Play by forum role play game - modern western in hot Arizona.


You are not connected. Please login or register

Dom Williama Parkera - obecnie: Consueli Ramirez

Idź do strony : Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 23 z 40]

William Parker

William Parker
First topic message reminder :

Dom jest niewielki, wybudowany z gotowych materiałów. Ściany są wypełnione gąbką lub styropianem, nie ma tu mowy o porządnej izolacji. Dach często przecieka, w czasie upałów wewnątrz nie da się wytrzymać a klimatyzacja działa wątpliwie. Podczas chłodniejszych dni robi się naprawdę zimno i trzeba ratować się piecykiem elektrycznym.
Budynek ma tylko jedno piętro. Wewnątrz znajduje się kuchnia i łazienka oraz dwa średniej wielkości pokoje. Dom jest pomalowany na piaskowy kolor.
Na podwórku znajduje się podjazd.
+ później będzie dodatkowy opis
Od 28.05.2013 dom jest własnością Consueli Ramirez.


Seth Cluster

Seth Cluster
Cluster uniósł brew i patrzył na nią dopóki nie zniknęła w sypialni. Potem przeniósł spojrzenie na Willa.
- Wiesz o co chodzi? - zapytał zdziwiony. - Baker coś odjebał jej, czy co? - pytanie padło po raz drugi, gdyż motocyklista powoli zaczynał teoretyzować nad możliwym obrotem zdarzeń. No i połączył fakty, że Ramirez wczoraj coś mówiła o tym..
- Wczoraj mówiła coś w stylu 'powiedz Bakerowi że nie będę jego dziwką'. - wyjaśnił.

William Parker

William Parker
Lekko ściągnął brwi i spojrzał na Clustera.
- Sądziłem, że ty się nią opiekujesz - westchnął i choć nie pomyślał o tym (ściema, na pewno to zrobił), że mogło to zabrzmieć dwuznacznie, to jednak chodziło mi o faktycznie opiekę. - A skąd ja mam wiedzieć, jak mnie nie było tyle czasu? - wzruszył ramionami, spoglądając jeszcze w stronę sypialni.
Zamyślił się, a po chwili kącik ust drgnął u Parkera.
- Może pracę jej dał - powiedział. - Albo wmusił, jakkolwiek by to nie zabrzmiało.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Nie widziałem się z nią od jakiegoś czasu. Wczoraj wpadłem, to była zachlana, nie wiedziała co się dzieje. - wyznał drapiąc się w brodę.
- Co do Bejkera to podejrzewam że prędzej wmusił. Dawanie nie jest w jego stylu. Zwłaszcza jeśli chodzi o nią. - siadł na kanapie zmartwiony.
- Tylko co by mogło ją tak... Ty, myślisz że chodzi o coś z tym klubem?

William Parker

William Parker
Zmrużył oczy, spoglądając na Clustera. Prawie że zachciało mu się skomentować, iż mechanik bardzo "zdrowo" wykorzystał sytuację, ale nie był tu od pouczania osób niewiele młodszych od niego.
- Ostatnio często jej się to zdarza - cmoknął, sięgając po paczkę papierosów, z której wyciągnął jednego i odpalił.
- Co nie powinno ciebie jakoś dziwić - stwierdził. Ani nie bronił Bakera, ani nie stawał w obronie Consueli, właściwie nie mając zdania. Przysiadł na stoliku, bo jakoś kanapie nie mógł zaufać w kwestii czystości (choć blat stolika pewnie też wiele się nie różnił). - Bardziej niż prawdopodobne. Skoro ona mówi, że klub kiepski, tobie mówiła o tym, że nie będzie dziwką Bakera, to chyba nietrudno wyciągnąć wnioski, hm? - spojrzał nań wymownie.

Seth Cluster

Seth Cluster
- ano. - pokręcił głową i westchnął. Co do domysłów Willa... raczej nie mógł mieć pewności że Cluster ją pukał. Tak jak i Cluster nie miał powodu żeby się tłumaczyć, bo gdy do tego doszło, była w pełni świadoma.
Ach ta przewrotność życia. Każdy pomyśli co chce, a ty nawet się nie dowiesz co myśli. Czasami chciałoby się czytać w myślach, ale potem uświadamiasz sobie że mógłbyś wejść do głowy Bejkera i widzieć obraz jego zmarszczonego...
Aż Seth się skrzywił wstrętnie. Powinien przestać tyle szlugów palić.

William Parker

William Parker
- Baker też zaczyna szaleć - westchnął. - Może chce ją ukarać w ten sposób, choć wydaje mi się, że naprostować da się ją całkiem inaczej... nie ma znaczenia - wzruszył ramieniem. Póki nie zostanie poinformowany (o ile się dowie, bo znając Bakera tak nie jest za często) o tym wszystkim, nie będzie się wtrącał.
Will spojrzał na Clustera i parsknął.
- Pójdę tam jutro zobaczyć, ja to się prezentuje - stwierdził i podniósł się, przy czym lekko się skrzywił. - Na razie, Seth - pożegnał się i spojrzał w stronę sypialni.
- Trzymaj się, Ramirez - rzucił już głośniej i skierował się do wyjścia.
Wiedzieli gdzie mieszka, jeśli będą coś od niego chcieli.

/zt

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela zachowywała się trochę, jakby własnie przechodziła przez fazę smutnego emo nastolatka. Jej życie to niekończące się pasmo cierpień, nikt tego nie był w stanie zrozumieć, a na dodatek miała śmieszną fryzurę. Leżała zapewne na brzuchu u siebie na łóżku, ze słuchawkami na uszach, słuchając jakiegoś gangsta rapu, który idealnie dotykał ją w jej wrażliwą duszę, a na jej plecach spasły, brzydki i czarny jak dupa szatana Wypierdalaj, siedzący i wlepiający martwy wzrok przed siebie.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth wstał z kanapy, naciągnął na siebie koszulkę i ruszył do jej pokoju. Otworzył drzwi do środka, zajrzał.
- Mop! - szturchnął ją stopą. - muszę iść. Ale znasz numer. Jeśli będziesz czegoś potrzebować to wal do mnie. Dowiem się o chuj chodzi, skoro mi nie mówisz. - rzucił, choć pewnie ona nawet nie wyjęła słuchawek z uszu.
Potem założył buty, zawiązał je i krokiem emanującym wkurwieniem wyszedł z jej domu, dosiadł motocykla i popędził w słoneczny poranek.

zt

Sue Baker

Sue Baker
<--- dom Betty Jou, wieczorek

To generalnie był skandal, co ta dziewczyna odwalała. I Baker już sam nie wiedział, co miał z nią zrobić. Chyba popełnił błąd, przyjmując takie dzieciaki, bo to było nie do opanowania normalnie. W każdym razie zsiadł z motocykla i ruszył do drzwi, które zapewne ledwo co zdążyły się zamknąć za Ramirez. Wszedł jak do siebie, no bo co się będzie patyczkował.
- Przeginasz - rzucił na wstępie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Uczę się od najlepszych. - oznajmiła. Po powrocie do domu, byłaby się obsiusiała z tych nerwów. Wcale nie była takim kozakiem, za którego starała się uchodzić. Co prawda wcześniej się nie bała Bakera, to się jednak ostatnio zmieniło, więc dosyć ciężko przychodziła jej ta butna postawa, którą sobą teraz reprezentowała.
- Nie zasłużyłam sobie na to, co mi zrobiłeś, Baker. Nie wiem, czy to jakaś kolejna próba, ale dobrze wiesz jak bardzo jestem zdesperowana, by być członkiem gangu. Nie musisz sprawdzać mojej lojalności, kurwa. - pierwsze słowa wypowiadała drżącym głosem, jednak z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej się rozkręcała. To i tak podchodziło pod cud, że zdecydowała walczyć o swoje.
- Nie chcę, byś traktował mnie jak jakąś głupią kurwę. Jestem Świętą, do chuja wafla! - wskazała palcem na siebie.
- Jeśli chcesz mnie karać, nie ma sprawy. Ale nie rób ze mnie dziwki. - zagrzmiała, brzmiąc tak dramatycznie i pewnie, że śmiało mogłaby z tą kwestią wystąpić w jakimś filmie. Szybko jednak zlamiła, kiedy zaczęła dreptać w miejscu z nerwów.

Sue Baker

Sue Baker
- Ramirez! - warknął ostrzegawczo już na wstępie. Okazało się jednak, że nie zamierzała na tym poprzestać.
- Nie zasłużyłaś? Niektórzy mają co do tego inne zdanie.
Darował sobie wzmianki o tym, jaki to był według wielu za miękki, i w ogóle powinna paść krzyżem i mu stopy całować, że jeszcze jej jak psa nie zajebał.
- No, jesteś Świętą, czego czasem żałuję, a przy tym jesteś głupia - wzruszył ramionami. - I nie zrobiłem z ciebie dziwki, tylko kelnerkę - dodał luźnym tonem.
Baker o dziwo, pomimo wcześniejszego zirytowania, zachowywał się całkiem spokojnie. Nawet poszedł do kuchni, licząc, że pośród hamburgerów do odgrzewania i keczupu znajdzie też piwo. I znalazł. Wyciągnął dwie, jedyne w lodówce, puszki, po czym stanął tak, by widzieć Consuelę. Nim się obejrzała, rzucił w nią pełną puszką.
- Za pyskowanie Betty Jou - wyjaśnił, gdy puszka odbiła się od ściany, pozostawiając wgłębienie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Dobrze, że nie dostała tą puchą w czoło - wtedy być może zrobiłoby to na niej odrobinę większe wrażenie. Tak czy siak, płakanie nad swoją wyszczerbioną ścianą zostawi sobie na później.
- Inni, czyli kto? Jim? Claus? Jakbyś, kurwa, nie wiedział, to oni by nawet z Betty zrobili dziwkę. - warknęła.
- Gdybyś żałował, że jestem Świętą, to nie przyjmowałbyś do gangu kolejnych gówniar. Od razu wypadałoby cię uprzedzić, że z temperowaniem szczekającej Evy mogłoby ci pójść trochę ciężej przez jej tatusia w gangu. - prychnęła. Nie, żeby miała coś przeciwko Evie w gangu, jej zdanie i tak się nie liczyło.
- Dziwka, czy kelnerka, a co to za różnica, skoro i tak pracowałabym w tym kurwidołku?! Potraktowałeś mnie jak szmatę. Gang to powinna być rodzina, więc nie zachowuj się jak jebany Fritzl! - cóż, była bezczelna i zdawała sobie z tego sprawę. Wierzyła jednak, że ma w tym momencie rację.

Sue Baker

Sue Baker
Akurat, kurwa, wiedział, ale przyznawanie gówniarze racji w tym momencie było mu nie w smak. Baker napił się parę łyków, odstawił puszkę gdzieś na stolik i splótłszy ramiona, spojrzał pogardliwie na Consuelę.
- Oczekujesz, że cię teraz przeproszę, uściskam i pocałuję w czółko?
Prychnął pod nosem. Co za paranoja.
- Może bym to rozważył, Ramirez, gdybyś faktycznie nie zachowywała się jak SZMATA, PRZED KTÓRĄ TAK SIĘ ZACIEKLE BRONISZ - jak można się domyślać, po spokojnych pierwszych kilku zdaniach, Baker ryknął na nią na cale gardło.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Widziała tę minę. Widziała tę czającą się w mikroobiegach Bejkerowego mózgu myśl, że właśnie trafiła w sedno. Widziała te błyszczące neurony, te szare komórki, walczące z tym, by mimo wszystko nie przyznać jej racji. Te puchnące zwały mózgowe uświadamiające, że go świeża krew w niektórych kwestiach wyprzedza w bystrości. No... może minimalnie gdzieniegdzie przesadziłam, nie zmieniało to jednak faktu, że myśli Consueli zakrawały o biomaterię mózgu, w której protoplastka szefa gangu była przecież ekspertem.
- Tak. - odparła, krzyżując dłonie na piersi i z ogromną tremą i jeszcze większą naiwnością czekała na ten moment, w którym to zakopują wojenny topór.
A tu taki chuj.
- Ach, teraz uciekasz się do takich zagrywek?! - ona również podnosiła głos, jednak nie ryczała aż tak głośno jak Baker.
- Jako członek gangu, mimo wszystko przełykam tę obelgę i w głębi serca ci wybaczam. Jednak jako kobiecie nie pozostawiasz mi wyboru... - no i Baker został drugim mężczyzną, który w dniu dzisiejszym dostał w twarz od Consueli.

Sue Baker

Sue Baker
- Oczywiście - przytaknął. Baker przecież uciekał się do wszelakich zagrywek, z których mało należało do uczciwych. Powinna to była wiedzieć.
Być może Baker, patrząc na lico Consueli, widział je powoli zmieniające kształty, płynnie, wraz z targającymi nią emocjami. Być może niezbyt urodziwa dziewczyna właśnie uwydatniała te cechy, niczym postacie Zdzisława Beksińskiego, bo to jedyny malarz, który naprawdę do mnie przemawia. Być może, gdy kierowała się w jego stronę, by zadać cios, za nią roztaczał się ogień piekielny, a czaszki martwych świnek, krów, kurcząt i Buendiów chrupały pod jej stopami. I z całą pewnością z pustych, zaszłych pajęczą siecią oczodołów w końcu wyjrzała jej dusza - biedna, wyliniała i bezbronna.
Gdy zaś Baker dostał po mordzie, nie czekał długo. Chwycił jej twarz, wyginając szyję Ramirez niczym do pocałunku, lecz mogła odebrać to nieco inaczej. Na przykład, jakby chciał złamać jej kark.
- Jeśli tak chcesz mnie ubłagać, bym ci darował Heaven's, to idzie ci raczej kiepsko - syknął.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- Nie chcę cię o nic błagać. - jęknęła,czując pewien dyskomfort, kiedy Baker znowu do niej wyszedł z łapami.
- Chcę tylko wiedzieć dlaczego jesteś takim chujem. - no cóż, oboje byli uparci i dumni - nic dziwnego, że nie potrafili szybko dojść do porozumienia.
- Nawet ze mną sobie nie dajesz rady. - mruknęła - Może to znak, że wcale nie jestem taka głupia? - gdyby mogła, to by się przeżegnała, gdyż czuła nadchodzący wpierdol. Albo śmierć.
- I co teraz? Zajebiesz mnie? - zapytała już ciszej.

Sue Baker

Sue Baker
No Consuela pierwsza wyszła z łapami, więc miał prawo. I doskonale wiedziała, że Baker jest impulsywny i wybuchowy, więc podskakiwanie mu do gardła mogło nie być najlepszym pomysłem.
W momencie, jak mówiła, mogła obserwować na jego twarzy mało przyjemne zmiany. Prawdopodobnie rozważał właśnie, czy faktycznie jej nie zajebać. Chyba go ubodła. W związku z czym puścił ją, zamachnął się i strzelił w twarz tak mocno, że upadła.
- Możemy się w to bawić do upadłego. Tego chcesz? - i nie będzie wytykał palcami, kto pierwszy będzie upadłym.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
W momencie, w którym upadła, poczuła również dwa wodospady na swojej twarzy. Niagarę, Yosemite, Wodogrzmoty Mickiewicza...!
- Za co?! Powiedz mi, za co mi się tak ostatnio obrywa?! - wrzasnęła w końcu. Zapewne dużo łatwiej szło by się jej godzenie z karą, gdyby Baker miał jakiś konkretny powód. Jasne, Consuela była bezczelna i ujadała jak pies uparcie - był to sygnał dla Bakera, że jego metoda wychowawcza się nie sprawdza.
- To nie moja wina, że wtedy przyleźli do mnie Buendie... - już nie wiedziała nawet z czego by mogła się tłumaczyć. Być może Bakerowi wciąż chodziło o ten incydent, w którym przekłuła jednego z ludzi Skittlesa ze skutkiem śmiertelnym. Sama już nie wiedziała.
Nie wstała. Jeśli Sue będzie chciał jej znowu przypierdolić, to tym razem będzie musiał się schylić.
- Ja wiem.. wszyscy powtarzali ci, że jesteś zbyt miękki. Ale nie o to, kurwa, chodziło... - oznajmiła, rozgoryczona na wskroś, przykładając dłoń do twarzy, w miejsce, w które jej przyłożył. Będzie limo jak nic. Zastanawiała się po co chciała w ogóle z nim rozmawiać.
Jej nienawiść do Bakera kwitła w najlepsze, a miało być trochę inaczej.

Sue Baker

Sue Baker
Był jeden szczególny powód, dla którego Baker był miękki. Było to prowadzące jego czyny alter ego, słabe jak wada wzroku -6. Dlatego też po przyłożeniu Consueli, jej kolejnym płaczu i wrzaskach, uznał, że ma dość.
- Mam dość - mruknął, przecierając twarz dłońmi. Spojrzał na zegarek. - Fuck it, I'm out - zapowiedział, ruszając do wyjścia. Po chwili jednak wrócił się, schylił i podciągnął dziewczynę na nogi. Złapał jej szczękę i przytrzymał, żeby musiała na niego patrzeć.
- Raz. Nie cofam twojej roboty w Heaven's. Dwa, masz iść do Betty Jou i przeprosić ją i Sally za pyskowanie. Trzy, powinnaś przeprosić mnie, ale oczywiście - zaśmiał się ponuro - tego nie zrobisz, więc po prostu zejdź mi z oczu.
Puścił ją i poczłapał do wyjścia.

zt

Seth Cluster

Seth Cluster
21.07.2013.

Przed południem, na podjazd domu Consueli, a uprzednio ostoi racjonalizmu i stoicyzmu, Willa, jedynej osoby którą Cluster szanował i rozumiał równocześnie. Pamiętał tamte zamierzchłe czasy. Trawa bardziej zielona, a Arizona aż tak nie mordowała żarem.
Motocykl Setha ucichł, a sam motocyklista odwiązał kask i zawiesił na kierownicy, po czym zsiadł z niego.
Ruszył potem spokojnie do drzwi, poprawiając okulary przeciwsłoneczne. Wciągnął głęboko powietrze i zapukał kilkukrotnie.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Consuela pewnie siedziała przed telewizorem i oglądała w napięciu "Krwawą Siekierę 5", podskakując aż do sufitu, kiedy usłyszała pukanie.
- Otwarte! - zawołała z głębi mieszkania, pauzując swój seans i przekonując się namiętnie że przecież seryjni mordercy nie pukają.
A Seth pukał. Niestety - nie tylko do jej drzwi.

Seth Cluster

Seth Cluster
Seth otworzył drzwi, przeszedł przez nie i spojrzał na Consuelę. Cóż, jak to ona, robiła rzeczy których by się w życiu nie spodziewał.
W sumie to i on sam był fanem horrorów. Lubił dobre horrory, zwłaszcza te stare, z lat 70-90. Pierwsze slashery. Krwawa Siekiera była nawet spoko.
- Cześć, tapirze. - rzucił do niej i usiadł obok. Spojrzał na telewizor.
- O, zaraz ją... - w tym momencie siekiera rozpłatała jakąś tępą dupę. Seth uśmiechnął się pod nosem.
- Told ya. - mruknął, potem spojrzał na nią.
- Jak tam się trzymasz? - spytał, nadal patrząc na nią.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
Dziewczyna pewnie chętnie zakryłaby sobie oczy, widząc rozpłataną czaszkę nieszczęśnicy, jednak mając przy sobie towarzystwo czuła potrzebę udowadniania, że jest twardzielem. Nawet jej brewka nie tykła, kiedy Krwawa Siekiera robiła się coraz bardziej krwaw od odrąbanych i fruwających w powietrzu kończyn. Jej żołądek zaciskał się w pentelkę, a jej zastygła twarz zamiast zobojętnienia bardziej sugerowała zatwardzenie. Zapewne przypomniała sobie równie krwawe momenty w swoim życiu, czując wewnątrz narastającą rozpacz. Zabójstwo dilera z P w kopalni, strzał w głowę Billa, dźgnięcie Enrique, pierwszy okres...
Wzdrygnęła się i rzuciła okiem na Setha.
- Jest w porządku. Mam nadzieję, że niedługo naskoczymy na Buendiów. - powiedziała z jakimś takim dziwnym spokojem.
- A co u ciebie? Czemu cię nie było na zebraniu? Wiesz w ogóle, że znalazłam wiadomość w motocyklu Williama? - uniosła lekko brwi, przyglądając się mu.

Seth Cluster

Seth Cluster
- Ta, dostałem info. P.ierdoleni. - rzucił anagramem i uśmiechnął się z udawanym rozbawieniem. - jak znam życie albo to sprawka jakichś nierozgarniętych świętych jak w przypadku Smitha który dostał wpieprz, albo ktoś nas wrobił w coś o czym nie wiemy. - rzucił sucho swoje podejrzenia. Innych uzasadnień tej sytuacji nie widział.
Wyjął z kamizelki szluga i odpalił go, zaciągając się głęboko.
- Oho, teraz czas na tego murzyna. Zawsze najpierw ginie pieprząca się para, potem murzyn, potem... Oł. - mruknął, widząc jak czarnuchowi z brzucha wypływają wnętrzności.
- Spaghetti. - skomentował i wypuścił dym.

Consuela Ramirez

Consuela Ramirez
- To na bank Buendie próbują nas zrobić w balona. Chłopaki też tak myślą. - przyznała, po czym w momencie nieoczekiwanego zwrotu akcji, Consuela znowu podskoczyła w miejscu.
- Powinniśmy się z nimi rozprawić właśnie tak. - wskazała brodą na ekran - ...a przynajmniej ja. - dodała już trochę ciszej, krzywiąc się na widok wypływających z czarnoskórego kolesia flaków. Kiedy morderca zaczął robić sobie z jego jelit szalik, dziewczyna, zaraz po tym jak doceniła jego zamiłowanie do recyklingu, walczyła ze sobą, żeby na to jakoś bardziej nie zareagować. Jednak mimo wszelkich starań wczepiła się w ramię Clustera, a po krótkiej chwili, dość niepewnie, położyła głowę na jego ramieniu. To drugie to już było z premedytacją.
- Następny będzie karzeł. Daję dychę. - mruknęła, przykładając jedną dłoń do twarzy, w razie gdyby znowu miała oglądać jakieś rzeźnickie sceny.
- Jak tam w ogóle mój motocykl? Będę mogła go jakoś niedługo odebrać? - zapytała.

Sponsored content


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 23 z 40]

Idź do strony : Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24 ... 31 ... 40  Next

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach