Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Kompleks sportowy "Appaloosa Sport Clubs"

Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 11 z 19]

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Największy kompleks sportowy w mieście. Składa się z kilku wielkich hal, w których znajdują się kryte boiska, basen i sale gimnastyczne wraz z siłowniami. Korzystają z niego zarówno zawodowi sportowcy, jak i szkoły, uczelnie a także indywidualni klienci. Można wykupić karnet obejmujący każda hale lub wybrać poszczególne dyscypliny, które nas interesują. Istnieje tez możliwość skorzystania z sal jednorazowo.
W budynku A (najmniejszym) znajduje się recepcja, bar i sklep sportowy, na pietrze zaś - sale do jogi, pilatesu, aerobiku oraz w pełni wyposażona siłownia. Sąsiedni budynek B to miejsce, gdzie znajdziemy basen, saunę oraz kryte boisko, na którym można trenować zarówno koszykówkę, jak i siatkówkę czy piłkę ręczną.W najdalszej części hali wybudowano niewielką ścianę wspinaczkową.
W zachodniej części kompleksu widzimy halę C. Tam funkcjonuje całoroczne lodowisko, które znajduje się na parterze i prowadzi do niego osobne wejście z zewnątrz. Piętro budynku przeznaczone jest na kolejne siłownie, sale gimnastyczne oraz sale do squasha.
Największa hala D, jest częścią przeznaczoną do trenowania lekkoatletyki – posiada krytą bieżnie.



Jeśli jakaś dyscyplina nie jest rozpisana w systemie kostek, gracz może ja uprawić, po prostu opisując w poście, co jego postać robi. Lecz w takim przypadku szansa na otrzymanie punktów do statystyk jest niższa.

Cennik:

Całoroczny karnet na wszystkie hale: 500$
Całoroczny karnet na wybraną dyscyplinę: 100$
Jednorazowa wejściówka: 10$




Boisko do koszykówki – rzuty do kosza:



  1. Rzuty do kosza punktowane są kolejno: 1, 2, 3 punkty. Każdy z nich ma swój poziom trudności.
    Rzut próg
    za 1 punkt30
    za 2 punkty55
    za 3 punkty70

  2. Na początku gracz wybiera próg, który chce przekroczyć – czyli wybiera, za ile punktów chce rzucać. Kolejno progi oznaczają też to, ze zawodnik znajduje się dalej od kosza.
  3. Po wyborze progu (czyli określeniu odległości, z której się rzuca), gracz może rzucić kostką.
  4. Wynik rzutu kostką wstawia we wzór: (Celność + ew. umiejętność) + k6 * 5
  5. Umiejętności, które można dodawać do mnożnika to sport, lecz tylko sporty zespołowe jak koszykówka, piłka ręczna czy siatkówka.
  6. Gracz po obliczeniu mnożnika, rzuca jeszcze DWIE KOSTKAMI NA ŚLEPY LOS.
  7. Jeśli gracz wyrzuci:
    wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    6niezależnie od mnożnika, gracz nie trafia
    8niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    12niezależnie od wyniku mnożnika gracz trafia.
    innebrak wpływu

  8. Jeśli wynik mnożnika jest wyższy niż próg i ślepy los sprzyja – gracz zdobywa punkt.
  9. Powyższy system można wykorzystywać w rywalizacjach między postaciami.






Ściana wspinaczkowa



  1. W sali są TRZY ŚCIANY, które mają różną wysokość – a to równa się rożnym progom trudności.
    Ściana
    Próg
    najniższa ściana60
    średnia ściana80
    najwyższa ściana110

  2. Gracz wybiera ścianę, an która che wejść, dzięki czemu wie, który próg musi przekroczyć.
  3. By wejść na szczyt, należy rzucić kostką i wynik wstawić we wzór: Siła + Kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualna umiejętnością może być Sport, ale tylko takie sporty jak wspinaczka czy biegi.
  5. Prócz rzutu na mnożnik, gracz rzuca DWIEMA KOSTKAMI na ŚLEPY LOS. W zależności od wyniku:
    Wynik rzutuopis
    2niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    6niezależnie od mnożnika - chwiejesz się ale możesz uniknąć upadku, jeśli rzucisz kostka na mnożnik z refleksem (próg 40) jeśli go przekroczysz, to wspinasz się na szczyt. Jak nie - spadasz
    10niezależnie od mnożnika - udaje ci się dostać na szczyt
    12niezależnie od mnożnika - spadasz na matę
    innebrak wpływu





Joga



  1. Na początku gracz wybiera pozycję, którą jego postać chce wykonać. Każda z nich ma określony próg trudności:
    Pozycjapróg
    baddha konasana30
    dandasana30
    gomukhasana40
    krounchasana40
    paripurna navasana45
    ardha candrasana45
    garudasana 50
    ardha matsyendrasana50
    parivritta janu sirsasana 50
    vrksasana50
    natarajasana60
    virabhadrasana 60
    Padangustha Padma Utkatasana70
    Salamba Sirsasana90
    Supta Konasana100
    Adho Mukha Vrksasana100

  2. Aby zacząć ćwiczyć konkretną figurę, należy rzucić kostką na mnożnik: (siła + kondycja + refleks + ew. umiejętność) + k6 * 5
  3. Ewentualnymi umiejętnościami może być Sport – gimnastyka/joga.
  4. Po przekroczeniu wybranego progu, twoja postać utrzymuje się w danej pozycji/figurze.




Biegi – sprint



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Potem wybieracie dystans na jakim chcecie biegać – w zależności od niego, tyle razy musicie rzucić mnożnikiem!
    Dystansilość rzutów kostką
    60 metrówjeden mnożnik
    200 metrówdwa mnożniki
    400 metówcztery mnożniki

  3. Wzór na mnożnik: (kondycja + ew. umiejętność) + k6 * 5
  4. Ewentualną umiejętnością może być sport – biegi.
  5. Wygrywa ta osoba, która po zsumowaniu wszystkich wyników swoich mnożników ma największa ilość punktów!





Bieg z przeszkodami – solo



  1. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  2. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  3. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  4. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).






Bieg z przeszkodami – rywalizacja



  1. Jeśli chcesz by twoja postać rozpoczęła wyścig (z użyciem kostek) musi znaleźć co najmniej jedną osobę do rywalizacji.
  2. Najpierw gracz wybiera dystans. Każda z odległości ma wyznaczona ilość płotków, które należy przeskoczyć.
    DystansIlość płotków
    60 metrów5
    400 metrów10

  3. Każdy płotek ma swój próg, który należy przekroczyć. Wzór mnożnika na przekroczenie płotka: (Kondycja+siła+refleks+ew. Umiejętność) + k6*5
    Numer płotkaPróg
    120
    230
    340
    445
    560
    6 (dystans 400m)70
    7 (dystans 400m)80
    8 (dystans 400m)80
    9 (dystans 400m)100
    10 (dystans 400m)100

  4. Ewentualna umiejętnością jest Sport – biegi/lekkoatletyka
  5. Jeśli gracz przekroczy próg płotka – przeskakuje go. Jeśli nie – przewraca go. Niezależnie od tego ile płotków postać strąci – zawsze kończy wyścig (chyba, ze gracz sam zrezygnuje fabularnie).
  6. Wygrywa ten gracz, który po zsumowaniu wszystkich swoich mnożników ma największa ilość punktów UWAGA za każdy strącony płotek odejmuje z ostatecznego wyniku 10 punktów!




SIŁOWNIA
Każdy sprzęt/ćwiczenie ma specjalny mnożnik i oczywiście progi, które należy przekroczyć, by wykonać poprawnie dane zadanie.  

HANTLE (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5


Waga jednego hantla (czyli w ćwiczeniu podnosimy podwójną wartość)Próg, który należy przekroczyć, by wykonać 5 podnoszeń
0,5 kg10
0,75 kg15
1 kg20
1,5 kg22
2 kg25
3 kg30
4 kg33
5 kg40
10 kg55
15 kg65
20 kg75
30 kg90
50 kg100




SZTANGA (pięć podnoszeń) – Siła+k6*5

Waga (kg) = Gryf + (waga obciążnika*ich ilość)Próg
Gryf bez obciążników – 20 kg25
20 + 0,5 * 2 35
20 + 1 * 240
20 + 2 * 242
20 + 2,5 * 250
20 + 5 * 255
20 + 10 * 262
20 + 15 * 267
20 + 20 * 273
20 + 25 * 277
20 + 0,5 * 4 80
20 + 1 * 483
20 + 2 * 485
20 + 2,5 * 490
20 + 5 * 495
20 + 10 * 4100
20 + 15 * 4105
20 + 20 * 4112
20 + 0,5 * 6120
20 + 1 * 6125
20 + 2 * 6126
20 + 2,5 * 6129
20 + 5 * 6131
20 + 10 * 6133
20 + 15 * 6140
20 + 20 * 6150
20 + 25 * 6170




BIEŻNIA ELEKTRYCZNA (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Chód40
Trucht70
Szybkie tempo80
Bieg pod górkę (trucht)95




ROWEREK (10 minutowy bieg) – (Siła +kondycja)+k6*5

TempoPróg
Wolne 40
Średnie70
Szybkie 80
Jazda pod górkę (trucht)100




POMPKI – (Siła+Kondycja)+k6*5

Ilość pompekPróg
530
1050
2070
3085
50110
70130
80150
95180
100210
ATLAS DO ĆWICZEŃ – (pięć podnoszeń – ramiona lub nogi) – Siła+k6*5

Waga (kg)Próg
510
1015
1520
2022
2525
3030
3533
4040
4555
5065
6067
6575
7085
7595
80110


STEPPER – (10 minut) – (Siła+kondycja)+k6*5

Ilość wykonanych kroków po przekroczeniu danego proguPróg
1030
3040
5050
6055
7060
8065
9080
10095
110120
150150
200200


Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
<--- Urodziny Coopera

Gabrielle w samochodzie miała przygotowane rzeczy nie tylko na zmianę, ale także na wizytę w kompleksie. A że najlepszy na pobudzenie jest wysiłek fizyczny, policjantka postanowiła pobiegać. Najpierw wyszła na ulicę, by zrobić rundkę w okolicy mieszkania Nate, a następnie pojechała na salę, myśląc o płotkach.
Już rozgrzana, przystąpiła do biegu.
76+20\96
76+25\101
76+25\101
76+25\101
76+30\106
76+15\91
76+20\96
76+5\81
76+20\96 - przewrócony
76+5\81 - przewrócony
Pierwsze osiem płotków przeskoczyła bez problemu, o przedostatni niestety zahaczyła stopą, co wytrąciło ją z równowagi i nie miała szans pokonać ostatni. Mimo wszystko wynik był lepszy od tego na treningu ostatnim, więc Gabrielle opuściła salę zadowolona.

zt

Bobby Thompson

Bobby Thompson
/11.05.2013, przedpołudnie/

Wolny dzień Bobby postanowił spędzić aktywnie. Brakowało mu sportu innego, niż bieganie między pacjentami w przychodni czy przenoszenie niepełnosprawnych. Najbardziej brakowało mu jazdy, ale chociaż wypruwał sobie żyły, to ni cholery kasa mu się uchować nie chciała.
Zaparkował pod kompleksem, złapał torbę i ruszył do recepcji. Wykupił jednorazową wejściówkę i poszedł się przebrać.
Zaczął od rozgrzewki na siłowni. Pobiegał na bieżni, pocisnął na rowerku i stepperze. Potem przesiadł się na maszyny siłowe, bo czasem trzeba te bicki poćwiczyć. I ramiona, i brzuszki. Czyny, nie cuda i łydy, nie uda.
W ramach przerwy przeszedł do drugiego budynku, na ścianke wspinaczkową.
Zaczął od najniższej ścianki, co było dość rozsądnym rozwiązaniem (65/Cool. Zjechał na dół, rozluźnił ręce i nogi i spróbował raz jeszcze. Drugi raz wybrał najniższą ściankę (70/4) i tym razem poszło mu nieco sprawniej. Może zapamiętał, co zrobił źle poprzednio?
Potem spróbował wleźć na wyższą ściankę (60/12: niezależnie od mnożnika - spadasz na matę), co skończyło się sromotną klęską.
No, ale to nic, to nic. Zebrał się i ruszył na halę lekkoatletyczną. Nie był to specjalnie jego konik, no ale!
Na początek krótki dystans.
[70 na wstępie]90, 90, 85, 80, 100
Bobby nie miał komu przybić piątki za rozwalenie całego toru, więc przybił sobie sam. Poszedł się napić wody i stanął do drugiego biegu, tym razem długodystansowego.
80, 90, 100, 85, 95 | 90, 85, 95, 80 (-) 95 (-)
Tu też poszło mu wybitnie dobrze, bo strącił dopiero dwa ostatnie płotki. Okej, zmęczył się tym wszystkim. W sumie spędził w kompleksie dobrych kilka godzin, więc dość na dziś. Zebrał się i wrócił do Old Whiskey.

