Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 27 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 14 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


William Parker

William Parker
William pożegnał się z Liluye.
Następnie zaczął to i owo powoli ogarniać, niespiesznie, ale za to dokładnie. Mężczyzna przełożył kilka kartonów tak, aby móc swobodnie poruszać się po salonie. Kilka z nich zamknął i zakleił taśmą, upewniając się, że są podpisane. Część roboty wykonał.
Późnym wieczorem wziął prysznic, a w torbę strzelbę i naboje. Już dawno nie był na strzelnicy, wypadało się wybrać.

strzelnica ->

Mistrz Gry

Mistrz Gry
// 18.05.2013, poranek


Dziś w poczcie - reklamy! A w pliku reklam West Market kupon rabatowy (aż 50%) na pieluchy!

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
/18.05, wczesny poranek/

Consuela podczas całonocnej przejażdżki swym jednośladem, w którą wybrała się zaraz po wyprowadzce od Gabrielle, doszła do wniosku, że teraz nie ma gdzie mieszkać. Pojechała więc najpierw na osiedle przyczep, do Maro, jednak tam zorientowała się, że nie ma już kluczy do jego mieszkanka. Bakera, u którego chciała odwołać planowane spotkanie z jej siostrą i poinformować o bieżących wydarzeniach nie było na miejscu, więc w końcu udała się do Williama. Weszła jak do siebie, potykając się o stertę kartonów. Torba na jej ramieniu sugerowała, że znowu jest na gigancie.
- Will, musimy pogadać. - oświadczyła na dzień dobry. jej mina wskazywała na to, że nie przynosi dobrych wiadomości.

William Parker

William Parker
/ początek

Parker, jak to on, w końcu ugadał się z właścicielem domu, który zakupił, ażeby umówić się co do spotkania, by tam spisać umowę, więc nieoficjalnie już mieszkał tam, a oficjalnie to jeszcze nie, taki myk.
To, że wstawał wcześnie to tylko dlatego, żeby jak najszybciej poprzenosić pudła do pożyczonego z warsztatu samochodu, aby potem przewieźć. Jeszcze ze dwie tury go czekały! Podpisane kartony, poustawiane tak, by jak najszybciej przenieść, ale jeszcze kilka podręcznych rzeczy leżało na stoliku. Musiał w końcu na czymś i czymś jeść oraz z czegoś pić, prawda?
A że Consuela tak wcześnie zawitała w domu Parkera, to nie musiała się chyba dziwić faktem, że ten wyjrzał z łazienki uwalony pastą do zębów! Uniósł tylko palec, aby poczekała chwilę, bo nie miał zamiaru gulgotać z pianą. Wypluł więc nadmiar pasty i przepłukał pysk, ażeby zaraz wytrzeć się ręcznikiem, który przerzucił sobie przez ramię, wspierając ręce o biodra.
- Tak, twoja siostra wczoraj ciebie szukała - odpowiedział i spojrzał na torbę.
- O czym? - może się bał, że zaraz mu powie, że znalazła jego pięcioletnią córkę kilka godzin drogi stąd? Albo powie, że słyszała, że kupi pieluchy, których jedna paczka stała sobie za kanapą? Czego mógł się spodziewać?

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Pokręciła głową. Tym razem nie chodziło o jej siostrę. No, może bolał ją fakt, że zdradza ją z Cooperem, jednak na ten moment Curwood ciążył jej na sercu nieco bardziej.
- Oglądałeś Kill Bill? - zapytała z dość kwaśną miną.

William Parker

William Parker
Och, dobrze, więc nie o jego córkę. To już był spokojniejszy i zmarszczył brwi, próbując się zastanowić.
- Oglądałem kilka lat temu raz i pamiętam, że jakoś nieszczególnie mi się spodobało, więc pewnie zapomniałem o co chodzi - westchnął cicho, przyglądając się bacznie Ramirez. - A co? Chcesz mnie na maraton filmowy zaprosić, a w torbie masz namiot, suchy prowiant, by siedzieć dwa dni pod kinem, żeby zająć najlepsze miejsca? - zażartował.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela z trudem powstrzymała się przed złożeniem ust w podkówkę w wyrazie swej bezdennej rozpaczy. Niestety William nie ogarnął jej przekazu podprogowego.
- Próbuję ci subtelnie przekazać, że wykonaliśmy misję. - powiedziała grobowym tonem, po czym kiedy zbladła już jak kartka papieru dodała:
- Zabiliśmy Billa.

William Parker

William Parker
Najwidoczniej nie. Może faktycznie liczył na maraton filmowy.
Uniósł brew i spojrzał na zegarek, pewnie nawet 6stej nie było.
- Kawy nie piłem, nie myślę - wyjaśnił, jakby mu się głupio zrobiło, a zaraz spojrzał na Consuelę, jakby nie rozumiał, co ona do niego mówi. No tak, mieli się nim zająć. Parker więc westchnął.
- Kurwa - i przeklął pod nosem, prostując się powoli i błyszcząc przed nią klatą, już któryś raz! - Chciał wam spierdolić? - zapytał i przewiesił ręcznik przez klamkę, aby skierować się do kuchni.
- I powiedz jeszcze, że go trzymasz poćwiartowanego w torbie - rzucił żartem, choć i tak się skrzywił.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Tak, próbował. - przyznała, a po jego żarciku zmroziła go wzrokiem.
- To nie jest śmieszne. - oznajmiła z pełną powagą, po czym dodała. - Całą drogę modliłam się, żeby mnie przypadkiem jakieś gliny na kontrolę nie złapały. Co ja bym im powiedziała? Że mam głowę Curwooda w torbie? - rzuciła zaraz wspomnianą torbę Parkerowi pod nogi i skrzyżowała ręce na piersiach.
- A co u ciebie tyle kartonów? Wyprzedaż garażową organizujesz, czy co? - zapytała, sprytnie zmieniając temat.

William Parker

William Parker
- Ja pierdole - pokręcił głową, bo jednak nie wiedział, co o tym myśleć, a Consuela nie kwapiła się do streszczenia tego wszystkiego.
- Nie wiem, powiedziałabyś, że robicie w audycji imprezę i zrobiłaś sobie piniatę, bo taki masz zwyczaj? - zaproponował i spojrzał na torbę, aczkolwiek - pomimo chęci - do niej nie zajrzał... od razu. Dopiero po chwili ją podniósł i przełożył tak, by wylądowała na kanapie.
Ogarnął ekspres czy cokolwiek, by kawę zaraz zrobić.
- Też chcesz? - rzucił, a kiedy zadała pytanie to tylko się wychylił. - Przeprowadzam się.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela usiadła na jednym z kartonów, wypchanych po brzegi czymś miękkim i obklejonym szczenie taśmą.
Wywróciła oczami, kiedy ten znowu zaczął sypać swoimi niesmiesznymi żarcikami. Pokręciła głową na znak, że nie chce kawy, a potem uniosła brwi, kiedy ten oznajmił jej, że się wyprowadza.
- Co? - zapytała, wyobrażając sobie, że niedługo pożegna się z nim na zawsze, by ten mógł zamieszkać w drewnianej chatce na wodzie, na Bali. - Gdzie? - zapytała zaskoczona.
Chwilę później zadzwonił jej telefon, który zaraz odebrała.

William Parker

William Parker
Nieśmieszne żarciki, bo on od tego był! Poza tym, mówił to całkiem poważnie, więc nie rozumiał jej konsternacji całkowicie.
- No to, wyprowadzam się i tyle - wzruszył ramionami. Na Bali to on by chciał mieszkać, bo teraz to może tylko dół kopać i wodę wlać, wkręci sobie, że na wodzie mieszka, też dobry pomysł. - Dzielnicę tylko zmieniam, chyba - musiał się zastanowić, jakby zapomniał gdzie on mieszka.
- Ale rozważałem Kanadę lub Nową Zelandię - odpowiedział poważnie, a gdy Consueli zadzwonił telefon to Will się nie odzywał, aby jej nie przeszkodzić.
Sam zaś zrobił kawę i przysiadł na kanapie, opadając na jej oparcie. W milczeniu nad czymś się zastanawiał intensywnie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela uspokoiła się nieco, słysząc, że ten nie wynosi się daleko. No cóż, nie przyznałaby się do tego od razu, ale pewnie tęskniłaby za Parkerem. W końcu był dla niej wyrozumiały niemal od samego początku jej starań się o miano Świętej.
- To Seth. - oznajmiła, rozłączając się z rozmowy - Zaraz tu będzie. Trzeba będzie dokończyć robotę. - oznajmiła wyjątkowo poważnie.

William Parker

William Parker
Pewnie gdyby mu powiedziała o tym, że tęskniłaby, to serce Parkera by zmiękło i w ogóle rozczuliłby się, że taką sympatię w ludziach zbudził, eheh.
Spojrzał na Consuelę, wyrwany z zamyśleń i kiwnął na jej słowa.
- Dokończyć? - powtórzył i spojrzał na torbę, którą rozpiął i do niej zajrzał. Pewnie jakieś ciuchy mógł zobaczyć.
- A skąd torba? Po co? - zapytał, mając na myśli, co tak z tym podróżuje.

Seth Cluster

Seth Cluster
/ 18.05 początek

Czarny motocykl wyłonił się zza zakrętu, wjeżdżając na ulicę gdzie znajdował się dom Parkera. Jego kierowca tradycyjnie miał kask zakrywający jedynie czubek głowy, a zamiast szyby okulary na oczach.
Pojazd zatrzymał się, mężczyzna zdjął kask i rękawiczki, zgasił silnik i reflektor, po czym ruszył do wejścia. Poprawił okulary na nosie i stuknął do drzwi, wsuwając sobie potem ręce do kieszeni. Wyglądał inaczej niż zwykle. Nie miał na sobie kamizelki świętych, a jedynie czarną bluzę z kapturem, niebieskie szerokie jeansy i zamiast bialutkich najaczy, które były przecież jego najbardziej rozpoznawalnym elementem ubioru, brązowe buty trekkingowe. Coś było na rzeczy.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Nie... - nie zdążyła jednak powstrzymać Parkera od zaglądania w jej torbę, w której zamiast poćwiartowanego Curwooda znajdowały się jej majteczki w kropeczki, piżamki w dinozaury i jakieś pisemko typu 'Rozsądna Blondynka'. Consuela przejechała dłońmi po twarzy i westchnęła.
- Wyprowadziłam się z domu Gabi. - wzruszyła ramionami, a potem obejrzała się przez ramię w stronę drzwi, w których pojawił się Cluster. Kiwnęła w jego kierunku głową na powitanie, nie racząc go spojrzeniem zbyt długo, po czym zapytała, wpatrując się w czubki własnych trampek:
- Czekamy chyba z tym do wieczora, co nie?

William Parker

William Parker
William puścił żurawia w torbę Consueli, aby dwoma palcami przechwycić majteczki w kropeczki i na chwilę wyciągnąć, po czym przyjrzał się temu krytycznie.
- Uroczo - skwitował i schował je do torby, by zaraz usłyszeć wytłumaczenie, że ta wyprowadziła się od siostry.
- Aaaa, to zrozumiałe dlaczego wczoraj tak wypytywała mnie - westchnął i się zastanowił. - To gdzie teraz będziesz spać? - spytał, oczywiście nie sugerował jej udostępnienia wolnego pokoju, ehehe.
- Właź - zawołał, bo pewnie Cluster by zapuścił tam korzenie, a mu nie jest potrzebna dodatkowa ozdoba do domu, z którego się wyprowadza. Seth więc mógł zobaczyć i Consuelę, i Parkera i multum kartonów pozamykanych.
- Teoretycznie do wieczora, bo się bo się rozjaśnia na zewnątrz, ale na upartego też można i teraz - rzucił, choć nadal nie wiedział, co mają robić. - A gdzie mamy iść? - spytał i spojrzał na Clustera. - Słyszałem, że pozbyłeś się naszego blond dłużnika - rzucił do niego.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Inaczej się nie dało. Sukinsyn próbował wejść do radia i nadać audycję. Nakapowałby tak czy siak. - rzucił do Williama Seth i zamknął za sobą drzwi. Wyjął szluga i odpalił go, zaciągając się.
- Widzę, że praca wre. - przyjrzał się majtkom. - A ty co, z domu uciekłaś? - spytał Consueli, po czym podszedł bliżej do nich.
- Musimy wbić mu na chatę, przetrzepać ją z ubrań, wszystkich wartościowych rzeczy. I wziąć jego telefon. Upozorujemy że 'dogadał' się z nami ale w zamian za bezpieczeństwo i zgodę musi się wynieść z miasta. Sam nie wiem czy lepiej iść w dzień czy po zmroku. - wyjaśnił i wzruszył ramionami na koniec, zaciągając się papierosem.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Schowała twarz w dłoniach, kiedy Parker zaczął przyglądać się jej bieliźnie. Dobrze, że przynajmniej trafiły mu się te ładniejsze majtaski, a nie jej majtko-bokserki w pokemony, albo onesie z klapą na tyłku.
- Nie uciekłam. Wyprowadzam się. - oznajmiła, mając nadzieję, że brzmi jak dorosły, poważny człowiek. Niestety, wciąż brzmiała jak pretensjonalna nastolatka, która chce sprawiać pozory dorosłego, poważnego człowieka.
Wysłuchała z uwagą słów Setha, dotyczących tego, jak będzie wyglądała ich zbliżająca się misja.
- No nie wiem, Seth. jak dla mnie, to możesz iść nawet teraz. Ba, zanim wbijesz mu na kwadrat możesz ustawić przed wejściem do domu transparent z hasłem: Przeprowadzka Billa do Hadesu w toku. Pozdrawiam, Seth Cluster. Do tego możesz wynająć jeszcze kilku tańczących karłów i górniczą orkiestrę dętą, by ubarwili swoją obecnością ten event. Na koniec możesz zadzwonić na policję i streścić im swoje poczynania, a potem grzecznie czekać, aż dołączą się do twojej idiotycznej zabawy. Powodzenia, Cluster i nie, chyba nie skuszę się na taką opcję. - uśmiechnęła się w jego kierunku złośliwie.
- Nigdzie nie idę w dzień.

William Parker

William Parker
- To gdzie się wyprowadzasz? - przewrócił oczami i napił się kawy. - Do Maro?
- To trzeba bylo go wywieźć w góry i związanego zostawić - zaśmiał się, a potem spojrzał na Consuelę, która zaczęła wygłaszać swoje złośliwości.
- Widzę, że praktyki odbywałaś w cyrku - podsumował słowa Consi i zaciągnął się papierosem, który zdążył w międzyczasie odpalić.
- Za dnia jest o tyle gorzej, że ludzie chodzą. Ktoś może odwiedzić, ktoś może przejechać i zajrzeć, a hałas nie będzie irytujący jak w nocy. Za dnia zawsze by się kogoś wysłało, by patrzył i ogarniał czy ktoś się zbliża, kiedy będziemy przeszukiwać jego chatę - wypuścił dym i usiadł wygodniej. - Jeśli miałoby to być w nocy to wtedy musimy zachowywać się cicho, żeby nie zwrócić na siebie uwagi i wszystko robić po ciemku, więc za tym idzie, że dłużej. Nie wiemy czy siedział do późnej pory i są przyzwyczajeni - dopowiedział. - Teraz większość się budzi i wychodzi do pracy, tak? Ogarniają to, co mają, więc albo wychodzą, albo siedzą nad kawą tak zaspani, że nie ogarniają. Psy się zmieniają, toteż raporty mają do spisania.
- Mnie to obojętnie, o której chcecie. Mogę wziąć parę rzeczy jak będę jechał i je tam rzucić bezdomnym po drodze, a kartę się połamie i telefon zwęgli - wyjaśnił.
Rozgadał się tak, że aż sapnął i dźwignął się, by sięgnąć po kawę.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth przygląał się krytycznie Willowi, gdy ten wygłaszał tyradę.
- No no, ktoś tu wyczerpał dzienny limit słów. - uśmiechnął się wrednie patrząc na finansistę gangu.
- Mi jest trudno wybrać, obie drogi produkują ryzyko. Raz, że rzeczy będzie sporo. Musimy mieć torbę do której wrzucimy jego ubrania, drugą na jakieś rzeczy które potem opylimy. Telefon, jakieś przydatne papiery... Cięzki wybór...- Dodał, zastanawiając się. Na ten czas zawiesił wzrok na Consueli. Czekał też aż powie do kogo się wyprowadzi, bo właściwie to sam mógł jej z tym pomóc.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Mamy ważniejsze sprawy na głowie niż moja wyprowadzka. - oznajmiła, nie chcąc się za bardzo przyznawać do tego, że jeszcze nie zdążyła pomyśleć o tym co teraz zrobi ze swoim życiem.
- Musimy załatwić jeszcze samochód, najlepiej duży. Ale to chyba nie będzie problemem? - zapytała, unosząc brew i spoglądając na Setha. Chociaż może 'spoglądając' to za duże słowo. Ledwo dotarła do konturu jego postaci, po czym wróciła spojrzeniem do Parkera, garbiąc się lekko.
- No i rękawiczki. I latarki. - pokiwała głową, przywdziewając znowu poważną miną - Oglądałam często W-11. Wiem co robić.

William Parker

William Parker
- I najlepszym się zdarza - odpowiedział na złośliwy komentarz Clustera.
- Jak wolisz - westchnął na słowa Consueli i przyjrzał się Sethowi, słuchając tego, co ma do powiedzenia. Podobnie zrobił, kiedy odezwała się młodsza Ramirez.
- Dlatego trzeba wybrać - skwitował nieco oczywistym tonem. - Albo idziesz w dzień pod ryzykiem, że będą odwiedziny, ale załatwisz to szybciej, albo idziesz w nocy, nie gadając i machając latarką jak pojebany - wzruszył ramionami.
- Jeśli chcesz w nocy załatwiać niech będzie, do tego czasu się skołuje dodatkową torbę czy ciężarówkę - wyjaśnił i zmarszczył brwi. - Rękawiczki motocyklowe powinny ci wystarczyć, nie masz? - spytał i machnął na nią. - Może mam gdzieś jeszcze dodatkową parę.
Na jej słowa o jakimś W11 zaśmiał się i pokręcił głową.
- Papiery nadają się głównie do spalenia. Własnościowe można zostawić i te od banków czy umów, bo i tak on sam musiałby być obecny - powiedział i zgasił papierosa w popielniczce.
- Jak już mówiłem, to nie będzie problem, by przenieść część. Macie klucze? Bo tak to najlepiej będzie od podwórka wleźć.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Ta, klucze mam, mam jego portfel. - przyznał, siedząc chwilę cicho. Zastanawiał się, patrząc jak dym ucieka od papierosa.
- Dobra, to postanowione. Wjeżdżamy po ciemku, wpadamy od podwórza, przeczyszczamy mieszkanie i spadamy. Mając klucze powinno być łatwo i przyjemnie, chociaż nie wiem czy stawanie furgonetką czy czymś większym pod jego domem to dobry pomysł...

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- W takim razie zostaje nam załatwienie wszystkiego, co potrzebne i czekaniu cierpliwie na wieczór.
...który nadszedł szybciej, niż się spodziewali.
zt

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 14 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15 ... 27 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach