Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Kompleks sportowy "Appaloosa Sport Clubs"

Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 13 ... 19  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 8 z 19]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Największy kompleks sportowy w mieście. Składa się z kilku wielkich hal, w których znajdują się kryte boiska, basen i sale gimnastyczne wraz z siłowniami. Korzystają z niego zarówno zawodowi sportowcy, jak i szkoły, uczelnie a także indywidualni klienci. Można wykupić karnet obejmujący każda hale lub wybrać poszczególne dyscypliny, które nas interesują. Istnieje tez możliwość skorzystania z sal jednorazowo.
W budynku A (najmniejszym) znajduje się recepcja, bar i sklep sportowy, na pietrze zaś - sale do jogi, pilatesu, aerobiku oraz w pełni wyposażona siłownia. Sąsiedni budynek B to miejsce, gdzie znajdziemy basen, saunę oraz kryte boisko, na którym można trenować zarówno koszykówkę, jak i siatkówkę czy piłkę ręczną.W najdalszej części hali wybudowano niewielką ścianę wspinaczkową.
W zachodniej części kompleksu widzimy halę C. Tam funkcjonuje całoroczne lodowisko, które znajduje się na parterze i prowadzi do niego osobne wejście z zewnątrz. Piętro budynku przeznaczone jest na kolejne siłownie, sale gimnastyczne oraz sale do squasha.
Największa hala D, jest częścią przeznaczoną do trenowania lekkoatletyki – posiada krytą bieżnie.



Jeśli jakaś dyscyplina nie jest rozpisana w systemie kostek, gracz może ja uprawić, po prostu opisując w poście, co jego postać robi. Lecz w takim przypadku szansa na otrzymanie punktów do statystyk jest niższa.

Cennik:

Całoroczny karnet na wszystkie hale: 500$
Całoroczny karnet na wybraną dyscyplinę: 100$
Jednorazowa wejściówka: 10$




Boisko do koszykówki – rzuty do kosza:



  1. Rzuty do kosza punktowane są kolejno: 1, 2, 3 punkty. Każdy z nich ma swój poziom trudności.
    Rzut próg
    za 1 punkt30
    za 2 punkty55
    za 3 punkty70

  2. Na początku gracz wybiera próg, który chce przekroczyć – czyli wybiera, za ile punktów chce rzucać. Kolejno progi oznaczają też to, ze zawodnik znajduje się dalej od kosza.
  3. Po wyborze progu (czyli określeniu odległości, z której się rzuca), gracz może rzucić kostką.
  4. Wynik rzutu kostką wstawia we wzór: (Celność + ew. umiejętność) + k6 * 5
  5. Umiejętności, które można dodawać do mnożnika to sport, lecz tylko sporty zespołowe jak koszykówka, piłka ręczna czy siatkówka.
  6. Gracz po obliczeniu mnożnika, rzuca jeszcze DWIE KOSTKAMI NA ŚLEPY LOS.
  7. Jeśli gracz wyrzuci:
    wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    6niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    8niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    12niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    innebrak wpływu

  8. Jeśli wynik mnożnika jest wyższy niż próg i ślepy los sprzyja – gracz zdobywa punkt.
  9. Powyższy system można wykorzystywać w rywalizacjach między postaciami.






Ściana wspinaczkowa



  1. W sali są TRZY ŚCIANY, które mają różną wysokość – a to równa się rożnym progom trudności.
    Ściana
    Próg
    najniższa ściana60
    średnia ściana80
    najwyższa ściana110

  2. Gracz wybiera ścianę, an która che wejść, dzięki czemu wie, który próg musi przekroczyć.
  3. By wejść na szczyt, należy rzucić kostką i wynik wstawić we wzór: Siła + Kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualna umiejętnością może być Sport, ale tylko takie sporty jak wspinaczka czy biegi.
  5. Prócz rzutu na mnożnik, gracz rzuca DWIEMA KOSTKAMI na ŚLEPY LOS. W zależności od wyniku:
    Wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    6niezależnie od mnożnika - chwiejesz się ale możesz uniknąć upadku, jeśli rzucisz kostka na mnożnik z refleksem (próg 40) jeśli go przekroczysz, to wspinasz się na szczyt. Jak nie - spadasz
    10niezależnie od mnożnika - udaje ci się dostać na szczyt
    12niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    innebrak wpływu





Joga



  1. Na początku gracz wybiera pozycję, którą jego postać chce wykonać. Każda z nich ma określony próg trudności:
    Pozycjapróg
    baddha konasana30
    dandasana30
    gomukhasana40
    krounchasana40
    paripurna navasana45
    ardha candrasana45
    garudasana 50
    ardha matsyendrasana50
    parivritta janu sirsasana 50
    vrksasana50
    natarajasana60
    virabhadrasana 60
    Padangustha Padma Utkatasana70
    Salamba Sirsasana90
    Supta Konasana100
    Adho Mukha Vrksasana100

  2. Aby zacząć ćwiczyć konkretną figurę, należy rzucić kostką na mnożnik: (siła + kondycja + refleks + ew. umiejętność) + k6 * 5
  3. Ewentualnymi umiejętnościami może być Sport – gimnastyka/joga.
  4. Po przekroczeniu wybranego progu, twoja postać utrzymuje się w danej pozycji/figurze.




Biegi – sprint



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Potem wybieracie dystans na jakim chcecie biegać – w zależności od niego, tyle razy musicie rzucić mnożnikiem!
    Dystansilość rzutów kostką
    60 metrówjeden mnożnik
    200 metrówdwa mnożniki
    400 metówcztery mnożniki

  3. Wzór na mnożnik: (kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualną umiejętnością może być sport – biegi.
  5. Wygrywa ta osoba, która po zsumowaniu wszystkich wyników swoich mnożników ma największa ilość punktów!





Bieg z przeszkodami – solo



  1. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  2. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  3. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  4. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).






Bieg z przeszkodami – rywalizacja



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  3. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  5. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).
  6. Wygrywa ten gracz, który po zsumowaniu wszystkich swoich mnożników ma największa ilość punktów UWAGA za każdy strącony płotek odejmuje z ostatecznego wyniku 10 punktów!




SIŁOWNIA
Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.  

HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5


Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100




SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210
ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200


Mistrz Gry

Mistrz Gry
Młody był podekscytowany tym wieczorem chyba nawet bardziej niż przed pierwszą komunią. Nie mógł spać, nie mógł jeść - żył czekającym go dzisiaj starciem. Gdy zawodnicy wyszli z trenerami z szatni na parkiet, rozległy się oklaski i wiwatowanie.
Dość marne, gdyż na trybunach znajdowali się jedynie rodzice, ewentualnie rodzeństwo rozgrywających tu Appaloosa Colts.
Duck zaraz po wyjściu z szatni - zamiast słuchać trenera - dość niskiego, przysadzistego, łysego i czarnoskórego mężczyzny z wąsem - rozglądał się po zgromadzonej publice. Być może szukał na nich Skittlesa, którego oczywiście, jak zwykle, nigdy nie było przy ważnych dla niego momentach.
Jego serduszko nie zdążyło się jednak znowu rozpaść, ponieważ zauważył już z daleka bujną, blondwłosą czuprynę, należącą do Loli. Być może nawet o niej zapomniał, jednak ta dotrzymała obietnicy.
Uśmiechnął się szeroko, machając do niej, kiedy to dostał w potylicę od trenera, który z wielką pasją zagrzewał młodych na boisko.
Po jakimś czasie rozległ się gwizdek. Juniorzy z małego Appaloosa byli gotowi, by zmiażdżyć juniorów z dużego Scottsdale.
Podczas gry młody Jackie zapewne pokazał, że ma charakterek. Kilka razy siarczyście przeklął i dwa razy musiał odbębnić trzyminutową karę za faule. Mimo wszystko grał jak zawodowiec, zupełnie jak cała jego drużyna.
...prawie. Tak naprawdę dzieciaki ze Scottsdale w drugiej połowie wcisnęli lokalną drużynę w ziemie.  Drużyna Appaloosa Colts przegrała z wielkim hukiem, a Duck nie krył złości i frustracji na boisku. W końcu pierwszy raz ktoś mu kibicował, a ten pozwolił by jego drużyna dała się tak zlać.
Młodzi nie zakwalifikowali się do finału. Zajęli czwarte miejsce w stanowych mistrzostwach juniorów w koszykówce.
Po meczu, zmęczony i trochę przybity Duck siedział na schodkach, niedaleko kompleksu sportowego i palił papierosa.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola z ulgą zauważyła, że nie ma nigdzie Skittlesa. A może się tak dobrze ukrywał. W sumie ta ulga trochę mieszała się ze smutkiem i złością, że te skurczybyk omija takie chwile w życiu syna. Pamięcią pewnie wróciła na chwilę do ich kłótni przy Naiche, w którym to wygarnęła Jonesowi jego chujowe rodzicielstwo. I pewnie w tym momencie upewniła się w tym, że zrąbał tą sprawę. I namiętnie robił to dalej. Niezależnie od powodów.
Blondynka pewnie odmachała gorąco, wysyłając buziaki i krzycząc coś dopingującego, ale pewnie też mega zawstydzającego.
Gorąco motywowała chłopaków do gry, miała ochotę kilka razy zejść na dół i nawtykać sędziemu, że sadza gracza na ławce, jednak z trudem się powstrzymała. Słów jej brakło i rozkładała ręce w szoku, gdy przeciwna drużyna zdobywała punkty. Mimo to nawoływała Coltsów do walki. Ale z marnym skutkiem.
Chciała odnaleźć młodego po grze i... poklepać go po ramieniu, czy coś, ale nie mogła go znaleźć. W końcu się poddała i wyszła, gotowa zebrać się do domu, gdy...
-Duck.-powiedziała zaskoczona, zarówno na jego widok, a także fakt, że palił fajkę.
Odchrząknęła i odwróciła wzrok, wyklinając pod nosem, że jest ciulową policjantką i nie potrafi zmusić nastolatka do zaprzestania tego przestępczego procederu.
-Byłeś świetny.-wyznała w końcu, musząc się nieco przemóc w duchu, by nie być drętwą bździągwą, po czym usiadła obok niego na schodku.
Spojrzała na niego, kładąc mu dłoń na ramieniu i potrząsnęła nim lekko.
-Chcesz iść na lody?

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Duck odwrócił się, zerkając na Lolę, jednak bez zażenowania palił dalej. W końcu miał już 14 lat, a to prawie 21. Z resztą wyglądał trochę starzej - to pewnie przez to, że ma takiego niewydarzonego starego. Przez niego pewnie będzie już siwy jak gołąbek do osiemnastki.
Uśmiechnął się niezbyt przekonująco, kiedy kobieta go pochwaliła. No cóż, sprzedawała farmazony i być może by jej to nawet chętnie powiedział, jednak babcia uczyła inaczej. Nie chciał z siebie robić jakiegoś bezczelnego, pyskatego gamonia, jak niektórzy jego kumple, którymi niekiedy bywał nawet lekko zażenowany. Być może własnie przez swój silny charakter leciały na niego niemal wszystkie dziewczyny z klasy. Np taka Veruca, która właśnie opuszczała kompleks i nie zważając na obecność Loli klepnęła go lekko po plecach i... pocałowała w policzek, żegnając się nim słowami: Do jutra! Potem uśmiechnęła się lekko do Loli, życząc jej dobrej nocy i uciekła.
- Na lody? - zapytał, po czym zmarszczył śmiesznie nos. - Wolałbym na piwo. - zażartował, chociaż były to wyjątkowo szczere słowa. Być może nawet posłał krótkie spojrzenie w kierunku Loli, jednak kiedy przypomniał sobie o tym, że jest gliną, to stracił całą nadzieje, że pomoże mu zrealizować jego aktualne największe marzenie.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Przewróciła oczami.
-Dla mnie byłeś super.-burknęła, obrażona, gdy jej komplement przeszedł bez echa.
Niech spada, głupi, bezczelny, bystry, grzeczny, śliczniusi gówniarz...!
Odsunęła się nieco od chłopaka, gdy jakaś dziewczyna postanowiła się przystawiać do niego. No przecież nie będzie przeszkadzać, nie?
-Twoja dziewczyna?-zagadnęła, kiwając głową na Verucę.
Pomachała jej na odchodne, spoglądając kątem oka na młodego Jonesa.
-No, na lody. Ojciec zawsze zabierał mnie na lody, gdy było mi smutno. Brałam je z polewą czekoladową, bo podobno czekolada ma jakiś... wyzwala hormon szczęścia, czy coś. A poza tym są słodkie.-wytłumaczyła swobodnie, wzruszając ramionami.-...i są legalne dla osób w twoim wieku.-dodała, rzucając mu długie, przeciągłe spojrzenie.
Ale była przekonana, że gdyby się przed nią rozpłakał, to totalnie kupiłaby mu całą zgrzewkę. A potem przypomniała sobie, że jego ojciec by ją wtedy na pewno zaciupał. I stwierdziła potem, że ma to w nosie, bo się w końcu nim wcale nie przejmuje i nie ma tu nic do gadania, nie?
A potem przypomniała sobie, co robiła z Consuelą po szkole i przyznała, że jest trochę hipokrytką.
Westchnęła ciężko, odwracając wzrok.
-Kto ci w ogóle kupił fajki, co?-mruknęła, szturchając go ramieniem.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
- To koleżanka z klasy. - wzruszył lekko ramionami i zaciągnął się fajkiem mocno, po czym zakrztusił się lekko dymem. Rzucił kiepa na ziemię i przygniótł go butem. nowiuśkie, superdrogie najeczki.
- Nie jestem smutny. - oznajmił zgodnie z prawdą. Nie, nie był smutny. Był wkurwiony. Na dodatek zaraz jego wkurwienie miało wzrosnąć jeszcze bardziej, gdyż w jego kieszeni zawibrował telefon. Chłopak wyciągnął go, zerkając na wyświetlacz, na którym widniało jak byk słowo tata. Cudownie, że dzwonił akurat teraz, dwa tygodnie po tym, kiedy młody zaczął starać się w jakikolwiek sposób z nim się skontaktować. Zacisnął usta i odrzucił połączenie.
- To babci. Pali jak stary bosman. - oznajmił, po czym zamilkł na chwilę.
- To jak będzie z tym piwem? - zapytał niewinnie, uśmiechając się tak czarująco, jak tylko potrafił. Co jak co, ale bajerować umiał.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Mrugnęła zdziwiona.
-Och, to nie lubisz jej?-spytała, trochę zasmucona faktem, że historia ich miłości, jaką zaczęła sobie tworzyć w głowie, nie miała miejsca.-A... masz dziewczynę?-spytała, mając nadzieję, że może jej wyobraźnia nie pracowała dziś na darmo.
Westchnęła.
-A jaki?
Jako, że Lola siedziała ramię w ramię z chłopakiem i była niesamowicie wścibskim stworzeniem, to zerknęła na wyświetlacz. Podniosła wzrok na jego twarz, jednak nie skomentowała. Nie czuła potrzeby udowadniania mu czegokolwiek, zwłaszcza, że byłoby niezręcznie, gdyby się dowiedział, że zna jego tatusia.
-Babcia wie, że palisz?-spytała, szturchając go lekko ponownie.
Pani policjantka uniosła spojrzenie w złym momencie. Wygięła kąciki ust do dołu, robiąc beznadziejną minę, po czym westchnęła ciężko.
-Mam nadzieję, że to nie twój pierwszy raz.-mruknęła, odwracając wzrok.
Wstała.
-Macie tu jakieś meliniarnie dla nastolatków?-spytała, wyciągając z kieszeni kluczyki od auta Nachosa.
Woziła się nim namiętnie, nie mając własnego auta. Musi w końcu coś kupić.
Cóż. Jeżeli ktoś ją przyłapie, to się wykpi stwierdzając, że podstępem zdobywa informacje na temat przestępczości nieletniej grupy społeczności.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
- Lubie ją. - przyznał, wzruszając ramionami. Kiedy zapytała czy ma dziewczynę, Jackie uniósł lekko brwi, po czym niedyskretnie obciął kobietę spojrzeniem.
- Uderzasz do mnie? - zapytał bez ogródek - Nie jesteś przypadkiem... za stara? - zapytał prostolinijnie i dobrodusznie, bez żadnej ukrytej złośliwości.
- No tak, mam dziewczynę. Nazywa się Shirley. Ale Minnie też lubię. I Bonnie. - przyznał, znowu wzruszając ramionami - Ale najbardziej to Shirley.
Kiedy kobieta wyraziła między wierszami zgodę na strzelenie sobie piwa, młody uśmiechnął się szczerze.
- Na tyłach magazynu Jenkinsa. Tam czasami chodzimy z kolegami po szkole. - przyznał, po czym szybko dodał - Porozmawiać. I na soczek. Serio.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
-Aha.-przytaknęła mu, przetwarzając w myślach, czy to jest ewentualna furtka do romansu.
Zamrugała oczami na jego pytanie w błyskawicznym tempie, po czym wybuchnęła śmiechem.
To by było dobre. Uderzać do syna człowieka, który dał jej kosza. Żałosne. Nie była aż tak żałosna, prawda?
-Nie jestem stara!!!!!!!-pisnęła, początkowo chowając twarz w dłoniach, gotowa się rozpłakać, że jej największy życiowy koszmar stał się jej rzeczywistością i pewnie nawet zakwiliła cicho, ale potem uderzyła go w ramię.-Trochę szacunku, kuźwa! Nie jestem stara!-burknęła, obrażona, choć ciągle wplątana w depresję.
-Potrzebuję lodów.-wyznała po chwili, cicho, patrząc przed siebie z przerażeniem.
Boże. To się działo. Była STARA.
-Masz trzy dziewczyny?-spytała, przenosząc na niego wzrok.
Może to był jakiś sposób na to, by przestać myśleć o swoim wieku, przemijaniu, memento mori i w ogóle postępującą brzydotą poprzez pogłębiające się zmarszczki i skórę, której zaczynało brakować kolagenu i w ogóle.
-Serio?! Przecież tam są kamery!
Westchnęła.
-Dobra, pomyślimy po drodze.-podrzuciła kluczyki do góry.-To co?-obejrzała się na niego.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Duck roześmiał się wesoło, może ciut złośliwie. Na pytanie o to ile ma dziewczyn, najpierw uśmiechnął się tajemniczo. Któż wie, co to miało znaczyć!
- A co ja jestem, mormon? Shirley jest moją dziewczyną. Bonnie i Minnie to tylko koleżanki. Z resztą bliźniaczki. Jednojajowe. - dodał, po czym znowu się roześmiał.
- Już nie ma. - odpowiedział z anielskim uśmiechem. Och, cóż to mogło znaczyć...?!
Po słowach loli chłopak wzruszył ramionami i ruszył za nią.
- A tak w ogóle, to dzięki, że pani przyszła. Nie spodziewałem się. - powiedział już całkiem szczerze i poważnie.

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
-Jesteś okropnym dzieciakiem.-stwierdziła z powagą, ocierając łzy.-Jeżeli rozmazałam sobie makijaż, to wlepię ci za to mandat, zobaczysz.-pogroziła mu, pociągając nosem.
I mówiła całkowicie poważnie. Osoba, która miała zamiar zabrać nieletniego na piwo jak najbardziej była w stanie wlepić tej samej personie kwitek opiewający na okrągłą sumkę za jakąś głupotę. Mogła!
-Brzmi jak temat na porn...-zaczęła, ale urwała w pewnym momencie.-Boże, stop, ty masz 14 lat.-potrząsnęła głową.
To było dziwne. Rozmowa z kimś tak młodym. Lola była zaledwie 9 lat starsza, a już nie pamiętała jak to było. To znaczy... pamiętała, jak obciągała trzy lata później Nachosowi na szkolnym boisku. Ale ona była z wioski. U niej takie rzeczy robiło się wcześniej. Cholera wie co z miastowymi się dzieje w tym wieku, nie?
Obróciła się w jego kierunku, zaskoczona.
-Lepiej, żebyś mi to wytłumaczył, młody.-stwierdziła, otrzepując spodnie na tyłku.
Uśmiechnęła się delikatnie, otwierając drzwi od auta.
-Obiecałam, co nie?-zagadnęła go, zadowolona z siebie, że zdecydowała się przyjść.
Dla tej reakcji?Warto!

Mistrz Gry

Mistrz Gry
- Na pornola. Spokojnie, wiem co to pornol. Jestem już nastolatkiem du-uuh. - uśmiechnął się znów czarująco. Potem wsiadł za Lolą do samochodu i zapewne popędzili po zaopatrzenie, a zaraz potem na tyły magazynów Jenkinsa.
zt

N. Cooper

N. Cooper
// 30.04.2013, wieczór

Najpierw miał plan, by się upić. Zalać w trupa w mieszkaniu, potem się obudzić i znowu pić. Ale przypomniał mu się widok jego wuja Boba, który tak odreagował przegraną na wyścigach i nie miał zamiaru wyglądać AŻ tak żałośnie.
Potem pomyślał o tym, żeby obejrzeć maraton Węgierskich pornosów, ale przecież nie miał na to ochoty. Do klubu nie pójdzie tym bardziej nie wyrwie nikogo na pojedynczy numerek bo nie jest dupkiem.
Zostało mu wieć tylko jedno.
Spakował się i pojechał do Old Circle. Zapłacił wejściówkę i skierował się do budynku "C".

Lodowisko było puste. Środek tygodnia i wieczorna pora robiła też swoje. Cooper wyjechał na lód, w swojej ukochanej koszulce Arizona Coyotes i z kijem w ręku. Zrobił kilka okrążeń, po czym rozpoczął zawody z samym sobą   - ile strzałów do bramki wystarczy, by Cooper poczuł, ze już wypluwa sobie płuca?
Tak, rano będzie bardzo tego żałować. Zakwasów nie miał od kilku lat...
Jeden strzał, drugi, trzeci - nie ważne czy trafiał czy pudłował, liczyło się to, ze mógł przyłożyć.
- Taaak, wygrana dla Nathaniela Petera Coopera! Wooo - zawołał okrążając boisko i wywijając kijem. Potem wyrżnął na lodzie.
Podniósł się jednak szybko, dotykając nosa.
Cały, na szczęście.

/zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/06.05.2013, z Old Whiskey

Po zgarnięciu Catherine i jeszcze Joan wpadła do domu, jak po ogień po swoje rzeczy. W trojkę pojawili w drzwiach kompleksu.
- No to czas na jogę. Tylko tym razem bez bieżni po wszystkim. - Jon z pewnością dobrze pamiętał, jak Lola ich przeciągnęła wtedy.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ z OW

No jakże mogłaby przepuścić taką okazję, by nie pójść z tak wspaniałymi ludźmi na jogę. Była to idealna aktywność fizyczna dla niej. Można się było fajnie wypiąć i nikt ci nie robił problemów z tego powodu.
Gotowa do działania. W, o dziwo, luźnej, długiej koszulce i spodenkach stanęła obok Joan, ale miała w sobie znacznie więcej entuzjazmu.
- Wspaniały dzień na jogę! - rzuciła z szerokim uśmiechem do przyjaciół. - Będziemy gibcy i zdrowi!
Poklepała matę, którą miała pod pachą.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
/ z pracy

Jon miał swój dresik w torbie w bagażniku. Szybko ją wyciągnął i poszedł z dziewczynami do środka.
- Żadnej bieżni - zapewnił Joan - A ty co taka radosna? - zwrócił się do Cath. Bo faktycznie jej optymizm wybijał się na tle zmęczonych imprezowaniem Joan i Jona.

Joan Wharton

Joan Wharton
Zrobiła triumfujący gest lewą ręką.
- Tak! Tylko joga.
Spojrzała przez ramię to na Jona, to na Cath.
- Pewnie dlatego, że nie ma kaca, w przeciwieństwie do nas.
Podeszła do recepcji i okazała się karnetem. Potem jeszcze zahaczyli o szatnię, zanim udali na salę.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Na wzmiankę o tym jaka jest radosna tylko mrugnęła do Jona i uściskała go.
- Bo cię dawno nie widziałam, zapracowany człowieku! - rzuciła, a gdy już uwolniła mężczyznę z uścisku to ruszyła za Joan.
- A no tak. I nie mam kaca jak wy. O dziwo! - odparła i postanowiła kupić karnet, a nie płacić jednorazowo. Gdy już wydała kupę kasy na mało potrzebną przyjemność. Polecieli się przebrać i także była gotowa do rozpoczęcia.
- Jestem zszokowana, że byliście już tu wcześniej. Nie spodziewałam się tego po was. - posłała znaczący uśmiech.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
- Uh, nie tak mocno! - wystękał gdy Cath miażdżyła jego klatę w morderczym uścisku. Popatał Cath po plecach.
Poczekali chwilę aż Cath załatwi sobie karnet.
- Co to miało znaczyć? - szturchnął Cath łokciem i wszyscy weszli do swoich przebieralni a potem do sali ćwiczeń. Instruktor już zaczął zajęcia, ale usadowili się gdzieś z tyłu, żeby nie przeszkadzać.

Joan Wharton

Joan Wharton
Joan usadowiła się obok przyjaciół.
- Jej chodzi, że takie blade i kujonowate zdechlaki nie dbają o fizyczną stronę swojej fizyczności - uśmiechnęła się do Jona i puściła mu oko.
Zaczęła wykonywać jakieś podstawowe ćwiczenia - baddha konasana i dandasana, na które nie trzeba było rzucać.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Pokiwała głową, gdy rozwijała swoją matę. Tak, Joan ją doskonale zrozumiała.
- Nie miejcie mi tego za złe. Po prostu się zdziwiłam. Ale widzę, że się myliłam. Trening policyjny. Yoga. Aktywne życie, nie ma co. - szepnęła w ich stronę i zaraz się ustawiła, zaczynając od prostych pozycji, by się rozgrzać i delikatnie rozciągnąć. Jakieś paripurny i ardhy różne. Ruchy miała spokojne, a równowagę utrzymywała bez problemu.
- A tobie jak minęła impreza? Bo Joan już zdążyłam przed świtem wypytać. - zwróciła się do Jona ciekawa.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
Jon zaczął od lekkiej rozgdzewki generalniej a potem powtarzał te pozycje, których już się nauczył ostatnio i wychodziły mu bez przeszkód i kostek czyli baddha konasana i dandasana. Skupił się na oddychaniu i relaksowaniu wszystkich obolałych mięśni.
- Ostatnio faktycznieaż nadto aktywne.
- Hm, było spoko dużo alkoholu i tańca. Opuściłem ją trochę wcześniej niż Joan.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Bardzo zabawne się wydało dla Catherine, że oboje podsumowali imprezę w dokładnie ten sam sposób.
- Taniec i alkohol? Naprawdę? - uniosła brwi i się zaśmiała, przez co została uciszona szybko, przez pobliskich ćwiczących. Stłumiła kolejny chichot i zaczęła robić trudniejszą wersję, jaką pokazał przed chwilą instruktor, a dokładnie Salamba Sirsasana (90).
- Wcześniej? A co, przygruchałeś sobie jakąś fajną kobitkę? - szepnęła do Jona, rozbawiona. - Bo, że Joan była niegrzeczna to już wiem.



Ostatnio zmieniony przez Catherine Hernández dnia Nie 11 Sty 2015, 18:08, w całości zmieniany 1 raz

Jonathan Harper

Jonathan Harper
50

Jon przeszedł do gomukhasany, która wyszła mu śpiewająco.
- No, a czego się spodziewałas? Taniec i alkohol - oddychał spokojnie i uśmiechnął się rozbawiony.
- Hm? Nie nie, żadnej. Byłem grzeczny - oj kłamczuch z tego Jonathana.

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Stojąc tak sobie na głowie milczała chwilę, a potem uśmiechnęła się pod nosem.
- Sama nie wiem czego się spodziewałam. - rzuciła zgodnie z prawdą i westchnęła rozczarowana. - Oj Jon, w końcu sobie jakąś znajdziesz. Nie martw się.
Rzuciła nieświadoma podłych kłamstewek Jonathana. Ale by jej było przykro jakby się dowiedziała!
No dobra, może nie aż tak bardzo.
W końcu wróciła do zwykłego pionu, gdzie głową była do góry i odpoczęła chwilę przed kolejną pozycją.
- Jakiś ty gibki, kolego. - mruknęła, unosząc jedną brew i uśmiechając się.

Jonathan Harper

Jonathan Harper
45

- No i oczywiście nieodzowna gra w żenujące pytania - popatrzył znacząco w stronę Joan - a tak poza tym to całkiem normalnie. No i zrobiłem ciasto.
Zaśmiał się i pokręcił głową, przechodząc do krounchasany, która o dziwo też mu się udała.
- Po co mi to, jak mam tyle ładnych koleżanek, z którymi mogę iść sobie na jogę? - puscił oko do Cath.
- Um, staram się - trochę się zarumienił, bo wydawało mu się, że Cath coś mu sugeruje tym wyrazem twarzy. Ale może był tylko trochę przewrażliwiony.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 8 z 19]

Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 13 ... 19  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach