Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 27 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 15 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


William Parker

William Parker
/ początek, 19.05.2013 r.

To, że Will sobie ostatnie spotkanie ze Świętymi odsypiał było normą. Odsypiał nawet tę przeprowadzkę, która trochę trwała. Co prawda, kilka kartonów zostało, aczkolwiek księgowy uznał, że wtedy skorzysta z czyjejś przyjacielskiej pomocy.
Wykonał sobie ostatnią turę i skierował się do nowego domu.

/->

DOM WILLIAMA

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
<---- dom

Nie minęło pół godziny od smsa Consueli, a Gabrielle już podjeżdżała pod wskazany adres. Pewnie byłaby szybciej, gdyby nie konieczność ubrania się, co przy opatrunku było dość skomplikowaną czynnością.
Luźno ubrana i nie dość starannie uczesana, policjantka wysiadła z samochodu. Ruszyła do drzwi domu, wpatrując tylko w nie, jakby zaraz Consia miała pojawić się w progu. Gab przystanęła na wycieraczce i głośno zapukała do drzwi.
Błagam, nie miej kolejnych kłopotów.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela siedziała w pustym mieszkaniu z zamiarem pozostania tutaj na zawsze.
Nie miała tu żadnych mebli, tylko jakieś walające się po kątach kartony. Cały jej majątek składał się w końcu ze sportowej torby wypchanej ciuchami, no i laptopa.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, dziewczyna podniosła się z podłogi, zrzucając z siebie okruszki po ciastkach, po czym otworzyła drzwi. Nie wiedziała jak ma się wobec niej zachowywać. W końcu wciąż żywiła do niej uraz, z drugiej strony nie potrafiąc do końca funkcjonować ze świadomością jakiegoś tam konfliktu między nimi.
Spojrzała na jej opatrunek.
- Co ci się stało? - zapytała na powitanie, zamykając za nią drzwi.

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Odetchnęła z ulgą, gdy ujrzała siostrę całą i zdrową. Uśmiechnęła się do niej z westchnieniem, zapominając na moment o reszcie świata. Weszła do środka, wyglądając jakby chciała coś zrobić. Jakiś ruch...?
- Byłam na akcji..
Wytłumaczyła i już nie czekając, zdrową ręką objęła siostrę. Nie wiedziała co powiedziec, jak się tłumaczyć, gdy Consuela będzie znowu tego wymagać. Teraz chciała pokazać, że kocha ją i nigdy nie przestanie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Jakiej akcji? - zapytała, po czym została przyciśnięta do piersi Gabrielle. Początkowo nie odwzajemniła uścisku, jednak po chwili, dość nieśmiało, objęła siostrę. W głowie panicznie szukała kolejnego tematu do rozmowy, w razie gdyby ten się szybko wyczerpał.
- Widziałam cię z Cooperem na festiwalu. - powiedziała cicho, ale bez pretensji w głosie. Oczywiście, że wybrała najgorszy temat z listy.

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Pogłaskała siostrę po głowie i odsunęła się, gdy usłyszała jej słowa. Chciała zobaczyć czy znowu w jej oczach dostrzeże gniew i rozczarowanie. Przyglądała się jej przez chwilę, nie wiedząc co powiedziec.
Myślała, myślała i.. parsknęła śmiechem.
- To Ty rzuciłaś w niego kubkiem?
Zapytała niby wesoło i swobodnie, wewnątrz jednak stresując się tym co siostra powie i czy ponownie będzie wymagać zerwania kontaktu z Natem. Ostatnimi czasy Gabrielle była do tego coraz mniej skłonna.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consueli wcale nie było do śmiechu, jednak mimo wszystko w jej głosie nie było tym razem pretensji.
- Nie potrafię tego przełknąć, Gab. - postanowiła być szczera do bólu. No i tym razem postara się też być spokojna.
- Nie potrafię przełknąć tego, że wybrałaś tego pajaca, zamiast mnie. Jeżeli pamiętasz, to twoja znajomość z Cooperem mi latała od samego początku. Doskonale wiesz, kiedy to się zmieniło. - oznajmiła, nabierając kilka głębokich oddechów po drodze. Jasnym było, że Consuela jest najzwyczajniej zazdrosna. Czasem domagała się uwagi zupełnie jak dziecko, no ale nawet jeśli starała się zachowywać dojrzale, to wciąż słowa Coopera, które padły podczas tej awantury, były dla niej nie do wybaczenia.

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
Zacisnęła usta, słuchając siostry. Pokiwała głową na jej wyznania. Pamiętała. Doskonale zdawała sobie sprawę. Nabrała powietrza i przeszła kilka kroków, zaglądając do pustych pomieszczeń, jakby w jednym z nich miała wisieć odpowiedź na wszystko.
Odwróciła się w końcu do siostry i spojrzała na nią smutno.
- Może więc powinnam odsunąć się od Świętych.
Odpowiedziała, już nie chcąc tłumaczyć się z tego, że nie wybrała Coopera kosztem własnej siostry. Ciągle to tłumaczyła, a raczej próbowała.
- W biurze już mi zabrano wszystkie sprawy związane z Wami..

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Tak. To będzie chyba dobre wyjście. - przyznała, jednak jej złamane serce kruszyło się na jeszcze drobniejsze kawałeczki za sprawą Gabrielle.
Liczyła na to, że wpadną sobie jeszcze dziś w ramiona, pogodzą się na zawsze, zaplotą sobie warkocze i będą śpiewać czarne jagódki. Nic jednak z tych rzeczy. Consuela chyba uświadomiła sobie, że obie zaczynają iść zupełnie innymi drogami. Chyba właśnie traciła siostrę.
Tym razem jednak nie płakała, ani nie krzyczała, bo chyba już nie miała siły na takie cyrki.
- I co teraz?

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
- Wiesz dlaczego powinnam? By nikt, absolutnie nikt, nie wykorzystał mej wiedzy przeciwko Tobie. Con, ja Cię kocham i pragnę chronić. Jeśli myślisz, że jestem w stanie odwrócić się przeciwko Tobie, to się mylisz.
Gabrielle miała nadzieję, że te słowa przemówią siostrze do rozumu. Chciała, by w końcu zrozumiała, że nie robi tego, bo nie obchodzi ją los Consueli.
- Jesteś moją siostrą, dios mio. Nie wystawię Cię..

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela skrzyżowała ręce na piersi, sama nie wiedząc co ma o tym wszystkim myśleć. Zaczęła dreptać w miejscu.
- Gab, ja też cię kocham. Ale sama nie wiem, czy... - Cooper w końcu stał im na drodze. Fakt, że Consuela była w gangu, a Gabrielle zasilała szeregi policji - też.
- Wiesz może nad czym pracuje teraz Pooper? Dalej szuka haków na nas?

Gabrielle Ramirez-Cooper

Gabrielle Ramirez-Cooper
- Teraz siedzimy nad Ku Klux Klanem. Aresztowaliśmy kilka osób. - Zerknęła na swoje ramie i skrzywiła się nieznacznie - Nie ma czasu się Wami zajmować. - Gabrielle chciała jeszcze dodać, że Lola dostała sprawę Świętych, ale czy to było istotne? Przyjaźń między Martinez a Consuelą, też była przeszkodą.
- Napisałaś, że mnie potrzebujesz... Co się stało?

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela wzruszyła ramionami.
- Po prostu potrzebuję i już. Czy to takie dziwne? - spojrzała na czubki swoich stóp obutych w skarpetki w kropki. Ich rozmowa pewnie nie trwała długo. Consuela nie chciała dzielić się tym, przec co ostatnio musiała przechodzić, żeby nie zrzucać dodatkowego ciężaru na barki Gabrielle, aa Gabrielle wolała nie dzielić się wszystkim, by nie denerwować Consueli.
W końcu rozstały się we względnej zgodzie. Gabrielle wróciła do siebie, a druga z sióstr wyszła na chwilę, by zaczerpnąć świeżego powietrza.
zt

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
/2.06.2013, wieczór/

Consuela leżała w dresie, między kartonami, z laptopem na kolanach. Czytała na zmianę Pudelka i jakąś stronę z ciekawostkami na temat flory i fauny w Puszczy Knyszyńskiej. Dopiero po siedmiu godzinach zdała sobie sprawę, że właściwie to zmarnowała dzień. Postanowiła więc zrobić coś ze swoim życiem i napisać posta na Starej Kiszewie.
Jej Lucyna Kartofel dzisiaj nawiązała romans z esesmańskim generałem i potem zaślepiona swym zauroczeniem doniosła na sąsiadów, trzymających żydowskie dzieci w piwnicy. Przez kolejne 30 minut płakała, że nawet postacie fikcyjne w jej wykonaniu są beznadziejnymi ludźmi.
Osiągnęła dno rozpaczy. Serce, rozerwane na małe kawałeczki rozgorzało w jej klatce piersiowej wielkim bólem.
Zaraz umrze, jeśli czegoś nie zrobi. Umrze, jeśli nie zrobi czegokolwiek. Popchnięta rozpaczą ponownie spojrzała w kierunku laptopa.

Powstało wydarzenie na fejsbuku informujące o imprezie organizowanej przez Consuelę Ramirez - tym razem w nowym lokum. Zaproszony jest cały świat.

Dziewczyna ogarnęła walające się po pomieszczeniach pudła, zaopatrzyła się w napoje wyskokowe, a na koniec odwaliła się jak cyganka na pierwszą komunię. Pora na kolejną przygodę u panny Ramirez.



Ostatnio zmieniony przez Consuela Ramirez dnia Sob 07 Mar 2015, 12:58, w całości zmieniany 1 raz

Florencio Constantino

Florencio Constantino
/ skądś tam dnia pierwszego czerwca wieczorem

Oczywiście musiał się zjawić na każdej imprezie swojej ukochanej Consueli. A, że akurat wracał ze swojej dodatkowej pracy, to stwierdził, że nie będzie specjalnie zajeżdżał do domu, by się przebrać. Ale musiał pojechać po prezent, to obowiązkowe. Wciąż wierzył w to, że wkupnym była ofiara ze zwierzęcia. Teraz jednak przerósł sam siebie.
Stanął pod drzwiami i zadryndał. Ze zwierzem oraz w stroju... Zobaczycie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela właśnie skończyła sprawdzać jakość zakupionych przez siebie trunków, naciągnęła krótką spódniczkę na swój tyłek, po czym podbiegła do drzwi, poprawiając jeszcze w przelocie niesforne włosy i wyplątując z nich swoje długie, pozłacane kolczyki, które wyglądały odrobinę jak spłuczka do sedesu. Mimo wszystko pozostawała wciąż tak samo prawie piękna jak zwykle.
Zapewne wciąż jeszcze wierzyła, że tym razem obejdzie się bez płonących kurczaków, policji, Skittlesa, bójek, samobójstw i finału w areszcie. Nauczona doświadczeniem postanowiła tym razem pilnować względnego porządku. To miała być kulturalna, cywilizowana zabawa.
W końcu otworzyła drzwi, z udawanym, szerokim uśmiechem, który jednak dość szybko zamienił się w przerażenie zmieszane z rozbawieniem i kompletnym zdezorientowaniem.
- Czyś ty się, Florencio, szaleju nawpierdalał? - zapytała spokojnie, na dzień dobry.
- Na chuj mnie krowa?! - dodała, tym razem podnosząc głos, czując kolejną falę rozpaczy nad sobą. Wyglądało na to, że będzie jednak tak samo, jak zeszłym razem.
Albo gorzej.

Florencio Constantino

Florencio Constantino
Tak. Florencio stał w drzwiach i zmysłowo opierał się o framugę. Gdy Consuela otworzyła, uniósł głowę, a spod czapki spojrzały na kobietę jego piękne, ciemne oczy. Spod... policyjnej czapki. Bo meksykanin był dziś odziany w policjanta. Ale nie byle jakiego. Miał krawat i pałkę. No i kajdanki! Pewna starsza pani w Old Whiskey lubiła ostre widowisko...
A w dłoni dzierżył sznur, na którego drugim końcu była już wspomniana krowa. Mućka zarzuciła łbem i powitała kobietę głośnym muuuuuu!
- Hola, senorita! Ma najpiękniejsza. Me serce raduje się na twój widok. Proszę, o to dar ofiarny, prezent z okazji nowego domostwa! - wcisnął w dłoń sznurek od krowy. Kobiety wolały zwykle kluczyki od samochodu, ale wiadomo, że Consuela była dla Floriana kimś wyjątkowym.
Pochylił się zatem i ucałował ją w oba policzki. Potem wszedł do środka, klasnął, zrobił piruet i zarzucił biodrami.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Z przytłaczającym uczuciem bezradności spojrzała mućce prosto w jej okolone długimi rzęsami niewinne, potulne oczyska. Consuela była wrażliwą istotą, tym bardziej jeśli chodziło o zwierzęta. Mimo wypierania z głowy możliwości zatrzymania krówki i twardego postanowienia pozbycia się jej, zanim skończy jak Hot Wings albo Lolcia - nazwała ją już Danusia i uwierzyła w łączącą ich od pierwszego wejrzenia przyjaźń .
Stała chwilę ze sznurem w ręku, w kompletnym zdezorientowaniu, po czym spojrzała na Florencia, ubranego, jakby właśnie uciekł z planu teledysku do YMCA.
Powstrzymując się resztkami sił od zaczęcia walenia głową w podłogę, wyszła na zewnątrz i przywiązała Danusię do płotka, licząc, że niedługo Florencio zabierze ją tam, skąd ją przyniósł.
- Dlaczego znowu mi to robisz? - zapytała grobowym tonem, wchodząc do środka i zatrzaskując za sobą drzwi.

Rita Bishop

Rita Bishop
/od siebie/

Rita nie mogła przepuścić takiej okazji. Wprawdzie po robocie, jak wróciła do domu, to padła. I zamierzała umierać w łóżku, wcinając Ben&Jerry's podczas seansu głupawych, dwudziestominutowych odcinków seriali pełnych sztucznego śmiechu. Ale wtedy na fejsbuku pojawiła się informacja o imprezie u Consueli.
To była okazja, na jaką czekała.
Odświeżyła się, wysmarowała dezodorantem, oblala perfumami, wbiła swoją dupcię w szorty, narzuciła jakąś błyszczącą bluzkę z głębokim dekoltem i związała gęste, sztywne włosy w wielkiego koka na czubku głowy. Tak, była gotowa do picia wódki bez użycia rąk i rzygania bez pomocy osób trzecich.
Rita była gotowa na grubą bibę.
Toteż nieco się zawiodła, gdy weszła do domu pod podanym adresem, a jedynymi osobami, które zauważyła, byli Consuela i Florencio w roli striptizera-policjanta. Oby robił dobre szoł, bo naprawdę uzna, że poziom spada.
- Trochę stypa, Ramirez - powiedziała na powitanie.

Florencio Constantino

Florencio Constantino
Podrapał się po głowie nie rozumiejąc co nie tak zrobił. Consuela wcale nie wyglądała na uszczęśliwioną podarunkiem, a Florianowi z tego powodu serce się krajało.
- Moja piękna, ale o co chodzi. To prezent. Oznaczający me uwielbienie i oddanie tobie. - chwycił jej dłonie i spojrzał głęboko w oczy. Potem wpadła Rita, a Florencio wyprostował się i spojrzał na nią.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Zanim Florencio podszedł do Consueli i spojrzał jej w oczy tak głęboko, że niemal dopatrzył się w nich Chin - dziewczyna miała okazję strzelić sobie kielona.
- Ale Florencio... - zaczęła z najprawdziwszą rozpaczą w głosie - ...flacha w zupełności by wystarczyła.
Niedługo potem na metrażu zjawiła się Rita.
- Och tak, stypa. Niestety solenizant się gdzieś zawinął, ale szybko możemy znaleźć kogoś na jego miejsce. - uśmiechnęła się złośliwie, a potem skierowała spojrzenie w stronę drzwi, przez które weszło dwóch mężczyzn. jednego z nich Consuela mogła poznać przy okazji odstawiania Ducka do domu swego czasu, drugi kręcił się przy motelu Skittlesa. Oboje byli Latynosami. Jeden dość wysoki, bardzo szczupły, ze złotymi zębami, drugi niższy, znacznie pulchniejszy, wyglądający nieco bardziej sympatycznie, gdyż taszczył ze sobą skrzynkę Tequilli.
- Hola amigos! - zawołał ten wyższy - Impreza przyjechała! - obwieścił wyższy, ze śmiesznym akcentem.
Consuela była początkowo zmieszana ich obecnością, być może przeczuwała kłopoty... no ale skrzynka tequilli. Poza tym i tak nie była już trzeźwa.

Rita Bishop

Rita Bishop
Popatrzyła na Meksykańca z niezrozumieniem wypisanym na twarzy. No raczej się nie dogadają. Obcięła go jednak od stóp do głów i rzekła, nic sobie nie robiąc z tego, że pewnie nie zrozumie:
- Mam nadzieję, że dobrze kręcisz tą dupcią, bo wątpię, byś nadawał się do czegokolwiek innego...
No, może jeszcze do przychodzenia z krową na domówkę.
- Mówisz? Masz kogoś konkretnego na myśli? - Rita miala nadzieję, że nie chodziło o nią. Z drugiej strony, helou, w starciu z Consuelą na stówę by wygrała. Na gołe klaty tym bardziej.
Obróciła się i spojrzała na typów, co weszli do domu z alkoholem.
- Ja pierdole, z kim ty się zadajesz, Ramirez? - wywróciła oczami. Ona z nimi na pewno gadać nie będzie. Co nie przeszkodziło jej w podejściu do gościa i wyciągnięcia butelki tequili ze skrzynki. - No, to jakie plany na dzisiejszy wieczór? Konkurs smażenia extra krwistych steków? - zafalowała brwiami. Jak już mieli krowę...

Evangelia Auguste

Evangelia Auguste
/z Vivy

Eva przyszła poprawić se humor i może coś rozwalić w nowej hacjendzie Ramirezówny. Weszła bez pukania.
- Czołem sztywniaki! Cześć Czekolada! - przywitała się czule z Ritą - Przytyłaś trochę. Gdzie alkohol i co tu robi ta krowa? Znaczy ta łaciata, nie gospodyni.
Poszła szukać wodopoju, żeby się trochę rozkręcić.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela przywdziała na twarz minę Grumpy Cata, waląc kolejnego kielona.
- Plan na dzisiejszy wieczór? Może tym razem uniknąć katastrofy. - uśmiechnęła się fałszywie niczym zawodzenie Iglesiasa bez playbacku, uznając zapewne, że katastrofa właściwie stała przed domem, żując resztki wyschniętej trawy.
Dziewczyna postanowiła przyjrzeć się dwóm gościom, pokrytym tatuażami tak szczelnie, jakby obkleili się całą kolekcją tatuaży z czio-czipsów, które zbierali od małego. Coś ją ścisnęło w żołądku, kiedy doszła do wniosku, że oboje wyglądają jak rasowi Buendie. Ale chyba brakowało jej odwagi, by ich wygonić.
Enrique i Miguel (bo tak właśnie nazywali się Latynosi), wygładzili koszulki na piersi, sprawdzili świeżość swych oddechów, po czym udali się na łowy. Padło na skupione w stadzie Ritę i Evę.
- Cześć panienki. - zamruczał uwodzicielsko ten wyższy - Chcecie się...zabawić?

Z okazji mego tysięcznego posta - każdy kto do tej pory zjawił się na wydarzeniu, dostaje jeden punkt, który może dopisać sobie do wybranej przez siebie cechy!

Rita Bishop

Rita Bishop
omg, tyle wygrać <3

Rita odkręciła butelkę i pociągnęła z gwinta, rozkładając się na kanapie. Poderwała się jednak, słysząc, że przyszła Evangelia.
- Siemasz, szmato - odpowiedziała z rozkosznym uśmiechem. - Spitalaj - wywróciła oczami. - Tobie by się przydało, bo coś ci cycki spadły - zauważyła, obcinając ją od góry do dołu.
Zarechotała, gdy Eva nazwała Consuelę krową. To znaczy, nie nazwała, oczywiście. Podała Evie odkręconą butelkę z alkoholem i rozejrzała.
- E, Consuela, masz jakąś zapojkę? Ooo, i czipsy, totalnie bym zjadła czipsy... - urwała, bo wytatuowani latynosi właśnie uskutecznili swój marny podryw. W związku z tym Rita wyciągnęła rękę i objęła Evę, przyciskając do swojej słusznej piersi.
- Soreczki, ale my już jesteśmy zajęte - uniosła wymownie brwi.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 15 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 27 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach