Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Bar "Viva Maria!"

Idź do strony : Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 23 z 40]

1Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Bar "Viva Maria!" Wto 13 Maj 2014, 10:51

Mistrz Gry

Mistrz Gry
First topic message reminder :

Bar "Viva Maria!" - Page 23 Vivaplan

Bar Viva Maria! mieści się w dwukondygnacyjnym budynku wciśniętym między drobnymi lokalami usługowymi. Pomieszczenie, do którego się wchodzi, jest długie i stosunkowo wąskie. Po prawej stronie ciąg stolików i krzeseł, zaś po lewej długa lada z rzędem barowych stołków. Podłoga imituje drewniany parkiet, ale zdarcia w niektórych miejscach zdradzają, że jest to zwykłe linoleum. Lada, stoliki i krzesła są jednak drewniane, siedziska wysłane zaś ciemnobrązową okładziną. Co zobaczymy za ladą, poza uroczą właścicielką, Betty Jou? Oczywiście liczne alkohole. Poza napojami wyskokowymi można tu dostać także drobne przekąski. Naturalnie, jak na porządny amerykański bar przystało, w strategicznym miejscu wisi także telewizor, który pamięta pewnie lata osiemdziesiąte – ale wciąż działa! Poza tym świętym pudłem, ściany zdobi też kilka rogatych czaszek oraz liczne, starsze i nowsze, zdjęcia. Widać na nich stałych bywalców, imprezy, samą Betty Jou, ale i kilka bardziej znanych ogółowi twarzy. Przy wejściu stoi szafa grająca, zaś na tyłach stół do bilarda. Ogólnie wnętrze jest dość ciemne, a gdy zbierze się w nim grupa palących facetów, widoczność staje się ograniczona do minimum.
Bar posiada ciasną kuchnię. Na piętro prowadzi obskurna klatka schodowa, a o jego zastosowaniu jakoś nikt nie mówi.


551Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 12:26

Allison Monroe

Allison Monroe
//początek

Pod Viva Maria z łoskotem zatrzymał się wielki, rdzawo brązowy pickup, z którego wydobywało się puszczone na cały regulator country. Po chwili muzyka urwała się, a z samochodu wysiadła z gracją opalona kobieta po czterdziestce; na głowie miała nasunięty wielki kowbojski kapelusz, na nogach oczywiście wysokie kowbojki, a pod skórzaną brązową kurtką z frędzlami kryła się luźna czerwona sukienka w kwiaty, sięgająca tylko trochę powyżej kolan i eksponująca wcale nie najgorszy dekolt. Nowo przybyła złapała do ręki torebkę i, zatrzasnąwszy drzwi samochodu, spojrzała na stojący przed nią przybytek.
Allison Monroe nie była w Old Whiskey od prawie dwudziestu trzech lat. Z zachwytem zauważyła, że prawie nic się nie zmieniło; dlatego zamiast rozgościć się w motelu, postanowiła swój pierwszy przystanek w rodzinnym mieście zrobić w jej niegdysiejszym miejscu zatrudnienia, czyli właśnie w Viva Maria.
Z impetem wparowała do środka lokalu i niemal natychmiast zatrzymała się w progu. Swoje ciągle wielkie brązowe oczy otworzyła jeszcze szerzej niż zwykle, zakryła dłońmi usta i z podniecenia pisnęła na cały bar jak nastolatka. Wszyscy goście natychmiast zwrócili się w jej stronę, ale Allison nic to nie obchodziło; za barem dostrzegła znajomą twarz.
- O mój Boże, Betty Jou! - krzyknęła i rzuciła się biegiem do lady. Nim Betty mogła jakkolwiek zareagować, Ally obsypywała ją już znad baru gradem podnieconych, gorących buziaków po policzkach.
- Nic się nie zmieniłaś! - trajkotała pomiędzy kolejnymi cmokami. - Mój Boże, i te cycki! - złapała w obie dłonie opięty biust Betty i wpatrywała się w nie z rozdziawioną szczęką. - Jak po tylu latach ciągle są takie jędrne? To jakiś cud!
Nagle puściła oniemiałą Betty i zaczęła biegać po całym barze.
- Nie wierzę, wszystko jest takie samo! - piszczała dalej podniecona. Podbiegła do szafy grającej:
- Te same kawałki! Ten sam bar! Nawet wystrój prawie nie zmieniony!
Allison była w siódmym niebie. Latała pomiędzy jednym stolikiem a drugim, kompletnie ignorując gapiących się na nią klientów Vivy. Zachowywała się jak suka w rui. W końcu opadła na krzesełko pod barem.
- Och Betty! Wróciłam! Nareszcie! Czy to nie cudownie?
Zdjęła kapelusz i oparła brodę na obu piąstkach, wpatrując się z rozanielonym uśmiechem w barmankę. Nigdy by jej do głowy nie przyszło, że ta mogłaby się nie cieszyć na jej widok.

552Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 12:44

Jonathan Harper

Jonathan Harper
Jon dopił swoje ostatnie piwo i zebrał się do wyjścia. W barze zrobiło się dość tłoczno i zauważył jeszcze kilka znajomych twarzy. Ruszył nieco chwiejnie przed siebie do wyjścia. 

zt

553Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 12:51

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola aż przystanęła. Zamrugała dwukrotnie i dopiero po chwili ruszyła za nią.
Skąd Skittles miałby coś takiego wiedzieć? Dlaczego miałby coś takiego sugerować?
W sumie jedynym powiązaniem między nimi a Skittlesem była trawa. Cóż, oczywiście Lola rozwinęła tą znajomość, no ale Consuela? Co ona mogła od niego chcieć? Coś... czegoś jej tutaj brakowało.
Było coś jeszcze o jej drogim przyjacielu, który złamał jej serce, czego najwyraźniej nie wiedziała.
-Zasugerował komu? Albo czym?-zapytała, marszcząc namiętnie czoło.
Zaczęła pstrykać paznokciami, ukazując nerwowość i wyraźnie przebiegające procesy myślowe w jej głowie. Nie potrafiła myśleć po cichu.
-Eastman?-wyrwała się z zamyślenia i uniosła brwi do góry.-Co mówił? Przecież... On jej nie znał, nie?-zgadła.
Spięła się ponownie pod jej wzrokiem, ale szybko uciekła spojrzeniem.
-No. To okropne.-przyznała cicho, umierając od poczucia winy.

554Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 13:05

Betty Jou

Betty Jou
Betty wyszła z zaplecza i podeszła do Doe, który już opróżnił talerze. Z niesmakiem zabrała naczynia z blatu, patrząc na Johna kątem oka.
- Mam nadzieję, że ci smakowało – mruknęła, myśląc jednocześnie o tym, że bezie musiała pozmywać po tym brudasie.
- Jeśli masz jeszcze jakieś informacje, to gadaj. - Dodała szybko, stojąc nad bezdomnym. Cień wielkich cycków padł na twarz mężczyzny. - Jak nie, to spadaj. Ach, jeszcze jedno...
Nim jednak odeszła, wskazała na drzwi do zaplecza.
- Tam jest wyjście na podwórko. Weź szlauch i możesz się umyć. Tylko nie lataj z fujarą po tyłach, żeby cię przez okna nikt nie widział, bo się ludzi zrzygają.
Klepnęła rudzielca w plecy i odeszła, otrzepując dłoń. Aż ją zemdliło na myśl o zarazkach... i tym brudnym penisie Doe, który on będzie szorować.
Lecz szybko obrzydzenie przeszło w zmieszanie i irytację, gdy do baru wpadła osoba, której Betty w ogóle się nie spodziewała. Ostatnie czego pragnęła to tej wielkiej, piersiastej kobiety w swoim barze.
Blond loki zawirowały wokół twarzy Betty, która została zaatakowała buziakami i śliną Allison. Cofnęła się nieco, lecz to jej nie pomogło; nozdrza podrażnione były już ostrymi perfumami.
- Co.. co ty tu robisz? - Zapytała, chwytając dłonie Monroe, która zaczęła macać cycki Betty. Odtrąciła je i zrobiła krok w tył – uniosła wysoko podbródek, jakby tym chciała zaznaczyć, że ona tu rządzi.
Chyba na darmo, bo osobowość Allison przytłoczyła już wszystkich wokoło i nagle autorytet Betty zaczął maleć.
- Na cholerę tu... znaczy, nie powinnaś się bawić w Kalifornii? - Dopytywała niepewnie, rozglądając się wokoło. - I... oczywiście, ze się nie zmieniłam, ty za to się postarzałaś.

555Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 13:09

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Nie wiedziała ile powinna mówić Loli, więc zacisnęła zęby aby nie wspomnieć o Buendii. Z drugiej zaś strony przypomniała sobie słowa Swarka, który zapewniał, że wszyscy w biurze szeryfa zapewniliby jej swoją pomoc.
Musiała odetchnąć głęboko zimnym powietrzem i powstrzymać się przed zmierzwieniem swych włosów, gładko zaczesanych.
- Nie wiem, czy nie znał. Wydawał się taki... obeznany z sytuacją. Tak mnie wkurwił! Jak Skittles! Już nie wiem kogo pytać. Nie mam sił, Lola!
Przyznała się do tego, że nie jest tak twarda, jak każdy ją postrzegał. Ale tylko jej mogła, bo jakimś zaufaniem koleżankę darzyła.
Straszne, że się tak na nim przejedzie.
Tak?
- Naiche! Muszę z nim pogadać!

556Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 13:28

Allison Monroe

Allison Monroe
Allison odrzuciła do tyłu swoją falującą szopę (aktualnie bardziej przypominała siano niż włosy z reklamy Szałmy) i wyprostowała się dumnie tak, by również i jej piersi mogły stanąć do zawodów o uwagę klientów Vivy. Zatrzepotała słodko rzęsami, a tusz z nich lekko posypał się jej pod powieki; wszelkie oznaki taniego kosmetyku.
- Och, Kalifornia! Naprawdę myślałaś, że na tym stanęłam? - zapytała i zaniosła się perlistym śmiechem. - Kochana! Zjechałam całe Stany Zjednoczone. Niektóre mniej, inne bardziej, rozumiesz. Country nie wszędzie jest przecież w cenie - prychnęła po ostatnim zdaniu i z torebki zaczęła wygrzebywać paczkę Pall Malli. - Osobiście tego nie rozumiem. Country to jest muzyka prawdziwej amerykańskiej duszy!
Przerwała tą krótką tyradę, żeby zapalić papierosa. Rozejrzała się po barze z uśmiechem, majtając nogami wiszącymi nad podłogą dzięki wysokości stołka barowego. Po chwili zwróciła się z powrotem do Betty.
- A wróciłam, bo... Pewnie słyszałaś o mamuśce Monroe? Wielka szkoda. Taka dobra kobiecina - powiedziała, po czym ułożyła usta w dzióbek i zaciągnęła się ponownie papierosem. Cóż, może i matka Allison była dobrą kobieciną, ale córki nie widziała całe lata, a kiedy w końcu z żalu ostatecznie uschła na dobre, tamta nawet nie zaszczyciła swoją obecnością jej pogrzebu. - Myślałam o tym, żeby się tu sprowadzić z powrotem. Przejąć dom po mamuśce, trochę się tu zakręcić jak za starych dobrych czasów.
Jakby na podkreślenie tych słów poprawiła nieco stanik pod sukienką, kołysząc biustem na boki.
- Och, daj spokój, obie się zestarzałyśmy. To już nie to co kiedyś, chociaż widzę, że ciężko ci przychodzi nawet zmiana garderoby - uśmiechnęła się słodko. - Ciągle Święta, co? Fajnie, że się tam nie przejmują wiekiem.

557Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 13:31

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Zmarszczyła brwi, gdy Gabrielle zignorowała jej pytanie. O czymś wiedziała, a nie chciała jej powiedzieć.
Zacisnęła usta, nagle ogarnięta wściekłością. Już miała ciskać na nią gromami, że nie chce jej czegoś powiedzieć o Jackie'm, ale po chwili się opamiętała, zdając sobie sprawę, że sama też nie chce słowa powiedzieć o ważnej osobie dla Ramirez.
Ale z niej była hipokrytka!
Wzięła dwa głębokie wdechy i spróbowała zdusić w sobie te negatywne odczucia.
Gdyby obie dzieliły się ze sobą większą ilością informacji, pewnie obu byłoby łatwiej. Dużo.
Lola odwiodła się od zapłakania, gdy Gabrielle wydawała z siebie takie pełne desperacji orzeczenia.
-Tak mi przykro!-jęknęła przeciągle, bliska łez.
Pociągnęła nosem i ją przytuliła. Po chwili szybko się jednak odsunęła, na wypadek, gdyby brunetka chciała ją czymś zdzielić po łbie. Przetarła więc tylko wierzchem dłoni nos i spojrzała gdzieś w bok.
Mina jej zrzedła.
-Co?
Czemu WSZYSCY chcieli przesłuchiwać Naiche? Jeju, jakby nie miał dość własnych problemów.
-NIE. Nie zgadzam się.-powiedziała stanowczo, zakładając ręce na klatce piersiowej.

558Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 14:01

Betty Jou

Betty Jou
Słuchają Allison, Betty powstrzymywała się resztkami rozsądku, by nie przylać kobiecinie kuflem. Z piwem. Tak, by te alkoholowe siki spłynęły na jej psiankowate włosy i tani tusz do rzęs. Ha, nawet na tę wizję uśmiechniętą się lekko, lecz szybko mina jej ponownie zrzedła. 
Te jej przechwałki przyprawiały ją o ból głowy; co z tego, że zjechała pół kraju? Gdyby Betty chciała, to też by mogła, prawda?
Gdyby tylko chciała! Widocznie miała inne priorytety i nie miała zamiaru się puszczać z producentami, dealerami i wydawcami. 
Prychnęła pod nosem, nieświadomie sięgając ręką do kufla pod ladą. Zacisnęła na nim palce.
- Przynajmniej znalazłam swoje miejsce, Allison. - Syknęła. Wzięła głęboki wdech, wypinając piersi przed siebie, tak jakby właśnie miała stanąć do jakiejś chorej rywalizacji.

559Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 14:13

Allison Monroe

Allison Monroe
Tymczasem Allison zgrywała głupa na całego. Zawijała sobie loki na końcówkach palców i z rozmarzoną miną rozglądała się po barze, kompletnie ignorując paradę grymasów przebiegającą przez twarz Betty. Pociągnęła kolejnego bucha i wreszcie popatrzyła na swoją dawną koleżankę, jednocześnie wydychając kłąb dymu w górę.
- No, taaak, znalazłaś... Z drugiej strony nie musiałaś specjalnie daleko szukać - kolejny niby niewinny uśmiech spod zadartego nosa a'la prosiaczek.
Z tyłu ktoś akurat włączył jakiś staroć w szafie grającej i Ally jeszcze bardziej się rozpromieniła. Zaczęła bujać się do rytmu i podśpiewywać pod nosem do piosenki.
- A jak tam twoi Święci? - zapytała z jeszcze szerszym uśmiechem i chytrym błyskiem w oku. - Przede wszystkim... Co tam u Sue?
Imię Bakera zostało słodko przeciągnięte w ustach Allison, tuż przed tym, jak po raz kolejny wsunęła papierosa do ust. Niby przez przypadek Ally przesunęła przy tym językiem po górnej wardze; och, czuła się tu znowu jakby miała szesnaście lat, wszystkie te stare przyciski, których używała do doprowadzania Betty do szału, zdawały się ciągle być sprawne!

560Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 14:22

Betty Jou

Betty Jou
Betty uniosła kufel i odłożyła go z impetem na ladę, tuż obok Allison. Chwilę jeszcze ściskała palce na szkle; wreszcie ich opuszki kolorem zaczęły przypominać jej czerwony lakier do paznokci.
- Żyje, jeśli o to ci chodzi. - Odparła z dziwną i udawaną dumą w głosie. Schyliła się i spod kontuaru wyciągnęła butelkę piwa.
Pstryk - kapsel upadł na blat, a po chwili biała piana zapełniła kufel, wydając z siebie charakterystyczny szept bąbelków.
Podsunęła alkohol kobiecie.
- Brzuch mu rośnie, ale na szczęście nie łysieje.

561Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 14:38

Allison Monroe

Allison Monroe
Allison przyglądała się, jak Betty teatralnie nalewa jej piwa do kufla. Straszliwie chciało jej się śmiać. Cóż, póki co Betts nie musiała wiedzieć o tym, jaką tragedią była kariera muzyczna Ally i w jakie kabały zdążyła się przez ostatnie kilka lat wpakować. I niech tak na razie zostanie, pomyślała kobieta, kiwając jednocześnie uprzejmie w podziękowaniu za piwo. Tak naprawdę chętnie napiłaby się Ginu, ale to nie dzisiaj. Dzisiaj miało być old schoolowo. Szkoda tylko, że już nie specjalnie nadawała się do tańca na stole, bo to za młodu wychodziło jej wręcz wystrzałowo.
- Pewnie został szefem, co? - podjęła rozmowę o Sue. - Zawsze miał do tego odpowiedni temperament. Ach, jaki zawsze mieliśmy razem ubaw! - przymknęła powieki, pewnie wspominając jakieś "zabawne" sytuacje z udziałem jej i Bakera. - Często tu wpada? Chętnie bym zobaczyła ten jego piwny brzuch na własne oczy.
Pociągnęła solidny łyk piwa i otarła znad górnej wargi pianę.

562Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 14:54

Betty Jou

Betty Jou
Betty już doskonale wiedziała, jakie to są te "zabawne sytuacje" z Bakerem. I chociaż nie powinno jej to już obchodzić, to wciąż czuła niesmak. 
Pstryk, drugi kapsel wylądował na kontuarze, a Betty upiła łyk piwa z butelki.
- Został. - Odparła krótko, nie widząc powodów, by drążyć dalej ten temat. To chyba było oczywiste, że Sue wreszcie stanie na czele gangu.
- Pn tu prawie mieszka, wiec się kiedyś na niego natkniesz... Allison. - Mruknęła, opierając się dłońmi o blat.

563Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 14:55

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Gabrielle zdębiała, nie od razu jakby zdając sobie sprawę z tego, że właśnie została przytulona. Pierwszy raz od... miesiąca. Od momentu, gdy przyjaciołom z poprzedniej pracy mówiła o przeniesieniu. Od pożegnalnego przyjęcia, które jej urządzili. Dla nich nie była taka szorstka, oschła i nieprzystępna.
Te miasto wywoływało u niej same negatywne uczucia.
Nie chciała Loli niczym zdzielać po łbie. Jakoś nawet była wdzięczna za ten gest. Ale przez krótką chwilę, bo Martinez zaraz wywołała u niej złość. Sama Gabrielle nie wiedziała dlaczego tak szybko się ostatnio denerwuje!
- A dlaczego nie?! Może coś wie! Co ty masz do mojej rozmowy z nim?!
Ramirez była poza zasięgiem wszelkich miejscowych plotek, bo nie miała z kim o nich rozprawiać! Nie wiedziała więc, że Lola związała się z Indianinem.
Spojrzała więc na nią podejrzliwie, bo zaczynał ją już szlag trafiać. Jak miała znaleźć siostrę!?

564Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 15:05

Allison Monroe

Allison Monroe
Allison pokiwała cierpliwie głową. Nie uszło jej uwadze, że Betty nieźle zgorzkniała przez te lata. A może bardziej dorosła? Cóż, Ally miała czterdzieści pięć lat, a zachowywała się czasami jak dwudziestolatka. Z pewnością groteskowy widok dla niektórych.
- Mam jeszcze parę spraw do załatwienia w mieście, nim się sprowadzę na stałe - zaczęła mówić, nie pytana. - Na moim pickupie są wszystkie moje rzeczy, wyobraź sobie! - zachichotała, jakby był to doskonały żart, po czym podjęła na nowo. - Muszę odwiedzić notariusza... Odebrać klucze do domu i go przepisać na siebie. Frankie, mój brat... Pamiętasz Frankiego, prawda? Wyjechał z rodziną do Nowego Jorku ledwo dziesięć lat temu. Bez problemu oddał mi dom mamuśki na własność. Jemu się teraz o wiele lepiej żyje, nic dziwnego, że nie chce tej rudery! - znowu wybuch śmiechu. Źrenice miała lekko rozszerzone. Nic dziwnego; przed wejściem do baru wciągnęła niewielką kreskę...
- Muszę się na razie zatrzymać w motelu. "Rosie" to ciągle dziwkarnia? - Allison była pewna, że zna odpowiedź na to pytanie.

565Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 15:46

Betty Jou

Betty Jou
Kiwała głową, udając, ze ją to interesuje. Jednym uchem wpuszczała, drugim wypuszczała, wyłapując jedynie słowa klucze. 
Tak, tak, dom, notariusz, pickup. Betty znowu poczuła, jak atakuje ją migrena od nadmiaru tanich perfum, które wylała na siebie Allison.
- Dziwkarnia? Nie wiem o co ci chodzi.
Chciała dodać, ze przecież przez dwadzieścia lat Allison nie było w motelu, więc nie am co tego miejsca nazywać burdelem, ale... niestety, powstrzymała się.

566Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 16:22

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola odsunęła się i czekała na cios. Jednak nic takiego nie nastąpiło! Przyglądała jej się przez chwilę z głupim wyrazem i dopiero co po chwili do niej dotarło, że Gabrielle naprawdę się przed nią otworzyła. Rozczuliło to jej biedne, znękane i łatwo wzruszane serduszko.
Gotowa była po raz kolejny objąć koleżankę, pogłaskać ją po włosach, obiecać, że wszystko będzie w porządku i że kiedyś się w końcu spotkają z Consuelą, gdy ta załatwi już swoje sprawy, ale...
Zatrzymała się w pół kroku z wyciągniętymi ramionami. Zmarszczyła brwi i przez chwilę naprawdę wyglądała jak podjudzona kotka. Co ona jej będzie mówić, co ma do własnego chłopaka!!!!
-Jak to co!!!-krzyknęła, zaczynając wściekle gestykulować dłońmi.-Bo poczuje się przytłoczony i jeszcze bardziej zamknie się w sobie!-zaczęła ją tykać paluchem pod bok.
Nie ma co. Lola była niesamowicie niebezpieczną osobą. Poważne zagrożenie. UWAGA. Zatyka cię na śmierć!
Oczywiście słowem się nie odezwała, że jest z Naiche. Albo wydało jej się oczywiste albo wydało jej się to głupie do oznajmiania. Nie chciała wyjść na jakąś... super zaborczą.
-Poza tym wie tyle, co ja...-dodała z rezygnacją, uspokajając się.
Spojrzała na nią żałosnym wzrokiem. Sama już nie wiedziała czy dalej trzymać to w tajemnicy. I tak nie miała zbyt dużo informacji.
-Zobaczysz się z nią. Poczekaj.-powiedziała w końcu, kładąc jej rękę na ramieniu.
Bo jej słowa wcale nie musiały mieć głębszego sensu, nie? Mogła po prostu próbować ją pocieszyć. I oczywiście próbowała, ale mogły to być PUSTE słowa, nie?

567Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 16:27

Allison Monroe

Allison Monroe
- Oooch, Betty, no dawaj, nie udawaj... Świętej - powiedziała w odpowiedzi na kiepską próbą ukrycia innej działalności motelu Betty, po czym wybuchła głośnym śmiechem na cały lokal, usłyszawszy, jaki świetny dowcip słowny udało jej się ułożyć. Chichotała tak dobrą chwilę, nim w końcu się uspokoiła.
Dopiła swoje piwo jednym łykiem, położyła na blacie należność i nałożyła na głowę z powrotem kapelusz.
- No nic, miło się rozmawiało. Lecę do motelu - Allison puściła oko do Betty. - Możesz się mnie tu teraz spodziewać dużo, dużo częściej. To ciao!
Posłała w stronę zgrymaszonej barmanki (Betty pewnie nie wiedziała, ile zmarszczek pojawia się jej na czole, gdy ma taką minę) soczystego buziaka z dłoni i kołysząc biodrami ruszyła do wyjścia. W jej głowie powolutku powstawał już plan. Będzie wymagał czasu, ale po zobaczeniu, jak prezentuje się aktualnie Viva, Allison była niemal pewna, że się powiedzie.

//zt --> Motel "Rosie"

568Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 16:32

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Gabrielle uniosła brew i patrzyła na Lolę jak na jakąś nienormalną histeryczkę. Dobra, rozumiała utratę bliskiej osoby, ale jej tak nie żałowano! Znaczy chciano, ale szybko dawała do zrozumienia, by przestano, to w końcu to robiono. Na jej własne życzenia, ale przecież nikt nie pomyślał, że wcale sobie tego nie życzy!
Ramirez znowu zapragnęła się wynieść w cholerę, zbyt wkurzona kolejną rozmowę, w której ją uspokajają. Nie chciała być spokojna, chciała odnaleźć siostrę.
Palnęła w paluchy Martinez, gdy ta zaczęła ją dźgać. Odsunęła się na bezpieczną odległość i nieprzyjemne spojrzenie w koleżankę wlepiła. Ze Swarkiem zakończyła spotkanie burzliwie i chyba z Lolą też tak miało być.
- Oczywiście! Mieszkała tu całe życie, ale nikt nic nie wie! A właśnie, że ktoś wie! I ja się dowiem kto, a potem wszystkie nogi z dupy powyrywam.
Strzepnęła rękę Loli z ramienia i ruszyła w stronę domu, nie chcąc pocieszenia. Tak, właśnie w tym pomagali koledzy z pracy. W niczym! Ramirez miała ochotę powarczeć i porzucać się jak ryba na brzegu, ale tylko szła przed siebie.
Z nerwów aż znowu sięgnęła po telefon i wybrała numer siostry. Cisza. Abonent nieosiągalny.

569Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 16:42

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola parsknęła wściekle, gdy ta cholera wredna wróciła do bycia sobą.
Być może była trochę zła na siebie, że zawiodła którąś część Gabrielle, która pozwoliła jej się przed nią odkryć, być może zła na to, że przy okazji była taką upartą żmijką.
Zmieszała się na jej odpowiedź. Czyli nie zamierzała odpuścić przepytywania Naiche? I znowu się przestraszyła na jej groźbę.
Ona ją zabije. No normalnie ją zabije jak się dowie!
Chwilę tak stała, próbując sobie poukładać to wszystko w głowie
-Gabrielle!-zawołała za nią, zrozpaczona.
Ponownie ją dogoniła i próbowała dotrzymać tempa.
-Może... może ma coś do załatwienia, co?-podsunęła z przejęciem.-Może... może nie może się z tobą jeszcze spotkać. Może faktycznie jest coś na rzeczy. Może... może chce cię chronić, co?-kontynuowała.-Gabrielle.-zakończyła miękko, niemalże błagalnie.
Westchnęła.
-Nie mówię, żebyś nie drążyła. Ale odpuść Naiche. Spróbuję wypytać Connora. Może mi coś powie. Albo się czymś sypnie przypadkiem.-zaoferowała się.
Była naprawdę zdesperowana.

570Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 17:00

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Głuchy telefon ciągle denerwował Gabrielle, chociaż ta już powinna się do tego dawno przyzwyczaić. Zła wcisnęła komórkę z powrotem do kieszeni i maszerowała pewna, że już Lola jej nie będzie zatrzymywać.
Ale nie! Ten blond uparciuch musiał za nią pobiec, co Ramirez skomentowała przewróceniem oczami i westchnięciem. A może i specjalnie, by Martinez to zauważyła. Nie zamierzała jej pomóc dotrzymywać sobie tempa. Niech Lola przebiera szybciej swymi krótkimi nóżkami. Ramirez zerknęła na nią, gdy ta zaczęła swą przemowę i pomyślała, że zbyt wiele jest tych możliwych scenariuszy. Tylko dlaczego nikt nie przewidywał rychłego pojawienia się Consueli?
- To ja powinnam ją chronić! To ja byłam ta starsza, mądrzejsza i grzeczniejsza! Moim obowiązkiem była opieka nad Consuelą. Nie powinno się to było zmieniać.
Gabrielle przełknęła ciężko ślinę, myśląc o Buendiach i podnosząc oczy ku niebu. Kiedy to wszystko się tak posypało? Przyjaźń między rodzinami nie mogła trwać dalej, jak za starych dobrych czasów?
- Nie. - Odpowiedziała krótko na ostatnie słowa Loli. - Nie rozmawiaj z nim. Sama to zrobię.
O tak! Nie obiecała, że odpuści Naiche, ale nie chciała by Martinez kręciła się obok Connora. Sama mogła to znowu zrobić. Może nawet specjalnie, by coś mu zrobić?

571Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 17:11

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola nie zamierzała rezygnować. Cóż. Może inaczej. Jej sumienie podpowiadało jej, że powinna choć spróbować coś zrobić. Pomóc.
Zignorowała to jej wywracanie gałkami ocznymi.
-Każdy chce kiedyś dorosnąć, nie?-mruknęła nieśmiało.-No wiesz. Może w końcu chce wziąć coś w swoje ręce...-zaczęła ją bronić.
Ją samą postawa Consueli wkurzała. Pojawiła się, kazała milczeć i... zniknęła! No co to miało być! Blondynka w sumie wiedziała tyle, że ma zamiar skopać komuś tyłek. I koniec! Też nie miała z nią kontaktu, nie wiedziała, co się z nią dzieje i dlaczego zniknęła...
Zacisnęła szczękę i spróbowała się uspokoić.
-Nie bądź taką pizdą, Gabrielle!-warknęła w końcu, nie wytrzymując.-Chcę pomóc, ok?!-burknęła.-Ale trzymaj się z dala od Naiche, bo... bo się dowiem o tym!-wycelowała z nią paluch.-On. wie. tyle. co. JA!-powtórzyła się.-Pytaj MNIE, jeżeli chcesz coś wiedzieć!-uderzyła kilkakrotnie dłońmi w swoją klatkę piersiową, chcąc wskazać na siebie i zaznaczyć, że ona jest TUTAJ.

572Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 17:52

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
- Vete a la mierda - znowu palnęła Lolę po paluchu, którym celowała w nią. Ramirez mogła się domyślić, że Martinez smoli cholewki do Indianina, co skwitowała bezczelnym i złośliwym śmiechem.
Pokręciła paluchem przy skroni, komentując zachowanie koleżanki, którą zamierzała już zostawić. Uniosła otwartą dłoń, zatrzymując tym gestem dziewczynę.
- Daj mi spokój.
Stwierdziła i poszła w drugą stronę niż do tej pory zmierzała.

zt

573Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 17:58

sier. Lola Martinez

sier. Lola Martinez
Lola zacisnęła mocno szczękę, przy okazji robiąc z ust wąską linię. Była przekonana, że cała zbladła z tej złości.
Śmiech ją zaskoczył. Zamrugała i nie mogła zatrzymać tego zranionego wyrazu, który wypłynął na jej twarz. To się działo już drugi raz! Jeju, co było z tymi ludźmi? Ona robiła coś nie tak? Co było w tym zabawnego?!
Odsunęła się o krok do tyłu, patrząc w milczeniu na Ramirez.
Nie zastanawiała się teraz nad tym, że prawdopodobnie zachowywała się tak, bo była pijana, zdenerwowana i pewnie czuła się, jakby była w sytuacji podbramkowej.
Nie odezwała się słowem. Przez jakiś czas wpatrywała się w plecy koleżanki, po czym sama odwróciła się na pięcie. Zostawiła motor. W końcu też piła, nie?
Wystukała tylko sms'a do Catherine i już jej nie było.

/zt

574Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 21:16

Catherine Hernández

Catherine Hernández
Patrzyła jak osoby wychodzą, jak wchodzą (Betty), a potem zamówiła jeszcze dwa szoty tequilli. Wzięła jedną haustem i wzdrygnęła się.
- Oj, mocne... - mruknęła do siebie i usłyszała dzwonek smsa. Odebrała. Lola. Skrzywiła się. - O ty mała pipko...
Powiedziała z uśmiechem, bo i trochę podchmielona. Zaraz potem schowała telefon i wypiła kolejnego szota.

575Bar "Viva Maria!" - Page 23 Empty Re: Bar "Viva Maria!" Sob 06 Wrz 2014, 21:25

Sam Swarek

Sam Swarek
Sam odczytał sms od Loli i spojrzał w stronę Cath. W sumie co mu zależało. Ładna dziewczyna, jak nie będzie tak egzaltowana jak Lolcia to spędzi miło czas. Wstał ze stołka. Zgarnął kurtkę i piwo. Ruszył w kierunku blondynki.
- Wygląda na to, że to dłużej potrwa.Jestem Sam- uśmiechnął się.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 23 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach