- Ah - wyszczerzył się. - Więc pewnie marzy ci się kariera rodem z seriali, co?
Chociaż wszyscy zorientowani wiedzieli, że seriale kłamią. Ale kim on był, by oceniać, skoro sam lubił je oglądać? Szli chwilę w milczeniu. Bobby zorientował się, że zaszli już znacznie dalej, niż "do końca ulicy", ale nic nie powiedział.
Wahał się chwilę z odpowiedzią.
- Pielęgniarstwo - przyznał w końcu. Potem się zaśmiał. - Jak można się domyślać, byłem tam raczej rodzynkiem.
Mruknął pod nosem w zastanowieniu i podrapał się po brodzie.
- Czy spotęgowane... To nie wiem. Ale myślę, że wraca. No, a przynajmniej dobrze jest w to wierzyć.
Mężczyzna zwolnił, bo zbliżali się do skrzyżowania.
- Hm, skoro już zaszliśmy tak daleko, to odprowadzić cię gdzieś konkretnie? - wprawdzie pijaczek, który dręczył Joan, był już pewnie hen daleko, więc nie byłoby takiej potrzeby, ale zdawało się, że Bobby nie miałby nic przeciwko kontynuowaniu spaceru.