Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 19 ... 34, 35, 36 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 35 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Ale ja, ale ja...! - zająkneła się, wciąż gapiąc się w sufit - Najpierw byłam w pornosie, potem w kosmosie, Boże czuje się jakbym była... - opuściła głowę i milczała parę sekund. Podniosła dłoń do ust i szepnęła z największą grozą - Ooo ja pindole. Jestem na fazie. O nie. O nie! - złapała się za włosy - Boże, czy ty to widzisz?! - zawyła, a potem jeszcze dźgnęła palcem Noah, by sprawdzić, czy jest prawdziwy. Był prawdziwy. - Ile to jeszcze potrwa?! Dlaczego wzięłam? Noah...? Noah! - ryknęła nagle - To ty! Ty mi dałeś to gówno! - wrzasnęła.

Noah Houser

Noah Houser
Az mu się zrobiło niedobrze. Gdy Consuela zaczęła na niego krzyczeć - głowa zaczęła pękać. O nie, nie, on tez już wiedział co to znaczy!
Az się cofnął, chwycił za włosy i zaczął się bronić:
- Ja nic ci nie dałem, ja ci nic nie dałem! - zapłakał - ja nic ci nie dałem, boże, boże... sam mnie ktoś naćpał! Ja nic nie wiem!
Naprawdę zaczął płakać.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Oparł się o oparcie kanapy i spoglądał na dwójkę, która zaczęła panikować. Nie zwrócili na niego w ogóle uwagi, z czego był zadowolony. Mógł zatem zrobić to...
- BU! - nachylił się, bliżej nich i nagle krzyknął, niskim głosem.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela miała takie wrażenie, jakby zaraz miała się zacząć dusić. Brakowało jej powietrza, a serce waliło jak skarpety Jimmy'ego po dwóch tygodniach użytkowania. Nigdy się nie ufa ćpunom - Consuela wiedziała o tym nawet... w sumie to teraz wiedziała tylko, że właśnie przeraziła się na śmierć. Po tym, jak Howie zdecydował się ich wystraszyć, dziewczyna uraczyła wszystkich wrzaskiem niczym z najlepszego horroru, chowając się w pośpiechu pod stolik do kawy. Już nie wiedziała co jest naprawdę, a co jest na niby i zalewała się łzami jak pięcioletni bachor.

Rita Bishop

Rita Bishop
Rita akurat leżała na ziemi za domem, a nie przed domem, więc jej Howakhan chyba nie widział. I zupełnie nie była swiadoma tego, że Consuela i Noah mają zjazd.
Ona w dalszym ciągu bawiła się doskonale. Niebo było pełne gwiazd, a ona pośród nich, ona była gwiazdą, ludzi fantazją, dryfowała pomiędzy satelitami T-mobile i Internetu, machała do ludzi skaczących z kosmosu na ziemię i przez chwilę jej się zdawało, że ona też skacze. Czuła nawet ten okropny skurcz w żołądku, była pewna że spada, ale potem znów spojrzała w gwiazdy i już była bezpieczna i nie spadała, a białe kotki-jednorożce byly na wyciągnięcie ręki.
A potem gdzieś z daleka, z orbity, z ziemi, zza zamkniętych drzwi - dobiegł ją jakiś okropny krzyk, i płacz, i ból! Przeturlała się na bok i wstała niechętnie. Chwiejnym krokiem weszła do środka, idąc za głosem. Rozpostarła ramiona, wchodząc do salonu.
- Cicho, cisza! - powiedziała miękko, mięciutko, jej głos był puszysty niczym kosmiczne koty. Ona też była kosmicznym kotem. Podeszła slalomem do Noah i objęła go ramionami za głowę, tak, że pewnie miał jej cycki na twarzy. - Ciszaaaa. Niech ogarnie was kosmiczny spokój, cisza, spokój, tylko wy, tylko myyy i puszyste kotki-jednorożce, w kosmosie nie ma miejsca na smutki!
Puściła Noah i padła na czworaka, by wyciągnąć rękę i pogłaskać Consuelę po głowie.
- Jesteś gwiazdą, gwiazdą, ludzi fantazją! - zanuciła z błogim uśmiechem. Obróciła się na plecy, wbiła wzrok w sufit i dalej miziała Consuelę po włosach.

Noah Houser

Noah Houser
I on sam podskoczył - serce mu w gardle stanęło,bo przez moment sądził, że naprawdę Boga widzi. Nagły wyskok Howiego sprawił, że Noah przed oczami mignęło całe życie. Na szczęście przyszło chwilowe ukojenie w postaci cycków Rity. Ale tylko na moment, bo Houser musiał w końcu wytrzeźwieć!
Gdy czarnoskóra dziewczyna głaskała Latynoskę po głowie (co w innych okolicznościach pewnie by było niezwykle przyjemnym obrazem), Noah przysiadł na ziemi i spojrzał na Howahkana.
- Naprawdę?! Serio?! - zapytał, w sumie nie mając pojęcia, na kogo być tu wściekłym. 
Chyba najbardziej na siebie, bo przez moment naprawdę wierzył w to, ze to on dał prochy Consueli. Ale dał sobie samemu po pysku za to myślenie. On w życiu czegoś takiego by nie zrobił.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Drgnął, gdy Consuela zaczęła swój dziki wrzask niczym Tarzan w dżungli. Potem wpadła kolejna naćpana i zaczęła wszystkich uciszać, Noah molestować cyckami (Howiemu przeszło przez myśl, że powinien się z nią naćpać następnym razem) i Consuelę głaskać pod stołem jak zagubionego w kosmosie kotka-jednorożca.
Potem jednak nadal stał oparty o kanapę i spoglądał na zejście dwóch osób i dalszą fazę jednej. Wzrok swój skupił wreszcie na Noah.
- Co serio? Co serio? Jak wy się tak urządziliście. Czemu tam śpi nagi meksykanin z rybą. Zdradźcie mi tajemnicę. - rzucił, ale się nie uśmiechał. Skupienie się na tych wariatach było najlepszym sposobem zapomnienia o własnych problemach.

Florencio Constantino

Florencio Constantino
A pro po nagiego meksykanina przytulającego rybę. To Florencio sobie zasnął. Jednak wrzask Consueli skutecznie go obudził. Zerwał się na równe nogi i trzymał rybę jak jakiś karabin.
- Stać! Ręce do góry! Bo użyję tej... ryby. - spojrzał na Stevena i z obrzydzeniem rzucił nim. Biedny zwierz wylądował na stole. Niestety już martwy, pewnie zmarł na zawał czy dostał udaru.
A Florencio jak stał, przywdziany tylko w opięte spodnie Noah, które były zdecydowanie przykrótkie i ich nie mógł dopiąć pewnie, wyleciał z domu i przystanął na chodniku.
- jeeeesteeeem niepokonaaaaanyyyyy! Ajjajajajajajajaja! - wykrzyczał w niebo i pobiegł dalej niczym sarna uwolniona z rąk wybawców.

zt

Noah Houser

Noah Houser
- Ja się nie urządziłem! Ktoś nas naćpał! To tak jakby nas... zgwałcił czy coś! - Rzucił, chwytając się za głową. Zaczął się bujać jak dziecko z chorobą sierocą.
- Tajemnica jest taka, ze nie wiem, kto, ale ktoś tu tabsy podawał.

Rita Bishop

Rita Bishop
A Rita dalej leżała na podłodze i bawiła się świetnie. Nie musiała ani nie chciała nigdzie się ruszać, zaś rozmowy prowadzone obok niej były bardzo odległe i zupełnie nieważne. W kosmosie absolutnie nic, co działo się tutaj, nie miało znaczenia.

Mistrz Gry

Mistrz Gry
/ po imprezie

I tak, nad ranem, po imprezie, kot imieniem Wypierdalaj wrócił do domu. Zamiauczał głośno, narzygał przed drzwiami i wlazł do środka, by ułożyć swoje szanowne dupsko na łóżku Cosnueli.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela odepchnęła od siebie Ritę, dalej zalewając się łzami. Pewnie ponownie wpełzła pod stolik i tam pewnie dokonał się jej zgon.
/niedziela, 13.09.2013/
Obudziła się następnego dnia, na podłodze w salonie. Powitał ją z miejsca niewiarygodny ból głowy, pustynia Gobi w ustach, oraz spasiony Wypierdalaj, który leżał naprzeciw niej, wlepiając w nią zwoje wielkie, zielone oczyska. na jego widok Consuela pisnęła i przywaliła głową w blat stolika, spod którego zaraz wypadła.
- Wypierdalaj! - powiedziała głośnym szeptem do kota, wskazując palcem drzwi. Kot jednak swoim wyrazem kociej twarzy zdawał się mówić: Tak, to ja.
Chwyciła się za skroń, rozglądając się po pobojowisku, które było jej domem. Na jej kanapie spał Howie i Noah w samych gaciach. Z łazienki dobiegało czyjeś chrapanie (najpewniej Rity), a na stoliku pod którym spała leżał (i śmierdział) świętej pamięci Steven.

Rita Bishop

Rita Bishop
13.09.2013, ranek

Głowa Rity uderzyła o dno brodzika, a dziewczyna w końcu otworzyła oczy. Cooo? Na wysokości jej wzroku był spływ, krawędź brodzika, otwarte drzwiczki prysznica, a gdzieś dalej majaczyła reszta łazienki. Rita leżała w wanience z podkulonymi nogami. Ręce miała tak zdrętwiałe, że przez chwilę sądziła, że w ogóle ich nie ma. Z trudem, wielkim trudem się podniosła do pozycji siedzącej, powoli przypominając sobie, gdzie jest i jak się tu znalazła.
Godzinę czy dwie po tym, jak przyszła do domu i nuciła "jestem gwiazdą, ludzi fantazją", faza zaczęła jej słabnąć. Nie bardzo wiedziała, dlaczego wylądowała tu, a nie w łóżku. Może nagle zamiast kosmosu poczuła, że jedyne bezpieczne miejsce to jakieś małe i ciasne.
Teraz, gdy już trochę oprzytomniała, zorientowała się, że nieźle tu wszędzie cuchnie. I ona też cuchnęła, a to za sprawą tego, że ktoś tu wymiotował. Jęknęła żałośnie, zdrętwiałymi dłońmi zrzuciła buty i rzuciła przez całą łazienkę, by trafiły w możliwie czyste miejsce, po czym zamknęła się w kabinie i puściła wodę. Gorącą, cudowną wodę. Siedziała tak dobrych parę minut, przesiąkając wodą. Potem dopiero pomyślała, że jednak mogła zdjąć też ubrania - najwyraźniej całkiem trzeźwa jeszcze nie była. Wysmarowała się żelem pod prysznic, potem znów czekała, aż mydło spłynie i wreszcie, ociekając wodą, wylazła. Złapała najbliższy ręcznik, który wyglądał na czysty, owinęła się nim i ruszyła do salonu.
- Ja pierdole. Te twoje imprezy to niezły kosmos - powiedziała, stając na środku pokoju i wbijając wzrok w Consuelę, a potem w jakiegoś wyjątkowo brzydkiego kota.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Howie jakoś specjalnie się nie rozgościł. W sumie długo to nie pospali, a on drzemał sobie w pozycji półleżącej, ze skrzyżowanymi rękami na piersi. Szybko się jednak obudził, że usłyszał wyjątkowo nieprzyjemne mruczenie. Okazało się jednak, że to tylko kot, który chyba jest zepsuty.
Potarł się po bolącej skroni, ale jego głowa bolała zupełnie od czegoś innego niż kaca mordercy.
Nie odzywał się jednak, bo został zaproszony tutaj przez Noah, a okazywało się, że to nawet nie był jego dom. Niezręcznie jak cholera. Zatem milczał ponuro, próbując wymyślić jak wyleźć z tej sytuacji.

Noah Houser

Noah Houser
Na końcu obudził się Noah. Właściwie, to został wyrwany ze snu, gdy uderzył o ziemię. Kanapa nie była na tyle duża, żeby pomieścić dwie osoby, więc prędzej czy później ktoś musiał skończyć na ziemie..
- Co? Co się dzieje?! - zerwał się na równe nogi. Gdy zobaczył pobojowisko, aż mu się niedobrze zrobiło. A może to kac?
- A... kot? Lupita, ty masz kota?
Podrapał się po nosie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Rita... - mruknęła, głosem tak zmęczonym imprezą, że zabrzmiała jak silnik trabanta - Ubierz się może i no wiesz... wypierdalaj. - Wypierdalaj zamiauczał głośno. Tak, to był on. On był w sumie pierwszym kandydatem do wyproszenia, jednak zbyt długo się znali, by Consuela nie wiedziała o tym, że będzie z tym ciężko. Pewnie znowu będzie pasożytował na jej domostwie.
Potem spojrzała na ostatniego bez rangi lokatora - Howiego. Zmarszczyła dość mocno brwi.
- A ty... czy ty nie powinieneś mnie przypadkiem nienawidzić? Co ty tu robisz? - zapytała, nieco zaskoczona jego obecnością po tym, jak mu Święci zrobili kuku za głupotę Liluye. Nie mogła sobie przypomnieć jak się tu właściwie znalazł. Z resztą - niczego nie mogła sobie przypomnieć z zeszłego wieczora. Miała w głowie czarną dziurę.
- To nie jest mój kot. To zesłany przez diabła pasożyt. - odpowiedziała Noah.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Przeczesał włosy nerwowym ruchem i spojrzał wpierw na Consuelę, która zwróciła się bezpośrednio do niego. Widział w jakim wszyscy są stanie i średnio chciał w tym momencie poruszać poważne tematy, z których nie można się pośmiać. Trudno.
Potem wzrok przeniósł na Noah.
- Nie mam możliwości powrotu do domu, więc zapytałam Noah czy mogę u niego pokoczować przez kilka dni. - westchnął, zastanawiając się co dalej mówić. - No i wysłał mi ten adres.
Wzruszył ramionami.

Noah Houser

Noah Houser
Już mu zaczęło coś w głowie świtać. 
- Aaa, tak, ale no... no ja nie za bardzo mam gdzie mieszkać sam... - odparł, podchodząc do kota i biorąc go na ręce.
- No impreza była, to... napisałem, gdzie jestem. Co za... niezręczna sytuacja..?

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela miała kamienną twarz.
- Czy ja wam wyglądam, jak kurwa, brat Albert? - zapytała z powagą godną Anny Marii Wesołowskiej. Potarła obolałe skronie i podniosła ubraną we wczorajszą kreację dupeczkę, by zaraz potem skierować się po jakąś wodę.
- Jak to nie masz takiej możliwości? - zapytała, niewiele rozumiejąc. - Liluye ściągnęła na ciebie kłopoty? - zapytała, po czym opróżniła prawie całą butelkę wody jednym haustem i otarła usta wierzchem dłoni - Większe niż sami Święci? - zapytała, unosząc wysoko brew, a przez jej usta przebiegł lekki, cwaniaczki uśmieszek.
- Głupia pizda. - mruknęła jeszcze pod nosem i jęknęła boleśnie.
- Zluzuj majty, Noah. - obczaiła go spojrzeniem - ...albo je załóż. Chłopak może zostać. Z tym, że ja nie chcę mieć tu żadnych kłopotów, zrozumiano? - westchnęła i z bólem w sercu raz jeszcze rozejrzała się dookoła.
- Kurwa, kto to teraz posprząta..? - zapytała takim tonem, jakby miała się zaraz popłakać, jednak niedługo potem spojrzała na Howiego w taki sposób, jakby odnalazła odpowiedź na to pytanie.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Pokiwał głową do Noah.
- Już wiem, czemu ten sms był taki dziwny. Eh. Jeśli to problem... - wstał, ale wtedy Consuela wygłosiła monolog. Koniec końców mógł zostać.
- Cóż, mam z siostrą... nieco odmienne poglądy, które skończyły się moim... ten no, wybuchem. Nieco zbyt gwałtownym. - sam nie wiedział czemu to mówi, ale musiał to wyrzucić z siebie, bo znowu, by dusił i dusił i zamienił się w Hulka ponownie.
- Dzięki... Ta... Sprzątanie... Kurwa... Świetnie... - ale miał dach nad głową. Zresztą wojskowe życie nauczyło go pokory. W sumie w dupie miał swoją dumę teraz.

Rita Bishop

Rita Bishop
Obcięła pogardliwie Consuelę. Jej podejście "miłość, pokój, wszyscy jesteśmy przyjaciółmi" wyparowało wraz z oczyszczeniem jej krwi.
- Bez łaski - warknęła i odwróciła się na pięcie. Zostawiając za sobą mokre ślady poczłapała do łazienki, rzuciła mokry ręcznik na brudną podłogę, złapała swoje buty i wyszła. Bo w ubraniach się kąpała. Okazało się, że na dworze już jest ze trzydzieści stopni, albo i więcej, więc gdyby szła piechotą, to wyschłaby pewnie w połowie drogi. Po wyjściu z domu przypomniała sobie jednak, że przyjechała autem - no bo stało tuż przy chodniku. Toteż smucąc się trochę, że zamoczy nową tapicerkę, wsiadła do pick upa i odjechała.

zt

Noah Houser

Noah Houser
- Chwila czegoś nie rozumiem? Jakie problemy ze Świętymi? O czym wy gadacie?
Wciąż tulił marudnego kot,a który chyba miał to w dupie.
- Lupita, ty też masz jakieś problemy? Znaczy... Ktoś mi wyjaśni, czy... mam po prostu udawać, ze nie słyszałem?
Usiadła na kanapie. Chyba trzeba będzie skołować drugie łóżko.
- Chyba będzie trzeba skołować drugie łóżko.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Cóż. Ja z twoją siostrą również mam nieco inne poglądy. Tak bardzo inne, że chętnie bym ją zajebała, a potem trzymała kciuki by ta reinkarnowała w glisdę. - prychnęła. Łatwo jej było teraz kogucikować, jednak mimo wszystko jej gorąca nienawiść do Buendiów sprawiała, że dziewczyna była wyjątkowo surowa w osądach dla ludzi, którzy byli blisko nich.
Potem Noah zaczął zadawać pytania, a Consuela nie wiedziała, czy może mu na nie odpowiedzieć. Będzie musiała powiedzieć o nim Bakerowi.
- Tak, mam problemy. Ktoś wczoraj dosypał mi prochów i jeśli nie byłeś to ty, to jestem w stu procentach pewna, że był to ktoś z Buendiów. Z resztą to nie pierwszy raz, kiedy starają się odzyskać we mnie - tu prychnęła gorzkim śmiechem - ...klienta. - dokończyła, kręcąc głowa, znowu łapiąc się za skronie.

Howahkan Oldwood

Howahkan Oldwood
Zmarszczył brwi. Może i pokłócił się z Liluye. Może ostatnimi dniami naprawdę go wkurwiała czasami to jednak wciąż była siostrą.
- Oj skończ już, ona z nimi nie ma nic wspólnego. - mruknął. A dalej zamilkł. Nie miał zamiaru opowiadać o tym jak został wrzucony do bagażnika oraz całej tej szopki, jaka nastąpiła później.
Westchnął jedynie i wzruszył ramionami gdy Noah zadawał pytania. Potem nie mając już nic do dodania wstał i postanowił zabrać się za sprzątanie, jako gest wdzięczności za to, że mógł koczować w domu Consueli. Zanim jednak zniknął w łazience to zatrzymał się w pół kroku i odwrócił.
- Aha, i byłbym bardzo wdzięczny jakbyście nie chwalili się, że tutaj się zatrzymałem. Raczej... hm... ukrywam się przed Liluye i być może... em... Po prostu nie mówcie, proszę? - schował ręce do kieszeni i patrzył na nich bez uśmiechu.

Noah Houser

Noah Houser
Wywrócił oczami i westchnął ciężko, na uwagę o proszkach.
- Nie, to nie ja, kuźwa. Myślisz, ę co? Ze tak chętnie bym cię naćpał? Za kogo ty mnie masz?
Chyba go uraziła. 
Kłopoty, problemy!.. Oj, od tego myślenia go głowa coraz bardziej bolała. Nic mu się w tym co Consueala i Howie mówią, nie podobało. Zresztą, pogubił się. Nie miał pojęcia co ma z tym wszystkim wspólnego Liluye, która jak dla niego była kimś, kto się od gangów trzyma daleko. Do tego spór z bratem - aż tak wielki, ze ten musiał przed nią uciekać?
Ale tu coś śmierdziało. I nie tylko śmieci i zdechła ryba.
- Jasne... - mruknął, słysząc mężczyznę. zebrał puste butelki, śmieci i jakieś resztki wczorajszej (żywej jeszcze) ryby. 
- Wyniosę to i skocze do apteki... - mruknął i zarzucił na siebie ciuchy. Wyszedł na pół godziny. 
Boże, słońce było straaaszne! Tak mocne, tak upalne!... Wszystko było okropne, wszystko go bolało i drażniło. Muchy za głośne, światło za głośne, powietrze za głośne, a ludzie! Nagle wszyscy cuchnęli jak ten martwy Steven. 
Aż musiał się zrzygać do jednego ze śmietników w okolicy. Sam nie wiedział, czyjego. Chyba Williama.
W końcu wrócił do domu. Z dwiema butlami wody, paczką PAPAPU, kroplami na żołądek i z jakimś kolorowym badylem.
- Masz - dał Consueli kwiatka - no, u sąsiada zerwałem, wstawisz do wody i będzie ładniej w domu. Co nie?

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 35 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 19 ... 34, 35, 36 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach