Dom Liluye i Howhakana

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Opcjonalnie na podwórku znajduje się podjazd.

- Po to samo co pies - uśmiechnęła się, a Omen złapał ją dziobem za koszulkę i pociągnął.
- Tylko jest bardziej nieznośny - przyznała patrząc na Noah.
- To jaki masz pomysł?

Pomysł? Spierzchłą po ścianie. Potem po dziewczyninie z krukiem.
- Mogę ci walnąć na ścianie kruka. Pasuje?
Związał włosy ni nałożył maskę, chcąc zacząć malowanie.

- Może być kruk - zgodziła się a Omen też się odezwał na zgodę. Odsuneła się jeszcze kilka kroków i drapała ptaka po głowie i karku, obserwując

Malował, skupiając się tylko na tym. Nie wiedział, czy Liluye stała nad nim cały czas, bo, szczerze mówiąc, wyłączył się.
W końcu, czując zmęczenie, dosunął się i ściągnął maskę.
- No, ale ja ci tego dziś nie skończę...

Lil pewnie w pewnym momencie poszła do środka, wziela cos do picia, pryzniosła coś nowego do picia Noah. I nie przeszkadzała, tylko obserwując. Bo co go miała wkurzać?
- Jasne - odparła stojąć spory kawałek za nim, zeby nie denerwować swoją obecnością a móc obserwować.
- Policzyłeś ile za to za całość już?

- Eee... - odłożył farby i rękawiczki. Spojrzał po swoim niedokończonym dziele.
- No, licząc farby. Stówka? - odparł, zniżając cenę chyba o 90%. No bo co będzie, oskubywał koleżankę?
- To kiedy mam znowu wpaść?

- Tylko tyle? - zapytała marszcząc brwi - Za mało. Ale nie umiem takich rzeczy wyceniać.. no nic. Dowiem się i ci zapłacę. - uśmiechnęła się lekko. - Dobrze? A wpadać możesz kiedy chcesz. Napisz mi smsa i po prostu wpadaj, nawet jak mnie nie ma.

- Ej weź, nie... po prostu zapłać stówkę no i... możesz mi raz obiad zrobić. starczy, serio! - zaczął się wykręcać, nerwowo się śmiejąc.
Otarł nerwowo spocone czoło.

- A normalnie ile byś za to wziął? - zapytała patrząc na niego i Kruka na ścianie.

- Tysiac - odpowiedział szczerze, wycofując się o krok. 
- Bez... projektu, za samą robociznę.

- A z projektem? - uniosła brwi.

- Dwa i pół... - powiedział cicho, nieśmiało, wycofując się o krok i spuszczając głowę.

- To dobrze. To już wszystko wiem - uśmiechnęła się. Niby nie chciał kasy a jednak.

- Ej, chwila. Chcesz mi serio tyle zapłacić?
Się chłopak zmieszał i wycofał. Z drugiej strony... no kurcz,e kasa by się przydała, prawda?
- W sumie, dzis mógłbym skończyć tego kruka...

- Skoro taka jest tego cena, to tyle chcę zapłacić - przytaknęła.
- Przecież nie musisz dziś. Skończysz jak będziesz miał chwilę. Chcesz kasę za materiały teraz? - zapytała jeszcze.

Spojrzał na swoje stare, rozchodzone trampki.
- Jak zapłacisz, to ci dziś skończę. Dwie godziny i gotowe - powiedział spoglądając na ścianę.

- nie, później - pokręciła głową. - i poczekaj - zniknęła w domu i po chwili wyszła i wręczyła mu tysiaka.
- łap - uśmiechnęła się.

- Ach... no, dzięki - zaśmiał się nerwowo, spoglądając na pieniądze. Ach, jeszcze nie wiedział, jakiego wstydu się naje za 10 dni, gdy w radiu opowie o tamponach Consueli, wiec teraz czuł pewną błogość na sercu.
Bo miał kasę.
- Naprawdę, dzięki.

- Nie ma sprawy. Przecież to twoja praca, nie? - uśmiechnęła się nieznacznie. Wzruszyła ramionami.

- No jest, jest... - zaśmiał się nerwowo, chowając pieniądze. Zaczął zbierać farby.
- To... jak wyschnie pierwsza warstwa to jadę z drugą, co? - upewnił się.
- No i powiedz co sądzisz na tym etapie?

- Podoba mi się - pokiwala głową. A potem zerknela na godzinę godzinę telefonie.
- I tak jak mówiłam wpadaj kiedy chcesz. Nawet jak mnie nie ma

- To wpadnę niedługo - odparł, uśmiechając się do Lilu. Zebrał już wszystkie rzeczy i posprzątał po sobie.
- To będzie dobry mural, zobaczysz - zaśmiał się, po czym pożegnał z dziewczyną, jeszcze raz zapowiadając kolejną wizytę.

/zt

// 09.10.2013 zdrowo po południu.


Del przyjechał pod ten dom. Dom Liluye. Ładnie mieszka. Teraz tylko napisać sms'a, żeby wyszła. Z tego co słyszał, to dom Howiego, a z nim nie bardzo miał ochotę się spotykać.

/tak samo

Wyszła chwilę później i obejrzała sie na mural na frontowej ścianie. Kruk namalowany przez Noah ostatnio. Spojrzała na Delshaya i podeszła do motocykla, splatajac dłonie na piersi.
- Hej - przywitala się.

Spojrzał na nią i przez chwilę tylko się uśmiechał.
-Wyglądasz pięknie.
-Na prawdę - dodał zanim zaprzeczyła.
-To gdzie jedziemy? - Zapytał ciągle wpatrzony w Liluye. Nie przeszkadzało mu, że jest zmarnowana.