zt

William Parker

William Parker

/ początek

William wybrał się jeszcze do kompleksu. Nie dość, że zaraz przeprowadzka to na dodatek za kilka dni wyjeżdża. Uznał więc, że wypada to wszystko nadrobić zawczasu. Zatrzymał się więc pod budynkiem, zabierając ze sobą kask. Wszedł do środka, okazał imienny karnet i skierował się w tę część skrzydła, aby móc od razu wylądować na ścianach wspinaczkowych. Jako że już parę lat się nie wspinał na takiej ściance to postanowił wybrać tę najniższą. Po założeniu uprzęży wspinaczkowej, ogólnym rozeznaniu, podjął się pierwszej próby.
5 (81), 9 - O dziwo, całkiem gładko mu poszło. Zapewne dlatego, że jeszcze miał przy tym sporo energii i pewną, głęboko schowaną ekscytację czy jakkolwiek to nazwać. Dobił na samą górę, mimowolnie klepnął w ramę i odskoczył od ściany, aby znaleźć się na dole.
3 (71), 11 - przy następnym podejściu także nie miał problemów. Ot, zawisł raz, z początku nie mogąc znaleźć odpowiedniej szczeliny, aby za nią chwycić i się podciągnąć, aczkolwiek i tutaj także dotarł na sam szczyt.
2 (66), 10 - ostatnie podejście także zakończyło się małym sukcesem. Prawie się zsunął, ale zdążył na tyle szybko zreflektować i chwycić czegokolwiek, że po chwili ruszył i dobił na szczyt.
Zdecydował się pozostawić tę najniższą ściankę, przy czym uznał, że następnym razem to weźmie się za średnią, o! Może będzie ambitniejszy i pójdzie na najwyższą? Kto wie, kto wie...
Znalazłszy się na bieżni, Will podjął się biegu przez płotki. Swobodnie udało mu się przebiec i przeskoczyć przez płotki oznaczone cyframi 1-6, a przy następnych musiał się bardziej wykazać! Siódmy płotek, 3 (95) udało mu się przeskoczyć śmiało, ósmy jeszcze lepiej 5 (105), dopiero przy dziewiątym jakoś się zawahał, przeskoczył i dosyć prędko zahaczył czubkiem buta o poziomą część płotka 1 (85), by zaraz to poprawić na ostatnim płotku 5 (105). Ostatecznie Parker przeskoczył 9/10 płotków, więc był zadowolony! Aż tak źle to z nim jeszcze nie jest, o!
Potem się przebrał, ruszył do kolejnego budynku, by tam zaznać jogi. Co z tego, że wpadł akurat w połowie. Chciał spróbować kolejnych figur, tych najcięższych przecież! Mężczyzna wykonał większość pozycji, by dopiero przy trzech najtrudniejszych jakoś się skupić na tym. Z wykonaniem Salamby nie miał żadnego problemu 3 (95), ale już przy Supcie czy Adho 2 (90), 2 (90) to nawet nie mógł utrzymać równowagi. Ba, ledwo zrobił, to zaraz musiał wrócić do pozycji wyjściowej, bo by przygrzmocił chamsko twarzą w karimatę. Uznał więc, że to przez wycieńczenie poprzednimi ćwiczeniami. I resztę zajęć spędził przy niższych pozycjach, by o odpowiedniej porze skierować się do szatni, gdzie się ogarnął porządnie, a potem wyszedł z budynku i zajął motocykl, by ruszyć do siebie.

/zt

Catherine Hernández

Catherine Hernández
/ z OW

20 + 25 + 26 = 71

Przyjechała sobie na zajęcia jogi, by się zrelaksować i pomyśleć. Przebrała się w szatni i wkrótce wkroczyła na salkę, gdzie przywitała się z instruktorem i czekała na rozpoczęcie zajęć.
Jak zwykle rozpoczęli od prostrzych pozycji. Baddha konasana, dandasana, gomukhasana, krounchasana tak na rozgrzewkę i rozciągnięcie mięśni. Cath tym razem nie leciała szybko do trudnych zadań. Uważała na to co robi, jako lekarz ze świadomością aż do bólu, co może się stać.
Potem powoli przechodzili dom trudniejszych pozycji jak natarajasana, a Cath bez trudnu utrzymała pozycję na jednej nodze. Jednak nie wyginała się aż tak bardzo. Robiła to delikatniej. Oddychała głęboko, zastanawiając się, czy stać ją na nową chałupę. Będzie tyle wydatków, ale do dopiero za długie miesiące... Może warto. Bo jak taki kawałek sufitu znowu zleci, tym razem na dzieciaka? Aż się wzdrygnęła i przerwała pozę.
Teraz wysunęła nogę przed siebie i zrobiła virabhadrasana. Rozłożyła ręce i znów trzymała tę pozycję dłużej. No ale dom porządny, by się przydał. Tylko, że chciała stąd wyjechać. Gdzie? Z dzieciakiem, który będzie jedynie problemem? Może zostać do czasu aż nie urośnie. Jezu, tyle lat...
Potem wyprostowała się i ukucnęła, wykonując coraz to bardziej skomplikowane rzeczy. Tym razem Padangustha Padma Utkatasana. Wyciszyła oddech i utrzymała się tak przez chwilę. Odczuła lekkie zmęczenie.
No i co z tym Samem. Sama nie wiedziała już co robić. To było takie kłopotliwe. Taki wstyd z tą wpadką. A na dodatek... Jaka była prawda.
Pod koniec instruktor przeszedł do jednego z najtrudniejszych pozycji. Stanie na głowie, czyli inaczej Salamba Sirsasana (1). Cath zrobiła podejście, ale nie poczuła się za dobrze, z głową do góry nogami. Czuła, że nie da rady. Odpuściła to.
Na końcu zrobiono Supta Konasana (2) oraz Adho Mukha Vrksasana (1). Tego pierwszego na pewno zrobi, a to drugie to była trudniejsza wersja Salamba Sirsasana. Oczywiście spróbowała, ale jej nie wyszły. Była zmęczona, więc postanowiła jeszcze odpocząc przy prostych pozycjach jak parivritta janu sirsasana.
Potem wyszła z sali kierując się do szatni.

zt

Ennis Enderman

Ennis Enderman
//Początek, 26.05.2013

Ennis był beznadziejny w kosza. Od zawsze. Miał absolutnie zerową celność, ale akurat miał ochotę sobie czymś w coś porzucać. Przyjechał więc na swoim świeżo odebranym od dilera motocykli pojeździe do Appaloosy, by w kompleksie sportowym trochę potrenować rzuty i może spuścić nieco pary, która się w nim zebrała po wczorajszej rozmowie z Sabriną.
Następnego dnia i tak miał zamiar odwiedzić kompleks, ale w nieco innym celu. Chciał się przy okazji rozeznać w terenie.
Tymczasem jednak rzucał. Nie miał złudzeń - postarał się na początek poszlifować swoje rzuty bezpośrednio spod kosza.
Pierwszy rzut nawet nie musnął siatki [15; 5]. Ennis poodbijał chwilę piłkę i spróbował ponownie. Tym razem - chyba za sprawą łaskawości niebios - piłka przeleciała przez obręcz [15; 8!]. Nie było się jednak czym cieszyć, bo po jego następnym rzucie [20; 6] nawet małe dzieci z tyłu zaczęły się śmiać z jego techniki. Ennis odchrząknął i rzucał dalej: najpierw celnie [30; 7], podobnie w następnym rzucie [30; 8], za który to nawet dostał brawa tych samych dzieciaków, by na końcu znowu spudłować jak debil [5; 6].
Pokozłował sobie jeszcze chwilę piłkę, a potem zrobił mały obchód kompleksu. Obejrzał plany, sprawdził, gdzie odbywają się jakie zajęcia. Nie miał pojęcia, gdzie pojawi się jutro Gregson, musiał więc bardzo uważnie przyjrzeć się rozkładowi pomieszczeń, by go nie zgubić.
Potem wrócił do Old Whiskey.

//zt

Liluye

Liluye
/z domu

Liluye pojawiła się tutaj z zamiarem popływania. Ostatnio nie skończyło się to najlepiej, ale przecież już wszystko było okej. Tak więc wykupiła sobie całoroczny karnet i poszla do przebieralni, skąd wyszla kilka minut poźniej w swoim czarnym stroju, który i tak prawie że nie miał czego zakrywać.
Wlazła najpierw do basenu olimpijskiego, gdzie ścigała się w sumie sama ze sobą przepływając trzy długosci basenu. Czyli na luzie. Potem znikneła w jacuzzi i tam siedziała z piętnaście minut, rozleniwiona. I znów, siup w zimną wodę. Tym razem pięć długości. Potem przerwa. I osiem długości. Wiedziała, że jutro umrze na zakwasy więc wymoczyła sie znów w jacuzzi i wrocila do przebieralni. Wysuszyla sie, przebrała i wrocila do domu.

zt

Aldo Iadanza

Aldo Iadanza
/ początek

Z braku laku przyjechałem odwiedzić kilku znajomych. Od taki wypad na stare śmieci, wypatrzeć co tam w mieście słychać, a nie tylko wieś i wieś. Miałem dosyć tej dziury, było to jak męczarnia. Relaksem moim miała być wizyta w Apploosa a dokładnie w kompleksie sportowym. Tak miałem zamiar tu się własnie odstresować.
Postanowiłem zrobić rozgrzewkę na boisku do koszykówki, tak to jeden z popularniejszych sportów w Ameryce, kosz stał niemal na każdym podjeździe.
Wybrałem rzuty za dwa punkty.
41+5*4=61>55, 6
Trafiłem, podrzuciłem piłkę do góry, zrobiłem kilka kozłów by oddać kolejnych kilka rzutów.
51,2
81,8
56,7
Oddałem trzy rzuty z czego przy pierwszym piłka odbiła się o obręcz, zebrałem piłkę wykonałem kilka kozłów i posłałem piłkę wprost do siatki.
- Czysta - kolejny rzut nie był precyzyjny jednak trafiłem.
Taką rozgrzewkę lubiłem, koszykówka sprawiała mi dużo przyjemności, poza tym była ogólno rozwojowa. grami zespołowymi powinno się rozwiązywać konflikt na świecie.
Czas na coś bardziej konkretnego. A mianowicie ścianę wspinaczkową.
Nie byłem atletą więc wybrałem najniższą, może kiedyś będzie to ta najwyższa.
70,7
Pierwsze podejście poszło całkiem nieźle, dlatego postanowiłem spróbować jeszcze raz z tą sama ścianą. Nasmarowałem dłonie kredą i zacząłem się wspinać. Szło mi całkiem dobrze aż do momentu gdy ześlizgnęła mi się noga.
65,2
- Kurwa - jęknąłem wstając z materaca, tak spadłem.
- Dobra to jeszcze raz.
65,7
Tym razem ponownie wspiąłem się na samą górę. Gdy skończyłem trening na zakończenie zostało bieganie.
1-83, 2-65, 3-78, 4-83, 5-88, 6-88, 7-73 przewrócony, 8-68 przewrócony, 9-73 przewrócony, 10-73 przewrócony.
O ile na początku szło mi całkiem nieźle to finisz wyglądał jak bieg specjalnej troski, jak bym był jakimś patałachem, tak zdecydowanie musiałem się wziąć za siebie. Zdecydowanie.
Po biegach, opuściłem kompleks by wrócić na wieś.

ZT

Bobby Thompson

Bobby Thompson
28.05.2013, wieczór

Pogoda była pod psem, Bobby nie miał komu pokazać swojego nowiutkiego crossa, Billy się nie odzywał i w ogóle słabo. Dlatego spakował manatki i pojechał na siłkę.
Większość czasu spędził na siłowni właśnie, biegając, podciągając się na drążkach i koksząc na różnych maszynach. W końcu musiał wrócić do formy, skoro zamierzał siadać na motur.
Potem ruszył na ściankę i od razu wziął się za średnią.
67/6 - refleks 45 - udaje sie
82/4 - udaje sie
72/4
72/8
67/9
Za pierwszym razem Bobby miał chwilę zwątpienia, ale dzięki refleksowi udało mu sie opanowac sytuację i wdrapać na szczyt. Również druga wspinaczka wyszła mu bardzo dobrze. Pozostałe podejścia skończyły się fiaskiem, bo albo wybierał złą drogę, albo ręce mu już odmawiały posłuszeństwa. Tak czy siak był w miarę zadowolony, że chociaż coś mu się udało.
Na koniec wybrał się na biegi. Wybrał długi dystans, bo co tu się rozdrabniać!
92, 92, 92, 77, 82, 92, 92, 97, 92 (-), 97 (-)
Ha, przeskoczył wszystkie poza ostatnimi dwoma. Nie poszło mu niestety ani trochę lepiej, niż poprzednim razem, no ale, ćwiczenie czyni mistrza.
I na tym postanowił skończyć. Wziął prysznic, spakował rzeczy i ruszył w drogę do domu.

zt

Liluye

Liluye
/z domu

Tym razem indianka pomyślała, że przeszła by się pograć w squasha. Nie miała nikogo ze sobą, ale przecież można grac samemu, prawda? Tak też zrobiła. Przebrała się i zaczęła od małej rozgrzewki, a potem gry. O ile grą można nazwać taką rozgrywkę samemu ze sobą. Po czterdziestu minutach cała mokra zrobiła sobie przerwę i pojawiła się dziewczyna, która też nie miała z kim grać. Dogadały się i kolejną rozgrywkę zrobiły już razem, jak należy.
Po wszystkim Liluye zniknela pod prysznicem, przebrała się i pojechała do domu. Autobusem, bo jakże by inaczej.

zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/29.05.2013, wczesny ranek/

Joan zaparkowała pod kompleksem. Było wcześnie, miała zamiar przed pracą poćwiczyć albo miała dzisiaj wolne. Przebrana już, stawiła się na sali, a instruktorka zaraz rozpoczęła zajęcia. Najpierw ćwiczenia oddechowe, chwila na wyciszenie, a następnie przeszła do prostych pozycji, z którym Joan już nie miała zbyt dużych problemów - baddha konasana, dandasana, gomukhasana, potem z powrotem wróciła do siadu prostego. W tle cicho brzmiała muzyka relaksacyjna i kolejne ćwiczenia oddechowe. Następnie przeszła do kolejnych figur krounchasana, ardha candrasana, garudasana. Potem przejście w ardha matsyendrasana na jedną i druga stronę oraz vrksasana na prawą i lewą nogą (zrównoważony rozwój), by zakończyć Padangustha Padma Utkatasana (87, 87) - utrzymała równowagę nawet dwukrotnie. Potem przeszła do baddha konasana i kolejnej serii ćwiczeń relaksacyjnych.
Po jodze przeszła do kolejnej hali z basenem. Joan postanowiła z półgodziny spokojnym tempem pokonać kolejne długości stylem klasycznym, a na koniec już całkiem leniwie przepłynęła kolejne kilkanaście długości na plecach. W końcu po szybkim prysznicu i zgarnięciu swoich rzeczy, opuściła kompleks i wróciła do siebie.
/zt

Liluye

Liluye
/31.05.2013

Na pewno był tu jakiś fitnes! Musiał być. Więc na taki Liluye się wybrała, biorąc odpowiedni strój i przebierajać się przed wejsciem na salę. Zaczeli od rozgrzewki i potem całej serii cwiczeń z małymi przerwami. Dobrze, że Indianka zawczasu kupila napój izotoniczny, bo przyszła na zajecia grupy zaawansowanej i dostała niezły wycisk. Podobało jej się! Będzie mieć pewnie zakwasy, ale o to przecież chodzi! Gorzej, jak jutro zacznie ćwiczyć z Moirą.
Autorka niestety nie ma pojęcia jakie świczenia wykonuje się na fitnessie, bo jest leniwą bułą i umie tylko biegać w kółko z pieskami, a i to niedlugo. Więc poćwiczyła i poszła, a wcześniej wzieła prysznic!.

zt

Joan Wharton

Joan Wharton
/01.06.2013, rano/

Znowu przyjechała na jogę. Przebrana z matą stawiła się na sali i zaczęła wykonywać kolejne pozycje za instruktorką. Jak zazwyczaj zaczęła od prostszych pozycji (z samych statystyk wychodzi 61, więc automatycznie do tego progu wszystko wchodzi). Następnie Joan przeszła do Padangustha Padma Utkatasana (71>70), w którym udało jej się utrzymać równowagę, jednak na łatwo nie było w kolejnej pozycji - Salamba Sirsasana. Czyli słynne stanie na rękach, którym tak usilnie chciała dopomóc jej swego czasu Cath. Niestety, pomimo robienia wszystkich czynności, jak instruktorka, Joan nie potrafiła się utrzymać równowagi (71<90). Podjęła jeszcze dwie próby (76 i 81 <90), ale żadna się nie powiodła i w ten sposób wszelka równowaga duchowa i spokój wewnętrzny szlak trafił przez czysto ludzką i przyziemną frustrację, mając za nic próby odnalezienia zen, siebie i swego miejsca w świecie. Joan spróbowała jeszcze raz wyrównać oddech, ale dała sobie spokój, w końcu joga była dobra na rozciąganie, ale nie na jakieś ponad fizyczne cele.
Mimo wszystko to nie był koniec jeszcze ćwiczeń. Kobieta jeszcze zawitała do hali D, na tor z przeszkodami. Najprawdopodobniej chyba w ramach sadomasochistycznych zapędów (do tego bardziej spektakularnych, niż w osławionym filmie Posiont Twarzy Geya). Po krótkiej rozgrzewce, wypuściła się na 400 m.
61
61
61
61
76
86
76 - przewrócony
66 - przewrócony
91 - przewrócony
71 - przewrócony
Ostatnie cztery płotki okazały się już nie do pokonania, podobnie, jak stanie na rękach, więc Joan opuściła kompleks raczej z poczuciem zawodu i ogólnie katastrofalną wiarą we własne umiejętności sportowe, chyba na miarę paraolimpiady.
/zt

Ennis Enderman

Ennis Enderman
// 3.06.2013, popołudnie

W poprzednim tygodniu plany Ennisa pokrzyżowała praca, którą i tak miał ochotę coraz bardziej rzucić. Dlatego tym razem olał swoje obowiązki w rzeźni. W poniedziałek wyszedł z przyczepy i na swoim motocyklu pomknął prosto do Appaloosy, by tam, przed kompleksem sportowym, cierpliwie poczekać na pojawienie się grubasa z fotografii, którą wręczyła mu Sabrina.
Na początek postanowił go trochę poobserwować: prześledzić, gdzie i z kim chodzi, czym jeździ, może nawet gdzie mieszka. Potrzebował tej wiedzy, żeby móc zaplanować... Coś.
Chwilowo wolał nie myśleć, co dokładnie.
Zaparkował motocykl na parkingu kompleksu i obszedł budynek. Usytuował się tak, by mieć dobry widok na wejście, i odpalił papierosa. Uznał, że siedząc w kasku zwracałby na siebie bardziej uwagę, niż bez niego - Gregson w końcu go nie znał - więc po prostu obserwował wejście z obojętną miną.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Gregson przyjechał koło piątej popołudniu. Wysiadł z SUVa swojej matki, która obsypała go pocałunkami na do widzenia. Chłopka, nieco zażenowany, szybko pobiegł do wejścia, nawet nie odwracając się w stronę swojej otyłej rodzicielki.
Wszedł do budynku, gdzie znajdowała się sala do koszykówki i od razu skierował się do szatni.

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis zmarszczył lekko brwi. Wyglądało na to, że Gregson był mamisynkiem... Na wszelki wypadek zanotował sobie numery rejestracyjne samochodu jego matki, ale podejrzewał, że na nic mu się to raczej nie przyda. Odczekał chwilę i ruszył w końcu za chłopakiem do środka kompleksu, wbijając ręce w kieszenie. 
Koszykarz, hm? W zasadzie Ennis mógł wejść za nim na salę i po prostu porzucać sobie piłkę obok niego. Może napatoczą się jacyś znajomi Gregsona, z których rozmów mógłby coś podsłuchać. Wszedł więc do szatni za Samuelem.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Gregson, owszem, spotkał się z trzema kumplami. Lecz nie zabrali się za trening. Usiedli na trybunach i od razu wdali się w jakaś ożywioną rozmowę.
Ennis mógł zauważyć, ze wszyscy są jakby czymś przestraszeni.

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Tak, jak się domyślał, Gregson nie był w kompleksie sportowym sam. W zasadzie Ennisowi było to na rękę, bo mógł się czegoś dowiedzieć - zwłaszcza, że grupka wyglądała na mocno przestraszoną. Enderman domyślał się już, z jakiego powodu. Co nieco wiedział w końcu o metodach Pana Smitha, do których się dopuszczał, kiedy nie lubił kolegów córek, co dopiero w sytuacji, gdy ktoś by którąś z nich skrzywdził...
Znalazł sobie miejsce na trybunach dwa rzędy nad Gregsonem i jego kumplami i stamtąd próbował uważnie posłuchać.
Dla ostrożności odpalił tez dyktafon w telefonie. Cokolwiek usłyszy, będzie mógł to później wykorzystać.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Ślepy los:
1,4,5,6 - udaje ci się podsłuchać (mg pisze co dalej)
2,3 - niestety, nic nie słyszysz

Ennis Enderman

Ennis Enderman
3

Chłopcy rozmawiali chyba przyciszonym tonem, Ennis więc nic nie usłyszał. Nie miał też profesjonalnego sprzętu, więc także z nagrania nic. Jak najdyskretniej jak mógł przesiadł się o rząd do przodu, ustawił się jednak nie za chłopakami, a raczej nieco z boku.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Ennis w końcu dosłyszał strzępki rozmów.
- Podobno znaleźli go na torach. Pociąg go przejechał jak wracał z Bloopers.
- Łooo... nie, nie wierzę!
- No naprawdę, na pół go przecięło... jezu. Obrzydlistwo. 
- Ja pierdolę... ej, Sam, ale chwila, przecież Simon tez... na festiwalu go znaleźli, wiesz. Może ktoś na was poluje?
- Weź, kurwa, nic nie mów!

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis udawał, że interesuje się tym, co dzieje się poniżej, na sali, jednak całą uwagę skupił na rozmowie chłopaków. To, co usłyszał, nie było dla niego jakimś zaskoczeniem - tak jak się spodziewał, Smith zabrał się do roboty. Do tego czysto, bez egzekucji, same "tajemnicze wypadki"...
To podsuwało Ennisowi pewien pomysł.
Zerknął na Gregsona. Tak, chłopcze, ktoś chyba na was poluje, pomyślał i uśmiechnął się do siebie naprawdę obrzydliwym uśmiechem. Znowu - tata byłby z niego dumny.
Słuchał dalej, ciekaw, co na te rewelacje Samuel "Tchórzliwy kutas" Gregson.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Gregson aż cały poczerwieniał na twarzy.
- Wiecie co, pierdolcie się. W i ta mała szmata i ten jej ojciec bandyta...
- Ha, czyli jednak srasz w gacie przed jej ojczulkiem?
- Ssij jaja. Niczego się nie boję. Prędzej ten pojebany staruch wyląduje w więzieniu. Pierdolę to, idę stąd...
Jak powiedział, tak zrobił. Gregson chyba chciał olać dziś trening. Zabrał swoje rzeczy i wrócić do szatni.

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis lekko uniósł brew. Dwóch koleżków Gregsona wylądowało sześć stóp pod ziemią, a on zgrywa odważnego? Co jak co, ale Smitha powinno się bać. Ennis też o tym dobrze wiedział.
Chociaż z drugiej strony... Akurat Sam nie miał się czego bać ze strony ojca Sabriny. Nim miał się zająć ktoś inny, a Ennisowi w głowie rysował się coraz ciekawszy plan działania.
Odczekał chwilę, aż Gregson wyjdzie, przyglądając się jeszcze jego kumplom. Ciekaw był, czy sami też byli w to zamieszani. Jeśli tak, to pewnie niedługo ich też spotka nieszczęśliwy wypadek. Potem wstał i powoli ruszył za Samuelem, pozostając jednak w bezpiecznej odległości. Po drodze w automacie na napoju kupił sobie puszkę coli i sącząc ją powoli, szedł w ślad za swoją ofiarą.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Gregson wszedł do szatni, i mimo, że dziś nie spocił sie za bardzo an treningu - wszedł pod prysznic.

Ennis Enderman

Ennis Enderman
Ennis postanowił wykorzystać fakt, że Gregson zniknął pod prysznicem na szybkie przetrzepanie jego rzeczy. A nóż trafi się tam coś ciekawego albo przydatnego w przyszłości.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 11 z 19]

Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 15 ... 19  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach