Dom Autumn

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać, a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

Spojrzała na nią.
- nie masz o co być zazdrosna. Stwierdziliśmy że spróbujemy. - powiedziala powoli, ale powoli wychodzić jej objęć. - seks z facetem nie daje mi wiele frajdy - powiedziała szczerze. - ale koleś pukal, dosłownie pukal pół godziny I nawet porządnie orgazmu nie mogłam udac. - mówiąc to kleknela na fotelu tak jqk kiedyś. Ale nie liczyła na pieszczoty mimo, że zsunela majtki. - czy z nią jest coś nie tak?- spytała szczerze . - przyjrzal się jej I stwierdzil że chyba tak. - powiedziała przejeta.

Roześmiała się szczerze, ale nie złośliwie.
- Mycho. Nie sądzę, że musisz się tym martwić - uspokoiła ją. Podniosła się lekko, żeby mieć twarz na wysokości jej twarzy.
- Wszystko zależy od dwóch stron. Skoro twierdzisz, że po prostu pukał to czego się spodziewać? - uniosła brew. Oparła jej dłoń na biodrze i znów lekko cmoknęła w usta. Potem pociągnęła jej majtki.

Westchnęła.
- Techniki złej nie miał. - powiedziała wciągając majtki. Usiadła oddając pocałunek, ale lekko przygryzajać jej dolną wargę.
- Lisku, nie bądź zazdrosna dobrze? - powiedziała opierając czoło o jej i dłoń trzymając na jej policzku.
- Naprawdę wszystko z nią okej? Nie chcesz sprawdzić raz jeszcze? - szepnęla jej do ucha, już bardziej śmiejąc się z tej sytuacji.

- To nie wiem. Po prostu nie zawsze wszystko wychodzi - zamruczała nisko po tym pocałunku.
- Nic nie poradzę na to - po prostu była zazdrosna i tyle - ale.. Sory. Nie powinnam być, fakt. - dodała zaraz.
- wiesz.. - wsunęła palce za jej spodnie i majtki - może i kiedyś sprawdzę - zapowiedziała.

Zasmiala sie ale miło. Za ta odpowiedź pocalowala ja po raz kolejny, ale w szyje.
- o niego nie musisz. Jestem mu wdzięczna ze odstawia za mną ta szopke, alw jeśli seks to tylko dla potrzeb- powiedziala. Uśmiechnela sie sie I polozyla swoją rękę na dłoni znwjdujacej sie pod jej majtkami, by stamtąd jej nie wypuścić. Tortury, ale dla Morgan to były niebianskie tortury.
- a jak tto cos powaznego I trzeba od razu działać? Nie można z tym zwlekać! - mruknela do jej ucha podnosząc jedną brew ... hmm zapraszająco?

- I to ma mnie uspokoić? - parsknęła. Tak, idealny tekst dla uspokojenia zazdrości, nie ma co. Foxxy masz talent, wybitny. Jak tak ją będziesz uspokajać to jeszcze trochę i zacznie rodzić albo co.
- Jak to coś poważnego, to idź do lekarza - roześmiała się i wyciągnęła rękę. Nie ma tak dobrze. Poza tym, czuła się na prawdę jak ciężarówka-hipopotam, a to skutecznie zabijało jakikolwiek humor do takich zabaw. Maro też obchodził się smakiem ostatnio.

Spojrzała na nią.
- Przepraszam, nastęna będziesz ty, i nikt pomiędzy. - powiedziała i cmoknęla ja w czoło. Usiadła.
- Pójdę do jakiejś ładnej lekarki. - odpowiedziala. cóz wredne były. Obydwie rude z natury. Cóz obchodzenie sie smakiem.. malo udane przed mozliwością pójścia do paki, ale Morgan sie z tym liczyla. I nawet nie liczyla na nic więcej, nie byłaby sobą gdyby nie spróbowała.
- Zaraz musze być w barze. W weekend Leszek jedzie polować, może zrobimy sobie nasiadówę. - spytała zwyczajnie siegajac po jedno ciastko i zaczynając je jeść.

- No! Oby! - uniosła palec w grożącym geście, ale oczy jej się śmiały.
- Tylko spróbuj - zagroziła.
- Dobra, dobra. Chcesz soku przed wyjściem? - zaproponowała - I w ogóle, to mi nie odpowiedziałaś. Dlaczego mieliby cię aresztować? Przecież wszystko jest dogadane, tak? - upewniła się.

Zaśmiała się lekko, z tego grożacego palca, który.. został przez Foxxy oblizany. PRzejechala po nim swoim językiem. Nieoblioczalne dziecko.
- Ach z tym więzieniem.. to jest tak, że byłam na jednym przesłuchaniu, odmówiłam zeznań, by mieć czas na tą całą sprawę z Leszkiem. Teraz wezwą mnie jeszcze raz z adwokatem, a potem pewnie jeszcze na rozprawę. W każdym razie jak trafię do więzienia, to cala sprawa ze ślubem nie będzie miała sensu. Powiedziałam dośc wiarygodna hisrtoryjke ale ta policjantka uwalizła sie mojej wizy. Pytała o bar, o to co robie w Stanach, zastnawialam sie kiedy mnie spyta z kim i kiedy sypiam., - powiedziała, gdy skończyla panaszować ciastko. Znowu przytuliła sie do Autumn bo za pięc minut musiala wychodzić.
- JNajgorsze jest to, ze przez ta sprawę moja lista długow u Smitha rośnie z każdym moim oddechem. Nie wiem jeszczse ile Leszkowi zapłacił, ale podejrzewam ze sporo. Podejrzewam, ze i tak jakis organ będe musiala za to oddac. - powiedziała nieco zatroskana.

Jesień aż na moment zamknęła oczy.
- Jak trafisz do więzienia to będziesz tutaj.. ale i tak nań nadzieje ze nic takiego się nie stanie. Wtedy widzenia małżeńskie będzie miał on, nie ja.. - no tak. To też nie było takie fajne.
- Myślisz ze będziesz musiała te pieniądze oddać? Czemu on ci nie chce powiedzieć ile dostał?

-Przez cały wyrok będe tutaj, niestety kryminalistom cofają wizy, nawet jeśli jest się hajtniętym. powiedziala przymykajac oczy. Znowu wzięła jej dlon, by się upewnić, że lisek jest obok listka.
- Myślę, ze ja i tak jestem w jego mocy, nawet z piekła mnie wywola, bym dla niego pracowała. - położyła się na moment na plecach, oparta o jej ramię. Jej dloń była na listku, a ona delikatnie palcami jeździła od dłoni do ramienia. Delikatnie nawet nachylila sie i pocałowała ją w zgięcie lokcia. - Tylko nie dajmy po sobie poznać. Jesli znajdzie kolejny pretekst, do manilpulowania mną, to .. nei chce robić tego twoim kosztem.

- Oh. No tak.. w takim razie oby nie. Wiesz, co od nas to trochę już pokazałyśmy na fight clubie.. mogłam o tym pomyśleć - skrzywila się.

Nic nie powiedziała przymykajac oczy I drapiac ją lekko po ręce.
- spokojnie. To było przed tą całą heca.- mruknela. Chwila ciszy. Pewnie delektowala sie ta chwila.
- pocaluj mnie, bym pamiętała to do weekendu - mruknela. Pewnie 5 dni rozlaki. Pewnie listki I liski już zejda.

Objęła dłonią jej policzek i pocałowała ją tak, że Foxxy na pewno zapamięta to do weekendu.
- zmykaj - powiedziała odrywając się już od niej.
- i do zobaczenia.. szybko minie.

Nie było łatwo jej oderwać sie od jej ust. Westchnela mając czerwone policzki.
- jeszcze jeden tak na zaś jakbym naprawdę zapomniala o tamtym to bede pamietac o tym. - szepnela patrzac bystrymi oczetami. Zaraz wyjdzie stad tak szybko ze nie zauwazy kiedy.

- Nie marudź - parsknęła, pstryknęła ją w nos palcami z uśmiechem.
- Zmykaj, bo się spóźnisz! - pogoniła kobietę.

- eej a mój buziak? - powiedziała obrazona. Ubrała buty. Spojrzala od stop do głowy na Autumn.
- wredna malpka. - powiedziała całując ją na do widzenia.
- tortury - mruknela apropo "szybko minie " I wyszła.
<zt>

// 05.09.2015, popołudnie.

Foxxy po wyjściu z aresztu poszła do domu, przebrała sięi od razu zmierzyła do swojej sąsiadki. Miały ten weekend spędzić razem, bo Leszek polował. Jednak od 24h Morgan się nie odezwała do Autumn, co było dziwne. Czasami wymieniały smsy, było widać jak wychodzą po poranną gazetę przed dom, lub po pocztę. W każdym razie poobijana angielka zapukała do drzwi ciężarnej kobiety. Zacznie się matkowanie, wygrażanie, ale ona miała czas na przemyślenia w areszcie i chyba coś zrozumiała. Westchnęła i ubrana w jasnobrązową sukienkę czekała, aż Autumn otworzy.

/05.09.2015, popołudnie

Autumn chyba wciąż złość nie przeszła, zresztą Foxx mogła się domyśleć po braku smsów i po tym, jak Jesień zniknęła jak tylko Morgan poszła na drugą rundę szachów. Teraz otwarła drzwi i uniosła brew w nieco złośliwym geście, patrząc na kobietę oceniająco.
- Tak? - zapytała po prosut.

Foxxy bolała złość Autumn, ale kompletnie ją rozumiała. Pobyt w areszcie i odbicie w lustrze pokazały, ze dostała nauczkę. Spuściła wzrok czując się winne, nawet kopnęła jakiś mały kamyczek, a pod prawą stopą niemalże wydrążyła tunel.
- Przepraszam. - powiedziała wyraźnie, ale widać, że czuła się winna. - Nie złość się już. - poprosiła. Widać, ze Foxxy dręczyło to, ze Autumn szybciej poszła. Doszła do tego dopiero jak siedziała na ławce za kratami.

- Wejdź - fuknęła, zostawiając otwarte drzwi i ruszając wgłąb domu, do kuchni, gdzie właśnie robiła ryż z warzywami na obiad. Może i Foxxy teraz wygladała żałośnie i jak okrzyczane dziecko, ale to niczego nie zmieniało.
- Zadowolona jesteś z siebie? - zapytała.

Oj wyglądała jak przedszkolak, który zaraz ma iść do kąta. Weszla i zamknęła za sobą drzwi. Staneła w progu kuchni nie chcąc sie narazić jakims patelniom, nożom, a na pewno nie blenderom. Autumn na pewno słyszała o zatrzymaniu Foxxy, więc nie było co jej informować.
- Nie, nie jestem. I naprawdę przepraszam. Miałaś rację jestem idiotką, wariatką, świruską... - zaczęła wymieniać kilka innych określeń. Po czym na chwilę zrobiła pauzę. Chwyciła sukienkę, i zaczęła nią miętolic w łapach. Nie wiedziała co zrobić normalnie by sie na nia rzuciła, nie z łapami oczywiście. - Nie złość się na mnie, wiem, ze ten weekend miałyśmy spędzić razem, i przez moją głupotę nie wyszło, ale nie złość się... - dodała.

Oj, dużo niemiłych słów jej się cisnęło na usta, ale tylko zagryzła zęby.
- I dobrze - stwierdzila jedynie, po pierwszych zdaniach Foxxy.
- Miałyśmy. I co? I przesiedziałam go sama przed telewizorem. Cudowny weekend, doprawdy - fuknęła, nie mogąc się powstrzymać.
- Co na to twoj mąż? - zapytała złośliwie.

A mogła powiedzieć te słwoa, moze wtedy i ona lepiej się poczuła, no i Autumn. Oparła się bokiem o framugę i nadal nie obserwowała Jesieni, po prostu widok jej złej sprawiał ból Foxxy. I jeszcze była swiadoma, że to przez nią.
- Naprawdę przepraszam, wynagrodzę ci to dzisiaj. Zostało nam jeszcze tego weekendu, mogę zostać na noc tutaj, bar nie musi być dzisiaj otwarty, albo wyśle Hectora. - myślała, że zaczeła wszystko naprawiać. Ostatnia złośliwość Autumn naprawdę dotknęła Morgan. Miała ochotę wyjśc, trzasnąć drzwiami,ale wiedziała, że na to zasłużyła.
- Dowie się jak wróci, albo od Joolsa. Prosze nie wywlekaj go... - te słowa wypowiedziała ciszej. - On może być zły, bo go nie kocham. - dodała pod nosem.

Miała ogromną ochotę pokazać jej drzwi i powiedzieć, że ma plany na ten wieczór, co byłoby kłamstwem, ale co z tego? Nikt nie musiał wiedzieć, że to nie jest prawda. Zamiast tego jednak zwiesiła tylko ramiona, grzebiąc w ryżu na patelni.
- Chcesz obiad? - kura domowa roku.