Dom Autumn

First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać, a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.

- Padło na Alexa, miałam przeprawę z Maro na ten temat - westchnęła przypominając sobie jego Rambo i inne ciekawe pomysły - Nic mu się nie podobało, ale w końcu doszliśmy do porozumienia - odwróciła sie, obejmując dlońmi brzuch od spodu, pewnie było tam widać jakieś pojedyncze rozstępy. Nie było ich na szczęście dużo, bo oprócz kremowania Autumn miała rozciagliwą skórę, ale były tak czy siak. Spojrzała na nią czekajac na to, o co jej chodziło.

- O świetne imię, lepsze niż Alien. - zażartowała. Nie chciała rozmawiać na temat Maro. Nie dlatego, że sie skumali nad strumieniem, bo to dla niej nic nie znaczyło. Po prostu ją nie interesowało to życie Autumn. Gdy ta się odwróciła Foxxy wstała i podeszla do niej. Złapała jej dłonie i oparla czoło o jej czoło.
- Jesteś piękna. - mruknęła wpatrując się w jej oczyska. Po czym spojrzała na jej piersi.
- O cześć dziewczynki, my się jeszcze nei znamy. - zażartowala.

- I tak na razie jest alienem - uśmiechnęła się - I pewnie po porodzie też będzie jeszcze jakiś czas.. w końcu tak będzie wyglądał na początku, nie? - obserwowala jak kobieta wstaje, pewnie krzywiąc się nieco.
- Jestem okrągła jak na razie - uśmiechnęła się - I nie mow, że ci się to podoba, bo nie uwierzę - dodała. Rozumiała, że może się podobać Salinasowi, w końcu to jego dziecko i w ogóle, ale nie Foxx.
Oparła dłoń na jej karku.
- No nie,fakt. Jeszcze jakiś czas się nie poznacie - uśmiechnęła się.

Po prostu w jej swiadomości brzuch prawie nie istniał, dlatego nie był dla niej przeszkodą w ujrzeniu atrakcyjności Autumn. Ta mogła tego nie rozumieć, ale już taka była.
- E, tam masz przeciez inne rzeczy niż brzuch. Masz ładne piersi, ładne nogi, ładny tyłek, ładne dlonie. - zaczęła wymieniać - ładne oko. - powiedziała, po czym cmoknęła ją w powieke, - ucho - zrobiła to samo z uchem, po czym się uśmiechnęła. - Widzisz.. jeszcze kilka rzeczy by się znalazło. Zaśmiała sie.
- oj poznamy się dziewczynki, .. tylko czy one mają więcej niż 18 lat? - zażartowała.

- Zobaczymy po alienie - stwierdziła. Brzuch jej oklapnie i w ogole, ale coż. Wciagnie sie po ćwiczeniach.
- Nie mogę się doczekać aż zacznę znow ćwiczyć - pomyślała o rurze schowanej w elegancki pokrowiec w szafie.
- A nie wyglądają? - roześmiała się. Jakby nie było piersi jej urosły, musiała powymieniać staniki. - Nie przesadzajmy, raczej wyglądam na to ile mam lat - parsknęła, dodając.

- Maruda- powiedziała i wróciła na łóżko. Była nieco zmęczona, w areszcie rzygała zamiast spać. Położyła się na plecach, i jednocześnie obserwowała Autumn.
- Zmotywuje ciebie do ćwiczeń. - powiedziała. Sama niegdyś dużo ćwiczyła, ale nie taniec. Przymknęła oczy i się uśmiechnęła błogo. Tak wyobrazila sobie Jesień na rurze.
- Jak mają więcej niz 18 to są na mnie gotowe. - zażartowała. po czym wskazała dłonią miejsce obok siebie. Lubiła te ich pogaduszki o niczym, ale też i o wszystkim.
- To w takim razie, jak mamy imię, to jakie bedzie mial nazwisko? -zapytała zaciekawiona.

- Nie będzie mi trzeba za dużo motywacji. Tylko czasu.. bo to chyba głównie o to będzie chodizć. I siły, bo będe pewnie padać na twarz po opiece nad małym - podeszłą do łóżka i usiadła obok Foxx z nogami na podłodze.
- Nie wiem co z nazwiskiem - przyznała, krzywiąc się lekko. Po chwili polozyla się na boku z ręką pod głową.
- Maro chcial, żeby było jego. Ale to się łączy z wpisaniem ojca w papiery. Czyli z prawem do dziecka w razie czego.. - zmarszczyłą nos - a to nie wiem czy mi się podoba.

Foxxy przeturlała się na bok by być frontem do Autumn. Zabolało, bo leży na jakimś siniaku, ale zaraz ból przejdzie.
- Znajdziesz go, moja bratowa sobie dala radę z pracą, dzieckiem i chorym mężem. z małą pomocą. No i wróciła do formy. Była szczuplejsza niż przed porodem. - powiedziała pewna siebie. Rzadko wspominała o tamtej rodzinie. Dzwonila do nich jedynie w rocznice śmierci Johna.
- Nie chcesz go wpisać w papiery? - zdziwiła się. - Zawsze jakies ubezpieczenie, jak zwieje, mozesz wziac od niego alimenty. nie musi wychowywać dziecka skoro tego nie chcesz. no i może mieć twoje nazwisko i wpisanego MAro. - powiedziała spokojnie. Po czym westchnęła zmęczona i znowu przeturlała się na plecy.
- Ale rób jak chcesz, będę ciebie w tym wspierać. - zapewniła.. przyjaciołkę.

- Tak? - zapytała, zaciekawiona, zachęcając Foxx do kontynuowania tematu.
- Nie chcę.. mam..złe przeczucia. Że coś się stanie, Maro wpadnie na głupi pomysł jakiś i.. - o tym znów ona niechętnie mówiła. Westchnęła cieżko.
- Jak wrócilam tutaj, to chciałam powiedzieć Maro, ze.. oddaję dziecko.. miałam rodzinę i wszystko.. - odwróciła wzrok, jakby czuła się winna, jakby zrobiła coś nieopowiedniego.

Fox nie czuła si zobligowana do kontynuowania tematu, tymbardziej, gdy miala podbite oko i brzuch.
- Tak, przez jakiś czas sie opiekowala tez mną. Miała wtedy 3 letnie dziecko, była w ciązy i mój brat miał przerzut raka. Ja byłam w śpiączce, bo wróciłam z Afganistanu z kulką w brzuchu. - dokończyła jednak temat. Nikomu chyba o tym nie mówiła.
- Myślisz, mi się wydaje, ze jak go wpiszesz to będziesz miała nad nim większa kontrolę. - powiedziała nie pewnie. Nie była w tym specjalistką. Położyła dłoń na brzuchu mamuśki i spojrzała na nią.
- Nie robisz nic złego, tworzysz kolejną rodzinę, a to chyba jest cel życia, no nie? - zastanowiła się.

- Oh - nie do końca wiedziała co powiedzieć - Podziwiam.. Dużo pracy.. - spojrzała na jej brzuch, na bliznę, ale nic nie skomentowała. To i tak była dość zaskakujaca informacja. Nie mogła się jednak powstrzymać od pytania: - Długo byłaś w śpiączce?
Podniosła wzrok na Foxxy, gdy ta jej nie zjechała za podejście. Maro był przecież wściekły.
- Maro nie był zachwycony - ujęła to delikatniej - Więc boję się, że chciałby mi odebrać dziecko - spojrzała na swój brzuch.
- Tak.. tak uważasz? - aż się zająknęła. Spodziewała się wyśmiania czy jakiejś nieprzyjemnej reakcji. Miała wrażenie, że z serca i żołądka spadł jej jakiś cieżar.

Trochę posmutniała mówiąc na temat jej brata.
- Tydzień, gdy się obudziłam mój brat już nie żył. - powiedziała. Po czym przymknęła oczy, by chyba ukryć to, że nadal podchodzi do tego emocjonalnie. Tatuaż z jego inicjałami był obok blizny.
- Myślisz, ze zabierze Ci dziecko, matce? - powiedziała z niedowierzaniem i aż ze złości policzki jej poczerwieniały. - Jak będzie w metryce to bedzie bulił za aliena do końca swojego życia, już widze, jak przed sądem pokazuje swoją kartotekę i odbiera ci dziecko. Nie uda mu się. - zapewniła.
- Głupota. Stworzysz świetną rodzinę, z nim, czy bez niego. W połowie Alex to twoja zasługa. - zaczęła mówić, po czym wypuściła powietrze. Po czym przbyliżyła się Autumn, by się w nią wtulić. potrzebowała teraz przytulania, i miala wrażenie, że Jesień tez.

- Oh.. - skomentowała znów, jakże inteligentnie. Polozyła drugą dłoń na jej policzku i pogladziła ją po nim.
- Nie wiem.. czasami nie wiem co mógłby zrobić.. nawet nie przed sądem, ale po prostu.. - westchnęła - ale masz rację. Może niepotrzebnie panikuję - uśmiechnęła się nieznacznie. Objęła Morgan wolną ręką i przytuliła do siebie.
- Mam taką nadzieję, ale chyba nie do końca w to wierzę.. Cała ta sprawa z Leszkiem.. trochę nas blokuje.. I Maro.. i w ogóle.. - bała się, że się posypią do czasu porodu czy później, albo w ogóle, po prostu.

Uśmiechnęla się smutno, gdy ta położyła dłoń na jej policzku. Wtuliła się i nie chciała stamtąs wychodzić.
- Tak, tylko przez sąd będzie mógł ci odebrać dziecko jak będzie wpisany, jesli nie, to oskarżę go o porwanie. - powiedziała groźnie. Objęła ją w pół kładąc swoją rękę na jej boku. Spojrzała w jej oczy, po czym położyła głowę na jej piersi, by wsłuchac sie w bicie serca.
- Nawet jeśli, to teraz spędzamy swietnie czas. Leszek.. Maro.. to tylko faceci. - powiedziała. - Kocham Cię, Autumn. - wyznała szczerze. Jednak pierwszy raz wypowiedziała te słowa. Bała się trochę reakcji na nie.

- Sama bym to wtedy zrobiła - zapewniła ją. Może i na początku nie chciała dziecka, ale z czasem i rosnącym brzuchem doszła do przekonania, że nie potrafiłaby go oddać. Teraz tym bardziej, skoro zna płeć i wybrała imie.. i pomalowała pokój, pokupowała różne rzeczy..
Westchnęła ciężko, nieprzygotowana na takie wyznanie. Czy mogła odpowiedziec to samo? Nie wiedziała. Zamknęła oczy na moment.
- Cieszę się - uśmiechnęła się lekko, z twarza ukrytą w jej włosach. Cmokneła ją w głowę.
- To dosyć odważne stwierdzenie, nie sądzisz? - nie zamierzałą jej wyśmiać, ale nie potrafiłaby tego samego powiedzieć w stosunku do Foxxy, jak na razie.
- Mam nadzieję, że przetrwamy na tyle, żebym mogła ci w końcu odpowiedzieć tym samym - pogładziła ją po włosach.

Uśmiechnęla się do siebie. Spojrzała na Autumn.
- Tak, ale ja to czuje. - powiedziała. - Nie jestm dobra w wyrażaniu uczuć, więc przyjmij to po prostu do wiadomości. - skomentowała. Uśmiechneła sie i pocałowała ją, nawet sie z nią drocząc zahaczając o jej kolczyk. Nie wymagała, by Autumn odwzajemniała jej miłość. Byłoby miło, ale jednak to dość indywidualna sprawa.
- Miałas wcześniej jakąś dziewczyne? - spytała tak po prostu. Stwierdziła, ze o to zapyta. Przecież się przytulają, a ich relacje raczej nie są na typowym "psiapsiółowatym" poziomie.

- Przyjmuję - uśmiechnęła się oddając pocałunek tak, że przez chwilę zdecydowanie były zbyt zajęte, by wrócić do rozmowy.
- Wiesz.. raczej nie stawiałam na dluższe znajomości.. - uniosla lekko brew, uśmiechając się - Więc mozna powiedzieć, ze nie. Ale tak samo nie byłam z żadnym facetem.. w ten sposób.. - w sensie w jakimkolwiek związku.
- A Ty?

Pocalunek sprawił, ze Morgan nieco przyśpieszyło tętno. Gdy skończyły westchnęła i przymknęła oczy, tak jakby nie chciała by się skończył.
- Związków nie miałam, ale raczej przygodny seks. Też rzadko. - powiedziała szczerze. Nie była jakimś latwym towarem, i raczej miala wymagania co do spędzenia współnej nocy. Też nie szła z każdym po piętnastu minutach znajomości.
- No mój pierwszy raz byl z dziewczyną, miałam 16 lat, jeszcze mieszkałam z rodzicami i koleżanka uczyła mnie jak to robić. - powiedziała rozbawiona przypominając sobie sytuację. - zamknęłyśmy się w garderobie. Co my wtedy wiedzialyśmy.. - powiedziała rozesmiana. po prostu podzieliła się anegdotką. - Wtedy dowiedziałam się, ze wypychała stanik, i jego zawartość nie była ciekawa.

No cóż. Autumn była łatwa, cokolwiek by o sobie nie myślała. Ale na głos tego nie powie, nawet jakby ją narratorka zmuszała.
- No.. to podobnie - parskneła - Kto by się spodziewał, ze nas dopadnie, hm? - zastanowiła się. Obie raczej nie pakujące się w związki.. a tu takie coś.
- W garderobie - roześmiała się - cudowne miejsce. Chociaż właściwie, u mnie nie lepiej.. zaplecze jakiegoś klubu w Appaloosie, ledwo to pamietam szczerze mówiac - parsknęła, przypominając sobie. Miała z szesnaście lat, weszła na ładne oczy i cycki, klub był obskurny, a gość miał koło 35 lat, czyli dla niej wtedy - był starszym gościem.
Roześmiała się na wieść o wypychaniu stanika.
- No ladnie.. Chociaż wiesz, jak miałam z czternaście lat to też tak robilam.. potem przestalam.

Uśmiechnęla sie. Jej historia przypominała wiele tych szesnastoletnich z Anglii. Cóż najwyraxniej na całym swiecie odbywa się to podobnie.
- No, pewnie. Nie to, że se wypychała by tam jakies luki sobie wypełnić, ale tam nie bylo za co zlapac. - powiedziała śmiejąc sie. Chociaż po chwili się skrzywiła z bólu.
- Nie z facetem to było później. Chyba na mojej pierwszej misji. w Afganistanie. Nic ciekawego. - powiedziała wzruszajac ramionami. Poniosła ich wtedy chwila, ona mu uratowała tyłek po jakimś nalocie, potem on jej i stwierdzili, ze powinni to uczcić.
- Śmieszne są takie historię, jak się je opowiada. - stwierdziła, po czym znów wtuliła sie w Autumn. Trochę była zmęczona.

- ale tak, w ogóle w ogóle? - upewniła się ze śmiechem. - No to ładnie. To nie, ja tylko wstawiałam skarpety od spodu, żeby były większe - roześmiała się. Stare czasy. Teraz nie musiała nic wstawiać i dodawać, a przy ciaży to już w ogóle.
- Na prawdę? Ile miałaś wtedy lat.. to późno było chyba? - zdziwiła się trochę. Ona raczej była bardziej na facetów nastawiona znów.
- Prawda - przyznała i przygarnęła ja do siebie.
- Jesteś zmęczona?

Z uśmiechem skinęła głową.
- no w ogóle. No i dobrze że już nie wypychasz. - zaśmiała sie. Po czym zastanowiła sie ile miała lat jak pojechała na pierwsza misje. To było jakos krótko po kursie.
- musialam mieć z 22 lata. - stwierdziła. Tak trochę zdominował ją męski świat i może dlatego bardziej wolała kobiety.
- tak, w areszcie nie spałam tylko kleczalam przed toaletą. - wytłumaczyła. - a ty za to wygladasz na pełną energii.

- Nie mam po co, chyba - wplotła dłoń w jej włosy.
- To tyle, co ja teraz - zdziwiłą się znów. Faktycznie późno. - I co, nadal ci to nie przypadlo do gustu? - zapytała.
- To mozemy się przespać, co ty na to? Ja korzystam z każdej chwili na spanie, jak się mały nie rusza.

Nie ukryła zdziwienia, że Autumn jest od niej młodsza.
- nie no wtedy było fajnie. - powiedziała sięgając pamięcią. - nie wiedzialam, że jesteś, aż tyle ode mnie mlodsza. - dodała. Już praktycznie spała. Mruknela z aprobatą. Z zamkniętymi oczami pocalowala Autumn.
- to idź spać małolato. - szepnęła. Po czym zasnela.

- Tyle czyli ile? - ale nie doczekała odpowiedzi. Fuknęła na to określenie i ponowiła pytanie - Ej. to ile? - ale Foxx już spała. Nie dowiedziawszy się nic więcej Autumn skorzystała z okazji i sama zamknęła oczy, wtulajac się w Foxx i niedługo potem zasnęła.