię. Consuela, brrr. To imię aż jej mroziło krew w żyłach.
Dosłownie mroziło jej krew w żyłach. Zachichotała pod nosem z powodu tej śmiesznej zbieżności przypadków.
A potem zaczęła śpiewać Always look for the bright side of life. Póki nie umarła. A raczej - nie straciła przytomności. Zapewne już po 15 minutach.

40Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 22:02

Sue Baker

Sue Baker
Baker wrócił. Po trzech godzinach.
Przyniósł ze sobą jakiś worek.
- A lot of pain, a little love - mruczał pod nosem, podchodząc do dziewczyny. Objął Consuelę w pasie i przeciął taśmę, która trzymała ją na haku. Jego zapał po czasie spędzonym w chłodni chyba też się ostudził.
Przytknął palce do jej szyi i upewnił się, że Consuela nie zamarzła doszczętnie, po czym ułożył ją na ziemi, a z worka wyciągnął jakieś koce i ją w nie owinął.
Wciąż nie zdecydował, co z nią zrobi. Zabijać jej nie zamierzał. Opcja wyrzucenia jej gdziekolwiek też nie wchodziła w grę.
- Tyrsen! - zawołał. - Zanieś ją do auta.

41Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 22:26

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
- Się robi. - rzucił i podniósł ją lekko z ziemi, uważając żeby zupełnie przypadkiem nie ześlizgnęła mu się z rąk. Następnie powoli ruszył w kierunku wyjścia z chłodni. Na zewnątrz było jeszcze dość ciemno, jednak nie była to ciemność nieprzenikniona. Było koło czwartej i niedługo pewnie zacznie się rozjaśniać.
Tyrsen spojrzał na bladą z zimna Consuelę. Wyglądała teraz tak niewinnie, prawie grzecznie, jakby ledwo co zasnęła i jakby w ogóle nie była największą cwaniarą w OW. Jeśli niewinnością można nazwać ten całkiem trupi wygląd... Canizas czuł się teraz zupełnie, jakby zanosił ją do łóżka, kiedy ta zaspała na kanapie zaraz po tym, jak bawiła się klockami i samochodzikami.
Właśnie wtedy obudziło się w nim jakieś ojcowskie uczucie... właśnie wtedy, kiedy trzasnął klapą od bagażnika, zamykając ją w środku.
- Baker, co z nią teraz? - spytał zmartwiony o jej los. Zupełnie nie patrząc na to, że jeszcze trzy godziny temu wyrywał jej na żywca kolczyk z nosa. Jak już było wspominane parę razy - Patrick nie był najbardziej zrównoważoną psychicznie osobą w miasteczku...

42Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 22:37

Sue Baker

Sue Baker
- Do auta, kretynie, nie do bagażnika - Baker całkiem już załamał ręce.
Lekko drżącymi dłońmi wcisnął sobie kolejnego papierosa do ust.
- Pomyślę jeszcze.
Wypuścił dym z płuc. Pogrzebał w kieszeni i rzucił Tyrsenowi klucze.
- Idź tam i ogarnij. Ma być tak czysto, żeby mogli tym mięchem po ziemi chlastać i wciąż było zdatne do żarcia, jasne? Potem zamknij i jutro podrzucisz mi klucze.
Wziął jeszcze parę szybkich buchów, zdusił niedopałek i otworzył drzwi samochodu.
- I morda w kubeł, nic nie widziałeś, całą noc przesiedziałeś na złomowisku, kapiszi? - chwilę wiercił go wzrokiem, po czym siadł za kółko i odjechał.

zt

43Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Czw 18 Wrz 2014, 22:57

E. "Tai Ni Hed" Basker

E.
Tyrsen wrócił do środka i zajął się sprzątaniem wszystkiego po ich radosnych nocnych rozrywkach. Gdy był już pewien, że jest czyściutko, zebrał się i ruszył w drogę powrotną do domu. Musiał odespać po zmianie nocnej na złomowisku.

/zt --->

44Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Pią 19 Wrz 2014, 14:40

Joan Wharton

Joan Wharton
/z domu/

Przybyła na miejsce spotkania, warto dodać, że dość osobliwego miejsca. Zakład rzeźnicki, jak z horroru. Brakuje, żeby ktoś ją ogłuszył, zawiesił na hakach i wyrwał kolczyki wątrobę. Dobra nie ma co tak myśleć, bo w ten sposób wyląduje prosto na oddziale zamkniętym z ostrą psychozą, a wystarczy, że stale balansuje na granicy czarnej depresji.
Niemniej była przed czasem, szczerze nie znosiła się spóźniać, więc to ona będzie czekać i w sumie liczyła, że nikt się nie pojawi. Czuła, że robi z siebie idiotkę, a wolała to zrobić sama przed sobą, bo nie potrzebowała do tego widowni, choćby jednoosobowej.
Skierowała się pod wschodnią część budynku i oparła się plecami o ścianę. Zasunęła szczelniej zamek skórzanej kurtki. Założyła ręce i zgapiła się na pochmurne niebo, usilnie starała się czymś zając, aby w kółko nie poprawiać bluzki z dekoltem, w której nie czuła się komfortowo. Mogła jej nie ubierać, pierwszy głupi krok z jej strony tego dnia.

45Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Pią 19 Wrz 2014, 17:30

Alexander Winchester

Alexander Winchester
/też pewnie z domu

Alexander sam do końca nie wiedział czy dobrym pomysłem będzie taka randka w ciemno. Nigdy czegoś takiego tak naprawdę nie praktykował, a teraz zrobił coś. Szczerze powiedziawszy to wolał spotykać się z kobietami, które spotkał na żywo, a nie przez jakiś system losujący czy coś w ten deseń. W każdym razie kompletnie nie wiedział, że osoba, która miała być z nim na randce to urocza pani analityk.
Mężczyzna przyszedł pod rzeźnię, ale naprawdę to było dziwne miejsce do robienia takich rzeczy. W ręku miał bukiet złożony z białych lilii, te kwiaty symbolizowały czystość uczuć i zamiarów. Spojrzał na osobę, która również tu stała.
- O, panna Wharton. Jak miło panią tu spotkać. - Powiedział po czym od razu wręczył kobiecie kwiaty. Był tym faktem zdziwiony, że akurat ją spotkał. Jak to czasem jest, że podczas takich momentów wychodzi jak wiele mają wspólnego osoby, które mają siebie prawie pod ręką, bo w pracy.

46Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Pią 19 Wrz 2014, 21:41

Joan Wharton

Joan Wharton
Zdążyła się nieźle się zamyślić, najpewniej na same złowrogie tematy, jak niezrozumiała popularność Second Direction lub czarnorynkowy handel organami (mimo wszystko dalej miała pewne obawy względem swojej wątroby). Także nie zorientowała się, że ktoś zmierza w jej kierunku. Joan oderwała się o tej nieszczęsnej ściany i obróciła w stronę swojej randki, którą okazał się Alexander. W sumie lepiej, że to był ktoś kogo znała, przynajmniej łatwiej jej będzie znaleźć temat do rozmowy. Uśmiechnęła się, bo szczerze miała czarne wizje na kogo mogłaby trafić ze swoim formularzem i szczęściem.
- Dzień dobry i wzajemnie - odpowiedziała i popatrzyła na wręczony bukiet. - Dziękuję, ładne, bardzo - dodała, żeby nie było, że nie potrafi docenić gestu. Kwiaty miały znaczyć czystość uczuć i zamiarów, co dla Joan nie było takie oczywiste, mogła znać się na ziołach leczniczych, trujących, a nawet używanych rekreacyjnie, ale rośliny ozdobne to była dla niej jedna niewiadoma.
- Może damy spokój tym panom, panią i pannom, szczególnie biorąc okoliczności - powiedziała z uśmiechem. Zdecydowanie powinni odpuścić sobie ten wersal, bo brzmieli, jakby się urwali z Zadumy i Porzucenia. Wyciągnęła prawą dłoń przed siebie, choć była boleśnie świadoma, że była zimna, jak kostki lodu i dodała: - Joan.

47Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Sob 20 Wrz 2014, 00:30

Alexander Winchester

Alexander Winchester
Alexander oczywiście był zdziwiony, że padło na osobę którą znał, a przecież nie znał tu wielu osób, ale absolutnie nie był z tego powodu zły. Joan była naprawdę miłą i uroczą kobietą i szczerze powiedziawszy to naprawdę się cieszył, że będzie miał okazję poznać ją bardziej. Absolutnie też nie zrażała go też temperatura jej ciała.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że to ciebie spotkałem tutaj. - Powiedział tak jak chciała przechodząc na ty. Uścisnął delikatnie oraz musnął ustami jej dłoń. - Alexander lub Alex, jak wolisz. - Uśmiechnął się do Joan. Po czym zaoferował swoje ramię, aby mogła się na nim podeprzeć. Wharton bardzo go intrygowała i chciał ją poznać lepiej, bo naprawdę to jedyne spotkanie w pracy to było za mało. Z jednej strony wydawała mu się niedostępna a z drugiej bardzo miła i przyjemna w obcowaniu z nią.
- Niestety nie zdążyłem się rozeznać tutaj w lokalach i jeżeli byłabyś w stanie coś zaproponować to byłbym zobowiązany. - Uśmiechnął się do niej i miał nadzieję, że młoda analityk skieruje ich w jakieś konkretnie miejsce.

48Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Sob 20 Wrz 2014, 12:32

Joan Wharton

Joan Wharton
Poważnie się zastanowiła na stwierdzenie Winchestera, że jest bardzo szczęśliwy na jej widok, bo może to żart. Ludzie zazwyczaj tak mówili, gdy potrzebowali pomocy Joan, jej notatek, zastępstwa i tego podobnych przysługach, nawet rodzice tak się do niej nie zwracali. Z drugiej strony może chodziło, że mógł trafić w jej miejsce na rozemocjonowaną desperatkę. A wśród morza wad Wharton nie było przynajmniej desperacji.
- Alex, zatem - odpowiedziała z uśmiechem. Choć równocześnie spięła się, ponieważ nie była przygotowana na taka ilość kontaktu fizycznego. Tak Joan była spaczona, aspołeczna lub miała silnie zaznaczaną strefę osobistą albo wszystko na raz. W życiu by nie uznała, że może być uznana za intrygującą, co najwyżej dziwną, nudną. Jakkolwiek przemyślenia zaprzątały jej głowę, to przyjęła to winchesterowe ramię, nie była zdziczała do końca. Dobra Alexander miał zalety - znała go, był wyższy od niej (nie było takie częste), uprzejmy, szarmancki, nie było tak źle.
- W tej kwestii nie zmieniło się dużo na przestrzeni pewnie w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci Elmir, Chaco Taco - wzruszyła ramionami i kontynuowała dalej: - w sumie najlepsze będzie Taco, choć dzisiaj jest tam impreza, ale zawsze można podziać na taneczne ekscesy Jona innych - skwitowała z uśmiechem.
- Jakby nie patrzeć lepiej ruszmy się z tej pełnej, nieodpartego uroku, miejscówki.

49Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Sob 20 Wrz 2014, 13:50

Alexander Winchester

Alexander Winchester
W stwierdzeniu Winchestera na temat bycia szczęśliwym, że to akurat Joan była jego randką nie było cienia żartu. Jeżeli zamiast Wharton miałby jakąś rozemocjonowaną dziewuchę, która by się do niego śliniła to chyba by się pochlastał. Alexander lubił flirtować, ale bez przesady nie jakoś w taki sposób jakby miał się jakoś komuś mocno narzucać. Chociaż jeżeli obie strony nie miały nic przeciwko?
Lepsza forma nieco zdrobniała, bo jakby miała do niego co chwilę wołać Alexandrze to by było śmiesznie i niepraktycznie. Tak jak jego matka, która nie lubiła mówić do niego Alex. Uznawała tylko tę formę dłuższą i tak też męczyła jego ojca, żeby tamten również nie mówił do chłopaka zdrobniale.
- Chaco taco, byłem tam jakiś czas temu. - Mruknął przypominając sobie rozmowę z nastoletnią Tammy. Winchester przeczesał włosy jak to miał w swoim zwyczaju. - A pozwolisz wyrwać się na parkiet chociaż na jeden taniec? - Zapytał uśmiechając się po czym ruszyli w stronę Chaco Taco.

/ztx2 -> Bar i salon gier Chaco Taco

50Rzeźnia    - Page 2 Empty Re: Rzeźnia Pią 26 Wrz 2014, 14:13

Ennis Enderman

Ennis Enderman
// 18.02.2013, z przyczepy Ennisa, ok. południa

Młody Enderman miał wolny weekend, dlatego w poniedziałek do pracy przyszedł rześki i wypoczęty. Ostatnio miał trochę dużo na głowie, spraw co najmniej niecodziennych, takich jak bijatyki w motocyklowych barach, wiadomość o zaręczynach kumpla czy wreszcie perspektywa wyprawy na Florydę w poszukiwaniu zaginionego muzealnika. W zasadzie cieszył się na chwilę monotonnej pracy.
Dziś dostał do rozbiórki naprawdę solidny kawał krowiego mięsa. Strzepnął ręce po poprzedniej czynności i ruszył obejrzeć truchło zawieszone na potężnym haku. Całe szczęście nie musiał go skórować; od tego byli inni ludzie. Ennis miał za zadanie rozdzielić tylko krowę na największe fragmenty. Złapał za odpowiednie narzędzia i zabrał się do pracy. Jedna noga, druga noga, trzecia noga... Wszystko zawieszał na kolejnych hakach lub odkładał do odpowiednich pojemników na taśmie.
Gdy skończył, podszedł do konsolety, by wysłać korpus krowy do chłodni. Po wciśnięciu odpowiedniego przycisku hak ruszył na linie w stronę zafoliowanego otworu w ścianie; coś jednak się zacięło i mechanizm stanął. Ennis kilka razy jeszcze próbował wcisnąć przyciski na konsolecie, ale nic to nie dało.  Chłopak ruszył więc do chłodni. Szybko znalazł powód usterki - inny hak się zaklinował na linie. Gdy Ennis go poprawił,  zachrzęściło i maszyneria ruszyła.
Ennis już miał wracać na swoje stanowisko, gdy na jednym z pustych haków dostrzegł coś dziwnego -jakby... kawałek materiału? chłopak podszedł i zdjął ciemny skrawek z haka. Nie wyglądało to na część fartucha pracowniczego,  bo te są tradycyjnie białe. Ennis przyglądał się przez chwilę materiałowi. Czyżby ktoś wisiał na tym haku?
Nim jednak dobrze się nad tym zastanowił, szef zaczął go wołać.  Ennis z obojętnością wyrzucił szmatkę i już nigdy o tyk nie myślał.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 3]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach